7/14/2024

Co, kiedy "Przeminęło z wiedźmą" Magdalena Kubasiewicz

Co, kiedy "Przeminęło z wiedźmą" Magdalena Kubasiewicz

Kolejne spotkanie z twórczością Magdaleny Kubasiewicz i kolejne udane. W zeszłym roku miałam okazję czytać "Kołysankę dla czarownicy", gdzie świetnie bawiłam się u boku głównej bohaterki, która z powodu swojego dziedzictwa w znacznej mierze była odrzucona przez społeczeństwo magiczne. Tutaj również z różnych przyczyn bohaterka jest wyrzutkiem społecznym, choć to dopiero początek większej historii...

Lustereczko, powiedź przecie, kto jest najpotężniejszą czarownicą na świecie...

Czarownica Sara, wraz z latawcem Boreaszem przemierzają świat, każde z nich powodowane innymi motywami. W pewnym momencie docierają do Krakowa, gdzie Sara zostanie wciągnięta w tajemnicze morderstwa. Stolica Polanii to miejsce gdzie miejskie legendy łączą się z potwornymi tajemnicami. Na tronie zasiada król, tuż obok stoi Pierwsza Czarodziejka - Kalina Sapieha. Ostatecznie można stracić życie i duszę. 

Lekka, niewielka objętościowo - idealna na letni czas. Ten tytuł skupia się na Sarze i Boreaszu, pokazuje ich przygody podczas podróży, a także pozwala poznać przeszłość młodej czarownicy. W momencie ich przybycia do Krakowa, akcja przyśpiesza, pojawiają się kolejni bohaterowie, a wydarzenia zmierzają w dość mrocznym kierunku. 

Podobał mi się wykreowany przez autorkę świat, który wraz z lekturą powoli się odkrywa. Polania, władana przez króla, który mieszka na Wawelu. Magia, która istnieje na świecie i w dużym stopniu go współtworzy, a to wszystko osadzone w dzisiejszych czasach pełnych elektroniki i nauki. 

Magia zmieniała świat. I zmieniała się wraz z nim. Dopasowywała do warunków. Kiedyś wiejskie baby tkały zaklęcia w chatach na skraju lasu, a czarodzieje przeprowadzali eksperymenty w wieżach. Dziś uzdrowiciele pracowali w szpitalach, zalanych blaskiem sztucznych świateł, magowie władający wodą lub ognistą magią robili kariery w straży pożarnej, iluzjoniści dbali o efekty specjalne w teatrach, a potężni czarodzieje spoglądali na świat przez przeszklone ściany swoich biur położonych na nowoczesnych osiedlach. Na najlepszych uniwersytetach istniały prestiżowe wydziały magii, zarówno praktycznej, jak i teoretycznej. A o władzy w Polanii mawiano żartobliwie, że obowiązuje jej trójpodział na króla, demokratyczny rząd i Lożę Magii. 

W pewnym momencie może się wydawać, że są dwie bohaterki - Sara i Kalina Sapieha, obie władające potężnymi mocami, a jednocześnie bardzo różne od siebie. Również w sposobie używania magii i spojrzeniu na świat. To zderzenie dorosłości, opanowania i konwenansów społecznych, z życiem na granicy, dbaniem o własne interesy i w pewnym stopniu nauką własnej magii. 

Sara jest ciekawą postacią, która wzburza wiele emocji, również tych trudnych. W raz z rozwojem akcji, odkrywa swoją przeszłość i to pozwala zrozumieć jej motywy i sposób spojrzenia na świat. Jednocześnie w dorosłym spojrzeniu na świat skrywa się młoda dziewczyna, mocno skrzywdzona, próbująca na nowo się odnaleźć i po raz kolejny uwierzyć w drugą istotę, pokładając w niej zaufanie. 

Po skończeniu lektury miałam wrażenie, że to w pewien sposób preludium, które pozwala poznać młodą bohaterkę, trochę świat, w którym dzieje się akcja, a jednocześnie czuć duży niedosyt. I dopiero poszukiwanie w sieci pozwoliło mi odkryć, że Przeminęło z Wiedźmą, choć wydany dopiero teraz, łączy się z dwoma książkami autorki, które miały swoją premierę kilka lat temu. Ten tytuł zdecydowanie zachęca, żeby sięgnąć po pozostałe tytuły, w których pojawia się Czarownica Sara (Sanika). 

Autora po raz kolejny czerpie inspiracje z baśni Braci Grimm, wykorzystując je na własne potrzeby. Tym razem historia Królewny Śnieżki przybiera jeszcze bardziej brutalny i mroczny wydźwięk, który niesie się cieniem na całej historii zawartej w tej książce. 

"Przeminęło z wiedźmą" to lekkie urban fantasy, w którym autorka łączy magię, demony i miejskie legendy, aby stworzyć alternatywną Polskę. Wydarzenia, choć brutalne, czyta się szybko i z zainteresowaniem, czego powodem jest język. Główna bohaterka odkrywa przed czytelnikiem swoją przeszłość, dając nadzieję na lepszą przyszłość. Czytałam ten tytuł z przyjemnością i z pewnością sięgnę po pozostałe książki, w których pojawia się Sara. 




  • Autor: Kubasiewicz Magdalena
  • Tytuł: Przeminęło z wiedźmą 
  • Seria: Królewska Wiedźma
  • Wydawnictwo: SQN
  • Liczba stron: 304
  • Premiera: 03 lipiec 2024




7/06/2024

Jak wyglądały "Ostatnie dni beztroski" Wiktoria Gische

Jak wyglądały "Ostatnie dni beztroski" Wiktoria Gische


Pierwsze spotkanie z autorką od razu mnie oczarowało. Zostałam przeniesiona na początek lat '30, w świat odrodzony już po Wielkiej Wojnie. To w tym momencie młodzi bohaterowie powoli wchodzą w dorosłość, mierząc się z własnymi uczuciami, problemami, ale również ze światem, który wymusza na nich konkretnie reakcje. Autorka zderzyła bardzo różne spojrzenia na świat, różne grupy społeczne, które później już nie mogły razem współistnieć. A to dopiero początek historii bohaterów, który autorka zawarła w pierwszym tomie sagi.

Estera to romantyczna dusza. Mieszka wraz z rodzicami i rodzeństwem w kamienicy w Krakowie, jej ojciec posiada wielki sklep, dlatego rodzina ta należy do zamożnych. Na wiedeńskim balu, na który rodzina Kaufmanów wybiera się wraz z przyjaciółmi, Estera zostaje oczarowana przez młodego mężczyznę, z którym przetańczą całą noc. Nieznane uczucie pewne by zgasło, gdyby nie kolejne niespodziewane spotkanie młodych ludzi w zupełnie innych okolicznościach. Powoli kiełkująca miłość mierzy się z wieloma przeciwnościami losu. Siostra Estery, Aleksandra, zakochuje się w rozwodniku, czego jej rodzice nie mogą zaakceptować. Trudne uczucie dwojga ludzie będzie musiało pokonać wiele przeciwności losu. Dawid, najstarszy z trójki rodzeństwa, studiuje na uniwersytecie w Breslau, jednak sytuacja polityczna zmusza go do innych życiowych kroków. To lata, kiedy władza Hitlera nabiera mocy i wiele Niemców i Austriaków podąża ślepo za wytyczonym przez niego kierunkiem.

Początkowo autorka przenosi czytelnika do początku wojny, kiedy rodzina Kaufmanów zmuszona jest zderzyć się z nową rzeczywistością, czuć przerażenie i przygnębienie w członkach rodziny. Ten prolog bardzo wyraźnie pokazuje, jak bohaterowie się zmienili przez kilka lat, kiedy ma początek ta historia, a oni są młodymi i beztroskimi ludźmi, pełnymi marzeń. Drugą rzeczą, która uderzyła mnie już od pierwszych stron jest piękny język, który daje dużo przyjemności z lektury. 

Elegancki zegar z wahadłem nieubłaganie odmierzał czas. Godzina za godziną. Od chwili, kiedy znany wszystkim świat rozpadł się na kawałki, a pewność, że zastana rzeczywistość jest niewzruszona, stała się zaledwie mrzonką, minęło kilkanaście dni. Pierwszy szok już minął, ale strach, który trzymał wszystkich za gardło, nie odpuszczał. 

Ta książka przedstawia bardzo różne środowiska, które przed wojną w różny sposób ze sobą funkcjonowały. Różni bohaterowie, z bardzo odległymi poglądami na świat, chodzą tymi samymi ulicami. Autorce udało się zestawić ze sobą polską rodzinę chrześcijańsko-żydowską (a właściwie mocno odsuniętą od jakiejkolwiek wiary), niemiecką rodzinę, w której część członków ślepo podąża ścieżką nazistów, ale również brytyjską arystokrację. Wiedeńskie bale mieszają się z tu z czystkami na uczelniach, wielkie nazwiska sztuki przewijają się z tajnym nauczaniem. 

Szczególne miejsce w tej książce zajmuje brat Svena, Manfred. Autorka pokazuje jego powolną przemianę. Dylematy, które nim powodowały, rozważania, które prowadził w swojej głowie, ale również to, jaką drogą podążył i tym samym wytyczył swoją przyszłość. To postać, która nie da się lubić, choć w pewnym momencie było mi go szkoda. Sposób wychowania, duży wpływ ojca, a potem sytuacja, w jakiej się znalazł, w jakimś stopniu pchnęła go do decyzji, którą podjął. Jednocześnie miał możliwość, żeby się cofnąć przed krawędzią i to powoduje, że nie da się go wytłumaczyć. Tutaj widać również, jak można coraz bardziej zatracać się w swoim zezwierzęceniu i jak pewne umysły w tamtym okresie znalazły dla siebie idealne miejsce.

Prowadził ze sobą walkę. Walkę dobrego człowieka, którym był do niedawna, z potworem, którym stał się na własne życzenie Walczył z uczuciem zadowolenia z tego faktu. Powinien sobą gardzić za to co robił, ale tak naprawdę gardził sobą za to, że lubił to robić. 

Ciężko określić, który wątek podobał mi się najbardziej. Historia Dawida, czas który spędził w Breslau, wydarzenia, które go dotknęły, również bardzo mocno zapadły mi w pamięć. Sven, który wychował się w pewnym stopniu w dysfunkcyjnej rodzinie, gdzie każdy z domowników ma własne, głębokie problemy, również stał mi się bliski. W jakiś sposób udało mu się zachować dziecięcą niewinność w świecie, do którego powoli zagląda mrok. 

Ale przecież to Estera jest główną bohaterką. To jej rozterki, marzenia i plany są tu na pierwszym miejscu. Młoda dziewczyna, pełna pasji, marząca o studiach w Akademii Sztuk Pięknych, choć przed nią wiele problemów, z którymi będzie musiała się zmierzyć. I uczucie, które pojawia się niespodziewanie, łącząc dwoje ludzi, mimo odległości i grup społecznych, z których się wywodzą. To dopiero początek historii, która z pewnością czym dalej, będzie bardziej burzliwa. 

"Ostatnie dni beztroski" to idealnie oddany tytuł tej historii. Autorka pokazuje różnorodność lat '30 XX wieku, powoli nadciągające chmury, a jednocześnie życie pełnie młodzieńczych ideałów, pasji i marzeń. Pierwsze romantyczne uczucia, porażki i walkę o własne szczęście. To wszystko opisane bardzo plastycznie, co dodatkowo daje dużą przyjemność z lektury. Lata '30 przez długi czas był traktowane w literaturze trochę po macoszemu, cieszę się, że miałam okazję poznać ten wycinek historii i jestem pewna, że dalsze losy bohaterów z przyjemnością przeczytam. A autorka kończąc tom pierwszy sprawiła, że na kontynuację czeka się z wielką niecierpliwością. 




  • Autor: Gische Wiktoria
  • Tytuł: Ostatnie dni beztroski
  • Seria: Saga Estery #01
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 368
  • Premiera: 29.05.2024



6/26/2024

A teraz "Sekrety Białej. Chata" Agnieszka Panasiuk

A teraz "Sekrety Białej. Chata" Agnieszka Panasiuk


Autorka po raz kolejny zaprasza do Białej Podlaskiej, gdzie przybliża życie trzeciej bohaterki, a wraz z nią pozwala poznać również historyczny obraz tego regionu. Tym razem to Zuza uchyla rąbka tajemnicy w sprawie swojej przeszłości i tego, co ją ukształtowało. Jednocześnie również ona odkrywa tajemnice z przeszłości związane z tajemniczą chatą, która znajduje się na terenach PKP. 

Zuzanna od lat spełnia się jako rozchwytywana architektka, a swoje życie od lat prowadzi w Warszawie. Jest rozrywkowa i pełna energii. Do czasów problemów w firmie, kiedy to decyduje się na urlop i wyjeżdża do Białej Podlaskiej, żeby odpocząć, zwolnić i przemyśleć swoje życie. Tam zderza się z przeszłością: matką, która zniknęła z jej życia wiele lat temu, a także tajemniczą chatą postawioną na terenach kolejowych, a którą teraz trzeba rozebrać lub przenieść. Kobieta chce poradzić sobie sama z wszystkimi problemami, jednak nie jest to łatwe. Całe szczęście tuż obok jest Tomasz, który nie może wybić sobie z głowy Zuzy i który trafia na nią w odpowiednich momentach. 

Zawsze podobały mi się takie bohaterki jak Zuza, silne z zewnątrz, nie do złamania, pewne siebie i przebojowe; a jednocześnie mocno skrzywdzone przez życie, uciekające od przeszłości. Na pierwszy rzut oka ciężko zauważyć, że Zuza za maską opanowania, spokoju i zadaniowości skrywa porzucone dziecko. Zresztą bohatera sama przed sobą nie przyznaje, że przeszłość w jakimś stopniu nadal ją rani. Dopiero powrót do rodzinnego domu zmusza ją do zmierzenia się z przeszłością. Bohaterka ma też spaczony obraz związku, a już małżeństwa w szczególności, dlatego długo broni się przed uczuciem, które powoli kiełkuje i staje się coraz silniejsze. 

Z drugiej strony pojawia się historia z przeszłości, która dzieje się w czasie I wojny światowej. Autorka przywołuje "bieżeństwo", czyli masowe ewakuacje ludności prawosławnej z ziem polskich pod panowaniem rosyjskim w głąb Rosji. Kiedy Niemcy przerwali linię frontu ludzie nie wiedzieli co myśleć, dlatego wiele tysięcy z nich decydowało się na ewakuację po namowach rosyjskich urzędników. W większości były to kobiety i dzieci, a szybka i trudna ucieczka spowodowała, że podczas tej podróży wielu z nich nie przeżyło jej trudów. Historia opisywana jest oczami Wiktorii, prostej dziewczyny, katoliczki, która opisuje to co rozgrywa się na jej oczach. Jej przemyślenia i obawy bardzo wyraźnie oddają ówczesny świat. 

Autorka tym razem wplotła delikatne wątki paranormalne, dzięki którym Zuza poznaje świat Witki. Stara chałupa, która kiedyś należała do naczelnika kolejowego, z czasem trafiła do przodków Zuzki, to właśnie ona połączyła dwie kobiety o tak różnych charakterach i pozwoliła poznać świat sprzed ponad stu lat. 

Styl pisania autorki jest niezwykle plastyczny i realistyczny, co sprawia, że czytelnik czuje się, jakby sam był uczestnikiem wydarzeń. Pisarka świetnie buduje napięcie, a jej opisy są pełne detali, które ożywiają sceny i postacie. Lektura "Chaty" budzi wiele emocji – od wzruszenia i empatii, przez niepokój, aż po zachwyt nad pięknem języka i głębią przemyśleń autorki.

"Chata" Agnieszki Panasiuk to książka, która na długo zostaje w pamięci. To nie tylko wciągająca opowieść, ale także głęboka refleksja nad ludzkim losem. Po lekturze tej książki trudno pozostać obojętnym – zostawia ona ślad w sercu i umyśle, zmuszając do zastanowienia się nad własnym życiem i otaczającym nas światem.
 



  • Autor: Panasiuk Agnieszka
  • Tytuł: Chata
  • Seria: Sekrety Białej #03
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 272
  • Premiera: 23 kwiecień 2024




6/23/2024

Co skrywają "Miłosne tajemnice" Julia Quinn

Co skrywają "Miłosne tajemnice" Julia Quinn


Wakacje w okresie studiów spędzałam bywając na balach wraz z angielską socjetą, przeżywając liczne wzloty i upadki emocjonalne podczas lektur romansów historycznych, którymi w tamtym właśnie czasie się zaczytywałam. Teraz, kilkanaście lat później, nadal bardzo lubię tego typu lekturę jako przerywnik od cięższych tematów, jednak sięgam po nie o wiele rzadziej. Oczywiście serial Bridgertonowie oglądałam i oglądam, choć zgrzytają mi tam trochę te wszystkie poprawności polityczne. Jednak tej serii Julii Quinn nie miałam okazji wcześniej poznać w lekturze, dopiero na czwarty tom się skusiłam. Spowodowała to wszystko Penelopa Featherington, która tak bardzo wyróżnia się na tle innych bohaterek. 

Penelopa kocha się w bracie swojej przyjaciółki od zawsze. Jednocześnie jednak wie, że jej pragnienia pozostaną na zawsze w sferze marzeń, gdyż na takie kobiety jak ona nikt nie zwraca uwagi, a już na pewno nie największy przystojniak w Londynie. Po kilku latach, kiedy osiągnęła status starej panny, coś się jednak zmienia, a Penelopa odkrywa, że każdy ma własne tajemnice. 
Colin Bridgerton zawsze postrzegany był jako dowcipny i czarujący lekkoduch. Jedna po powrocie ze swoich zagranicznych wojaży czuje, że ma dość takiego swojego obrazu. Chciałby pokazać swoje prawdziwe oblicze. Intryguje go również Penelopa, którą od lat uważał za bliską przyjaciółkę rodziny. Kolejne spotkania rodzą w nim uczucia, których nie potrafi zrozumieć. 

Colin nie był pewien, co się właściwie stało, ani tego, czy zauważył to ktoś inny, lecz Penelopa Featherington nie była już tą samą kobietą, którą znał.

"Łaskawy, szlachetny czytelniku..." To właśnie Lady Whistlesown jest spoiwem, które z jednej strony łączy poszczególne tomy, a z drugiej sprawia, że te historie stają się tajemnicze i intrygujące. Ten tom odsłoni tajemnicę nieznanej kronikarki, opisującej blaski i cienie wydarzeń każdego sezonu. To ta tajemnica dodaje dodatkowego smaku tej historii. 

Dużym plusem jest Penelopa, która tak bardzo wyróżnia się na tle innych kobiet. W żaden sposób nie spełnia kanonów ówczesnej urody, nie ubiera się modnie, za czym stoi jej matka, nie posiada majątku, który mógłby przyciągnąć zaineresowanych dżentelmenów. Dlatego jej debiut nie zostaje bardzo zauważony, a kobieta po kilku latach przestaje liczyć, że jakiś mężczyzna zwróci na nią uwagę. Zresztą w jej głowie od zawsze jest tylko jeden. Z drugiej strony Penelopa jest silna psychicznie, pomimo lekceważenia ze strony matki i sióstr, ma swoje tajemnice, którymi nie planuje z nikim się dzielić. 

A może nie o to chodziło. Może powodem tego smutku, który w niej narastał, była śmierć marzeń. Jej marzeń o nim. Stworzyła sobie doskonały obraz jego osoby, tymczasem z każdym słowem, jakie jej rzucał w twarz, stawało się coraz bardziej oczywiste, że jej marzenia był tylko mrzonką. 

Z drugiej strony jest Colin, trzeci z braci Bridgertonów, zawsze uważany za lekkoducha, a jednak skrywający pokłady nie spełnionych marzeń i planów. Po powrocie do Londynu przeżywa poważny kryzys wewnętrzny, chciałby znaleźć swój cel w życiu. I tu nagle pojawia się Penelopa. Bo choć dziewczyna od zawsze była tuż obok, to jednak teraz Colin odkrywa ją na nowo, spogląda jak na zupełnie nową osobę, niezwykle intrygującą i poruszającą w nim nieznane struny. 

Czwarty tom skupia się w całości na Penelopie i Colinie, jest ciekawy, choć osobiście czytałam bardziej wciągające historie w tym gatunku. Tutaj wszystko zmierza do konkretnego zakończenia i brak większych zaskoczeń. Choć może to dlatego, że czytając tę historię, znałam pewne elementy, które przy braku wcześniejszej znajomości, mogły sprawić więcej przyjemności. 
Jednocześnie widać różnice między książką, a właściwie całą serią, a serialem. Tom czwarty jest jednocześnie trzecim tomem w serialu. W serialu pojawia się również Francesca, która swoją historię ma dopiero w 6 tomie. 

"Miłosne tajemnice" to lekka i przyjemna lektura, którą szybko się czyta. To jednocześnie historia, która mam poprawić humor, ale czy długo zostanie w głowie, śmiem wątpić. Można ją przeczytać dla przyjemności, można z ciekawości jak bardzo serial różni się od pierwowzoru. Bohaterowie są ciekawi, choć to Pelenopa wzbudzała we mnie więcej sympatycznych uczuć. 



  • Autor: Quinn Julia
  • Tytuł: Miłosne tajemnice
  • Seria: Bridgertonowie #04
  • Tytuł oryginalny: Romancing Mister Bridgerton
  • Tłumaczenie: Aleksandra Jagiełowicz, Katarzyna Krawczyk
  • Wydawnictwo: Zysk i S-ka
  • Liczba stron: 466
  • Premiera: 21 maj 2024

6/06/2024

Poznajcie "Koronczarki. Klątwa rodziny Flores" Angelica Lopes

Poznajcie "Koronczarki. Klątwa rodziny Flores" Angelica Lopes

 

Zapraszam na pojrzenie na świat kobiet w Ameryce Południowej, a dokładniej w Brazylii. Lubię odkrywać nowe kultury, a losy kobiet w różnych zakątkach świata od jakiegoś czasu z chęcią poznaję, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po lekturę tej powieści. Autorka pokazała świat w którym kobieta musi walczyć o wolność i własne wybory. Czy warto po nią sięgnąć? 

Początek XX wieku, w niewielkim mieście w Brazylii żyją kobiety z rodziny Flores. Od kilku pokoleń mężczyźni w tej rodzinie pojawiają się na krótko i zaraz znikają, a wszystko spowodowane jest klątwą o której mówi się w okolicy szeptem, choć same właścicielki domu z niebieskimi okiennicami nigdy o niej nie wspominają. Dzięki odkryciu przyjaciółki tworzą one piękne koronki, które sprzedają i które dają im dużo wolności. Koronki stają się też sposobem na przekazywanie wiadomości, kiedy jedna z dziewcząt zostaje wydana za mąż. 

W naszej świadomości pieniądze były domeną wyłącznie mężczyzn. To oni zajmowali się ziemią i bydłem. To oni tę ziemię i bydło posiadali. To oni parali się handlem, chuligaństwem i komiwojażerką. To oni byli naszymi mężami, ojcami, braćmi. Pieniądze zawsze należały do nich. 

Trafiłam na kolejną perełkę, która długo nie opuści mojej biblioteczki. Autorka dzięki bohaterkom z różnych pokoleń tej samej rodziny zderza ze sobą dwa światy, ten z lat 1918/1919 i współczesny. Sto lat temu kobiety trafiały spod kurateli ojca pod władzę męża, wtedy powoli walczyły o swoje prawa, o własnym decydowaniu, o prawie do odejścia, rozwodu. Dziś walczą nadal, bo choć wiele się zmieniło, to autorka wyraźnie pokazuje, że wiele kwestii nadal nie wygląda tak jak powinno. 

W rzuconej z goryczy klątwie Cyganka nigdy nie sprecyzowała, że tylko kobiety z tego rodu czeka cierpienie. W ten sposób ją zrozumiano, bo koniec końców to częsty wniosek, że kobiety muszą zawsze za wszystko płacić, a zaczęło się to z chwilą, kiedy koś zjadł jabłko, którego nie wolno było jeść. 

Historia jest wciągająca i sama nie wiem które czasy bardziej mnie wciągnęły. Obie linie czasowe wydają mi się równorzędne, choć przy tego typu zabiegach przeskoków w czasie, zazwyczaj wolę wybrać jedną historię. Koronczarki z początki XX wieku, które pokazywały niewielkie miasteczko z władzą bogatego dziedzica i kobietami, które wbrew swojej woli zostawały wydawane za mąż. Ale to też historia w której rodzi się miłość o którą trzeba walczyć. To również historia kobiecej przyjaźni. Wszystko to otaczają koronki, pięknie tworzone przez bohaterki,  które są także wykorzystywane żeby wzajemnie się porozumiewać. Kobiety z rodziny Flores są pozostawione same sobie, one nie mają opiekunów w postaci mężczyzn, a jednak doskonale sobie radzą w tym świecie, wspólnie są w stanie poradzić sobie z przeciwnościami losu. 

Alice doszła do wniosku, że wszystkie były zakładniczkami - kobieta z jej rodziny, która zachowała welon, aptekarka Kaylane, lat dwadzieścia cztery, zawieszona pomiędzy życiem a śmiercią w szpitalu, matka Alice o twarzy prawie nieruchomej od botoksu, nieustannie czymś się przechwalająca, by zapewne poczuć się ważniejszą, a nawet ona sama, która mimo niebieskich włosów i wypisanego na piersi hasła wciąż nazywała "mordercę" "skurwysynem". 

Jest również współczesna historia, w której młoda, zbuntowana kobieta próbuje odnaleźć w życiu swoją drogę. Walczy o prawa kobiet, walczy również z matką, z którą nie potrafi się porozumieć. I jest w tym wszystkim tak bardzo współczesna. Świetnie oddaje dzisiejszy świat i wszystkie wątpliwości, które pojawiają się w naszych głowach. 

Na obu osiach historii pojawiają się historie kobiet mniej lub bardziej wpływających na główne bohaterki. Jest Eugenia, która próbuje uciec z niechcianego małżeństwa, jest Vitorina, która robie wszystko, żeby spełnić swoje marzenie o miłości, są również współcześnie wspomniane kobiety, jak ta którą podpalił były chłopak, czy inna, walcząca o prawo opieki nad dzieckiem. Te wszystkie historie przeplatają się i tworzą ciekawą mozaikę, prawie jak piękna koronka stworzona przez bohaterki. 

Życie jest jak koronka, moje dziecko, wydarzenia przeplatają się i przybierają unikalny kształt. Gdyby połączyły się w inny sposób, dałyby odmienny obraz. Każda historia jest wyjątkowa jak obrusy i narzuty, które wykonywałyśmy popołudniami w domu waszych krewnych. Niektóre były bardziej kunsztowne, wymagały planowania i poświęcenia. Inne, wyjątkowe, powstawały dzięki nieuwadze lub szczęściu. 

"Koronczarki" to powieść, po którą sięgnęłam trochę przypadkiem, a jestem bardzo szczęśliwa, że tak się stało. Historia przybliża świat brazylijskich kobiet i tego, w jaki sposób powoli zdobywały (i nadal zdobywają) prawa o decydowaniu o własnym losie. Historia opisuje wiele bohaterek, które łączą więzi krwi, przyjaźń, czy wspólnie przeżywane cierpienie. W tle przedstawione są przepiękne koronki, tworzone przez bohaterki. Myślę, że to kolejna historia, która zostanie ze mną na długo. 




  • Autor: Lopes Angelica
  • Tytuł: Koronczarki. Klątwa rodziny Flores
  • Tytuł oryginalny: A Maldição das Flores
  • Tłumaczenie: Katarzyna Mojkowska
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 324
  • Premiera: 22 maj 2024



6/03/2024

Kim jest "Złodziej sztuki" Michael Finkel

Kim jest "Złodziej sztuki" Michael Finkel


Dziś chcę opowiedzieć o książce przybliżającej postać mężczyzny, któremu udało się dokonać kilkuset kradzieży w muzeach kilku europejskich państw. Wielokrotnie przez długi czas nie zauważono, że jakiś obiekt zniknął, a młody mężczyzna stawał się coraz bardziej zuchwały w swoich poczynaniach - poznajcie Stephana Breitwiessera.

Autor, jak sam przyznaje, pracował nad książką przez wiele lat, żeby zbliżyć się do swojego bohatera, zdobyć jego zaufanie i odkryć co nim powodowało. Książka, oparta na prawdziwych wydarzeniach, przedstawia zbeletryzowaną relację z lat, gdy Breitweieser i jego dziewczyna, Anne-Catherine, tworzyli jedną z najbardziej intrygujących i romantycznych, a jednocześnie niebezpiecznych par w świecie kradzieży dzieł sztuki.

Breitwieser, centralna postać tej opowieści, nie kradnie antyków dla zysku. Nie jest to typowy złodziej, który sprzedaje swoje łupy na czarnym rynku. Zamiast tego, Stefan gromadzi skradzione dzieła sztuki na strychu swojego domu w typowej podmiejskiej dzielnicy, gdzie może je podziwiać w samotności. Ta nietypowa pasja czyni jego historię niezwykle intrygującą i pełną paradoksów. Finkel, z precyzją odtwarza każdy szczegół działalności Breitwiesera i jego partnerki, która wspierała go w jego działaniach. Ich relacja rozwija się w cieniu coraz bardziej ryzykownych kradzieży.

Autor przedstawia tę historię nie tylko z punktu widzenia samego Stephane’a Breitwiesera, ale także z opinii psychiatrów i psychologów, którzy próbowali zrozumieć jego niepohamowaną potrzebę posiadania dzieł sztuki. W książce znajdziemy również relacje wydziałów policji, które ostatecznie go odkryły i powstrzymały. Dzięki temu podejściu, czytelnik otrzymuje pełny obraz złożonej osobowości Breitwiesera oraz okoliczności, które doprowadziły go do kradzieży ponad 300 obiektów z małych muzeów w całej Europie.

Choć "Złodziejka sztuki" czyta się bardzo dobrze i Finkel zdołał stworzyć wciągającą narrację, książka ta może nie trafić do każdego. Jej specyficzna tematyka oraz głęboka analiza psychologiczna mogą nie przyciągnąć tych, którzy szukają lekkiej i przyjemnej lektury. Dla miłośników literatury faktu i historii związanych z przestępczością oraz sztuką, będzie to jednak prawdziwa uczta. Jednocześnie to historia, która wstrząsa i zmusza do refleksji nad granicą między pasją a przestępstwem, miłością do piękna a moralnymi dylematami.

"Złodziej sztuki" to opowieść o Stéphane’ie Breitweiserze, który wraz ze swoją partnerką, Anne-Catherine Kleinklaus, dokonywał spektakularnych kradzieży dzieł sztuki z muzeów regionalnych w Europie. Plusem książki jest dokładne przedstawienie detali kryminalnych operacji, analiza psychologiczna postaci oraz wciągająca narracja, która trzyma czytelnika w napięciu. Dla miłośników literatury faktu oraz osób interesujących się historią przestępczości i sztuki, ta książka będzie ciekawą pozycją.



  • Autor: Finkel Michael
  • Tytuł: Złodziej sztuki
  • Tytuł oryginalny: The Art Thief: A True Story of Love, Crime, and a Dangerous Obsession
  • Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
  • Wydawnictwo: Otwarte
  • Liczba stron: 256
  • Premiera: 03 czerwiec 2024



5/30/2024

Wiecie gdzie znajdują się "Piękni lśniący ludzie" Michael Grothaus

Wiecie gdzie znajdują się "Piękni lśniący ludzie" Michael Grothaus



Jak ja lubię tego typu literaturę, z jednej strony historię która wciąga i zaskakuje, a z drugiej świetnie przemycone przez autora pytania o świat, to co nas otacza, ale przede wszystkim dokąd zdążamy i do czego jesteśmy zdolni jako ludzkość. A dodatkowo wystarczy włączyć wiadomości, żeby te pytania i to co dzieje się w książce znaleźć już w naszym życiu, choć autor osadził akcję opowieści kilkadziesiąt lat w przód. 

Nieważne, jakim posługujesz się językiem i jakiej jesteś narodowości - łzy i śmiech zawsze brzmią tak samo. 

Siedemnastoletni John jest geniuszem kodowania, jego talent dostrzegło wiele technologicznych firm i z jedną z nich chłopak ma podpisać umowę. Jego podróż do Japonii początkowo jest samotna. Jednak pewnego dnia chłopak wchodzi do kawiarni, gdzie poznaje trójkę nietypowych postaci - byłego zawodnika sumo, psa o niezwykłej urodzie i młodą dziewczynę, która przykuwa jego uwagę. I choć John stroni od ludzi ze względu na tajemnicę, którą skrywa, to losy bohaterów się ze sobą wiążą. I wywrócą do góry nogami świat Johna i Neotiny, która również skrywa tajemnice. 
Świat przyszłości, w których roboty spotyka się na ulicach, drony dostarczają przesyłki, samochody wożą klientów, a wojna w cyberprzestrzeni trwa od lat. Stany i Chiny próbują zdobyć przewagę w tej zimnej wojnie cyfrowej i szukają nowych sposobów na zwycięstwo. 

Z drugiej strony, grają w nim największe gwiazdy Hengdianu i Hollywood, chociaż chińska odtwórczyni głównej roli została częściowo przetworzona w technologii deepfake, żeby wyglądać na piętnaście lat młodszą, a jej amerykański partner ekranowy jest cały zdeepfake'owany, bo nie żyje od dziesięciu lat. 

Patrząc na wiek głównych bohaterów, można by przypuszczać, że jest to powieść młodzieżowa, lecz nic bardziej mylnego. Z pewnością trafi do młodszego czytelnika, ale John mógłby mieć siedemnaście albo trzydzieści lat. Jest to nad wiek dojrzały chłopak, który wiele przeszedł w przeszłości. Neotina to z kolei skryta dziewczyna, która opiekuje się starszymi ludźmi. Ich relacja jest początkowo spokojna i nieśmiała, jednak zbliżają się do siebie. I wtedy autor dokonuje twistu, który zupełnie zmienia narrację. Sekrety wychodzą na jaw, a świat drży w posadach. 

Do końca czyta się ten tytuł z wielką ciekawością. Autor potrafi zaciekawić czytelnia i sprawić, że lektura jest dużą przyjemnością. Wydarzenia są różnorodne, akcja nie zwalnia nawet na moment. I choć początkowo jest lekko leniwa, to wraz z każdą kolejną kartką rozpędza się żeby dotrzeć do spektakularnego końca. Doskonale współgra tu również język, który dopełnia historię i sprawia, że jeszcze bardziej chce się czytać. 

Świat przyszłości jest niezwykle podobny do naszego i choć jest na niektórych poziomach o wiele bardziej rozwinięty elektronicznie i cyfrowo, to niektóre kwestie wydają się nam doskonale znane. I działania państw są tak bardzo podobne do czasów obecnych, aż włos jeży się na głowie. Wojna, która przeniosła się z ulic do sieci wcale nie jest mniej groźna. A może nawet potrafi być bardziej niebezpieczna. 

Autor wplata w tę historię bardzo ważne pytania, które pojawiają się podczas lektury i na długo zostają w głowie po przeczytaniu ostatniej strony. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek w swoich działaniach? Czy może poświęcić wszystko w imię władzy? Czym jest człowieczeństwo i co odróżnia człowieka nie tylko od zwierząt ale również od tworów, które stworzył? Czy dobro można przekuć w zło? Czy inność to coś złego i dlatego nie potrafimy zaakceptować odmienności? Czy... Tych pytań jest naprawę dużo, ale w książce nie znajdziecie odpowiedzi. Akcja jest tak poprowadzona, że każdy sam musi znaleźć odpowiedzi. 

- Zdaniem Joe te cienie tak naprawdę są duchami, pozostawionymi na świecie, żeby nas dręczyć - przypomnieć nam, do czego jesteśmy zdolni wobec siebie nawzajem. Tyle że Joe mówił, że te duchy zniknęły. Już ich nie widać w różnych częściach miasta. Wymazał je czas. Joe uważał, że to niedobrze. 
- Dlaczego niedobrze? 
- Bo kiedy ludzie przestają zadręczać się przeszłością, zaczynają ją powtarzać. 

Świat z powieści skonfrontowany jest z tym sprzed wieku, kiedy zostały zrzucone bomby atomowe. Hiroszima stała się symbolem zła, do którego zdolny był człowiek, a o którym powoli zapomniał. Tragedia, która dotknęła tysiące ludzi Hiroszimy i Nagasaki, którzy zniknęły w jednym momencie, albo przez pozostałe życie zmagali się z tą jedną chwilą fizycznie i psychicznie. 

"Piękni lśniący ludzie" to jedna z tych książek, które z przyjemnością przeczytałam, a tekst który czytacie pisze z wielką łatwością. I mogłabym pisać tak jeszcze długo, ale wiem że wystarczyłoby jedno nieopatrzne słowo, żeby zabrać radość lektury i odkrywania jej sekretów. Jest to jednocześnie książka, do której wrócę wcześniej czy później, bo czuję, że jeszcze wiele mogę z niej wyciągnąć. 

"Piękni lśniący ludzie" to jedna z tych książek, którą przeczytałam z wielką przyjemnością i która przyniosła mi nie tylko ciekawą, wciągającą historię, ale również pytania o ludzkość i motywacje, które nami kierują. Lektura tej książki może wzbudzić niepokój, bo choć akcja dzieje się kilkadziesiąt lat do przodu, to niektóre wydarzenia są tak bardzo realne, że wydaje się że już się dzieją. Świetna lektura, która niesie ze sobą wiele treści. I trudno ją jednoznacznie zidentyfikować gatunkowo. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Polecam!




  • Autor: Grothaus Michael
  • Tytuł: Piękni lśniący ludzie
  • Tytuł oryginalny: Beautiful Shining People
  • Tłumaczenie: Olga Siara
  • Wydawnictwo: StoryLight
  • Liczba stron: 472
  • Premiera: 05 czerwiec 2024




5/26/2024

Czy to "Idealny czas na smuteczek" Nanae Aoyama

Czy to "Idealny czas na smuteczek" Nanae Aoyama

Po raz kolejny sięgnęłam po literaturę japońską, licząc na przyjemne chwile z lekturą. Historia pokazuje zderzenie dwóch pokoleń - spojrzenia na świat, znalezienia sposobu na codzienność. Bardzo szybko czyta się ten tytuł, towarzysząc bohaterom w ich codziennych zmaganiach, radościach i smutkach, poznając świat ich oczami. Jednak na koniec został mi pewien niedosyt. 

Główna bohaterka, dwudziestoletnia Chizu, zmęczona ciągłym pouczaniem przez swoją matkę, postanowiła przeprowadzić się do Tokio. Tam zamieszkała u ekscentrycznej pani Ginko, siedemdziesięcioletniej kobiety, w której domu jest więcej kotów niż ludzi. Chizu początkowo czuła się zagubiona i niepewna w obecności starszej kobiety. Miała niejasne wrażenie, że starsi ludzie niewiele już czują, a sama obecność pani Ginko budziła w niej lęk przed nieuchronną śmiercią.

Bardzo szybko rozprawiłam się z lekturą, jednak mam problem z jej oceną. Wszystkiemu winna jest Chizu. Nie udało mi się polubić tej bohaterki, często mnie irytowała zarówno swoim zachowaniem jak i podejściem do życia. Z jednej strony czuła się lepsza od pani Ginko, a z drugiej sama nie do końca wiedziała, co zrobić z własnym życiem. 

Z czasem Chizu odkryła, że pani Ginko, mimo swojego wieku, żyła pełnią życia. Codzienność starszej kobiety była pełna trudnych emocji, z którymi starsza pani radziła sobie na swój sposób. W miarę upływu czasu i zmieniających się pór roku, obie kobiety zaczęły coraz bardziej się sobie przyglądać i zbliżać do siebie. Historia pokazuje, że niezależnie od wieku, każdy człowiek przeżywa emocje i zmaga się z własnymi problemami. 

Zamiast łatwych odpowiedzi i szybkich rozwiązań, autorka zaoferowała bogactwo detali i delikatne niuanse, które trzeba powoli odkrywać. To historia, która działa na emocje i zmusza do zastanowienia się nad relacjami międzypokoleniowymi, starzeniem się, samotnością i potrzebą bliskości. Zamiast dynamicznych wydarzeń i szybkich zwrotów akcji, autorka skupia się na wewnętrznych przeżyciach bohaterów, ich relacjach i subtelnych zmianach zachodzących w ich życiu. 

"Idealny czas na smuteczek" to lektura, która nie do każdego trafi. Spokojna codzienność, która zmienia się wraz z porami roku. Trudne relacje między Chizu i panią Ginko, które z czasem powoli się zmieniają, ale serdeczność do końca ukryta jest pod szorstkimi słowami. I sama Chizu, która ma trudny charakter i nie daje się lubić. To jedna z tych pozycji w literaturze Japonii, która zamiast wartkiej akcji przemyca wolne tempo, zwrócenie uwagi na codzienne drobiazgi. 



  • Autor: Aoyama Nanae
  • Tytuł: Idealny czas na smuteczek
  • Tytuł oryginalny: Hitori biyori (ひとり日和)
  • Tłumaczenie: Barbara Słomka
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 192
  • Premiera: 15 maj 2024


5/22/2024

Co zawiera "Testament dziadka" Urszula Gajdowska

Co zawiera "Testament dziadka" Urszula Gajdowska


Trzeci tom cyklu "Dworek nad Biebrzą" na pierwszy plan wysuwa najmłodszego z braci. Podróż do Anglii, żeby poznać tajemnice, wprowadzi o wiele więcej zmian nie tylko w jego życiu. Autorka porusza tutaj temat mutyzmu wybiórczego, o którym wspominałam przy "Zaklętej w ciszy". Tym razem jednak bohater jest starszy i to na jego barkach spoczywa przyszłość rodziny. 

Maurycy Modliński przybywa do Londynu, żeby przeprowadzić śledztwo. W tym celu zostaje guwernantem młodego Cecila Cavendisha, który ze względu na swoje zachowanie uważany jest za niespełna rozumu. Młody dziedzic musi udowodnić otoczeniu, że jest w stanie objąć rodzinny majątek, a wielu jest chętnych, żeby go przejąć i wydziedziczyć rodzinę. Siostra Cecila, Cordelia prowadzi własne śledztwo, które pozwoli jej znaleźć skarb pozostawiony przez dziadka. Maurycy i Cordelia ścierają się wielokrotnie, choć łączą ich także wspólne cele. Do głosu dochodzą również uczucia, które wywołują kolejne problemy.

Po raz kolejny autorka przenosi czytelnika do XIX wieku, w świat konwenansów, sukien z krynoliną i surdutów. To w tej otoczce przyszło żyć bohaterom, którzy w różny sposób wyprzedzają swoje czasy. Cecilia jest bardzo mocno wyemancypowaną młodą kobietą, która stara się postępować według zaleceń rodziny, choć nie zawsze jej to wychodzi. Maurycy, to najmłodszy z braci, najbardziej niepoprawny, wielki kobieciarz. Wiele jego cech wynika z przeszłości, nie tylko wychowania, ale również nie zawsze właściwie ulokowanych uczuć. Spotkanie dwójki bohaterów zderza ze sobą dwa światy. Zagadki z przeszłości i uczucia, które powoli się między nimi pojawiają, łączą bohaterów i wywołują również nieporozumienia. 

Bardzo ważnym wątkiem jest tu choroba młodego Cecila, która znacznie utrudnia mu funkcjonowanie. Niestety ówczesny rozwój medycyny nie pomaga, a wręcz głębiej wpycha chłopaka w jego problemy. I dopiero Maurycy, osoba z zewnątrz, mężczyzna, powoli pomaga mu wyjść ze swojej skorupy i mieć nadzieję, że nie spędzi przyszłości w zakładzie dla obłąkanych. 

Autorka po raz kolejny łączy ze sobą wiele gatunków, od kryminału po romans. Tajemnica łączy się tu z namiętnością. Choroby pokazują brutalny świat medyczny. Wszystko to łączy się idealnie w historie, od której ciężko się oderwać. Po lekturze tylu popełnionych przez autorkę książek nadal mogę się jedynie zachwycać nad kunsztem pióra i wspaniałą wyobraźnią. I zapraszam po kolejną świetną lekturę. 


Zaginione klejnoty | Przeklęty posag | Testament dziadka 

 


  • Autor: Gajdowska Urszula
  • Tytuł: Testament dziadka
  • Seria: Dworek nad Biebrzą #03
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 20 wrzesień 2023


5/18/2024

Jaka jest naprawdę "Korea Południowa. Republika żywiołów" Marcin Jacoby

Jaka jest naprawdę "Korea Południowa. Republika żywiołów" Marcin Jacoby


Autor od kilkunastu lat jest mężem Koreanki, przez ten czas miał okazję wielokrotnie odwiedzić Koreę Południową, poznać rodzinę swojej żony i bliżej przyjrzeć się historii kraju. Choć Marcin Jacoby z wykształcenia jest sinologiem, to związał się z Koreą i postanowił o tym kraju opowiedzieć Polakom. Przybliżyć mentalność ludzi, rys historyczny oraz politykę. Pierwszy raz książka została wydana pod koniec 2018 roku. Teraz do rąk czytelników trafia nowa edycja wydana przez wydawnictwo Muza. Autor uzupełnił to wydanie, zostały zaktualizowane statystyki, oraz pojawiają się wydarzenia z kolejnych pięciu lat.

Autor, z pewnością eksperta i pasją wielbiciela, wprowadza nas w świat koreańskich relacji społecznych i rodzinnych oraz tradycji duchowości i religii. Przedstawia tajniki historii i historii politycznej Republiki Korei w XX oraz na początku XXI wieku, bazując na dopiero niedawno udostępnionych wynikach badań historyków tematu i obalając wiele mitów. Zadaje pytania dotyczące między innymi fenomenu niezwykłego rozwoju Korei, która jeszcze stosunkowo niedawno była postrzegana jako kraj Trzeciego Świata, a obecnie jest centrum nowych technologii. W książce nie zabrakło też tak aktualnego tematu jak koreański konsumpcjonizm wraz z kulturą seriali, K-popu i modą na koreańskie kosmetyki.

Rzadko mi się to zdarza, ale muszę się trochę pozachwycać okładką nowego wydania. Grafika przedstawiająca koreańską ulicę, kolorystyka, a także struktura okładki, która pod światło bardzo przypomina wężową skórę, te wszystkie elementy sprawiają, że ciężko oderwać mi wzrok. 

Jest to z pewnością pozycja, którą warto poznać, żeby przybliżyć sobie kulturę i historię Korei. Autor w zgrabny sposób, na podstawie własnych doświadczeń, opisuje świat koreański, kulturę i współczesne relacje. Dla osoby zainteresowanej tym krajem i jego mieszańcami, niektóre kwestie, o których wspomina autor, są znane. Są jednak elementy, które odkrywa na nowo. 

Można odnieść wrażenie, że Koreańczycy myślą o sobie stale w kategoriach grupy, nie zaś jednostki. Zresztą sami są tego świadomi, podkreślając, że żyją w kulturze uri, czyli "my" a nie "ja". Gdy mówią o swoim kraju, używają wyrażenia uri nara, nasz kraj. Gdy opowiadają o własnym ojcu czy mężu, mówią często w liczbie mnogiej: "nasz tata" i "nasz mąż", nie "mój mąż". Dom to "nasz dom" nie "mój dom". W tej ogólnej "naszości" zgodnie z konfucjańskim widzeniem świata zawsze są kimś dla kogoś, nigdy nie są po prostu sobą. 

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, które traktują o obyczajach, geografii, religii i kulturze. Dużą część zajmuje też historia i polityka, w której autor rozwinął mocno historię XX i XXI wieku. Jest też obszerna część o rozwoju ekonomicznym państwa, jego wyjściu z powojennej biedy i dotarcia do momentu, kiedy boom na kulturę koreańską trwa w najlepsze. 

Z wielkim zainteresowaniem zagłębiłam się w wątek historyczno-polityczny. Dotychczas nie miałam okazji poznać historii tego kraju, co nieco liznęłam dzięki oglądanym dramom, a wiek XX z grubsza tylko znałam. Teraz, dzięki tej pozycji, usystematyzowałam sobie wiedzę, poznałam pewne niuanse, które wcześniej nie były mi znane. W rozdziale tym widać też bardzo dużą sympatię autora do narodu koreańskiego, a jednocześnie wielką niechęć do działań amerykanów, szczególnie od końca II wojny światowej, przez Wojnę Koreańską, po czas dyktatury. 

Obraz który wyłania się z tej historii, pokazuje naród dążący do wolności, walczący o swoje prawa, a jednocześnie na szczycie pojawiają się osoby i organizację, które tę wolność mocno ograniczają. Poszczególni przywódcy kraju, początkowo po rozpadzie Korei, rządzący poprzez dyktaturę i nie zważający na ludzi i protesty (o czym autor wspomina nie tylko przy najgłośniejszej masakrze w Gwangju, podczas studenckich protestów w tym mieście). Politycy, sędziowie, większość aparatu władzy przez lata było skorumpowanych, nadal niestety to trwa. Chebole - wielkie firmy rodzinne, wykorzystują swoją władzę, żeby zyskiwać coraz to nowe przywileje, a członkowie rodzin czują się bezkarni, o czym autor również wspomina, przytaczając poszczególne wydarzenia. 

Przedstawione są najnowsze wydarzenia i tragedie, które miały miejsce w XXI wieku, jak ta dotykająca promu Sewol, w którym zginęło ponad trzysta osób, w większości dzieci i nastolatków. W nowym wydaniu pojawia się również informacja o niedawnych przecież wydarzeniach w dzielnicy Itaewon w Seulu podczas obchodów Hallowen w 2022 roku. Autor bardzo wyraźnie pokazuje, że większość tego typu tragedii wynika z zaniedbań władz, a później z braku działań w najbardziej istotnych momentach. 

Nie zabrakło również fragmentów o Korei Północnej, bo historia Korei Południowej nie może obejść się przecież bez. Autor w ciekawy sposób pokazał wydarzenia które wpłynęły na wybuch wojny koreańskiej, ale również pokazał późniejsze relacje między krajami, również te dość niedawne, kiedy Donald Trump spotkał się Kim Jong-Unem w 2019 roku.

Nie mogło również zabraknąć rozdziału traktującego o tym, w jaki sposób Korea wyszła z kryzysu ekonomicznego. Tutaj autor również pokazuje nieciekawe praktyki władzy. Nie myśląc o tysiącach własnych obywateli dąży ona do rozwoju nie myśląc o konsekwencjach. Autor pokazuje tutaj współczesny rozwój technologiczny i to, że w wielu dziedzinach Korea wyprzedziła zachód. 

Co ciekawe, w języku koreańskim nie usłyszymy żadnego słowa przypominającego dźwiękiem "Koreę", chyba że mowa o Goryeo. Jak określają się zatem sami Koreańczycy? Na Południu mówią o sobie Janguk saram lub Hanguin, czyli "lud państwa Han". Na Północy - Joseonin, "ludzie Joseon", podkreślając swe pochodzenie od ostatniej koreańskiej dynastii królewskiej. 
Nowe, uzupełnione wydanie, jest o około 45-50 stron obszerniejsze od tego z 2018 roku. Autor przede wszystkim uaktualnił w nim wszystkie statystyki. Zostały również uzupełnione rozdziały historyczny oraz polityczny o wydarzenia kolejnych pięciu lat. 

"Korea Południowa. Republika żywiołów" to skondensowane spojrzenie na kraj i ludzi w nim żyjących. Z pewnością można poznać nowe ciekawe zagadnienia, usystematyzować wiedzę na wiele tematów. Dla osób zainteresowanych tym krajem, myślę że ta pozycja wiele wniesie. Oczywiście podczas lektury czuć poglądy autora, który często subiektywnie podchodzi do wielu kwestii, ale nie jest to w żadnej sposób przeszkodą, a czasami może zwrócić uwagę na to, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy. Myślę, że warto poznać ten tytuł. 





  • Autor: Jacoby Marcin
  • Tytuł: Korea Południowa. Republika żywiołów
  • Seria: Spektrum Poleca
  • Wydawnictwo: Muza
  • Liczba stron: 448
  • Premiera: 06 marzec 2024


5/15/2024

Dokąd prowadzą "Schody do lata" Magdalena Kordel

Dokąd prowadzą "Schody do lata" Magdalena Kordel


Kotkowo, miejscowość bliżej niezlokalizowana w Polsce, w której znajduje się stary dwór. Pierwszy tom powieści autorka poświęciła Stelli, która czuje domy i która bardzo chciałaby nabyć dwór, w którym opiekuje się starszy właściciel. Teraz przyszła pora na Mel, średnią z sióstr. Tkwi ona w związku, który przynosi jej ostatnio więcej smutku niż radości. Jaką opowieść poprowadzi autorka i czy ta historia wleje do serc nadzieje? 

Melania wie, że jej związek nie jest do końca właściwy, ale cały czas tłumaczy narzeczonego, który na różne sposoby uświadamia jej, że jest gorsza, a on z łaski postanawia z nią być. Niezwykle trudny związek dziewczyny zauważa w końcu przyjaciółka i szefowa, która wraz z pomocą rodzeństwa Mel zrobi wszystko, żeby pomóc dziewczynie. Powrót do Kotkowa, wizyta w dworze i historia sprzed lat, którą odkrywa bohatera sprawia, że może inaczej spojrzy również na swoje życie i problemy, których doświadcza. 

Do tej pory autorka przyzwyczaiła nas, że jej historie są otulaczami, które przynoszą radość i nadzieje. Tym razem ta nadzieja również się pojawia, jednak wiele musi się zadziać, żeby tak się stało. A wydarzenia, które w tej książce się pojawiają i ciężar, który zostaje w sercu po lekturze, sprawia, że to powieść, która jest o wiele mocniejsza w przekazie niż poprzednie. Zarówno wydarzenia współczesne, jak również te historyczne, pokażą świat pełen przemocy, zarówno tej psychicznej jak i fizycznej w najgorszej odsłonie. Oczywiście to nadal Magdalena Kordel, więc mimo mocnego akcentu, to jednocześnie klimatyczna i niepodrabialna opowieść. 

Mela, podczas czytania starych dzienników z dworu, przenosi się w przeszłość, żeby najpierw w Kotkowie, a później również w Bieszczadach poznać wydarzenia, które zostawiły mocny ślad na wszystkich bohaterach. Przemoc fizyczna, znęcanie się, brak hamulców, dyscyplina... to wszystko w czasach, kiedy kobieta była poniekąd własnością mężczyzny. Kiedy słabsi nie mieli możliwości obrony, a dzieci stawały się ofiarami zupełnie przez przypadek. To wszystko w tej książce można znaleźć. Ale są tu też ludzie, którzy pomagają. Przystań Śpiących Wiatrów, a wcześniej dwór w Bieszczadach były ostoją dla ludzi biednych i pokrzywdzonych. Cierpienie w końcu się kończy, a przyszłość niesie nadzieję. 

W tej historii pojawia się też wiele mocnych słów, przekleństwa i rzucanie mięsem dość często wplata się w rozmowy bohaterów. I zupełnie nie przeszkadza, choć dostrzega się ich większe nagromadzenie. Ale kiedy człowiek czuje się bezsilny, czasem tylko to pozostaje. A niektórzy już tak mają i to może w jakiś sposób ich urok. 

"Schody do lata" to drugi tom cyklu "Przystań Śpiących Wiatrów", w której wydarzenia skupiają się na Melanii, ale również przenoszą do przeszłości. Choć historia średniej z sióstr jest smutna i irytująca, to jest tylko preludium do tego, co działo się w przeszłości i co miało o wiele większy ciężar. To jedna z historii, które zostają w głowie na długo pokazując potwory w ludzkiej skórze i w wielu wypadkach ich bezkarność. 




 
  • Autor: Kordel Magdalena
  • Tytuł: Schody do lata
  • Seria: Przystań Śpiących Wiatrów #02
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 416
  • Premiera: 28 luty 2024



5/12/2024

Mroczne i nierzeczywiste "Sny umarłych" Bora Chung

Mroczne i nierzeczywiste "Sny umarłych" Bora Chung


Pisarka za swój zbiór opowiadań "Przeklęty królik" (wydany w zeszłym roku przez Tajfuny) została nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera w roku 2022. "Sny umarłych" to druga książka wydana w Polsce. Ten tytuł łączy w sobie różne gatunki, tworząc mroczną, trudną historię, która ma przekazać pewne problemy społeczne. 

Do Tae-gyeonga w śnie przychodzi jego znajomy ze szkolnych lat. Okazuje się, że mężczyzna zginął w niedawnym wypadku samochodowym. Zmarły zmusza bohatera do odkrycia przyczyny jego śmierci, bo wyraźnie wskazuje, że został zamordowany. Duch, który nie daje spokoju Tae-gyeongowi zapoczątkowuje pewne wydarzenia w życiu bohatera, które mogą doprowadzić do jego zguby. 

Historia, o którą pokusiła się pisarka, jest dziwna, bardzo specyficzna i na pewno nie do każdego trafi. Łączy ona fantastykę z elementy horroru, zawiera w sobie również trochę kryminału, a wszystko ma pokazać poważne problemy, które istnieją w społeczeństwie koreańskim. 

Główny bohater ma zdolność widzenia duchów. Jego relacje z innymi są z tego powodu trudne. Udaje mu się znaleźć kobietę, z którą tworzy związek, jednak jest on bardzo dziwny i skomplikowany, zawiera w sobie bardzo dużo przemocy. Sama postać kobieca też jest specyficzna, bo nie jest do końca żywa. Autora wprowadza tutaj wątki fantastyczne wyrastające z wierzeń, dopowiadając własną historię. 

Wątek odkrywania przyczyn śmierci znajomego wywołuje lawinę innych zjawisk. Duchy, które pojawiają się na drodze bohatera i blisko związanych z nim osób pokazują, jak niewiele trzeba, żeby zostać przez ten świat skrzywdzonym. Autorka przedstawia mroczną stronę kontaktów z duchami, które potrafią bardzo mocno wpłynąć na człowieka. 

Odkrycie przyczyn śmierci zmarłego kolegi i kobiety, z którą był związany, a która coraz bardziej zbliża się do Tae-gyeonga pokazuje jak wiele złego dzieje się w społeczeństwie, co nie jest dostrzegane na co dzień. Wykorzystywanie kobiet, przemoc w związkach, niezwykle brutalne relacje, które wyłaniają się podczas lektury. Zresztą motyw przemocowego związku jest tutaj pokazany również w innym przypadku, a tok działania i myślenia bohatera, który się go dopuszcza sprawia, że jest jeszcze bardziej przejmujący. Autorka w posłowiu wspomina, że kierowała się prawdziwymi wydarzeniami, a to jeszcze bardziej przeraża. 

Pisarka nie wyjaśnia wszystkich wątków, po zakończonej lekturze pozostaje niedosyt. Najbardziej intrygująca postać Seong-yeon, kobiety z którą związany był główny bohater, wzbudzała we mnie duże zaciekawienie. To postać z pogranicza horroru. Sama mówiła o sobie, że zmarła zaraz po urodzeniu, choć nadal żyje, dzięki staraniom rodziców. Od razu na myśl przychodzi motyw zombie. 

Nie przypominam sobie, żebym wcześniej czytała tego typu lekturę. Była mroczna, brutalna i nietypowa. Pewne wątki do mnie trafiły, inne mniej, ale było to bardzo ciekawe doświadczenie. Jest to z pewnością specyficzna literatura wschodnioazjatycka, która może się podobać lub nie, ale zdecydowanie wyróżnia się na tle innych książek, które do tej pory miałam okazję czytać. Czy polecam? Myślę, że znajdą się osoby, którym ten tytuł się spodoba. 



  • Autor: Chung Bora
  • Tytuł: Sny umarłych
  • Tytuł oryginalny: Jug-eun jaui kkum (죽은 자의 꿈)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
  • Liczba stron: 338
  • Premiera: 15 styczeń 2024

5/09/2024

Naprawdę "Wszystko czego szukasz znajdziesz w bibliotece" Michiko Aoyama

Naprawdę "Wszystko czego szukasz znajdziesz w bibliotece" Michiko Aoyama


Książki są bardzo ważnym elementem mojego życia od kiedy pamiętam, ciężko wyobrazić mi codzienność pozbawioną tej prozaicznej czynności jak czytanie. Dlatego książka o bibliotece od razu zyskała w moich oczach, ciężko było mi przejść obojętnie obok tej lektury. Dodatkowo to pozycja, która ma otulać i pocieszać, więc spędzenie z nią czasu wydaje się świetnym rozwiązaniem. Czy tak właśnie było? 

W ośrodku kultury w jednej z dzielnic Tokio znajduje się bardzo dobrze wyposażona biblioteka. To w niej spotkać można bibliotekarkę, która prowadzi konsultację pomagając wybrać książki w interesującym temacie. Ale zawsze też doda coś od siebie. Coś, co pomoże poradzić sobie w ciężkiej życiowej chwili, odnaleźć nowy cel w życiu, czy przełamać dotychczasowe bariery. Pięcioro bohaterów trafia do biblioteki bardzo różnymi drogami, każde z nich znajduje się w innym życiowym momencie i mierzy się z własnymi problemami. Wraz z przekroczeniem biblioteki zaczyna się powolna zmiana w ich życiu. 

Miałam okazję czytać kilka książek z gatunku comfort book, które mają nie tylko poprawić humor, ale również wskazać drogi życiowe. Tytuł spod pióra Michiko Aoyama to jedna z lepszych książek z tego gatunku, którą czytałam z wielką przyjemnością i na pewno zostanie ze mną na długo. I nie chodzi wcale o książki czy bibliotekę, a sposób narracji i przedstawienia bohaterów. Do tej pory to miejsca lecznicze były punktem centralnym oraz osoby, które tam pracują. Tym razem autorka odwróciła sytuację i to poszukujący bohaterowie stają się bliscy czytelnikowi.

Czego szukam? Odpowiedzi na jedno pytanie: jak mam teraz... żyć? 

Książka składa się z pięciu rozdziałów, a każdy przedstawia innego bohatera. Jest młoda dziewczyna, która dopiero zaczyna pracę, jest mężczyzna, który niedawno został emerytem. Młoda matka oraz trzydziestoletni chłopak, który nie potrafi odnaleźć się w świecie zawodowym. Każda z tych osób znalazła się na swoistym zakręcie życiowym, próbuje w jakiś sposób zmienić swój świat. Każda z nich ma również problem z powodu pracy, która wydaje się być za mało ambitna, albo która nie potrafi być znaleziona. Albo emerytura i zakończenie życia zawodowego stawiające człowieka w nowym nieznanym położeniu. Wizyta w bibliotece, często przypadkowa, rozmowa z niezwykłą bibliotekarką i nowa lektura, która pokazuje nowe spojrzenie, to wszystko staje się zaczątkiem zmian. 

Dorosłe życie Japończyków kręci się wokół pracy i to bardzo wyraźnie widać w tej lekturze. Jednocześnie jednak dylematy, jakie przeżywają bohaterowie, przeżywa w mniejszym lub większym stopniu każdy z nas. Autorka w bardzo trafny sposób pokazuje, że nie ma utartej drogi, można chodzić własnymi ścieżkami, poszukiwać nowych wyzwań, zmieniać to, co wydaje się niezamienialne. Czasami to odrobina odwagi, czasami wytrwałość, czasem szersze spojrzenie na świat, a czasem zmiana priorytetów. Każdy z bohaterów może odnaleźć coś nowego. 

Świetnym zabiegiem jest stworzenie różnych więzi między bohaterami. Nie wszyscy się znają, a jeśli tak, to ich drogi spotkały się w pewnym momencie życia, często na moment. Jednak w ten sposób każda z historii jest jakby koralikiem, który łączy się z innymi, aż w końcu sznurek zatacza koło. 

Każdy z bohaterów szybko da wydaje się od dawna znajomy, ale chyba najbardziej uderzyła mnie historia kobiety, która niedawno została mamą. Priorytety, które się zmieniły, ale ona nie może się z tym pogodzić. Oczywiście miłość do córki jest ogromna, ale co z planami, które miała, co z karierą, gdzie czas dla siebie. Dlaczego tylko ona ma się poświęcać temu macierzyństwu. Czy te pytania nie pojawiają się w głowach wielu młodych matek? 

Podczas lektury niewiele dowiedzieć się można o samej bibliotekarce. Jest ona tajemniczą postacią, która pojawia się tylko na chwilę, zostając w swoim pokoju konsultacyjnym, gdzie zawsze można ją znaleźć. Skąd jej zdolności i jaka jest jej przeszłość, tego autorka nie zdradza. Za to wraz z bohaterami podróżujemy do ich domów, do miejsc pracy, spacerujemy po ulicach, czy placach zabaw. 

"Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece" to ciepła lektura, która pokazuje, że w każdym momencie życia można coś zmienić, znaleźć dla siebie nową drogę. Nie ważne jakie masz problemy, nowy początek jest możliwy, a inne spojrzenie na codzienność nie jest tak trudne, jak wcześniej mogło się wydawać. Literatura jest zapalnikiem, który często pomaga nam odnaleźć siebie i to idealnie oddaje ta lektura. Chciałabym do niej wrócić za jakiś czas. 

Przecież świat wydawniczy kręci się nie tylko dzięki osobom, które przyczyniają się do powstania książki, ale przede wszystkim dzięki czytelnikom. Książka należy do wszystkich, nie? Do tych którzy ją tworzą, sprzedają i czytają. To chyba właśnie jest społeczeństwo. 
Książka przeczytana w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem Relacja
 


  • Autor: Aoyama Michiko
  • Tytuł: Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece
  • Tytuł oryginalny: O sagashi mono wa tosho-shitsu made (お探し物は図書室まで)
  • Tłumaczenie: Andrzej Świrkowski
  • Wydawnictwo: Relacja
  • Liczba stron: 288
  • Premiera: 15 maj 2024



Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger