1/31/2021

Jak wygląda "Stalowe niebo" Maria Paszyńska

Jak wygląda "Stalowe niebo" Maria Paszyńska

 

Trudne losy bohaterów z "Czaru białych nocy" miały dobiec końca, a jednak autorka dramatycznie rozdzieliła bohaterów pod koniec pierwszego tomu. Niedopowiedzenia, przeciwności losu i osoby, które przewrotnie robią wszystko, żeby rozdzielić Anastazję i Kazimierza nadal istnieją. Czy w Rosji za czasów Lenina bohaterom będzie dane wyjaśnić wzajemne nieporozumienia?

Anastazja trafia do więzienia, za sprzyjanie komunistom, co w dopiero odradzającej się Polsce jest dużym przewinieniem. Kobieta robi wszystko, żeby przetrwać ten trudny czas, jednocześnie myśląc o ukochanym, który nie wie nic o jej sytuacji. Kazimierz, po powrocie z kampanii przeciw Rosji 1920 roku, dowiaduje się, że Nuti go zostawiła, co sprawia, że pogrąża się w rozpaczy. W obu wypadkach swoje trzy grosze wtrąca Borys, który robi wszystko, żeby rozdzielić przyjaciela i przyrodnią siostrę. Bohaterowie zaczynają życie od nowa wierząc, że ta druga osoba odeszła. Ponownie spotkanie w Petersburgu, a właściwie Piotrogrodzie, ponownie wywróci do góry nogami, wydawałoby się, że poukładane życie bohaterów. 

Pierwszy tom tej historii zawładnął moją wyobraźnią, działo się tam naprawdę wiele, a upadek poprzedniego, wielowiekowego ustroju, opis działań ludzi i niebezpieczeństw, które się z tym wiązały, sprawiał, że od lektury ciężko było się oderwać. Teraz bohaterowie muszą odnaleźć się w nowym świecie, świecie bezklasowym, ideologicznym, choć już od pierwszych chwil widać, że nie wygląda on tak, jak głosiły to wcześniejsze hasła. Nadal są elity, nadal są osoby, które potrafiąc się ustawić w nowym porządku, są w stanie żyć wygodnie i dostatnio. 

Anastazja i Kazimierz są jak dwie strony medalu. Oboje pogrążeni w rozpaczy, muszą nauczyć się żyć od nowa. Anastazja po pobycie w więzieniu, wyjeżdża do Petersburga, gdzie zaczyna pracę w szpitalu i naukę na wydziale medycyny. Jako kobieta musi przezwyciężyć wiele stereotypów i znieść wiele ze strony mężczyzn, który nie oddadzą tak łatwo władzy nad pacjentami. Kobieta robi jednak wszystko, żeby pomagać i leczyć. Kazimierz załamuje się po odkryciu, że Anastazja go zostawiła. Gdyby nie Borys, który trzyma go przy życiu, Polak raczej by nie przeżył. Popadając w stan bezkresnej apatii wegetuje, trwając z dnia na dzień. 

Autorka pokazuje dwie osoby, które muszą poradzić sobie z życiem od nowa. Anastazja zdecydowanie lepiej wypada w tym rozrachunku, dlatego też z przyjemnością czytałam fragmenty o jej staraniach w Petersburgu, o wyborach, jakich dokonuje. Jej życie, choć pozbawione miłości, nadal jest intensywne i barwne. Natomiast Kazimierz frustruje. Właściwie cały czas tylko trwa, nie daje nic od siebie, czeka na to, biorąc to co życie mu oferuje. 

Tło historyczne, pierwsze lata komunistycznej Rosji, obraz rodzącego się społeczeństwa, jest wspaniale oddane przez pisarkę. Dzięki tak realistycznemu oddaniu rzeczywistości książkę czyta się z równą przyjemnością, jak tom pierwszy. Można powiedzieć, że Petersburg tamtych lat staje się prawie równorzędnym bohaterem. Równie ciekawym wątkiem jest medycyna, starania kobiet o naukę na uniwersytecie i możliwość otrzymania tytuły doktora. Mimo postępu, lekarze mężczyźni są zdecydowanie niechętni takiemu obrotowi strawy.

Na kartach powieści pojawia się również wątek wolnej nacjonalistycznej Ukrainy. Spotkania w Petersburgu były bardziej teoretyczne niż praktyczne, liczę jednak, że w kolejnym tomie będzie on bardziej rozwinięty.

"Stalowe niebo" pokazuje życie bohaterów w nowej rzeczywistości, jednocześnie rozdzielonych przez los. Każde z nich obiera inną drogę, ma inne marzenia i ideały. Anastazja zdecydowanie w tym tomie się wyróżnia i to jej losy z większą przyjemnością śledziłam. Zakończenie znów sprawia, że koniecznie staje się poznanie dalszych losów bohaterów. Mam nadzieję, że tom trzeci wyjaśni poucinane wątki, z cierpliwością będę więc na niego czekać. 


  • Autor: Paszyńska Maria
  • Tytuł: Stalowe niebo
  • Cykl: Wiatr od wschodu #02
  • Wydawnictwo: Książnica
  • Liczba stron: 416
  • Premiera: 30 wrzesień 2020




1/24/2021

Poznaj "Afrykański klucz" Iga Karst

Poznaj "Afrykański klucz" Iga Karst

Powieść, która zmusza do dedukcji, jest ciekawym doświadczeniem czytelniczym. Choć rzadko sięgam po tego typu tytuły, zdarzają się odstępstwa, które kończą się z różnym skutkiem. Niektóre okazują się kiepskim pomysłem, a przygoda z książką nie jest warta zapamiętania. Czasem jednak trafiam na tytuł, który do mnie przemawia, a jego lektura sprawia dużo przyjemności. W przypadku "Afrykańskiego klucza" stawiam na ten drugi wariant, a moje pierwsze spotkanie z twórczością Igi Karst stał się dopiero początkiem znajomości.

Elżbieta wraca z kolejnej afrykańskiej podróży, w trakcie której pomaga najuboższym mieszkańcom w kwestiach zdrowotnych. Tym razem jednak jest to ostatnia podróż lekarki, gdyż wykryto u niej raka. Kobieta wie, że musi dopiąć jeszcze kilka spraw przed zbliżającą się śmiercią. 
Kilka miesięcy później doktor Elżbieta zostaje znaleziona martwa we własnym mieszkaniu. I choć przy zaawansowanej chorobie nie wydaje się to podejrzane, to badania toksykologiczne każą wątpić w jej naturalną śmierć. Śledztwo w pobliskim komisariacie przejmuje Michał Orski, a pierwszą podejrzaną staje się córka kobiety. Magda, załamana po śmierci i matki i nie rozumiejąca podejrzeń, które się pojawiają, prosi o pomoc przyjaciółkę, mecenas Anitę Herbst. 

Kryminał zdecydowanie bardziej przypomina powieść detektywistyczną niż krwawy thriller, gdzie trup ścieli się gęsto, a bohaterowie gonią się z czasem. Wielbiciele tej ostatniej specyfiki nie zachwycą się tym tytułem. Jednak jeśli ktoś lubi dedukować, wraz z bohaterami szukać dowodów i składać je w całość, to powieść Igi Karst powinna zdobyć ich uznanie. Sama bardzo lubię powieści z nutą detektywistyczną, dlatego podczas lektury czułam się wyśmienicie. 

Akcja przedstawiona jest z perspektywy różnych osób, które próbują rozwikłać sprawę śmierci Elżbiety. Michał Orski, zostaje zmuszony do przejęcia śledztwa po swoim koledze, co powoduje dodatkowe problemy. Nieuporządkowane dokumenty i dowody wywołują w nim więcej pytań, niż przynoszą odpowiedzi. Magda, która czuje, że lada dzień policja przedstawi jej zarzuty, stara się zrozumieć, dlaczego ktoś miałby zabijać jej matkę. Wraz z przyjaciółką szuka prawdy, przegląda dokumenty i stare papiery. W międzyczasie niektóre osoby bliskie sprawy w dziwnych okolicznościach zostają od niej odsunięte. Ciężko w tym gąszczu znaleźć logikę, tym bardziej, że denatka i tak leżała już właściwie na łożu śmierci, po co było ją przyśpieszać. 

"Afrykański klucz" to niezbyt obfita powieść w której cały czas coś się dzieje. Bohaterowie poznają coraz to nowe fakty, które prowadzą ich w niezbadanych i czasami bardzo dziwnych kierunkach. Jest sprawa afrykańska, jest śmierć sprzed lat, tajemnice, których nikt wcześniej nie ujawnił. Akcja cały czas pędzi do przodu i to sprawia, że tę lekturę czyta się szybko, z przyjemnością i bez znużenia. Jest to drugi tom cyklu, ale nieznajomość wcześniejszej części w żadnym wypadku nie przeszkadza w lekturze. Sam zaczęłam przygodę z bohaterami dopiero w tym momencie. 

Trochę brakowało mi rozwinięcia samego rozwiązania, wcześniejszych tropów, które pokazałyby w jaki sposób bohaterowie doszli do takich, a nie innych konkluzji. Do końca pokazany był inny wątek tej sprawy, a tu nagle zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Ale jednocześnie takie zakończenie sprawiło, że wszystko zostało zamknięte w ciekawy sposób. 

Sami bohaterowie są sympatyczni, pokazują zwykłych ludzi, którzy mają własne życie, rodzinę i problemy dnia codziennego. Zarówno Michał jak i Anita, choć mocno zaangażowani w sprawę, nie stawiają jej na pierwszym miejscu. To jest jedynie praca, którą przyszło im wykonywać. 

"Afrykański klucz" to kryminał, który sprawia przyjemność podczas lektury. Sympatyczni bohaterowie, kilka poszlak i kierunków poszukiwania, niespodziewana odpowiedź, może trochę zaskakująca. Wszystko to sprawia, że czyta się szybko i z zainteresowaniem, wraz z bohaterami próbując ustalić, co tak naprawdę się stało. 




  • Autor: Karst Iga
  • Tytuł: Afrykański klucz
  • Cykl: Pensjonat Biały Dwór #02
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 291
  • Premiera: 05 marzec 2020




1/20/2021

Co odkrywa "Kobieta w białym kimonie" Ana Johns

Co odkrywa "Kobieta w białym kimonie" Ana Johns


"Nie oceniaj książki, póki do doczytasz do ostatniej strony" - to motto jest idealnym oddaniem lektury, którą skończyłam i która wyzwoliła we mnie burzę emocji. Historia ta łączy dwa światy, pokazuje miłość i oddanie, a także wybory, które zadecydują o przyszłym życiu wielu osób. 

Naoko Nakamura wychowana w tradycyjnej japońskiej kulturze ma dopiero siedemnaście lat, kiedy poznaje i zakochuje się w amerykańskim chłopaku. I choć jej rodzina nie chce zaakceptować gaijina, dziewczyna robi wszystko, żeby przekonać najbliższych. Musi zmierzyć z tradycją i zasadami, które w Japonii istnieją od stuleci. Co jednak ma zrobić, kiedy cały świat staje przeciw niej? 
Tori Kavac spędza z ukochanym ojcem ostatnie chwile, zanim rak zabierze go na zawsze. Kobieta nie jest gotowa na jego odejście, a list, który ojciec każe jej przeczytać, zmusza ją do konfrontacji z przeszłością. Tori musi odkryć na nowo czym jest rodzina, w czym pomoże jej podróż do Japonii i poznanie historii, która miała miejsce w 1957 roku. 

Na początku lektury dwie oddzielne historie pokazują współczesną Amerykę i Japonię w II połowie lat pięćdziesiątych. W jednej kobieta musi uporać się ze stratą ojca, a także z nowym spojrzeniem na ukochanego rodzica po lekturze listu. Druga historia pokazuje młodą dziewczynę, która musi walczyć z całym światem nie mając znikąd pomocy. Obie są przejmujące, choć to co przeżywa Naoka bardziej mnie ciekawiło. Czy uda jej się przekonać rodziców, żeby zaakceptowali jej ukochanego i czy będzie szczęśliwe zakończenie tego związku. Właściwie prawie do końca nie wiadomo czy ta historia jest szczęśliwa i co Tori odkryje. A potem, nagle, zmienia się punkt widzenia i to wciska czytelnika w fotel. Okazuje się, że przez większość historii zwracałam uwagę nie na to, co trzeba. Ogrom żalu, smutki i złości, jaki wypływa z kart powieści zostaje jeszcze na długo po jej zamknięciu. 

Rodzina jest naszym fundamentem, na którym wznosimy ściany z naszych doświadczeń. A co dzieje się, kiedy ziemia przesuwa się pod stopami jak w moim przypadku? Ojciec, o którym myślałam, że go znam, stał się kimś innym. Rodzina, w której się wychowałam, nagle się rozrosła. Bez względu na nasz wiek coś takiego nas zmienia. 

Autorka tworząc tę historię opiera się na wielu prawdziwych historiach, w tym własnego ojca. Pokazuje jak najpierw amerykańska okupacja, a potem nadal przebywające w Japonii wojska marynarki wpłynęły na ten wschodnioazjatycki kraj. Jak wiele kobiet i mężczyzn zostało poszkodowanych. Jak wiele wycierpiały kobiety, dziewczyny i dzieci. Japonia, przez stulecia zamknięta na obce państwa, która w każdym aspekcie uważała się za lepszą, dodatkowo okupowana przez obce wojska, nie potrafiła zaakceptować mieszanych związków. Stany Zjednoczone, jeszcze chwilę wcześniej internujące swoich obywateli pochodzenia japońskiego, również nie były skore, żeby pozwolić na małżeństwa z obywatelkami tego kraju. Młodzi ludzie nie mieli możliwości walki. Ale nie tylko to można dostrzec w tej historii. Młodzi mężczyźni z dala od domu nie zawsze byli honorowi w stosunku do obywateli Japonii. To wywołało wiele tragedii, złamało życie kobietom. 

Czytelnicy, którzy nie miały wcześniej okazji poznać kultury Japonii i zasad, które nią kierują, a już szczególnie tych tradycji w bardziej historycznej odsłonie, mogą być zszokowani tym w jaki sposób żyło się jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Podporządkowanie męskiemu członkowi rodziny, zazwyczaj ojcu, którego słowo było prawem, aranżowane małżeństwa, przechodzenie z własnej rodziny do rodziny męża. Kultura wschodnioazjtycka do dziś może być niezrozumiała przez wielu Europejczyków. Japonia, dodatkowo przez stulecia samoizolująca się i uważająca za kraj lepszy nawet od najbliższych sąsiadów, dodatkowo bardzo ciężko poddawała się okupacji w ówczesnych latach. Być może dlatego tak trudno zrozumieć niektóre zachowania. A nawet interesując się kulturą Japonii nie można zrozumieć, nie można dać pozwolenia na niektóre praktyki. 

Naoko jest pierwszoplanową bohaterką, to ona pokazuje swoją drogę, historię którą przeżyła i która doprowadziła ją do tego, jak zakończyła się ta książka. Młoda dziewczyna, która walczyła, choć nie miała możliwości, żeby wygrać. Cały świat był przeciw niej. To, co stało się z jej ukochanym jest w tym momencie drugorzędne, bardzo szybko znika on z pola widzenia, choć do końca zostaje w głowie pytanie "Dlaczego?". 

Nie można obarczyć odpowiedzialnością jednego kraju czy jednej kultury, tylko jeden gatunek. Ludzki. A głębokie rany powstałe w czasie wojny nie zagoją się w ciągu życia jednego pokolenia.

"Kobieta w białym kimonie" początkowo nie zapowiada, co przyniesie jej lektura. Ogromu emocji, która pojawia się wraz z poznawaniem kolejnych wydarzeń. Złości, niezrozumienia, żalu, smutku i tragedii, którymi jest obdarzona. Zderzenie dwóch tak różnych od siebie kultur. Miłość, która powinna przezwyciężyć każdy mur. I tych setek tragicznych żyć, które zostały ofiarami tamtych czasów.




  • Autor: Johns Ana
  • Tytuł: Kobieta w białym kimonie
  • Tytuł oryginalny: The Woman in the White Kimono
  • Wydawnictwo: Kobiece
  • Liczba stron: 384
  • Premiera: 20.01.2021






Recenzja napisana dla: 


1/10/2021

Poznaj "Tiny Pretty Things" Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton

Poznaj "Tiny Pretty Things" Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton


Balet jest piękny, a eteryczni tancerze sprawiają, ze ogląda się go z przyjemnością. Rzadko się jednak zastanawiamy, ile trzeba samozaparcia, żeby umieć tańczyć w ten sposób, ile trzeba poświęcić, żeby stać się gwiazdą, która zagra rolę pierwszoplanową. Ciężka praca, nauka i ciągłe doskonalenie w szkole baletowej to tylko część tego, co pozwala się wybić. Trzeba też odpowiednio wyglądać i czasem mieć odrobinę szczęścia. Powyższa książka pokazuje, że trzeba też dążyć do celu po trupach. 

Betty, Gigi i June łączy pasja do baletu i chęć dostrzeżenia, chęć zostania primabaleriną. Różni je wszystko, pochodzenie, charakter, koneksje, historia, a jednak wspólna nauka w Nowojorskiej Szkole Baletowej sprawia, że ich losy się łączą. Gigi przenosi się do Nowego Jorku z Kalifornii, marząc o tańcu i wspaniałej karierze w balecie jako pierwsza czarnoskóra baletnica, mimo przeciwskazań, które do niej nie docierają. Betty to dotychczasowa gwiazda, która ma koneksje i dotychczas we wszystkim dobywała pierwsze miejsce, a teraz musi ustąpić pola komuś innemu. June, pół-Koreanka, jest wykluczona ze swojej grupy, stara się za wszelką cenę wybić i przekonać matkę, że tu właśnie jest jej miejsce. Trzy bohaterki stają się jednocześnie narratorkami tej historii, gdzie złośliwości, drobne przykrości i prawdziwe tragedie znaczą drogę do stania się gwiazdą. 

Pamiętam, że oglądając kilka lat temu "Czarnego łabędzia" byłam zachwycona i przerażona tym filmem. Zastanawiałam się, czy w tym wypadku również będę miała problem ze zrozumieniem motywacji bohaterek, ale zdecydowanie się tak nie stało. W "Tiny Pretty Things" większa uwaga skupia się nie na samym tańcu i nie na jego nauce, choć to wszystko kształtuje postacie, cały czas znajduje się w tle wydarzeń. Tutaj na pierwszy plan wypływa chęć sławy, zazdrość i mściwość. 

Początkowo trzeba poświęcić trochę czasu, żeby poznać bohaterki, wejść i ich skórę i poznać motywy, które nimi kierują. To jedna z nielicznych książek, w której nie byłam w stanie polubić żadnej z postaci, a jednak było mi ich żal, wszystkich trzech, każdej z innego powodu. Poznając ich przesłanki, to choć nie mogłam ich pochwalić, to w jakiś sposób je rozumiałam. A jednocześnie wielokrotnie byłam wściekła, że po prostu ze sobą nie porozmawiają. 

Autorki pokazały świat, w którym każdy jest samotną wyspą. Każdy dąży do wspaniałości, czasami rezygnując z wszelkich hamulców. A jednocześnie żadna z bohaterek nie mogła poszczycić się wsparciem ze strony najbliższych. Matka Betty, matka June, a nawet rodzice Gigi nie mogli, a często nie chcieli zrozumieć swoich córek. Każde z nich zupełnie inaczej wpływała na swoje dziecko, szczególnie dwie pierwsze matki wywoływały we mnie wiele negatywnych emocji. 

Żadna z bohaterek nie jest jednak samotną wyspą w życiu i ich postępowanie spowodowane jest bardzo wieloma czynnikami. Przyjaźń, wykluczenie, tosyczna rodzina, choroba, kolor skóry, pochodzenie... tak wiele kwestii decyduje o tym, czy jest szansa na sławę. Jednocześnie autorki wskazują na wiele innych kwestii wśród nastolatków w tym bulimie i narkotyki. Zagłębiając się w tę książkę widać, że jej dno znajduje się bardzo, bardzo głęboko. 

Czym bliżej końca tym więcej niewiadomych i więcej podejrzanych, którzy mogą powodować liczne wypadki. Na samym końcu nie wiadomo już, kto jest, a kto nie jest winny. Historia staje się coraz bardziej mroczna, na początku są drobne nieporozumienia, żarty, ale z czasem chęć pozbycia się rywalki zaczyna zagrażać życiu. 

Zabierając się za ten tytuł nie byłam do końca pewna, czy trafi on w mój gust, ale teraz nie żałuję lektury, z pewnością będę chciała poznać jego kontynuację, jak tylko pojawi się na naszym rynku. Jestem niezwykle ciekawa, kto był sprawcą niektórych wydarzeń, choć mam swoje podejrzenia. Zastanawiam się też, jak bardzo historia opisana na kartach powieści ma odbicie w rzeczywistości i czy w realnym świecie współzawodnictwo w balecie również utrzymuje się na tak wysokim i niebezpiecznym poziomie. Historia zdecydowanie warta jest poznania!





  • Autor: Charaipotra Sona, Dhonielle Clayton
  • Tytuł: Tiny Pretty Things
  • Cykl: Tiny Pretty Things #01
  • Tytuł oryginalny: Tiny Pretty Things
  • Wydawnictwo: YA!
  • Liczba stron: 464
  • Premiera: 09 grudzień 2020



1/03/2021

Poznaj "Światło i Cienie" Anne Bishop

Poznaj "Światło i Cienie" Anne Bishop


Pierwszy tom serii Tir Alainn sprawiał wrażenie zamkniętej historii, dlatego byłam bardzo ciekawa, w jakim kierunku autorka poprowadzi dalszą akcję. Tym razem środek ciężkości się zmienia, jest coraz bardziej mrocznie i niebezpiecznie, ten tom odrobinę przypomina powieść drogi poprzez działania niektórych postaci. Również bohaterowie są inni: ci pierwszoplanowi z Filarów Ziemi usuwają się w cień, aby ich rolę przejęły osoby z dalszego planu lub całkowicie nowe postacie. Jednym słowem po raz kolejny poznałam znakomitą historię, która wciągnęła mnie bez reszty. 

Aiden i Lyrra, jako Bard i Muza świata Fae, postawili sobie za cel przekonać wszystkie Klany o niebezpieczeństwie kryjącym się w Czarnych Płaszczach, o wiedźmach i ich historii, oraz o potrzebie pomocy i obrony ze strony Fae. Niestety nie są mile widziani, a jeszcze mniej zyskują posłuchu, kiedy Światły i Łowczyni przeciwstawiają się ich wysiłkom. Ich jedynym wyjściem jest znalezienie kogoś, kto jest równie ważny w świecie Fae i kto ich posłucha, wyruszają więc w podróż przez ziemie Sylvalanu, w czasie której zobaczą niejedno zło. 
Morag coraz bardziej odnajduje się w nowym Klanie, który okazuje się zupełnie inny, niż te które wcześniej poznała. W Starym Miejscu na północy żyje pewna rodzina wiedźm, która stanie się istotna dla wydarzeń, które następują. Nowy baron odkrywa niespodziewane gałęzie w swoim drzewie genealogicznym. 
Nad wszystkimi coraz większy cień roztaczają Inkwizytorzy i ich Nocni Łupieżcy. 

W historię wsiąka się jeszcze szybciej niż w pierwszym tomie, bo wracamy do znanych już postaci. Aiden i Lyrra od pierwszych stron zyskują sympatię, stają się pierwszoplanowymi bohaterami i to oni prowadzą całą historię. Ich oczami widzimy wydarzenia, które bardzo często wywołują złość, smutek, żal i frustrację. Docierają zarówno do klanów w Tir Alainn, do domu wiedźm jak i do wiosek, które okazują się zaskakująco inne. Równie wciągające są wydarzenia, które mają miejsce w zachodnim klanie, domu wiedźm na północy jak i na spotkaniu Baronów, gdzie dochodzi do trudnych i nieprawdopodobnych decyzji. 

W tej części widać o wiele większą różnorodność postaci, ich charakterów i życiowych założeń. Okazuje się, że nie wszystkie wiedźmy są spokojne i niepewne swoich mocy jak to było w przypadku Ari. Wychodzi na jaw, że nawet wśród ludzi wielu z nich w swojej przeszłości ma jakieś powiązania z Fae, choć czasem bardzo rozwodnione. Pojawiają się również Fae, które żyją inaczej niż ich pobratymcy w innych części świata, którzy nie myślą tylko o sobie i którzy potrafią współistnieć z ludźmi i wiedźmami. 

Tym razem Inkwizytorzy stoją gdzieś z boku, zostawiając decyzje Baronom. To ci ostatni podejmują decyzje, które decydują o dalszym życiu nie tylko wiedźm, ale wszystkich kobiet zamieszkujących na ich terenach. Przerażające obrazy pokazują świat, w którym kobiety stają się czymś pomiędzy zwierzęciem i człowiekiem, za które we wszystkich aspektach decydują mężczyźni. Niewyobrażalnym wydaje się również, że dla pieniędzy i władzy mężczyźni są w stanie poświęcić nawet własne matki, żony, siostry i córki. 
Puste miejsca na ścianach były niczym nieme oskarżenia. Zniknęły wszystkie obrazy wykonywane przez kobiety. Kiedy zapytał o to właściciela, usłyszał, że kobiety mogły wykonywać drobne szkice ku radości swoich rodzin, ale nie były zdatne do tworzenia sztuki. Nie miało znaczenia to, że artystki, których prace nie wisiały już na opustoszałych ścianach, jeszcze kilka miesięcy temu uchodziły za jedne z najzdolniejszych twórców w swoim pokoleniu. 
Ten tom staje się mostem między wydarzeniami z Filarów Świata, a trzecim tomem. Pokazuje przerażające wydarzenia, ale również bohaterów, którzy starają się im przeciwdziałać. Różnorodność postaci i miejsc, różne podejście do magii, do Fae, do darów otrzymanych od Matki Ziemi sprawia, że nie da się tu nudzić. Mimo sporej objętości ponad 500 stron czyta się szybko i nie trafia się na dłużyzny.

Lektura "Światła i Cienie" po raz kolejny potwierdza, że Anne Bishop jest świetną pisarką fantasty. W światach przez siebie stworzonych, w różnorodności bohaterów, ale również w przesłaniu, które dotyka naszego codziennego życia i staje się swoistym ostrzeżeniem. Udaje jej się tworzyć historie, które w swoim całokształcie są doskonałą lekturą. Powyższy tytuł doskonale to potwierdza. 



  • Autor: Bishop Anne
  • Tytuł: Światło i Ciebie
  • Cykl: Tir Alainn #02
  • Tytuł oryginalny: Shadows and Light
  • Wydawnictwo: Initium
  • Liczba stron: 528
  • Premiera: 20 listopad 2020




Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger