7/05/2025

Poznaj "Coast Road. Powieść" Alan Murrin

Poznaj "Coast Road. Powieść" Alan Murrin


Jeszcze do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że w Europie, tak blisko nas, istniało państwo, w którym aż do lat 90. rozwód był nielegalny. Ludzie żyli więc w nieszczęśliwych małżeństwach – uwikłani w zdrady, przemoc, milczenie i poczucie bezsilności. Przede wszystkim jednak byli pozbawieni prawa wyboru: odejść albo zostać i zawalczyć. Alan Murrin w Coast Road zabiera nas do Irlandii tuż przed referendum dotyczącym zmiany prawa. Przedstawia losy kilku kobiet z małego nadmorskiego miasteczka, których codzienność i dylematy doskonale oddają napięcie tamtego czasu.

Historia przenosi czytelnika do 1994 roku w małe irlandzkie miasteczko na wybrzeżu, gdzie rozwód dalej jawi się jako odległe marzenie. W centrum opowieści znajduje się Colette Crowley – poetka, która po skandalu i romansie powraca do rodzinnego domu z nadzieją na odbudowę życia. Z pomocą Izzy, zagubionej w swoim własnym, pełnym napięć małżeństwie, próbuje odzyskać kontakt z dziećmi, ale szybko uświadamia sobie, że społeczna i religijna konsternacja może ją całkowicie odrzucić. Do tego wokół krążą cienie ponurych losów Dolores – w ciąży, uwięzionej w dominującym związku – oraz innych kobiet, których codzienność zapisuje się w ciszy i plotkach.

Trzy bohaterki Coast Road na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie różne. Każda z nich stoi w innym punkcie życia, nosi w sobie inne pragnienia, podejmuje inne decyzje. A jednak im głębiej wchodzimy w tę historię, tym wyraźniej widać, że łączy je coś więcej niż tylko miejsce zamieszkania – wszystkie tkwią w mniej lub bardziej nieszczęśliwych związkach. Colette, która odważyła się postawić na wolność, zapłaciła za to najwyższą cenę: utratę kontaktu z dziećmi. Wraca do rodzinnego miasteczka z nadzieją na odbudowę więzi, ale szybko okazuje się, że nie tylko mąż zamknął przed nią drzwi – zrobiło to również całe lokalne społeczeństwo. Staje się obiektem plotek, niechęci i natarczywości, jakby jej samotność uprawniała innych do przekraczania granic. Choć wina nie leży wyłącznie po jednej stronie – Colette sama pozwala się zepchnąć na margines. W jej działaniach widać cień depresji, zagubienie, ucieczkę w alkohol i toksyczne relacje. To postać skomplikowana, niejednoznaczna, a przez to tak prawdziwa i poruszająca.

Izzy z pozoru wiedzie najbardziej uporządkowane życie – dom, dzieci, mąż z politycznymi aspiracjami. Ale to tylko fasada. Im bardziej poznajemy jej codzienność, tym mocniej odsłaniają się rysy w tym idealnym obrazie. Jako żona lokalnego polityka powinna dawać przykład – uśmiechać się, wspierać, milczeć. Tymczasem w jej domu nie brakuje awantur, napięcia, długich dni ciszy i poranków z bólem głowy po „znieczulającym” winie. Mąż Izzy okazuje się coraz bardziej zaborczy, a jego lęk przed społecznym osądem wydaje się większy niż faktyczna troska o relację. Mimo to Izzy nie porzuca rodziny – wybiera walkę. O codzienny spokój, o relacje, które być może da się jeszcze uratować, o siebie samą w świecie, który od kobiety oczekuje wyłącznie poświęcenia.

Najtrudniej patrzy się na los Dolores – kobiety, która od początku wydaje się stać na najbardziej przegranej pozycji. Matka kilkorga dzieci, z kolejnym w drodze, tkwi w małżeństwie z mężczyzną brutalnym i niewiernym, który coraz mniej wysila się na pozory. Jego zdrady są niemal ostentacyjne, a przemoc – fizyczna i psychiczna – stała się codziennością. Dolores zbyt długo wierzyła, że coś jeszcze da się uratować, że wystarczy przetrwać. Ale nawet najbardziej cierpliwa i zrezygnowana kobieta może dojść do granicy, której nie da się już zignorować. Jej decyzja, kiedy wreszcie nadejdzie, nie będzie spektakularna – ale będzie prawdziwa. To właśnie w tej cichej determinacji, w chwili, gdy zostaje obdarta z resztek złudzeń, odnajduje siłę, by dokonać wyboru, którego długo nie dopuszczała do siebie nawet w myślach.

Mężczyźni w tej historii wypadają na tle kobiet wyjątkowo słabo – często bierni, skupieni na własnych potrzebach i przywilejach, niechętni do refleksji czy zmiany. Zdradzają, milczą, ranią – czasem z wyrachowaniem, czasem z obojętności. Ich obecność w życiu bohaterek bywa destrukcyjna, a jednocześnie trudna do całkowitego odrzucenia. Jedynym mężczyzną, który budzi sympatię, jest wikary – postać pozornie drugoplanowa, ale znacząca. Wnosi powiew świeżości, otwartości i empatii, przecząc stereotypowej wizji duchownego w zamkniętej społeczności. Co ważne, Alan Murrin nie poprzestaje na prostym podziale na dobrych i złych – jego męscy bohaterowie są wielowymiarowi, często targani przez własne demony, uwarunkowania społeczne i lęki. Nie usprawiedliwia ich, ale próbuje zrozumieć.

Najbardziej poruszającymi postaciami tej historii okazują się jednak dzieci – ciche ofiary dorosłych decyzji i zaniechań. Najwyraźniej widać to w domach Izzy i Colette, gdzie chłopcy na swój sposób próbują poradzić sobie z emocjonalnym chaosem. Jedni reagują wycofaniem, inni złością, jeszcze inni – zamknięciem się w sobie. Murrin z dużą wrażliwością pokazuje, że to właśnie najmłodsi najdotkliwiej odczuwają skutki społecznych i rodzinnych ograniczeń – nawet jeśli nie zawsze potrafią o nich mówić.

Coast Road przenosi czytelnika do połowy lat 90., do małego irlandzkiego miasteczka, gdzie Alan Murrin z niezwykłą wrażliwością ukazuje codzienność kilkorga bohaterów, splątaną w trudnych relacjach rodzinnych. To opowieść o różnych spojrzeniach na małżeństwo, o wyborach, które mogą doprowadzić do życiowych tragedii, ale też o cichym pragnieniu zmiany – nawet jeśli świat wokół nie jest na nią gotowy. Autor maluje duszną atmosferę zamkniętej społeczności, pełnej osądów, uprzedzeń i lęku przed innością. A jednocześnie pozwala nam zajrzeć głęboko w umysły bohaterów – zrozumieć ich motywacje, słabości, samotność. To lektura wartościowa i poruszająca, pozostająca w myślach długo po przewróceniu ostatniej strony.





  • Autor: Murrin Alan
  • Tytuł: Coast Road. Powieść
  • Tytuł oryginalny: Coast Road
  • Tłumaczenie: Mikołaj Denderski
  • Wydawnictwo: Bo.wiem
  • Liczba stron: 256
  • Premiera: 05 maj 2025

6/28/2025

Jakie są "Sekrety pralni w Yeonnam-dong" Kim Jiyun

Jakie są "Sekrety pralni w Yeonnam-dong" Kim Jiyun


W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej literatury koreańskiej na polskim rynku, z czego dość sporą część z wydawanych tytułów stanowią te z gatunku healthy novel, książki które przynoszą nadzieję i wytchnienie, takie swoiste otulacze. Wiele z nich sięga po wątku magiczne, albo całkowicie przenosząc do innych światów, albo wprowadzając ich namiastkę na ziemię. Ale zdarzają się również takie książki jak "Sekrety pralni w Yeonmam-dong", które pokazują życie zwykłych bohaterów, z przeróżnymi problemami i smutkami życiowymi, a jednak ta historia przynosi szczęśliwe zakończenie.

Starszy pan, ze swoim nieodłącznym psem, młoda, niedoceniona scenarzystka, aspirujący muzyk, to tylko niektórzy z bohaterów historii, którą znaleźć można na kartach powieści. Bohaterowie, każdy w innym momencie życiowym, często na zakrętach drogi, z przeróżnymi problemami, które ich przytłaczają, trafiają do niepozornej pralni osiedlowej, w której pośród zapachu proszku, podczas oczekiwania trafiają na niepozorny dziennik. Staje się on miejscem komunikacji, w którym można zadać pytania, pożalić się na życie, ale który przynosi również odpowiedzi i rady. Czasem niewiele trzeba, żeby znów stanąć na nogi, wystarczy odrobina ludzkiej życzliwości. 

Lektura tej powieści przyniosła mi wiele radości. Bardzo szybko, po zaledwie kilku stronach, wciągnęłam się w tę historię i z przyjemnością poznawałam kolejnych bohaterów, ich problemy, ale również chwilę życiowych zmian. Różni bohaterowie, zarówno pod względem wieku jak i życiowych doświadczeń sprawiają, że nie ma tu mowy o monotonii. 

Książka niestety nie jest przetłumaczona bezpośrednio z języka koreańskiego, a angielskiego, co często sprawia, że pierwotne zamysły autorów momentami umykają. Wydaje mi się jednak, ze w tym wypadku może nie być takiego problemu. Sama czułam koreański klimat powieści, w tekście pojawiają się koreańskie słowa i określenia, z odpowiednimi przypisami, co sprawia, że można dodatkowo poczuć atmosferę tego kraju. 

Sama historia podczas lektury przywodziła mi na myśl dobry serial koreański, w którym wiele się dzieje, gdzie łączą się różne gatunki i który wywołuje różne emocje, zarówno łzy jak i uczucie szczęścia. Można tu znaleźć historię obyczajową, romans, elementy kryminału i dramatu, a wszystko połączone ze sobą w sposób, który wywołuje chęć dalszej lektury. 

Opowieść składa sie z kilku rozdziałów, które przedstawiają różnych bohaterów, a jednocześnie, w kolejnych można spotkać tych już wcześniej poznanych. Poszczególne postacie powoli tworzą nowe relacje. Dodatkowo pierwszy i ostatni rozdział tworzą pewnego rodzaju klamrę, pokazując różne pokolenia, inne spojrzenie na rodzinę, ale również dążenie do szczęścia najbliższych. 

Nie mogło zabraknąć czworonożnych bohaterów, którzy stają się bardzo ważnymi postaciami. Zarówno wierny towarzysz starszego pana - Jindol, jak i mały bezdomny kotek, który wkrada się do serca jednej z bohaterek, sprawiły, że ta historia stała się bardziej ożywcza, przyniosła wiele radości i bardziej do mnie trafiła. 

Dziennik, który połączył bohaterów, stał się początkiem zmian, dał nadzieję, ale tak naprawdę był tylko środkiem, dzięki któremu różne postacie mogły się ze sobą komunikować. Czasami podzielenie się swoimi problemami, frustracją, smutkiem czy niepewnością może być początkiem zmian, a kilka słów od innej, zupełnie nieznanej osoby, dać nadzieję, nowe siły i dodać otuchy. Czuć to podczas lektury, która również na mnie wpłynęła pozytywnie, pokazując, że nawet z największych problemów można wyjść, a dobre słowo od życzliwych ludzi może przenosić góry. 

"Sekrety pralni w Yeonnam-dong" pozytywnie wyróżnia się na tle powieści z gatunku healthy novel, przynosi wiele emocji podczas lektury, ale po jej zamknięciu zostaje radość, spokój i uśmiech na ustach. Na stronach książki wyczuć można również koreański klimat. To wszystko sprawia, że zdecydowanie polecam ten tytuł. Sama jestem ciekawa kolejnych powieści pisarki.
 


  • Autor: Kim Jiyun
  • Tytuł: Sekrety pralni w Yeonnam­-dong
  • Tytuł oryginalny: 연남동 빙굴빙굴 빨래방 (yeonnamdong setagso bing-gulbing-gul)
  • Tłumaczenie: Magdalena Hermanowska (z angielskiego)
  • Wydawnictwo: Rebis
  • Liczba stron: 316
  • Premiera: 17 czerwiec 2025




6/01/2025

Co wydarzy się "Pewnego razu w Bellagio" Zuza Kordel

Co wydarzy się "Pewnego razu w Bellagio" Zuza Kordel



Zastanawiam się, czy łatwość języka i tworzenie wciągających historii można wyssać z mlekiem matki i po lekturze tej książki muszę przyznać, że to bardzo prawdopodobne. Zuza Kordel oddaje czytelnikowi swoją drugą powieść, która przenosi nas do słonecznej Italii, gdzie wraz z bohaterką odkrywamy czarowne miejsca nad jeziorem Como. Jakie przesłanie płynie z tej historii? 

Anastazja dotarła do zakrętu w swoim życiu, zakończony związek i rezygnacja z pracy mogły wywołać wiele złych emocji. Ale jest ciotka Zelda, która bezkompromisowo wysyła dziewczynę na wakacje do starej willi we Włoszech. Te wakacje sprawią, że Anastazja zacznie zastanawiać się nad własnymi wyborami, odkrywając piękno małego miasteczka. A spotkanie z tajemniczym, milczącym i niezbyt sympatycznym mieszkańcem willi wywoła chwile frustracji, ale również wiele niespodziewanych wydarzeń. Czy te kilka dni w słonecznym Bellagio pozwoli Anastazji na nowy początek? 

Autorka ujęła mnie stylem, który wspaniale dopełnia powieść, a jednocześnie historia wywołała na mojej twarzy zarówno uśmiech, jak również wzbudziła wiele innych uczuć podczas lektury. Historia wydaje się lekka, bardzo wakacyjna, przyciągająca i rzeczywiście spełnia wszystkie te kwestie, ale jednocześnie zahacza o głębsze życiowe kwestie. Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, podzieloną między Anastazję i Alessandro, dzięki czemu oboje bohaterów pozwala nam się poznać bliżej i odkrywa podczas lektury swoje myśli. 

Podróż Anastazji do Bellagio to przede wszystkim odkrycie drobnych przyjemności, uchwycenie chwili, cieszenie się drobiazgami. Spojrzenie na wygrzewającego się w słońcu kota, słuchanie gwaru lokalnych mieszkańców, cieszenie się filiżanką kawy, promieniami słońca padających na twarz. Drobne przyjemności, które uciekają nam często w codziennej gonitwie spraw do załatwienia. Autorka pięknie pokazała to w tej powieści zderzając wyjazd Anastazji z tymi wcześniejszymi lotami po całym świecie, z których nie mogła, a może nie chciała czerpać przyjemności. 

To książka na wskroś kobieca. Zuza pokazuje wspaniałe relacje między przyjaciółkami, które choć zupełnie różne, mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji. Niezwykle ekscentryczna ciotka głównej bohaterki dodaje wyrazistości tej powieści. Choć nieobecna, to jednak bez niej nic by się nie zdarzyło, to ona wielokrotnie była powodem tych wyborów, których dokonywała Anastazja. Kobieta, która szła pod prąd, która łamała standardy zarówno lata wcześniej, jak i obecnie. Włoskie bohaterki również pokazują wspaniałe charaktery i wzbudzają wiele sympatii. 

Oczywiście mężczyźni również w tej powieści występują. Przede wszystkim tajemniczy Alessandro, który wywołuje wiele sprzecznych uczuć, szczególnie na początku tej historii. Ale jednocześnie to dzięki niemu pojawia się wiele emocji, zarówno tych dobrych jak i złych. Kilka sytuacji dość komicznych, kilka sprzeczek, ale również powolne poznawanie się. Alessandro skrywa tajemnice, która sprawia, że początkowo właśnie tak się zachowuje i muszę przyznać, że ta tajemnica przez całą historię mocno mnie intrygowała. A jednocześnie było mi żal mężczyzny, który głęboko w duszy nie potrafił sam sobie poradzić. 

"Pewnego razu w Bellagio" to książka, która jest idealnym pomysłem na wakacyjną lekturę, ale którą można czytać o każdej porze roku, żeby odkryć trochę gorących dni. Autorka przedstawia bohaterów, którzy zyskują naszą sympatię, pokazuje, że warto się zatrzymać w codziennym biegu i do końca trzyma w niepewności co do tajemnicy głównego bohatera. Dodatkowo powieść zawiera dużo kobiecego pierwiastka i pozytywnych relacji międzyludzkich. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten tytuł, ja świetnie się przy nim bawiłam.




  • Autor: Kordel Zuza
  • Tytuł: Pewnego razu  Bellagio
  • Wydawnictwo: Emocje Plus Minus
  • Liczba stron: 352
  • Premiera: 14 maj 2025


5/28/2025

Kim są "Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach" Jeon Heyjin

Kim są "Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach" Jeon Heyjin


Przez ostatnie lata odrobinę zagłębiłam się w kulturę i wierzenia koreańskie, a jednak dopiero książka popełniona przez Jeon Heyjin pozwoliła mi uporządkować sobie wiedzę i zrozumieć niektóre przekazy, które poznałam czy to w książkach, czy serialach pochodzących z Korei Południowej. Myślę, że to również ciekawa lektura, dla wszystkich, którzy nic nie wiedzą o dalekowschodnich wierzeniach, a są ciekawi świata i nowych kultur. 

W koreańskiej kulturze istnieje wiele opowieści i legend o duchach, szczególnie tych kobiecych, które chcą się zemścić za życiowe krzywdy. Wiele jest historii, przekazywanych z ust do ust, o boginkach górskich, zjawach, które nawiedzają żywych, czy szamankach, które łączą świat rzeczywisty z duchowym. Kobiety po śmierci odzyskują głos, pokazują historie pełne cierpienia i liczą na zadośćuczynienie. Autorka przedstawia wiele historii spisanych, a także tych pochodzących z przekazów ustnych, które przedstawiają sytuację kobiet w społeczeństwie i realia, w którym przyszło im żyć. 

W konserwatywnym społeczeństwie kobiety, których czystość została skalana, nie mogły prowadzić tak zwanego "normalnego życia." Odbierano im możliwość uczestniczenia w powszechnych rytuałach przejścia, takich jak zawarcie małżeństwa czy powicie dziecka. Osoby, które umarły, nie przeszedłszy wcześniej wszystkich obrzędów wedle panujących wówczas norm, musiały stać się wongwi - rządnymi zemsty duchami. 

Bardzo wyraźnie czuć podczas lektury uczucia autorki, brak zgody na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn, które w społeczeństwie koreańskim trwa do dziś. Poprzez liczne opowieści i podania pokazuje ona, jak na przestrzeni stuleci były traktowane kobiety i jedyny sposób, w który mogły dochodzić zadośćuczynienia za swoje krzywdy. Książka przedstawia kobiety w roli żon, młodych wdów, dzieci pozostawionych pod opieką macochom. Pokazuje świat pełen wojen, kataklizmów, brutalnych przestępstw i konwenansów. Świat, w którym to mężczyźni wiedli prym, a kobiety mogły liczyć na odrobinę władzy dopiero jako teściowe, choć i wtedy tylko w obrębie domowych spraw. 

Historie przedstawione przez autorkę często wychodzą z ustnych przekazów, ale na papier zostały przelane przez niekonfucjańskich uczonych, a co za tym idzie, przyjęły ich retorykę. Przesłanie, które wyłania się z tych opowieści, bardzo często nie skupia się na pierwotnych bohaterach, ale pokazuje odwagę, wielkość, dobroduszność wielkich uczonych, szanownych ojców czy ukochanych. Kobiety musiały stawiać ponad własne dobro, własne życie, właśnie męskich członków rodzin, do których przynależały.  

Głowa rodziny stoi z boku i z założonymi rękoma obserwuje spory oraz kłótnie między dziećmi z poprzedniego małżeństwa a drugą żoną, za nic nie biorąc odpowiedzialności. Dzieci nie mogą bowiem donieść urzędnikom na biologicznych rodziców, nawet jeśli ci zwyczajnie się nad nimi znęcają. A jeśli dzieci te umierają przez niewłaściwy osąd najbliższych, nie mogą stać się duchami i dopominać o sprawiedliwość. Jedyną osobą, na której mogą się zemścić, jest macocha, z którą nie łączą ich żadne więzi krwi. 

Książka zawiera bardzo wiele opowiadań, legend, podań, które przedstawiają kobiece duchy i boginie. Kobiety które zmarły w skutek przestępstw, rodzinnych matactw, młode narzeczone, albo młode żony. Każdy rozdział pokazuje inny problem społeczny, inny aspekt kobiecych problemów. Autorka przedstawia historie wywodzących się z czasów królestwa Joseon, ale cofa się również wcześniej do czasów Trzech Królestw, a więc historie, które pojawiają się na kartach powieści, pojawiły się na przełomie II tysiącleci. 

Dużym plusem tego tytułu jest język, dzięki któremu łatwo poznaje się zarówno same historie, jak i opisy i sens społeczny przedstawiony przez autorkę. Zastanawiam się jak duża rola w tym autorki, a jaka tłumaczki. Co prawda przy niektórych opowieściach pojawia się sporo obcobrzmiących nazwisk, mogących stanowić problem dla nieprzyzwyczajonych osób, ale w całym przekazie schodzą na drugi plan. 

Młode wdowy stwarzały pod tym względem pewien problem. Ludzkie życie było długie i pełne pokus, dlatego kobiety uważały, że jeśli nie zdołają poskromić własnych żądz, zszargają reputacje i dobre imię całej rodziny. Niektóre z nich zaraz dołączały do mężów albo odbierały sobie życie po odchowaniu potomstwa i otrzymywały przydomek cnotliwych pań. Byli i tacy, którzy sami namawiali młode owdowiałe synowe do popełnienia samobójstwa, co miało im zapewnić chwalebny tytuł. 

Autora bardzo wyraźnie wskazuje, że konfucjanizm, który pojawił się w Korei, zepchnął kobiety na margines, zakuł je w kajdany obyczaju narzuconego przez mężczyzn, który z czasem zaczęły stosować również kobiety. Córki, które nie były traktowane jak pełnoprawne członkinie rodzin, bo po ślubie odchodziły z domu. Młode żony, które przez lata były tłamszone przez teściów, a status i odrobinę władzy zyskiwany dopiero po urodzeniu i odchowani synów. Kobiety zgwałcone, które stawały się hańbą rodziny, młode wdowy, które powinny podążyć za mężem, a jeśli nie, do końca życia powinny żyć w czystości. Relacje dzieci z macochami, pozycja drugich żon. Ale także wierzenia w kobiece boginie, który miały stworzyć świat, boginki, które wychodziły za śmiertelników, czy kobiety, które stawały się boginiami po trudach życia jako ludzie. 

Po lekturze tej książki wiem jedno - nigdy nie chciałabym żyć w czasach królestwa Joseon, kiedy kobiety nie miały wiele do powiedzenia we własnej sprawie. I choć wydawało mi się, że to nasze polskie przodkinie miały trudne losy, to mam wrażenie, że ich trudne dzieje były odrobinę lepsze niż kobiet żyjących w podobnych czasach na półwyspie koreańskim. 

(...) rytuały na cześć zmarłych naturalnie stanowiły domenę konfucjanizmu i szlachciców płci męskiej, natomiast troska o osoby, które odeszły w sposób odbiegający od ustalonych norm, przypada w udziale kobietom działającym w ramach szamanizmu i buddyzmu. 

Ciekawym elementem poruszanym przez autorkę jest szamanizm i buddyzm, dwie religie, które były odgórnie tłamszone przez nowo narzucony konfucjanizm. To one stały się opoką dla kobiet, to w tych religiach, w rytuałach, które były odprawiane, kobiety znajdowały swoją niszę. Szamankami w dużej mierze były właśnie kobiety, to one opiekowały się zmarłymi, to one odprawiały rytuały dla dusz i odpędzały złe duchy. 

Nie wszyscy żyli tak samo, co wyraźnie wskazuje autorka. Zdarzały się również rodziny, w których ukochane córki były hołubione, szlachcianki dziedziczyły po rodzicach majątki, a dziadkowie z obu stron często widywali się z wnukami. Jak w każdej kulturze ludzie zdarzali się różni, wielu z nich wyłamywało się z konwenansów i  ogólnie przyjętych zwyczajów. 

Droga, jaką bohaterki mitów przechodzą, by zostać boginiami, odzwierciedlała trudy, z jakimi mierzą się w rzeczywistości prawdziwe kobiety. 

"Duchy i boginie" to pozycja, która powinna zainteresować każdego, kto interesuje się Dalekim Wschodem. Książka przedstawia wierzenia, podania, legendy łącząc je z bardzo wyraźnym duchem feministycznym. Autorka w przejrzysty sposób przedstawia losy kobiet, które na przestrzeni stuleci plasowały się na niższej pozycji, zawsze zależnej od mężczyzny. Tytuł ten pomaga również zrozumieć motywy, które pojawiają się w koreańskiej literaturze i serialach. Czytałam ją z dużą ciekawością i myślę, że kiedyś do niej wrócę. 




  • Autor: Jeon Heyjin
  • Tytuł: Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach
  • Tytuł oryginalny: 여성, 귀신이 되다(Yeoseong, gwisin-i doeda)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: bo.wiem
  • Liczba stron: 304
  • Premiera: 16 maj 2025


Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger