3/28/2013

Liebster Award

Liebster Award


Spotkała nas wielka przyjemność i wyróżnienie - Klaudyna z bloga HERBATKA Z KSIĄŻKĄ zatagowała nas w ramach Liebster Award. Jest to wyróżnienie "od blogerów dla blogerów". Zasady są następujące: 

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


Poniżej przedstawiamy nasze odpowiedzi, pytania, zatagowane osoby i zachęcamy do pobawienia się. :)





Odpowiedzi Barwinki:



1. Piosenkarka/piosenkarz, których nie jesteś w stanie słuchać?

W ostatnim czasie z pewnością One Direcion. Moja siostra katuje tym całą rodzinę i mam po prostu dosyć po raz setny tej samej piosenki. W sumie jednak nie mam jakiś uprzedzeń, o ile tylko gatunek mi pasuje to słucham wszystkiego.


2. Po co Ci Facebook?

Wbrew pozorom nie do rozmów ze znajomymi czy obserwacji ich aktywności. Przede wszystkim do obserwowania nowości wśród stron sklepów, wydawnictw etc. To tam dowiaduje się o nowych promocjach, konkursach i wszelkich innych wydarzeniach.

3. Ulubiony gatunek książek?

Zawsze myślałam że fantastyka, ale od niedawna powieść historyczna stała się gatunkiem, który wiem, że z pewnością mi się spodoba i po który sięgam z wielką przyjemnością.

4. Najważniejsza pamiątka z dzieciństwa?

Do tej pory nic się nie ostało z mojego dzieciństwa, wszystko rozeszło się w świat ;) Jedynymi pamiątkami są książki, dlatego takim sentymentem darzę serię o Ani Shirley i o Tomku Wilmowskim.

5. Pisarz lub pisarka, do których nie umiesz się przekonać?

Myślę, myślę i mam pustkę w głowie. Wynika z tego że chociaż z pewnością czytałam niejedną nie najlepszą książkę, to żaden pisarz nie utrwalił mi się na tyle, żebym nie mogła sięgnąć po niego ponownie.

6. Trampki czy obcasy? 

Ostatnio zdecydowanie obcasy ;)

7. Audiobooki czy ebooki? 

Ebooki, Ebooki, Ebooki. Jestem na etapie zachwycania się nimi :)

8. Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać mając nieograniczone możliwości?

Marzy mi się basen morza śródziemnego. Jakieś miasto w Chorwacji, Włoszech czy Grecji, z jego kamiennymi budowlami, zdecydowanie ciepłym klimatem i przepiękną przyrodą. Choć chciałabym żeby to Polska znalazła się w takim właśnie klimacie ;)

9. Dlaczego prowadzisz bloga?

Zdecydowałam się go prowadzić, bo chciałam znaleźć miejsce, gdzie mogłabym dokumentować moje wrażenia po przeczytaniu książek. Z czasem moje podejście się rozszerzyło. Ciesze się, że poznałam tak dużo osób w blogosferze, podzielających moje zainteresowania. Porównywać opinię, pisać swoje przemyślenia. Sprawia mi to po prostu radość.

10. Twoja największa wada?

Lenistwo, czasem zdecydowanie najpierw mówie potem myślę ;)


11. Co sprawia Ci największą przyjemność w blogowaniu?

Wszystko - recenzje, komentarze, opinie. 

Odpowiedzi Melisandry:

1. Piosenkarka/piosenkarz, których nie jesteś w stanie słuchać?

To bardzo skomplikowane pytanie, wbrew pozorom. ;) Jednych wykonawców nie mogę słuchać, bo robią coś, co w moim odczuciu jest okaleczaniem pojęcia muzyki (i tu wymienię Biebera, Gagę, wszystkie te gwiazdki jednego przeboju itd.), a innych nie mogę słuchać, bo np. kojarzą mi się z chwilami bądź osobami, które zniknęły z mojego życia i nie chcę słuchaniem przywoływać wspomnień - i tu wymienię np.  Metallikę czy Riverside. 

2. Po co Ci Facebook?

Jest to dla mnie metoda komunikacji z innymi. Nie gram w gierki i nie bawię się aplikacjami, bo nie mam i nie chcę mieć na to czasu.

3. Ulubiony gatunek książek?

Patrząc na zawarość moich półek powiedziałabym, że fantastyka. ;) Ale nie oznacza to, że nic innego nie czytam, co zresztą widać po moich recenzjach.

4. Najważniejsza pamiątka z dzieciństwa?

Piękna, nakręcana pozytywka.

5. Pisarz lub pisarka, do których nie umiesz się przekonać?

Katarzyna Grochola i jej pokrewni.

6. Trampki czy obcasy?

Wciąż raczej trampki, choć i obcasy zaczęły gościć od niedawna w mojej szafie.

7. Audiobooki czy ebooki?

Jeśli już, to ebooki, ale dalej preferuję książki papierowe.

8. Gdzie chciałbyś/chciałabyś zamieszkać mając nieograniczone możliwości?

Znów bardzo trudne pytanie, jednak mając nieograniczone możliwości (zakładam, że w tym i finansowe) zdecydowałabym się na co dzień mieszkać w jednym z krajów skandynawskich, gdyż ich kultura mnie ciekawi, sami Skandynawowie mają ogromny szacunek do natury, a poza tym nie cierpię upałów, a Skandynawia ma nieco surowszy klimat niż Polska. Dodatkowo postawiłabym domy w Szwajcarii, Austrii, w Tokio i gdzieś w przepięknych Indiach.

9. Dlaczego prowadzisz bloga?

Bo lubię. :)

10. Twoja największa wada?

Pesymizm i marudność. Staram się jednak nie przenosić ich na blog.

11. Co sprawia Ci największą przyjemność w blogowaniu?

Wymyślanie nowych pomysłów i projektów. Część z nich już czeka na realizację. :)



Nasze pytania:

1. Jesteś typem sowy czy skowronka?
2. Książka, której nie wziąłbyś/wzięłabyś nawet, gdyby Ci zapłacono?
3. Którą stolicę świata uważasz za najpiękniejszą?
4. Gatunek muzyczny szczególnie Ci bliski?
5. Wymarzona podróż - gdzie byś pojechał/a?
6. Knajpa indyjska, włoska czy azjatycka?
7. Ulubiony rodzaj herbaty lub kawy?
8. Humanista czy umysł ścisły?
9. Autor/ka, którego polecałbyś/polecałabyś każdemu?
10. Na wycieczkę pociągiem, samolotem czy samochodem?
11. Smak pikantny czy słodki?


Tagujemy autorów blogów:

mamalgosia, Sylwuch, Tetiisheri, Magdalena, Amy392, Szalona Książkoholiczka, Kasia J.,  alison2, kamyk,  Jadźka, Elen

3/27/2013

Kraków za panowania Henryka Walezego

Kraków za panowania Henryka Walezego
Dane techniczne:
  • Autor: Wollny Mariusz 
  • Tytuł: Kacper Ryx i król przeklęty
  • Cykl: Kacper Ryx t. 2
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
  • Liczba e-stron (EPUB): 560
  • Premiera: 2008
  • Gatunek: powieść historyczna, kryminał



Kraków za czasów ostatniego Jagiellończyka. Stolica Polski. Światłe miasto uniwersyteckie. Umarł król, niech żyje król. Tylko który, skoro Zygmunt August umarł bezpotomnie. Panowie szlachta zbiera się aby wybrać nowego króla. Wystarczy wybrać odpowiednich ludzi, przekupić ich a na polskim tronie zasiada Henryk, pan francuski, który wprowadza w grodzie Kraka swoje porządki. 

Jednak to jest tylko ogólne tło, które obrazuje sytuację Krakowa i jego mieszkańców w książce Mariusza Wollnego. Głównym bohaterem i narratorem jest bowiem (znów) Kacper Ryx, młody mężczyzna, sierota, który dzięki swojej wiedzy, inteligencji i szczęśliwym wypadkom jest inwestygatorem królewskim (czyli śledczym). 

Drugi tom przygód Kacpra obejmuje okres ponad dwóch lat, od ostatnich dni życia Zygmunta do ucieczki Henryka z Krakowa. W tym czasie główny bohater musi rozwiązać parę spraw, które na pierwszy rzut oka wydają się bardzo ciężkie a nawet nie do wyjaśnienia. 

"Kacpra Ryxa" czytałam jeszcze na studiach, zaraz po premierze. Od tamtej pory trochę wrażeń zatarło się, trochę uleciało dlatego dopiero w ramach wyzwania u Viv sięgnęłam po kontynuację przygód Ryxa. Zapomniałam już jak dobrze mi się czytało i drugi tom zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Kacpra nie zajmują już tak bardzo sprawy uczelni. Choć nadal studiuje, skończył już pierwszy stopień i przygotowuje się do kolejnej obrony. Na początku książki chłopak musi rozwiązać zagadkę na uczelni. Później jednak jego alma mater pojawia się bardzo rzadko. Kacper zadziera ze Zborowskimi, bardzo niebezpiecznym rodem szlacheckim. Pojawia się zagadka zabójstw kobiet lekkich obyczajów. Upiora, który po nocach straszy mieszkańców... A wśród tych spraw jest jeszcze problem miłosny, Kacper bowiem w końcu uświadamia sobie jak bardzo bliska jest mu Janka. 

Autor doskonale ukazuje ówczesny Kraków, relacje między poszczególnymi stanami, życie ludzi. Główna narracja, pierwszoosobowa, prowadzona jest przez Kacpra. Jednak poprzez narratora wszechwiedzącego możemy poznać sytuację i ludzi oddalonych od bohatera a nawet od samego Krakowa. Poznajemy życie bezdomnych, nierządnic, zabójców, mieszczan, szlachty a nawet samego króla. Ze stolicy przenosimy się do Warszawy a nawet do dalekiej Francji. Autor powoli rozwija nici paru intryg które pod koniec książki bardzo logicznie zbiegają się w całość. 

I tym razem pojawia się wiele znanych historycznych postaci - Jan Kochanowski, Jan Zamojski, nie wspominając o obu królach. 

Kolejnym punktem jest język. Nie wiem na ile jest tożsamy z ówczesnym staropolskim. Na mnie zrobił jednak ogromne wrażenie. Po skończeniu książki wstawiam w rozmowy tamte słowa. Język sprawił, że poczułam klimat tamtego czasu. Dodatkowo pojawiają się zdania i frazy po łacinie i  francusku. Jednocześnie, nie jest na tyle trudny, żeby przeszkadzał w zrozumieniu i szybkim przyswojeniu wydarzeń.

Czym bliżej końca tym historia bardziej mnie wciągała. Kacper nie ustrzegł się przed wieloma niebezpiecznymi sytuacjami, które mógł przypłacić życiem. Ciekawa byłam jak skończy się wątek związany z Janką, czy w końcu los ich połączy. Autor mnie zaskoczył i po przeczytaniu ostatniego zdania miałach chęć od razu sięgnąć po kolejny tom, aby poznać kolejne przygody bohatera.

"Kacper Ryx i król przeklęty" to połączenie powieści historycznej, obyczajowej, kryminały i romansu. Dla mnie, osoby zakochanej w historii, jest to pozycja wręcz doskonała. Z wielką chęcią sięgnę po kolejne domu, które już znajdują się w moim posiadaniu. Nawet jeśli pojawiły się jakieś minusy, to zginęły przytłoczone przez plusy tej pozycji.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: 

3/26/2013

[Recenzja gościnna] User i zło tego świata, czyli krótko o "Kulcie amatora" Andrew Keena

[Recenzja gościnna] User i zło tego świata, czyli krótko o "Kulcie amatora" Andrew Keena



Dane techniczne:
Autor: Andrew Keen
Tytuł: Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę
Stron: 198
Rok wydania: 2007
Wydawnictwo: Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne








Rozwój technologii komunikacyjnych jest obecnie modnym tematem. Podobnie wszystkie  zmiany społeczne, prawne, polityczne i ekonomiczne które się z nim wiążą. Głośno było o ACTA,  wiele mówiono o Wikileaks. Sporo poczytać można o co ciekawszych przypadkach ataków  hakerów, wielu zaś spędza sen z powiek problematyka dostępu do informacji lub ochrona prawa  własności intelektualnej w internecie. Andrew Keen, zamieszkały w Berkeley biznesmen  i dziennikarz tematycznie wpisuje się w ten nurt. To, co go wyróżnia to wyraźna, mocno  zarysowana postawa krytyczna wobec zjawisk które możemy obserwować, a które zbiorczo (acz nie zawsze jasno) określa się mianem Web 2.0. 

Powiedzmy jasno – "Kultu amatora" nie trzeba nawet otwierać, by domyślić się jakie  stanowisko zajmuje autor, który swe dzieło obdarzył podtytułem "Jak internet niszczy kulturę". Faktycznie, jest ostro. Keen od początku mocno odcina się od wszelkich hurraoptymistycznych poglądów na zjawiska zachodzące współcześnie w sieci. W swojej krótkiej (niecałe dwieście stron) rozprawie nie zostawia na web 2.0 i jej architektach suchej nitki, tak że na zakończenie można odnieść wrażenie że poznaliśmy centrum wszelkiego zła wszechświata, istne okno do piekła głupoty, rozpadu kulturalnego i intelektualnej degeneracji. Oddajmy jednak autorowi sprawiedliwość – w wielu kwestiach ma on z całą pewnością rację. 

Słuszne wydają się na przykład jego zarzuty względem Wikipedii, którą uważa za przejaw upadku szacunku dla eksperckiej wiedzy. Trafnie diagnozuje ją jako ekstremalny przykład miejsca w którym kompetencje i rzeczywista wiedza przestają mieć znaczenie. Ot, informacje o wszystkim produkowane przez wszystkich, także tych, którzy nie mają ku temu najmniejszych nawet uprawnień. Że jest to popularne źródło? Ależ oczywiście. I tym gorzej, gdyż nawet największa bzdura wypuszczona w świat może zostać powielana setki i tysiące razy przez bezkrytycznych czytelników witryny. Tym gorzej, że źródło gorsze wypiera lepsze, marginalizując rolę bardziej rzetelnych encyklopedii tworzonych przez odpowiednich profesjonalistów. 

Mocno dostaje się rynkowi muzycznemu, który, o czym sam autor nas uprzedza – bliski jest jego osobistym zainteresowaniom. Tak samo dzieje się z literaturą. Oto w "długim ogonie" pozornie nieskończonej ilości dostępnych produktów dzieła wybitne i warte uwagi rozpływają się i pozostają niewidoczne w nawale tandety i miernoty. Nie jakość, lecz czysty przypadek decydować zaczyna o tym, co staje się popularne a co popada w zapomnienie. Nawet geniusz może wylecieć – lecz nie z hukiem, a po cichu – na śmietnik historii. Spójrzmy na YouTube. Żywota by nam nie starczyło, by obejrzeć wszystkie materiały jakie się tam znajdują, a każda minuta przynosi nowe nagrania. Prawdziwy ocean, z którego na światło dzienne wypełznąć może dowolna maszkara, w źródłach popularności której ciężko dopatrywać się jakichkolwiek rozsądnych przyczyn. 

Nie dość na samej diagnozie tego, jakim internet się stał. Poznajemy też (niekiedy nawet imiennie!) architektów owego diabolicznego chaosu. Potentatów nowej ery, zamieszkujących w Mordorze Krzemowej Doliny. Czytając o nich, trudno wyrobić sobie jednak spójny obraz czy opinię. Czy są to technokraci, zorientowani na zysk cynicy którzy szkodliwą działalność podejmują wyłącznie dla brzęku złota, czy też idealiści niesieni wichrem naiwnej wiary? Tu trudno czasem o jednoznaczność. 

"Kult amatora" to pozycja naprawdę specyficzna. Nie jest naiwną, reakcyjną krytyką internetu per se. Wszystko jest rzeczowe, poparte faktami i przykładami. Problem raczej w tym, że cała refleksja wydaje się mało spójna. Zamiast precyzyjnej analizy, mamy do czynienia raczej z wymachiwaniem młotem na prawo i lewo, w nadziei na to że rozbijając cokolwiek na kawałki znajdziemy się bliżej sedna sprawy. Przykładowo, prawdą jest że mamy obecnie do czynienia z kryzysem zaufania do autorytetów naukowych; każdy może rościć sobie prawo do posiadania własnej, małej prawdy. Z drugiej jednak strony, nawet w naszych polskich warunkach wiemy, że posiadanie dyplomów i tytułów nie jest wprost przekładalne na monopol racji. Od tego czy innego profesora dowiedzieć się możemy o dinozaurach żyjących obok ludzi, tajemniczych bruzdach naznaczających dzieci urodzone dzięki metodzie in vitro, lub latających brzozach przeciwlotniczych. Trudno też dostrzec jakąś spójność pomiędzy poszczególnymi fragmentami. Keen mocno utyskuje na piractwo, które niszczy twórczość artystyczną, tylko po to, by chwilę później skarżyć się na internetową inwigilację która jest skutkiem prób walki z tym właśnie zjawiskiem. 

Traktowałbym tę pracę raczej jako próbę, swego rodzaju przyczynek dla większej i – miejmy nadzieję – bardziej spójnej refleksji. Tym niemniej, wydaje się ona interesująca choćby ze względu na swą oryginalność i nie uleganie intelektualnym modom panującym tak wśród entuzjastów jak i wrogów sieciowych rewolucji kulturowych.


Piotr Krzywdziński

3/24/2013

Czy wiecie, że...

Czy wiecie, że...


Program Aldiko, dostępny za darmo w Google Play, oferuje nie tylko możliwość kupowania ebooków w księgarniach dostępnych w aplikacji, ale i wypożyczania ebooków z lokalnych bibliotek publicznych, jeśli tylko oferują one taką opcję? 

Więcej przeczytacie tutaj.

Aplikację pobierzecie natomiast tutaj.

3/22/2013

Wyniki losowania - rozdawajka, marzec

Wyniki losowania - rozdawajka, marzec
 Znowu i tym razem nie wyrobiłam się z terminem. Wyniki losowania miały pojawić się wczoraj, ale niestety wróciłam zdecydowanie za późno z pracy. Przepraszam wszystkich, którzy na darmo wczoraj czekali i wyniki wrzucam dziś.

Zdecydowaną większością głosów wygrał "Gwiezdny pył" Neila Gaimana, bo na 30 osób głosujących tylko 5 wybrało drugą pozycję. Dlatego też ta książka powędruje do zwycięzcy z tego miesiąca.



Gratuluję serdecznie aparatka. Czeka na maila od Ciebie z adresem do wysyłki. 

Dziś jeszcze pojawi się ankieta, z listą książek na przyszły miesiąc.

Życzę Wam udanego weekendu z dużą ilością książek :)

3/21/2013

Wyzwolone Chinki? Czy tradycyjne chińskie żony?

Wyzwolone Chinki? Czy tradycyjne chińskie żony?

Dane techniczne:
  • Autor: See Lisa
  • Tytuł: Dziewczęta z Szanghaju
  • Tytuł oryginalny: Szanghai Girls
  • Wydawnictwo: Świat Książki
  • Liczba e-stron: 
  • Premiera: luty 2010
  • Gatunek: powieść obca, powieść historyczna

"Tak często się nam mówi, że historie kobiet są nieważne"*
Rodzina czy własne przyjemności? Tradycja czy nowoczesność? Chiny czy Ameryka?

Młode, piękne, bogate i otwarte na nowe doznania. Pearl i May mają wszystko, aby wieść wspaniałe życie w Paryżu Azji - Szanghaju. Ich życie zmienia się jednak diametralnie podczas rozmowy z ojcem. Zostały sprzedane, muszą poślubić obcych mężczyzn i ruszyć z nimi za ocean, do Ameryki. Dziewczyny nie zamierzają zmienić swojego życia. Jest to jednak czas zmian dla całych Chin. Zaledwie po chwili wojska Japońskie wkraczają do Szanghaju, na miasto lecą bomby a rodzina ucieka, aby odnaleźć papierowych mężów swoich córek.

Nie zawiodłam się do tej pory na żadnej książce Lisy See. Zawsze wciągam się bardzo mocno w świat i zbliżam do bohaterów. Tak było i tym razem. Szczególnie przypadła mi do gustu Pearl, która jest narratorką całej powieści. Młoda, ładna dziewczyna ma przed sobą całe życie. Jest jednak Chinką z całą tradycyjną rolą kobiety, choć czuje się wyzwolona i nowoczesna. Zaraz na początku opowieści ucieka z Szanghaju i od tej pory czuje się obowiązana do opieki nad May, młodszą siostrą. 

W historii tej przewija się wiele osób, niektóre zagoszczą na dłużej w życiu dziewczyn, inne będą tylko migawką. Pisarce udało się każdą z nich w jakiś sposób zindywidualizować. Nie ma tam papierowych postaci, każda z nich budzi jakieś uczucia. 

Język, jakim operuje autorka jest bardzo plastyczny, przez co przeżywałam razem z dziewczynami wszystkie perypetie. Najbardziej drastyczny moment, czyli gwałt na Pearl i jej matce przez japoński oddział, bardzo długo chodził mi po głowie. Ciężko mi się o tym czytało. Pisarka nie pisze ani nadzwyczajnie brutalnie, ani szczegółowo, ale po raz pierwszy opis gwałtu wywołał u mnie tak mocne uczucia. Musiałam przerywać lekturę w tym momencie. 

Przybycie dziewczyn do Stanów, pierwszy okres ich życia w nowym państwie. Próba asymilacji  podtrzymywanie tradycji wyniesionych z domu. Dlaczego w Stanach są osobne dzielnice dla Azjatów? Dlaczego nie chcą oni, tak jak większość imigrantów, asymilować się i wtapiać w nowe państwo, którego w końcu stają się mieszkańcami? W wielkim zainteresowaniem czytałam o życiu Chińczyków w USA w czasie II wojny światowej, a także po niej. Okres kiedy istniała Angel Island oraz ustawa o zakazie imigracji Chińczyków. Bardzo ciekawym i nieznanym dla mnie wątkiem był handel tzw. papierowymi braćmi i ich żonami. W ten sposób udało się omijać prawo amerykańskie. Wszystko to udało się Lisie See przedstawić przez pryzmat życia zwyczajnej rodziny chińskiej, wielopokoleniowej, choć niekoniecznie powiązanej więzami krwi. 

Okazuje się, że Stany Zjednoczone nie są aż tak tolerancyjne. Biali mieszkańcy tego państwa uważają się za lepszych. Nie tylko czarnoskórzy byli asymilowani i linczowani. Odnosiło się to również do przybyszów z Azji, którzy właśnie dlatego tworzyli własne enklawy, ponieważ zostali pozbawieni wielu praw. Nie mogli kupić na własność domu, szczególnie poza chińskimi dzielnicami. Dzieci uczyły się w oddzielnych szkołach. Nie można było znaleźć pracy na lepszych stanowiskach. Chińczyk według Amerykanów - przygłupi, posłuszy i ledwo mówiący po angielsku. Nic dziwnego że zamykali się oni we własnym świecie i jego tradycjach, które przywieźli ze starego państwa. 

Autorka wplotła tu także ciekawy wątek córki jednej z bohaterek. Miałam nadzieję, że rozwinie się on z czasem i poznamy nieznanego ojca. Kontynuacja "Dziewcząt z Szanghaju" będzie bazowała na tym motywie, co bardzo mnie cieszy.

Lisa See stworzyła interesującą powieść, opisując życie dwóch chińskich kobiet, które uciekły z kraju i rozpoczęły życie za oceanem. Jest to po trosze powieść historyczna, po trosze obyczajowa. Na pewno przypadnie do gustu osobom, które zetknęły się choć z jedną z książek autorki. Ja mogę ją polecić z czystym sercem.



* Fragment książki

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

3/17/2013

Czy wiecie, że...

Czy wiecie, że...
...najwięcej, bo ponad 600 powieści, napisał Polak - Józef Ignacy Kraszewski ( 1812 - 1887)? :)


3/11/2013

Lwów w przededniu II wojny światowej

Lwów w przededniu II wojny światowej
Dane techniczne:
  • Autor: Jaszczuk Paweł
  • Tytuł: Plan Sary
  • Cykl: Jakub Stern tom 2, Asy kryminału
  • Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • Liczba e-stron: 334 (mobi)
  • Premiera: styczeń 2011
  • Gatunek: kryminał


Do Lwowa (tak samo zresztą jak do Wilna) wybieram się od paru lat. Chciałabym zobaczyć to miasto, wczuć się w jego atmosferę, szczególnie tą z lat międzywojennych. Wiem, że dziś to już nie jest ten wschodni ośrodek kultury polskiej, jak to miało miejsce przed wojną, ale warto mieć marzenia. Paweł Jaszczuk w swojej książce przenosi nas do Lwowa tuż przed wybuchem II wojny, gdzie Jakub Stern - dziennikarz śledczy oraz wykładowca, musi odnaleźć mordercę i rozwiązać zagadkę tajemniczych zabójstw.

Kryminały czytam rzadko. Nie mam w sumie nic przeciwko, ale też nie ciągnie mnie do nich nadzwyczajnie  "Plan Sary" to ebook, który trafił do mnie przypadkowo i w końcu stwierdziłam że wypada go przeczytać. W sumie nie wiedziałam o czym będzie. Dopiero w pewnym momencie dowiedziałam się, że to kryminał właśnie ;)

Pewnego dnia Jakub wychodząc z domu zwraca uwagę na chmurę, która ma bardzo niepokojący kształt. Mężczyzna przypomina sobie o odnalezionych zwłokach swoich byłych uczniów. Jedna retrospekcja goni drugą, bo już w następnym momencie dziennikarz wspomina swój powrót do redakcji. Jakub musi odkryć, kim jest tajemniczy morderca, który zabija w sposób przedstawiony na wykładzie. Jego twórcą była Sara, dziewczyna która stała się jedną z ofiar.

W przeciwieństwie do współczesnych kryminałów w "Planie Sary" sytuacja rozwija się powoli. Czytając tą książkę wyobrażałam sobie uliczki i zaułki Lwowa w kolorze sepii. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej wnikałam w specyficzny klimat tego miasta ale i tamtych czasów. Praca dziennikarzy i policji różniła się wtedy od znanych nam sposobów dnia dzisiejszego. Nikt nie wymyślał skomplikowanych planów aby odkryć zabójcę, nie polegał na współczesnej technologii, ale liczył się spryt, inteligencja ale równie często siła i łut szczęścia.

Największe wrażenie zrobił na mnie Lwów, który stał się dla mnie równoznacznym pierwszoplanowym bohaterem. Nie wiem czym konkretnie autor mnie ujął w tym temacie, ale nadal wspominając książkę czuję nutkę klimatu tamtych lat.

Na początku trochę się gubiłam przy wspomnieniach bohatera.  Parokrotnie nie mogłam wychwycić momentu, w który z chwili obecnej przenosi się on do przeszłości. Ale jest to jak dla mnie jedyny minus tej powieści.

"Plan Sary" to druga część przygód Jakuba Sterna, nie przeszkadzało mi to jednak w poznawaniu tej historii. Jestem pewna, że w przyszłości wrócę do pierwszego tomu aby poznać wcześniejsze przygody dziennikarza. Bardzo przypadł mi do gustu sam bohater jak i świat w którym przyszło mu żyć.

Jeśli częściej będę natrafiać na tego typu kryminały to myślę, że bardzo polubię ten gatunek.


* Źródło zdjęć: http://pwl1943.republika.pl/lwowskie.html

3/10/2013

Czy wiecie że...?

Czy wiecie że...?
W okresie barokowym dążenie do tworzenia zdobnych i pompatycznych ksiąg sprawiło, 
że czasem na karcie tytułowej brakło miejsca na sam tytuł? ;)




3/06/2013

"W świecie wiatru i wierzb" Miao Sing

"W świecie wiatru i wierzb" Miao Sing
Dane techniczne:
  • Autor: Sing Miao 
  • Tytuł: W świecie wiatru i wierzb. Wyznania chińskiej kurtyzany
  • Tytuł oryginalny: Marvellous pleasure
  • Wydawnictwo: Świat książki
  • Liczba e-stron: 224
  • Premiera: czerwiec 2012
  • Gatunek: powieść, wspomnienia


Od dawna fascynuje mnie świat wschodu - w szczególności zaś Chiny i Japonia. Dlatego z wielką przyjemnością sięgam po książki, które dotyczą tych regionów. Na książkę "W świecie wiatru i wierzb" wpadłam przypadkiem, przeglądając strony z e-bookami. Okładka i tytuł mnie poruszyły, wiedziałam że muszę ją przeczytać. Nie jest to zupełna premiera, gdyż książka była wydana w Polsce w 1987 roku. Przy obecnym wydaniu nie można doszukać się autora/autorki. Co to oznacza? Zaintrygowało mnie to i po jej przeczytaniu zaczęłam buszować w sieci. Natrafiłam tam na artykuł z 2007 roku, w momencie kiedy pojawił się audiobook tej powieści. Można tam przeczytać min. "W pierwszym polskim wydaniu książki z 1987 roku jej rzekome wyznania ukazały się w serii "Biografie niezwykłe" Wydawnictwa Łódzkiego, które wówczas specjalizowało się w publikacji orientalnych czytadeł. Miao Sing podano wtedy jako autorkę książki, a jako tłumacza Jerzego Chociłowskiego. Nie zamieszczono tytułu ani języka oryginału". Całość artykuły możecie znaleźć TUTAJ. Z kolei w Wikipedii przy nazwisku Maciej Świerkocki "W świecie wiatru i wierzb" to jednak z pozycji w bibliografii autora (którą napisał podobno razem z Witoldem Jabłońskim, znanym współcześnie kontrowersyjnym pisarzem).

Jednak autor tej powieści nie decyduje przecież o jej treści. Historia dzieje się w bliżej nieokreślonych czasach współczesnych w Anglii. Dong Mei czyli Zimowa Śliwa spotyka się ze swoją sporo młodszą przyjaciółką Forsycją. Przy tych spotkaniach, gdzie nieprzeciętną rolę odgrywa herbata - oczywiście w większości wypadków ta chińska, starsza towarzyszka opowiada swoje lata dzieciństwa i młodości. Urodziła się w biednej rodzinie na wsi, gdzie w wieku 14 lat została sprzedana przez swoich rodziców. Po wielu perypetiach stała się kurtyzaną, choć mając szczęście trafiła do lepszego domu uciech. 

Kiedy ją czytałam targały mną różne odczucia. Na początku byłam szczerze zainteresowana. Później podejście Dong Mei zaczynało mnie nużyć. Jej stosunek do seksu w okresie późniejszym, kiedy przestała być nieśmiałą dziewicą trochę mnie zniesmaczył  Może wina leży po mojej stronie, przecież nie każda kurtyzana musi wykonywać swoją pracę tylko ze względu na pieniądze. W tym wypadku kobiecie seks sprawiał dużą przyjemność i kiedy już nie mogła go uprawiać wydawało mi się, że zachowuje się trochę jak nimfomanka, odstawiona od swojego nałogu. Parokrotnie też zgrzytało mi między zębami współczesne słowo, wplecione w ówczesny język. Wydarzenia działy się w okresie lat 30 i 40 XX wieku, więc wypowiedz gdzie pojawia się "fotka" absolutnie mi nie pasują. Wcześniej myślałam że to może wina tłumacza, ale przy niezidentyfikowanym autorze może być różnie.

Bardzo pozytywnie odebrałam opisy scen łóżkowych. Groty, różdżki, wzgórza, są świetnymi synonimami i czyta się o nich z uśmiechem na ustach. 

Zwiadowcy wioślarza także natknęli się najpierw na dwa zaokrąglone łagodne wzgórki zwieńczone czułymi antenkami. Krążyli tam dość długo, po czym wyruszyli na południe, spodziewając się gęstego zagajnika, ale znaleźli jedynie krótki, sprężysty mech na skraju parowu, pośrodku którego znajdowała się mało widoczna grota. Chcieli ją zbadać, lecz nie mogli natrafić na tajemne wejście, więc wycofali się, aby wezwać na pomoc kawalerię swej armii.*
Dong Mei w ciągu kilku lat miała całą masę przygód. Znalazła się w najpodlejszym burdelu, uczyła się sztuki miłości, została uwolniona, stała się utrzymanką bogatego mężczyzny, musiała pomagać rannym japońskim najeźdzcom... Czy rzeczywiście jedna osoba mogła przeżyć tyle wydarzeń? Żadne z nich nie było niemożliwe, jednak pod koniec książki zastanawiałam się nad tym. 

Bardzo dużym plusem jak dla mnie była herbata. Przy każdym spotkaniu panie raczyły się innym naparem, nazwy którego wielokrotnie były dla mnie nowością. Herbata zielona, biała i czarna - z prowincji Fujian, Anhui, plantacji Wujiang, Sow mee, chun mee, golden yunan, yin zhen, ulung, apsang souchomg, lapsang, keemun, Yun Wu. Specjalnie jeszcze raz przejrzałam książkę żeby wypisać sobie te nazwy, zobaczyć jaki mają aromat a jaki zapach. Jestem osobą zakochaną w herbacie, w szczególności tej zielonej, dlatego wielką przyjemność sprawiło mi czytanie o niej. Chciałabym również kiedyś spróbować tych specjałów. 

Język tej powieści jest lekki i przyjemny, dzięki czemu czyta się ją szybko. Jest ciekawa i  interesująca. Pomijając problemy o których wspominałam wcześniej, warto po nią sięgnąć żeby poznać bliżej choćby sytuację chińskich mieszkańców w czasie najazdów Japończyków. Choć z pewnością trafią się pozycję ciekawsze dotyczące tych czasów.


* "W świecie wiatru i wierzb. Wyznania chińskiej kurtyzany" e-book wersja epub. str. 111. 

3/05/2013

Słodko-gorzkie dziedzictwo "Cukierni pod Amorem"

Słodko-gorzkie dziedzictwo "Cukierni pod Amorem"
Dane techniczne:

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy.
Seria: Saga o Gutowie tom 1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: kwiecień 2010
liczba stron: 472





Orzeszkowa, Rodziewiczówna, Konopnicka, Dąbrowska... wszyscy znamy te autorki. Ich książki przenoszą nas dwieście lat wstecz, w realia szlacheckich dworów, czasu powozów, idealnych manier, obyczajowości tak odmiennej od tej, którą dziś znamy. Czytamy historie, jak panowie starali się o panie, jak kobietę uwodziło się pierwszym tańcem, kwiatami, czekoladkami z luksusowych cukierni. Kiedy kobiety były pilnowane przez matki, aby nic nie zaważyło na ich nieskazitelnej opinii, pielęgnowane jak delikatne kwiaty, miały zachwycać urokiem i niewinnością.


"Cukiernia...", jak odniosłam wrażenie, jest próbą nawiązania przez autorkę do tradycji naszych najlepszych pisarek. W ślad za nią ruszamy - dwutorowo - śladami dystyngowanych dam i dżentelmenów z rodu Zajezierskich, jak i zupełnie współczesnej rodziny Hryciów, zamieszkałej w Gutowie.

Jest to pierwsza część opowieści. Historii snutej jak nić na wrzecionie czasu. Mamy dwa wątki prowadzone jednocześnie - nie ułatwia to lektury, lecz od początku miałam poczucie, jakbym oglądała film, a przeskoki w czasie są zmontowanymi w studio przeplatankami między tym, co było, a tym, co jest. Obserwujemy, jak panienki ze znakomitych domów szykują się do ślubu, a współczesnie żyjąca Iga usiłuje rozwiązać zagadkę pierścienia, z którym wiążą się w jej rodzinie niezliczone legendy i opowiastki.

Czego spodziewać się sięgając po tę powieść pani Gutowskiej-Adamczyk? Przede wszystkim bardzo ładnego, możnaby rzec "klasycznego" stylu pisania, stylizowanego nieco na dziewiętnastowieczny, ale też nie do tego stopnia, aby lektura nie była przyjemna, a strony przewracały się same. Dajmy się wciągnąć,  przy filiżance kawy i ciasteczkach, w opowieść o losach pięknych i odważnych kobiet, które nie bały się przeciwstawić przyjętym normom, aby ratować swoje rodziny, dom i to wszystko, co kochały. Nie bały się rzucić na szalę swej godności, aby ich dzieci mogły żyć szczęśliwie. O tym właśnie jest "Cukiernia...", gdy wczytać się w przekaz między wersami - o tym, jak silne i niezłomne potrafią być kobiety i jak wielką podporą pragną być dla najbliższych.

Pierwszy tom to zaledwie zalążek wszystkich wątków, początek niezwykłych, pokręconych losów kilku rodzin. Nie dostaniemy zbyt wielu odpowiedzi, choć pytań jest mnóstwo. Postacie, które pojawiają się na kartach książki są tak żywe, tak prawdziwe, że od razu wybieramy, do kogo czujemy sympatię, a do kogo niechęć. Jagodzianki cudownie pachną, upał piecze nas w kark, a łan zboża okalający pański dwór kojąco szumi.

Całość przedstawia sobą zgrabną, dobrze napisaną powieść nawet nie kobiecą, powiedziałabym, a obyczajową. To sprawiło, że o ile na początku byłam wobec tej lektury niezwykle ostrożna, tak teraz oceniam ją pozytywnie. Miejscami nie zabrakło dłużyzn i nieco naciąganych fragmentów, ale w całej niemal 500-stronicowej książce nie było ich wiele, co nie jest łatwą sztuką przy założeniu, że autorka opowiada, oszczędnie używając dialogów. Poleciłabym ją kobietom ceniącym sobie dobrą, ale pozbawioną naiwności książkę.

"Wstąpiłam do cukierni Pod Amorem. I nie żałuję. Tu współczesność i przeszłość splatają się jak warkocz drożdżowej chałki. Jest w niej wszystko co lubię: słodycz miłości, gorycz zdrady, pokręcone ludzkie losy, tajemnice z przeszłości i pierścień, i mumia, i jagodzianki. Czekam na ciąg dalszy, bo apetyt został niezaspokojony. A ja jestem książkowym łasuchem." (Dorota Wellman)

3/04/2013

"Pocałunek ciemności" Laurell K. Hamilton

"Pocałunek ciemności" Laurell K. Hamilton
Dane techniczne:

  • Autor: Laurell K. Hamilton 
  • Tytuł: Pocałunek ciemności 
  • Tytuł oryginalny: A Kiss of Shadows 
  • Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
  • Liczba stron: 494 
  • Premiera: 2002 
  • Gatunek: fantastyka, erotyka, romans 

Na książki tej autorki natrafiłam przez przypadek w czasach studenckich. Było to jeszcze przed czasami "Zmierzchu" i całej kontynuacji tego gatunku. Przed "Pięćdziesięcioma twarzami Grey'a" i całą masą podobnych erotycznych powieści. I dlatego mnie do siebie przyciągnęła. Pamiętam że kilka lat temu czytałam ją z wypiekami na twarzy. Nie tak dawno zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki chcąc się przekonać, czy nadal będzie mi się tak samo podobać. Niestety zawiodłam się na niej. Byłam zniechęcona. I momentami znudzona. Ale od początku.

Świat który przedstawia autorka odbiega od tego który znamy, mieszkają w nim przeróżne istoty, oprócz ludzi bardzo łatwo znaleźć można magiczne stworzenia. Meredith Gentry pracuje w agencji detektywistycznej, tak naprawdę jest jednak zbiegiem. Uciekła z Krainy Feaire, gdyż jej bliscy od dawna pragną ją uśmiercić. Szczególnie niebezpiecznie bywa po zmroku, bo wystarczy jedno niewłaściwe słowo, żeby ciotka odnalazła ślad kobiety. Kiedy jednak do agencji detektywistycznej przybywają dwie zdesperowane kobiety okazuje się, że jest to początek lawiny zdarzeń. Doprowadzą one Meredith na dwór Powietrza  i Ciemności. 

Pomysł na tą książkę bardzo mi się podobał. Świat fantastyczny nie jest piękny i bajkowy. Elfy, ogry, ludzie-foki, czarodzieje, trolle oraz wszelkie ich podgatunki. Każda przedstawiona postać powinna być charakterystyczna, prawda? I tu pojawia się problem - książka pisana jest z punktu widzenia głównej bohaterki, co jednak nie tłumaczy problemu pozostałych postaci, które łatwo można zapomnieć. Pojawiają się i znikają często, nie odczuwa się ich braku. Dwór Powietrza i Ciemności przypominał mi trochę królestwo z baśni opanowane przez złą królową. Ciotka Meredith jest do szpiku zła i sadystyczna. Swoje zachcianki może spełniać bez żadnego sprzeciwu, bo wystarczy niewłaściwy wyraz twarzy żeby trafić na tortury lub wieczną poniewierkę. Kobieta ma mały harem przepięknych elfów. Żyją jednak jak eunuchy, gdyż jedynie królowa może mieć z nich użytek. A od setek lat nie chce oglądać ich wdzięków. 
Pierwsza połowa książki była ciekawa, choć nie zachwycająca. Druga natomiast zdecydowanie  przesadzona. Meredith dostaje na własność gromadkę super przystojnych towarzyszy z haremu ciotki. I jedno zadanie. Któryś z nich ma ją zapłodnić. Każdy z panów jest przystojniejszy od swojego poprzednika. A żeby czytelniczki miały większy wybór - są we wszystkich kolorach tęczy. Oczywiście są też świetnymi kochankami. 
Ta książka ocieka seksem i przemocą. W momencie kiedy Meredith nie poświęca czasu na ucieczkę, nie musi walczyć o życie to spędza czas w łóżku. A że elfy są najlepszymi kochankami... Zdecydowanie mnie to nie przekonuje. Wyrosłam z tego typu książek. Lubię książki z przesłaniem a ta najwyraźniej do mnie nie dociera. I choć główna bohaterka da się lubić, to jest to jedyny atut tej powieści. Tym bardziej że momentami raziły mnie powtórzenia już raz przestawionych problemów. Meredith myśli i przedstawia swoją sytuację, ciotkę i innych krewnych raz po raz powtarzając rzeczy oczywiste i już czytelnikowi znane. Być może ktoś sięgnie po tę pozycję, ale nie wiem czy będzie zadowolony. Autorka nie poprzestała na jednej pozycji, kontynuację przygód Meredith można przeczytać w "Pieszczocie nocy".

3/03/2013

Czy wiecie, że...?

Czy wiecie, że...?
... W XVIII wieku w zapisie regulaminu Biblioteki Załuskich w Warszawie 
znalazł się punkt o... zakazie tupania? ;)


3/02/2013

Marcowa odsłona Rozdawajki

Marcowa odsłona Rozdawajki
W końcu wiosna daje o sobie znać. Czuć ją w powietrzu. Ptaki zaczynają śpiewać. Robi się coraz cieplej. I pojawia się słońce. Nie wiem jak Wy, ale na mnie te pierwsze symptomy wpływają bardzo pozytywnie. Znowu mam chęć na czytanie i to bardzo intensywne. Choć z drugiej strony mam też wielką ochotę na spacer :) Mam nadzieję, że zima powoli zacznie się wycofywać i nie zrobi nam już psikusa. Nie chce już więcej mrozu i śniegu. Przynajmniej do listopada, albo grudnia.

Dziś spędziłam dzień z Melisandrą - kino, shopping choć oczywiście nie obyło się bez rozmów o książkach. Chciałabym Wam pokazać, jaki wspaniały prezent od niej dostałam. A może i któraś z pań się zainteresuje? Osobiście jestem zachwycona tymi drobiazgami.
























Pora też na nową odsłonę zabawy. W ankiecie wzięło udział niewiele, ale to one zdecydowały, które książki wezmą udział w losowaniu. Wracamy do pierwszej wersji Rozdawajki - w tym miesiącu jedna książka do kogoś powędruje. Druga pojawi się w następnym miesiącu.


Zasady: 

Ogólne:

Zabawa jest cykliczna. Trwa do 30 kwietnia 2013 roku (z czasem data ta może się zmienić). Każda odsłona trwa od 01 do 31 danego miesiąca.

- Odsłona piąta trwa od 02.03.2013 do 31.03.2013 roku.

Uczestnictwo w Zabawie:

- Brać udział w Rozdawajce mogą wszystkie osoby posiadające blogi oraz te, które ich nie posiadają. Jeśli ktoś nie prowadzi bloga, proszę w komentarzu zostawić swój adres e-mail.

- Uczestnikami mogą być osoby zamieszkałe na terenie Polski, Niemiec, Czech, Słowacji, Ukrainy oraz Białorusi.

- Nie wymagam obowiązkowo ani dodawania bloga do ulubionych ani informowania u siebie o zabawie. Choć byłoby mi miło, gdyby ktoś sam dodał/poinformował.

Przebieg zabawy:

W dniu 02.03 pojawi się post prezentujący dwie okładki książek. Uczestnicy wybierają jedną z nich, która bardziej do nich przemawia, mają na nią ochotę etc. Wyboru proszę dokonywać w komentarzach pod postem.

- W dniu 20.03 zakończy się pierwszy etap zabawy, w którym uczestnicy wybierają książkę. Ta pozycja, która do tej daty zdobędzie więcej głosów wygra. 

- W dniu 21.03 odbędzie się losowanie osoby, która wygra wcześniej wytypowaną książkę. Losowania dokonam z grona osób, które w komentarzach głosowały na wygraną książkę. Szczęśliwą osobę wybiorę na drodze wyboru losowego.

- Osoba którą wylosuje będzie proszona o podanie swojego adresu korespondencyjnego w ciągu  do 5 dni od daty losowania. Wysyłka zostanie nadana w ciągu 2 dni.

-Druga książka, która w danym miesiącu zyskała mniejszą liczbę głosów nie zniknie. W kolejnym miesiącu pojawi się znowu razem z drugą, całkiem nową, pozycją. 

Informacje końcowe:

- Zabawę przeprowadzam z własnej woli. Wszystkie książki które prezentuję są używane, jednak w stanie bardzo dobrym (w innym wypadku na pewno o tym poinformuję). Jeśli pojawią się pytania, wątpliwości itp. piszcie na adres: barwinka4@gmail.com

3/01/2013

Autor: Iny Lorentz
Tytuł: Nierządnica 
Tytuł oryginału: Die Wanderhure
Tłumaczenie: Marta Archman
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2007
Liczba stron: 440






Autor: Iny Lorentz
Tytuł: Kasztelanka
Tytuł oryginału: Die Kastellanin
Tłumaczenie: Marta Archman
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: maj 2008 
Liczba stron: 392







Autor: Iny Lorentz
Tytuł: Testament nierządnicy
Tytuł oryginału: Das Vermächtnis der Wanderhure
Tłumaczenie: Marta Archman

Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2008
Liczba stron: 506








Kiedy sięgałam po pierwszy tom tej trylogii, nie sądziłam, że wciągnie mnie na tyle, że całość przeczytam niemal na raz. Spodziewałam się szablonowego romansu, jakie teraz powstają niemal taśmowo. Po przeczytaniu pierwszego tomu jednak właściwie od razu pobiegłam do biblioteki po pozostałe części trylogii i pożarłam je, zarywając noce.


Maria ma siedemnaście lat i jest córką najbogatszego mieszczanina w Konstancji. Dobrze wychowana, bardzo skromna i pracowita jest idealną kandydatką na żonę - nią też ma stać się następnego dnia po wieczorze rozpoczynającym opowieść. Ślubować ma prawnikowi, Ruppertusowi Splendidusowi, człowiekowi, który mimo młodego wieku ma już duże wpływy na dworze, a dzięki sprytowi z czasem dorobiłby się bardzo wysokiej rangą pozycji w świcie cesarskiej...

Lecz następny dzień, zamiast przynieść radość i status szanowanej mieszczki, przyniósł dramat młodziutkiej, niewinnej dziewczynie, skazując ją na potworne cierpienie, upokorzenie i otarcie o śmierć... Pomoc nadeszła z najmniej oczekiwanej strony i stała się długą drogą do całkowitej zmiany samej bohaterki i do jej zemsty za krzywdy. Kary za niepohamowaną chciwość, żądzę władzy i brak skrupułów.

"Nierządnica" przenosi nas do Niemiec XIV wieku, czasów średniowiecza, więc epoki niezwykle trudnej, z podziałem na czarne i białe, gdzie pozycję wyznaczała albo siła pięści, albo głowy - a nierzadko oba te czynniki. Gdzie panem był ten, kto panem był z urodzenia, a nie ktoś charyzmatyczny i postępujący sprawiedliwie. Był to czas jawnego piętnowania - kiedy kobieta, którą odarto z godności zaczynała parać się prostytucją, musiała nosić żółte tasiemki u spódnicy. Była pogardzana i często traktowana gorzej niż zwierzę. W tym piekle na ziemi Maria musi odnaleźć w sobie siłę, by znieść niesprawiedliwy los i dolę nierządnicy. Obserwujemy jej powolną przemianę, nie będącą wolną od rozterek, niskich uczuć,  nienawiści i złości na to, co ją spotkało przez podłość jednego człowieka. Choć z bogobojnej i cichej dziewczyny zmienia się w toku powieści w silną i niezwykle sprytną kobietę zdolną do pokonania najgorszych sytuacji, to jednak dla mnie nie bez znaczenia była postać drugoplanowa, choć bardzo ważna - nierządnica Hiltrud. Poza dążeniem do pomszczenia krzywd przez Marię dla mnie ta powieść jest również, a może przede wszystkim, opowieścią o sile kobiecej przyjaźni.

"Kasztelanka" to dalsze losy Marii. Kobiety już dojrzałej, zamężnej z przyjacielem lat dziecięcych, Michałem, któremu została zaślubiona pod koniec pierwszego tomu - ale ciekawych tego wątku odsyłam do pierwszego tomu. Jest szczęśliwą, spełnioną osobą, choć jej małżeńską bolączką jest brak dzieci, o które od 10 lat stara się z mężem. 

Początek powieści rozpoczyna się poborem wojsk przez cesarza na wojnę z okrutnymi, szerzącymi jedynie śmierć husytami, którym nie chodzi już o pomszczenie śmierci ich guru, Jana Husa - pozostała chęć mordowania i niszczenia wszystkiego, równiania wiosek z ziemią, wyrzynania wszystkiego, co się rusza w jakimś strasznym, krwawym amoku...

Maria z niemałą rozpaczą żegna męża licząc, że wróci szybko. Los jednak znów okrutnie z niej zadrwił - ponownie rzucona na dno, musi podnieść się i wyruszyć - na wyprawę na granicy rozsądku, odradzaną przez wszystkich, której motorem jest bezgraniczna miłość. Ponownie walcząć o życie i o każdy dzień, Maria niezmordowanie brnie naprzód, w samo serce pożogi i śmierci. Jej niełatwa wędrówka, szczęśliwie przede wszystkim dla niej i Michała, kończy się dobrze, choć nie każdemu, jak przekonamy się w ostatnim tomie, jest to w smak...

"Testament nierządnicy" wieńczy opowieść o losach niezwykłej kobiety. Jest to tom najdłuższy - i choć poprzednie dwa można niemal połknąć, trzeciemu zarzuciłabym lekkie dłużyzny. Maria pada ofiarą swojej oponentki - wdowy po rycerzu, który pozbawiwszy Marię czci w imię zemsty, ginie z rąk Czechów. Porwanej, pozbawionej syna w chwilę po jego narodzinach, sprzedanej jako niewolnica, Marii przyjdzie tułać się przez pół świata, by powrócić do domu, do męża, jak i odzyskać dziecko. Stając się zaufaną księżnej w obcej, dzikiej Rosji, w czasie ucieczki z terenów ogarniętych konfliktami lokalnych książątek, spotyka dawną koleżankę i tylko dzięki niej wraca do ojczyzny. Niestety, to nie koniec zmartwień - musi odzyskać syna a jej Michał ma już drugą żonę...


Pozycje takie jak ta mi pokazują, jak bardzo można zasugerować się okładką. Początkowo nie miałam ochoty sięgać po te pozycje. Praca w księgarni jednak pokazała mi zainteresowanie pozycjami tej autorki (a właściwie duetu pisarskiego, dla zainteresowanych klik), i dała do myślenia. Cały cykl jest poza tym, że historią miłosną, to również starannie opisaną panoramą społeczeństwa. Mamy tu dwory pełne blichtru, śmierdzące ciemne uliczki i kramy z pieczonymi kiełbaskami. Ludzką niedoskonałość, podłość i wspaniałomyślność. Śmiech, ból, łzy i nadzieję. A w środku tego wyrazistą, kobiecą kreację która zapewnia nam znakomitą rozrywkę przez kilka ładnych wieczorów. Polecam. 


Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger