12/31/2022

Kim są "Wiedźmy z Dechowic" Piotr Jedliński

Kim są "Wiedźmy z Dechowic" Piotr Jedliński


Pora było sięgnąć po kolejny tytuł, który mocno inspiruje się dawnymi wierzeniami, czarami i magiczną mocą. Tym razem autor na swój cel bierze cztery starsze już mieszkanki jednej z wiosek gdzieś w Polsce. Ich życie, ich przygody stanowią epicentrum tej książki i czterech historii - opowiadań, które się pojawiają. 

Lucyna Kornikowa jako czwarta, a także Michalina, Elżbieta i Mirka, jako siostrzane trio, mieszkające w małej wiosce, to wiedźmy. Każda w swoim życiu już trochę przeżyła, każda dawno przekroczyła już wiek średni, o niektórych można powiedzieć, że są wiekowe, ale to nie przeszkadza im w życiu i codziennych zwykłych i tych niezwykłych przygodach. Cztery panie zmuszone są walczyć ze śmiertelnie niebezpiecznym czarołowczym, pokonać jedną z egipskich plag, które przyplątały się do Dechowic, a także biorą udział w Sabacie. Nie można również zapomnieć o pewnych duchach, które odwiedzają 1 listopada jedną z Pań. 

Wizja wiedźm w wykonaniu autora czerpie trochę z tych klasycznych wyobrażeń. Cztery główne bohaterki to staruszki, które nie zawsze są miłe, a niektóre są wręcz przerażająco złośliwe, które mają mnóstwo tajemnic i pomimo wieku są w stanie pokonać naprawdę potężne siły. Każde z czterech opowiadań jest inne, pozwala poznać inną bohaterkę trochę bliżej. Chyba na przekór zaczyna się od niebezpieczeństwa w postaci łowcy czarownic. Nie wiemy jeszcze za wiele o starszych paniach, a już ktoś planuje je zabić zgodnie z odwiecznym prawem polowań na czarownice. 

Osobiście, chyba ze względu na cięższy klimat i melancholijne wspomnienia, to trzecie opowiadanie, które dzieje się jednej nocy, a które wspomina życie i osoby z przeszłości Michaliny - najstarszej wiedźmy, która dobiega do 100-lat, najbardziej przypadło mi do gustu. Jest tu dużo smutku, trochę historii, trochę tajemnicy, nieszczęścia i samo życie. 

Te historie nie mogłyby się oprzeć tylko na czterech postaciach, w każdym kolejnym opowiadaniu pojawiają się postacie drugoplanowe, w postaci mieszkańców Dechowic, rodziny wiedźm, tych złych, a także innych wiedźm. Autor pokazuje przekrój kobiet od nastolatek po staruszki, od samotnic, przez żony i matki, po spełniające się zawodowo kobiety. Wszystkie łączy magia, którą czują i z której korzystają. 

To były ciekawe przygody, choć nie wszystkie bohaterki w równym stopniu polubiłam, ale mam podobne myśli jak jeden z bohaterów - im bardziej poznawałam ten świat, tym bardziej mnie on przerażał i chyba nie bardzo chciałabym go poznać osobiście. Mam wrażenie, że te wszystkie kobiety były trochę oderwane od życia, zamknięte w świecie który w jakimś stopniu powodował samotność. 

"Wiedźmy z Dechowic" to lekka, wciągająca lektura, która pokazuje obraz współczesnych polskich wiedźm, które żyją wśród zwyczajnych ludzi. Liczne przygody, różne charaktery i ciągły ruch nie pozwalają na nudę przy lekturze. To jedna z pozycji, która powinna przypaść do gustu fanom lekkiego fantasty, którzy poszukują w książkach odrobiny magii i oderwania się od codzienności. 





  • Autor: Jedliński Piotr
  • Tytuł: Wiedźmy z Dechowic
  • Wydawnictwo: Initium
  • Liczba stron: 528
  • Premiera: 18 listopad 2022




12/24/2022

Prawdziwa "Lodowa księżniczka" J'nell Ciesielski

Prawdziwa "Lodowa księżniczka" J'nell Ciesielski



Piękna okładka, zachęcający opis, ciężko było więc przejść obok tej książki obojętnie. Historia osadzona pod koniec I wojny światowej, która opowiada o dwójce bohaterów z odległych miejsc. I nazwisko autorki, które wyraźnie wskazywało na mężczyznę. Ta książka zaskoczyła mnie kilkukrotnie, a jednocześnie sprawiła bardzo dużo przyjemności z lektury. 

Rok 1917. Księżniczka Swietłana, wraz z matką i młodszą siostrą uciekają z Rosji, ratując się w ten sposób przed śmiercią z rąk czerwonoarmistów. Schronienie znajdują w rosyjskiej części Paryża, gdzie przez wzgląd na liczbę uchodźców i ciężkie wojenne czasy, zmuszone są koczować w piwnicy prawosławnego kościoła. Księżna Anna, matka Swietłany, nie potrafi porzucić starych przyzwyczajeń i wpędza całą trójkę w duże kłopoty. Na szczęście na drodze księżniczki staje lekarz Edwynn McCallan. Młody chirurg spędza całe dnie na sali operacyjnej, ratując życie żołnierzy i doskonaląc swoje zdolności w dziedzinie kardiochirurgii. Spotkanie tych dwojga może zmienić ich losy. 

Autorka stworzyła powieść łącząca historię i romans, gdzie oba te gatunki zajmują równoważne miejsce. Historia Swietłany i jej rodziny, przewrót bolszewików, ucieczka z Rosji, niezwykle trudne warunki w Paryżu, szemrane towarzystwo Rosjan, na które kobiety wpadają i powoli się w nie zagłębiają. Ciągły strach i oglądanie się przez ramię, czy przypadkiem nikt nie czai się za plecami, mimo takiej odległości od utraconej ojczyzny. Czuć, że autorka zagłębiła się w temat i potrafiła bardzo dobrze oddać tamten czas i uczucia, które targały bohaterami. Równie trudne było przekonanie, że nic już nie będzie takie samo, a tytuły szlacheckie i dotychczasowe życie, a także traktowanie przez innych również uległy zmianie. Postać matki Swietłany idealnie oddaje te utracone życie, z którym tak ciężko się pogodzić. Równie trudne jest czekanie na rozdzielonych członków rodziny, którzy zostali walczyć za cara. 

Z drugiej strony pojawia się Wynn, drugi syn księcia, markiz Tarltan, który niewiele robi sobie z tytułów. Jako drugi syn może cieszyć się wolnością i dzięki temu staje się bardzo dobrym chirurgiem, specjalizującym się w operacjach na sercu. Jego innowacyjne metody wywołują burze w środowisku lekarzy, których większość stanowią starzy konserwatyści. Temat rozwoju medycyny, dość istotnego skoku rozwojowego, który dokonał się w tej dziedzinie w czasie I wojny światowej, jest bardzo wyraźny w powieści. Stanowi ważny motyw, a jednocześnie pozwala czytelnikowi doświadczyć tamtych czasów i tych zmian, które wtedy zachodziły. 

Oprócz historycznych wątków jest również historia samych bohaterów. Miłośnicy romansów idealnie się w tu odnajdą. Dwoje ludzi z równych kręgów kulturalnych, którzy przypadkiem się poznali, ale ich losy kilkukrotnie się splatają. Wynn jest otwartym i ciepłym mężczyzną, ale Swietłana to zimna i zamknięta w sobie księżniczka, która w ten sposób próbuje bronić siebie i najbliższych, nie dopuszczając do siebie obcych. Przebiegły los sprawia, że w pewnym momencie ta dwójka musi podjąć bardzo ważną i mocno wpływającą na przyszłość decyzję. 

Powieść tą czyta się bardzo szybko i przyjemnie, na co wpływa idealne połączenie wątków, które przeplatają się tworząc historię barwną, wywołującą wiele emocji. Kilku bohaterów wywołuje różne reakcje, pokazując swoje spojrzenie na świat, są bardzo dobrze stworzeni i wielobarwni. Dodatkowo duet Swietłania i Wynn, lód i ogień, idealnie dopełniają całości. 

"Lodowa księżniczka" to powieść która pozytywnie zaskakuje i wciąga do swojego świata. Świetne tło historyczne, dobrze przedstawione problemy tamtych czasów i bohaterów, którym przyszło wtedy żyć, a także wątek uczuć, które stanowią bardzo istotny element tej historii, tworzą przyjemną lekturę, którą mimo objętości czyta się błyskawicznie. Z przyjemnością zanurzyłam się w świat bohaterów i ze smutkiem się z nimi żegnałam. To idealna lektura dla wszystkich miłośników romansów lub powieści historycznych, a najlepiej obu tych gatunków. 




  • Autor: Ciesielski J'Nell
  • Tytuł: Lodowa księżniczka
  • Tytuł oryginalny: The Ice Swan
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 464
  • Premiera: 23 listopad 2022




12/21/2022

Gdzie podział się "Zagubiony anioł" Magdalena Kordel

Gdzie podział się "Zagubiony anioł" Magdalena Kordel


Wiele jest pięknych świątecznych historii, które poznajemy od najmłodszych lat. Mi najbardziej w pamięć zapadła "Opowieść wigilijna" Dickensa, która początkowo jest mroczna i odpychająca, a jednocześnie pokazuje radość ze świąt i to, co jest bardzo istotne - wspólne spędzanie czasu i radość z bycia razem. Nie wiem jak to do końca możliwe, ale Magdalenie Kordel udało się w jakiś sposób przemycić ten klimat tej XIX-wiecznej historii w swojej książce. 

Michalina planuje pierwsze wspólne święta - wraz z ukochanym Konstantym, troskliwą Nelą i maleńką córeczką. Nadal nie może uwierzyć w szczęście, jakiego doświadcza. Spotykając młodą kobietę z dzieckiem, która wydaje się na skraju wyczerpania, przypomina sobie to, czego sama doświadczyła rok wcześniej i tak jak jej pomogli dobrzy ludzie, tak sama chciałaby nieść tą pomoc. Jednak młoda matka - Tosia - nie jest skora do podejmowania jakiejkolwiek relacji. Wycofana i bojąca zaufać komukolwiek, robi wszystko, żeby jej córka była bezpieczna. A to trudne, kiedy brakuje najbardziej potrzebnych codziennych rzeczy. Czy dwie młode kobiety będą w stanie się porozumieć i czy Tosia będzie w stanie zaufać innym? 

Autorka już na samym początku zderza dwa życia, dwie rzeczywistości - jeszcze bardziej uwidaczniając kontrast między nimi. Historia Haśki jeży włos na głowie, a to co przeżyła i przeżywa młoda kobieta, wydaje się niewyobrażalne. Chyba właśnie to w jakich warunkach życie, samotna i opuszczona przywiodło mi na myśl klimat dickensowskiej opowieści. Haśka nie dopuszcza do siebie nikogo, mimo braku podstawowych środków do życia nie potrafi zaufać, głęboko skrzywdzona przez bliskich. 

Piękna i trudna jest to historia, a autorka pokazuje wiele problemów społecznych których czasami nie jesteśmy świadomi, a czasami nie chcemy ich widzieć. Przemoc domowa, zarówno ta fizyczna, ale równie często ta psychiczna, która być może rani o wiele bardziej i która mocniej zapada w człowieku, nie pozwalając mu normalnie żyć. Po raz kolejny okazuje się, że człowiek może mieć wiele twarzy a krzywdzenie tych słabszych, którzy nie mają możliwości uzyskania pomocy, jest zwykłym bestialstwem. 

Równie bardzo przejmujący wątek przeszłości Neli i tego, jak trudno pogodzić się z czyimś odejściem. Czekanie na kogoś przez lata, tęsknota do przeszłości i do wspólnie spędzonego czasu. Autorka bardzo plastycznie przedstawiła ten czas, dzięki czemu jeszcze bardziej współodczuwamy z bohaterką i wraz z nią przeżywamy te wszystkie trudne emocje, które towarzyszą samotności. 

Jednocześnie w tej gamie smutku, bezradności i samotności pojawia się niezwykle dużo pozytywnych emocji, które pozwalają ostateczne poczuć radość i szczęście. Nie mogło obyć się również bez charakterystycznych postaci, które wprowadzają sporo śmiechu i niedowierzania podczas lektury. Postać Kochanieńkiego zdecydowanie przełamuje smutne wątki, pozwalając na chwilę zapomnieć o trudnych ludzkich losach. 

Z kart powieści Magdaleny Kordel wypływa niezwykle dużo ciepła, miłości i radości z bycia razem. Ta książka otula jak ciepły koc, a te dobre, pomocne uczucia obejmują coraz większą ilość bohaterów i jednocześnie spływają na czytelnika. Zabierając się za lekturę, z każdą kolejną kartką coraz bardziej czuć okres który pozwala bliskim być razem i cieszyć się z czasu, który można spędzić wspólnie. Ponownie można poczuć sympatię i bliskość bohaterów, którzy stają się przyjaciółmi i których z chęcią zaprosiłoby się do siebie, żeby przygotować pachnące pierniczki czy wspólnie ubrać choinkę. 

"Zagubiony Anioł" to wspaniała powieść świąteczna, w której od początku czuć ducha autorki. Bohaterowie oddają radość codzienności, pokazując bliskość i miłość, która od nich bije. Trudne tematy, których nie może zabraknąć w powieści autorki mocno uderzają w serce, ale można mieć nadzieję, że sprawy potoczą się prawdziwym biegiem i ta magia świąt, która wynika z radości bycia razem zostanie odnaleziona przez wszystkich bohaterów. To opowieść dla wszystkich którzy chcą poczuć ciepło i radość w sercu. 
 


  • Autor: Kordel Magdalena
  • Tytuł: Zagubiony Anioł
  • Wydawnictwo: Znak
  • Liczba stron: 496
  • Premiera: 31 październik 2022






12/17/2022

Jak brzmi "Kolęda na cztery ręce" Natasza Socha

Jak brzmi "Kolęda na cztery ręce" Natasza Socha



Rzadko sięgam po świąteczne historie, wystarczy jedna czy dwie pozycje, żebym poczuła klimat. Jednocześnie mam wrażenie, że z większość z nich można wyciągnąć wspólny element - odnalezienie uczucia, spełniony związek, radość z bycia razem. I dlatego lektura książki Nataszy Sochy była tak odświeżająca. Zupełnie bez wątków romansowych się nie obyło, a jednak ta powieść traktuje o czymś innym, pozwalając otworzyć oczy i jednocześnie rozejrzeć się wokół siebie. 

Paulina od pewnego czasu ma coraz większe problemy życiowe, czego kulminacją jest wandalizm podczas imprezy. Prace społeczne, które kobieta otrzymuje jako karę, wiążą się z czasem spędzonym z podopieczną fundacji, w której pracuje, straszą i samotną panią Marią. Paulina nigdy nie mogła dogadać się ze starszymi ludźmi, więc kara jest dotkliwa. Jednak z każdym kolejnym dniem okazuje się, że między kobietami rodzi się pewna więź a ich losy w jakiś sposób się łączą. 

To zdecydowanie lektura warta uwagi. Pogubiona w życiu kobieta, która nie czuje się dobrze ani we własnym ciele, ani z codziennością, w której przyszło jej żyć, dochodzi na skraj przepaści. Wydawać by się mogło, że żyje jak każdy, ale nie ma radości ani szczęścia. Kara i spędzenie czasu z nieznaną, starszą kobietą, powodują, że zaczyna otwierać się na życie, na innych, powoli na nowo patrzy na świat. Pani Maria, samotna staruszka, nie jest w żadnym stopniu tak nudna i nieciekawa, jak mogłoby się wydawać. Wręcz przeciwnie, to kobieta, która wie czego chce, która czerpie z życia garściami i wokół której nie jest nudno. 

Zetknięcie ze sobą tych dwóch postaci było początkiem wspaniałych zmian. Autorka we wspaniały sposób pozwoliła wraz z Pauliną odkryć coś, co zazwyczaj wielu z nas umyka - starsi ludzie mają tyle do opowiedzenia i przekazania młodszym pokoleniom. Wraz z rozwojem historii Paulina coraz bardziej przywiązuje się do starszej pani i czerpie coraz więcej z relacji, która zaczyna ich łączyć. 

Jednocześnie w tle toczy się historia, która wydaje się idealna, która wywołuje uśmiech na twarzy i radość w sercu, a która zdąża do zupełnie niespodziewanego końca. Życiowe zmagania, które uczą i mogą wiele pomóc innym, osobom które chcą słychać i uczuć się na cudzych błędach. Ale czy młodzi nie uważają, że zawsze mają rację, a ci starsi ich nie rozumieją i że "dziś jest inaczej"? Prawda życiowa, która wypływa z kart książki ponownie zmusza do przemyślenia swojego zachowania i sposobu myślenia. 

Autorka wykonała wspaniałą pracę pokazując, że osoby starsze, często samotne, mają wiele do przekazania młodszym, a jednocześnie chcą wiele dostawać - miłość, przywiązanie, oddanie, historie sprzed lat i te obecne. Wspólne spędzanie czasu to niezwykle ważna część naszego życia. I szczególnie teraz, kiedy razem, rodzinnie zasiadamy do stołów, ta samotność jest jeszcze bardziej widoczna i odczuwalna. 

"Kolęda na cztery ręce" to ciepła i pozytywna historia, która na nowo odkrywa osoby starsze, pozwala poznać i przemyśleć wiele spraw, na które na co dzień nie zwracamy uwagi, a które być może często nas drażnią. Powieść pozwala poczuć ciepło i radość z wzajemnych relacji, odkryć jak wiele wzajemnie możemy sobie przekazać. To poruszająca historia, która na długo zostaje w pamięci. Zdecydowanie warto ją poznać. 



  • Autor: Socha Natasza
  • Tytuł: Kolęda na cztery ręce
  • Wydawnictwo: Literackie
  • Liczba stron: 264
  • Premiera: 11 listopad 2022





12/04/2022

Znasz już "Niepowinność" Paweł Radziszewski

Znasz już "Niepowinność" Paweł Radziszewski



Socjalizm w mieście dało się znieść, jednak były miejsca, które wydają mi się kwintesencją tych dziwnych, smutnych czasów i które wywołują smutek i szarość. PGRy kojarzą mi się właśnie z takimi miejscami. Może dlatego, że teraz, po latach, samotne bloki gdzieś w środku pół nie dają za dużo perspektyw i przypominają o tamtych czasach? Dlatego też powieść Pawła Radziszewskiego wydała mi się lekturą, po którą chciałam sięgnąć, żeby poznać ten zapomniany świat i czas jego powolnego upadku.

Seweryn, Jacek i Marzena - troje dzieci, które dorastają w społeczności PGRu, od najwcześniejszych lat naznaczone są przez rodziny, które przypisują im miejsce do życia. Seweryn to syn dyrektora, Jacek jest synem palacza, a Marzena to śliczna dziewczyna, której ojciec przywozi najnowsze rzeczy z pracy w Niemczech. Razem z resztą dzieci z bloków szukają swojego miejsca, próbują odkryć tajemnice, które kryją głębokie piwnice i powoli dorastają w świecie, w którym zachodzą drastyczne zmiany. 

To była odświeżająca lektura, która zostawiła po sobie całą gamę odcieni szarości. Wydawać by się mogło, że to smutne, upadające miejsce, o którym pisze autor. nie ma nic ciekawego do zaoferowania. A jednak ciężko było mi się oderwać od lektury, odkrywając jej bohaterów i kibicując im na różnych etapach. Tak naprawdę autor pokazuje dwa pokolenia. Marzena, Jacek i Seweryn dorastają w PGRze, nie znając innego życia i dlatego przyjmują za pewnik, że to co znają było zawsze. Jednocześnie ich dorastanie łączy się z końcem pewnej epoki. Koniec PRLu to również koniec PGRu, miejsca które miało promować myśl socjalistyczną, a które wyrosło na podwalinie absurdów i kłamstwa. 

Młodych bohaterów poznajemy na różnych etapach ich życia. Dojrzewają z czytelnikiem, od dzieci, przez nastolatków, do młodych dorosłych, próbują znaleźć swoje miejsce. Każde z nich jest jednak mocno związane z PGRem, nie potrafią się od niego uwolnić. To miejsce siedzi mocno w ich głowie i mimo braku perspektywy, nie potrafią go opuścić. 

Sam PGR to miejsce smutne, pełne alkoholizmu i przemocy, która wypływa z każdego zdania. Pije się, żeby załatwić sprawy, pije się, żeby pogratulować sobie załatwienia sprawy, ale pije się też, gdy tylko to zostaje w życiu. To w tym środowisku dzieci dorastają i to właśnie te obrazy dają im obraz codzienności. 

Dzieci od najmłodszych lat są ostrzegane przed piwnicami, straszone nimi. A niektóre z nich znikają w tajemniczych okolicznościach. Ten starach w młodym pokoleniu ma zostawić wszystko na właściwym miejscu, pozwolić, żeby życie toczyło się swoim torem. Jednak autor nie zostawia czytelnika w nieświadomości, pozwalając wypowiedzieć się starszemu pokoleniu. Dzięki tym opowieściom powoli odkrywana jest przeszłość, od czasów okupacji po początki PRLu. Czym więcej osób oddaje swój głos, tym bardziej absurdalna prawda wychodzi na jaw. Paradoksy upadającego systemu, pomysły ludzkie i społeczne pogodzenie się z nimi, to wszystko sprawia, że podwaliny tego świata są nierzeczywiste. 

Poszukiwanie lepszego życia i wiara w obietnice władzy zbiera ludzi w jednym miejscu, które zupełnie się do tego nie nadaje. Jedni się z tym godzą, inni szukają rozwiązań, co chwilę odbijając się od muru. Ostatecznie świat, w jakim żyją, tworzą sami od podstaw, sami ustalają reguły i przystosowują się do niego. A ich dzieci wierzą, że tak właśnie było "od zawsze". 

Ostatecznie świat stworzony przez rodziców, z nadzieją na lepsze życie, upada jeszcze za ich życia, a dzieci, nie potrafią go porzucić, cząstka tego miejsca zostanie z nimi na zawsze. 

"Niepowinność" to książka która wciąga, pokazując obrazy codzienności, a jednocześnie odsłaniając absurdy socjalistycznego świata i ludzi, którzy pogodzili się z normami, które w żadnym wypadku nie wydają się właściwe. To jednocześnie opowieść o pokoleniu, które dorasta, szukając swoich miejsc w życiu, o PGRze, który zawsze zostaje w ich sercach i umyśle i którego nie potrafią porzucić. To wszystko autor ubiera w historię pełną tajemnic i pewnej dozy niebezpieczeństwa, tworząc powieść, która wywołuje gamę emocji, ale od której ciężko się oderwać przez przekręceniem ostatniej kartki. 




  • Autor: Radziszewski Paweł
  • Tytuł: Niepowinność
  • Wydawnictwo: SQN
  • Liczba stron: 416
  • Premiera: 28 wrzesień 2022



Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger