Śmierć bliskiej osoby, jej niespodziewane odejście, brak najważniejszego rodziciela, odbija się cieniem na kolejnych latach życia. Gdzieś głęboko człowiek czuje się niepełny, a luka, której nikt inny nie może zająć wpływa na postrzeganie świata i sposób życia. Chęć ponownego ujrzenia bliskiej osoby jest tak silna, że pojawiają się omamy i majaki. Czy takie funkcjonowanie jest możliwe na dłuższą metę? Czy życie ciągle będzie oparte na niepowetowanej stracie i cierpieniu oraz nikłej nadziei?
William Lashner jest autorem thrillerów regularnie goszczących na liście bestsellerów The New York Times. Jego powieści przetłumaczono na kilkanaście języków. Zanim całkowicie poświęcił się karierze literackiej, przez wiele lat pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ma żonę i troje dzieci, mieszka w okolicach Filadelfii.

Kilka lat później, kiedy zaczęły się mnożyć wątpliwości dotyczące śmierci jego ojca, wyłaniać, jak wyłania się kobra z kosza, kiedy Kyle odkrył, że jest uwikłany w historię o drobnych szwindlach i wielkich aspiracjach, o rodzinnych patologiach, politycznych aspiracjach i morderstwie, kiedy jego świat był pełen tajemnic i krwi, wracał myślami do tego biegu przez cmentarz jako najwspanialszej chwili w swoim smutnym, zmarnowanym życiu.
Thrillery to nie moja działka, bardzo rzadko sięgam po ten gatunek, nie mogę odkryć jego piękna, które urzeka tak wiele osób. Tym razem zaryzykowałam, przeczytawszy blurb miałam nadzieję, że ta książka idealnie trafi w mój gust. Intuicja mnie nie zawiodła, przeczytałam ją błyskawicznie, zastanawiając się jak skończy się ta historia.
Dużym plusem jest język, prosty, dynamiczny i bardzo plastyczny. Pozwala szybko wciągnąć się w akcję, a jednocześnie przybliża najważniejsze postacie. Trzecioosobowy narrator, mimo, że wszechwiedzący, nie zdradza tajemnic, które pozwalają czytelnikowi zastanawiać się nad motywami postępowania, demaskować postacie początkowo pozostające w cieniu, a także wraz z Kylem odkrywać wydarzenia z przeszłości. To on pozostaje postacią pierwszoplanową, z którą przeżywamy wydarzenia. Postać młodego mężczyzny da się lubić, jest zawadiacka, trochę szalona ale niesamowicie sympatyczna. Jego urok osobisty, luźny styl i brak zainteresowania poważnym życiem tworzy z niego "wiecznego chłopca", który głęboko skrywa cierpienie i brak pogodzenia z przeszłością.
Autor bardzo zgrabnie prowadzi akcję, łączy tropy i pozwala dociekać przyczyny całej sytuacji. Morderca ujawnia się zaraz na początku, a jednak długo nie pozwala poznać się do końca. Nie znamy również jego zleceniodawców, którzy pociągają za sznurki, kierując z cienia. W grę wchodzą wysoko postawione osoby, wątki polityczne przeplatają się tu z kryminalnymi. Policja powoli podąża za bohaterami, cały czas mając na oku Kyla, początkowo najbardziej podejrzanego. Wśród postaci pojawia się duch z przeszłości, który chce pokierować wydarzeniami, poszukiwaniami i rozwojem akcji. Szybka, dynamiczna akcja nie pozwala oderwać się nawet na chwilę.
Detektywi Henderson i Ramirez byli partnerami, tworzyli zespół, całość. I nie miało znaczenia, że Henderson był zmęczony i stary, wypalony czekaniem na emeryturę, kiedy wreszcie będzie mógł siedzieć na ogrodowym krześle i patrzeć, jak rosną mu pomidory. Ani że Ramirez była młoda, ambitna i początkowo niezadowolona, kiedy po przeniesieniu do wydziału zabójstw przydzielono jej Hendersona jako partnera. Nie miało znaczenia, że dzieliło ich całe pokolenie, słuchali innej muzyki, patrzyli na świat z zupełnie innej perspektywy. Nie miało znaczenia, czy będą razem się upijać, bo się nie upijali, ani czy będą się lubić, bo się nie lubili, ani czy będą się szanować, bo oboje spodziewali się, że nie będą. Liczyło się tylko to, że byli partnerami.
Ta książka łączy w sobie sensację i powieść psychologiczną. Duży wpływ na wydarzenia ma zmarły ojciec, nie tylko ze względu na jego powiązania ale również na ślad, który odcisnął na psychice syna. Gdyby nie chęć tego drugiego, aby odrobinę bardziej zbliżyć się do ojca, poznać go, wiele z sytuacji nie miałoby miejsca, a tajemnicza teczka być może nie ujrzała by światła dziennego jeszcze przez wiele lat.
To naprawdę dobra, wciągająca pozycja, którą czyta się szybko i z przyjemnością. Na okładce można znaleźć rekomendacje Harla Cobena, która dla miłośników gatunku powinna być dodatkowym atutem. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wydawnictwo Akurat wydaje ciekawe, wciągające książki, choć tak różne gatunkowo. "Z krwi i kości" ma zadatki na dobry film, może ktoś zainteresuje się jej ekranizacją.
Macie ochotę na książkę, która Was wciągnie, sprawi, że nie będziecie mogli się od niej oderwać do ostatniej strony? Może zainteresuje Was wątek niemożności pogodzenia się ze śmiercią rodzica, może tajemnicza teczka, przez którą zginęło wiele osób, a może macie ochotę poznać bliżej "wiecznego chłopca", który myśli jedynie o chwili obecnej? Sięgnijcie po "Z krwi i kości", dobry kawałek literatury, ekscytujący i poruszający. Dajcie szansę autorowi, a nie zawiedziecie się.
Pierwsze wrażenia: zainteresowanie, niepewność, fascynacja, poruszenie