5/30/2024

Wiecie gdzie znajdują się "Piękni lśniący ludzie" Michael Grothaus

Wiecie gdzie znajdują się "Piękni lśniący ludzie" Michael Grothaus



Jak ja lubię tego typu literaturę, z jednej strony historię która wciąga i zaskakuje, a z drugiej świetnie przemycone przez autora pytania o świat, to co nas otacza, ale przede wszystkim dokąd zdążamy i do czego jesteśmy zdolni jako ludzkość. A dodatkowo wystarczy włączyć wiadomości, żeby te pytania i to co dzieje się w książce znaleźć już w naszym życiu, choć autor osadził akcję opowieści kilkadziesiąt lat w przód. 

Nieważne, jakim posługujesz się językiem i jakiej jesteś narodowości - łzy i śmiech zawsze brzmią tak samo. 

Siedemnastoletni John jest geniuszem kodowania, jego talent dostrzegło wiele technologicznych firm i z jedną z nich chłopak ma podpisać umowę. Jego podróż do Japonii początkowo jest samotna. Jednak pewnego dnia chłopak wchodzi do kawiarni, gdzie poznaje trójkę nietypowych postaci - byłego zawodnika sumo, psa o niezwykłej urodzie i młodą dziewczynę, która przykuwa jego uwagę. I choć John stroni od ludzi ze względu na tajemnicę, którą skrywa, to losy bohaterów się ze sobą wiążą. I wywrócą do góry nogami świat Johna i Neotiny, która również skrywa tajemnice. 
Świat przyszłości, w których roboty spotyka się na ulicach, drony dostarczają przesyłki, samochody wożą klientów, a wojna w cyberprzestrzeni trwa od lat. Stany i Chiny próbują zdobyć przewagę w tej zimnej wojnie cyfrowej i szukają nowych sposobów na zwycięstwo. 

Z drugiej strony, grają w nim największe gwiazdy Hengdianu i Hollywood, chociaż chińska odtwórczyni głównej roli została częściowo przetworzona w technologii deepfake, żeby wyglądać na piętnaście lat młodszą, a jej amerykański partner ekranowy jest cały zdeepfake'owany, bo nie żyje od dziesięciu lat. 

Patrząc na wiek głównych bohaterów, można by przypuszczać, że jest to powieść młodzieżowa, lecz nic bardziej mylnego. Z pewnością trafi do młodszego czytelnika, ale John mógłby mieć siedemnaście albo trzydzieści lat. Jest to nad wiek dojrzały chłopak, który wiele przeszedł w przeszłości. Neotina to z kolei skryta dziewczyna, która opiekuje się starszymi ludźmi. Ich relacja jest początkowo spokojna i nieśmiała, jednak zbliżają się do siebie. I wtedy autor dokonuje twistu, który zupełnie zmienia narrację. Sekrety wychodzą na jaw, a świat drży w posadach. 

Do końca czyta się ten tytuł z wielką ciekawością. Autor potrafi zaciekawić czytelnia i sprawić, że lektura jest dużą przyjemnością. Wydarzenia są różnorodne, akcja nie zwalnia nawet na moment. I choć początkowo jest lekko leniwa, to wraz z każdą kolejną kartką rozpędza się żeby dotrzeć do spektakularnego końca. Doskonale współgra tu również język, który dopełnia historię i sprawia, że jeszcze bardziej chce się czytać. 

Świat przyszłości jest niezwykle podobny do naszego i choć jest na niektórych poziomach o wiele bardziej rozwinięty elektronicznie i cyfrowo, to niektóre kwestie wydają się nam doskonale znane. I działania państw są tak bardzo podobne do czasów obecnych, aż włos jeży się na głowie. Wojna, która przeniosła się z ulic do sieci wcale nie jest mniej groźna. A może nawet potrafi być bardziej niebezpieczna. 

Autor wplata w tę historię bardzo ważne pytania, które pojawiają się podczas lektury i na długo zostają w głowie po przeczytaniu ostatniej strony. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek w swoich działaniach? Czy może poświęcić wszystko w imię władzy? Czym jest człowieczeństwo i co odróżnia człowieka nie tylko od zwierząt ale również od tworów, które stworzył? Czy dobro można przekuć w zło? Czy inność to coś złego i dlatego nie potrafimy zaakceptować odmienności? Czy... Tych pytań jest naprawę dużo, ale w książce nie znajdziecie odpowiedzi. Akcja jest tak poprowadzona, że każdy sam musi znaleźć odpowiedzi. 

- Zdaniem Joe te cienie tak naprawdę są duchami, pozostawionymi na świecie, żeby nas dręczyć - przypomnieć nam, do czego jesteśmy zdolni wobec siebie nawzajem. Tyle że Joe mówił, że te duchy zniknęły. Już ich nie widać w różnych częściach miasta. Wymazał je czas. Joe uważał, że to niedobrze. 
- Dlaczego niedobrze? 
- Bo kiedy ludzie przestają zadręczać się przeszłością, zaczynają ją powtarzać. 

Świat z powieści skonfrontowany jest z tym sprzed wieku, kiedy zostały zrzucone bomby atomowe. Hiroszima stała się symbolem zła, do którego zdolny był człowiek, a o którym powoli zapomniał. Tragedia, która dotknęła tysiące ludzi Hiroszimy i Nagasaki, którzy zniknęły w jednym momencie, albo przez pozostałe życie zmagali się z tą jedną chwilą fizycznie i psychicznie. 

"Piękni lśniący ludzie" to jedna z tych książek, które z przyjemnością przeczytałam, a tekst który czytacie pisze z wielką łatwością. I mogłabym pisać tak jeszcze długo, ale wiem że wystarczyłoby jedno nieopatrzne słowo, żeby zabrać radość lektury i odkrywania jej sekretów. Jest to jednocześnie książka, do której wrócę wcześniej czy później, bo czuję, że jeszcze wiele mogę z niej wyciągnąć. 

"Piękni lśniący ludzie" to jedna z tych książek, którą przeczytałam z wielką przyjemnością i która przyniosła mi nie tylko ciekawą, wciągającą historię, ale również pytania o ludzkość i motywacje, które nami kierują. Lektura tej książki może wzbudzić niepokój, bo choć akcja dzieje się kilkadziesiąt lat do przodu, to niektóre wydarzenia są tak bardzo realne, że wydaje się że już się dzieją. Świetna lektura, która niesie ze sobą wiele treści. I trudno ją jednoznacznie zidentyfikować gatunkowo. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Polecam!




  • Autor: Grothaus Michael
  • Tytuł: Piękni lśniący ludzie
  • Tytuł oryginalny: Beautiful Shining People
  • Tłumaczenie: Olga Siara
  • Wydawnictwo: StoryLight
  • Liczba stron: 472
  • Premiera: 05 czerwiec 2024




5/26/2024

Czy to "Idealny czas na smuteczek" Nanae Aoyama

Czy to "Idealny czas na smuteczek" Nanae Aoyama

Po raz kolejny sięgnęłam po literaturę japońską, licząc na przyjemne chwile z lekturą. Historia pokazuje zderzenie dwóch pokoleń - spojrzenia na świat, znalezienia sposobu na codzienność. Bardzo szybko czyta się ten tytuł, towarzysząc bohaterom w ich codziennych zmaganiach, radościach i smutkach, poznając świat ich oczami. Jednak na koniec został mi pewien niedosyt. 

Główna bohaterka, dwudziestoletnia Chizu, zmęczona ciągłym pouczaniem przez swoją matkę, postanowiła przeprowadzić się do Tokio. Tam zamieszkała u ekscentrycznej pani Ginko, siedemdziesięcioletniej kobiety, w której domu jest więcej kotów niż ludzi. Chizu początkowo czuła się zagubiona i niepewna w obecności starszej kobiety. Miała niejasne wrażenie, że starsi ludzie niewiele już czują, a sama obecność pani Ginko budziła w niej lęk przed nieuchronną śmiercią.

Bardzo szybko rozprawiłam się z lekturą, jednak mam problem z jej oceną. Wszystkiemu winna jest Chizu. Nie udało mi się polubić tej bohaterki, często mnie irytowała zarówno swoim zachowaniem jak i podejściem do życia. Z jednej strony czuła się lepsza od pani Ginko, a z drugiej sama nie do końca wiedziała, co zrobić z własnym życiem. 

Z czasem Chizu odkryła, że pani Ginko, mimo swojego wieku, żyła pełnią życia. Codzienność starszej kobiety była pełna trudnych emocji, z którymi starsza pani radziła sobie na swój sposób. W miarę upływu czasu i zmieniających się pór roku, obie kobiety zaczęły coraz bardziej się sobie przyglądać i zbliżać do siebie. Historia pokazuje, że niezależnie od wieku, każdy człowiek przeżywa emocje i zmaga się z własnymi problemami. 

Zamiast łatwych odpowiedzi i szybkich rozwiązań, autorka zaoferowała bogactwo detali i delikatne niuanse, które trzeba powoli odkrywać. To historia, która działa na emocje i zmusza do zastanowienia się nad relacjami międzypokoleniowymi, starzeniem się, samotnością i potrzebą bliskości. Zamiast dynamicznych wydarzeń i szybkich zwrotów akcji, autorka skupia się na wewnętrznych przeżyciach bohaterów, ich relacjach i subtelnych zmianach zachodzących w ich życiu. 

"Idealny czas na smuteczek" to lektura, która nie do każdego trafi. Spokojna codzienność, która zmienia się wraz z porami roku. Trudne relacje między Chizu i panią Ginko, które z czasem powoli się zmieniają, ale serdeczność do końca ukryta jest pod szorstkimi słowami. I sama Chizu, która ma trudny charakter i nie daje się lubić. To jedna z tych pozycji w literaturze Japonii, która zamiast wartkiej akcji przemyca wolne tempo, zwrócenie uwagi na codzienne drobiazgi. 



  • Autor: Aoyama Nanae
  • Tytuł: Idealny czas na smuteczek
  • Tytuł oryginalny: Hitori biyori (ひとり日和)
  • Tłumaczenie: Barbara Słomka
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 192
  • Premiera: 15 maj 2024


5/22/2024

Co zawiera "Testament dziadka" Urszula Gajdowska

Co zawiera "Testament dziadka" Urszula Gajdowska


Trzeci tom cyklu "Dworek nad Biebrzą" na pierwszy plan wysuwa najmłodszego z braci. Podróż do Anglii, żeby poznać tajemnice, wprowadzi o wiele więcej zmian nie tylko w jego życiu. Autorka porusza tutaj temat mutyzmu wybiórczego, o którym wspominałam przy "Zaklętej w ciszy". Tym razem jednak bohater jest starszy i to na jego barkach spoczywa przyszłość rodziny. 

Maurycy Modliński przybywa do Londynu, żeby przeprowadzić śledztwo. W tym celu zostaje guwernantem młodego Cecila Cavendisha, który ze względu na swoje zachowanie uważany jest za niespełna rozumu. Młody dziedzic musi udowodnić otoczeniu, że jest w stanie objąć rodzinny majątek, a wielu jest chętnych, żeby go przejąć i wydziedziczyć rodzinę. Siostra Cecila, Cordelia prowadzi własne śledztwo, które pozwoli jej znaleźć skarb pozostawiony przez dziadka. Maurycy i Cordelia ścierają się wielokrotnie, choć łączą ich także wspólne cele. Do głosu dochodzą również uczucia, które wywołują kolejne problemy.

Po raz kolejny autorka przenosi czytelnika do XIX wieku, w świat konwenansów, sukien z krynoliną i surdutów. To w tej otoczce przyszło żyć bohaterom, którzy w różny sposób wyprzedzają swoje czasy. Cecilia jest bardzo mocno wyemancypowaną młodą kobietą, która stara się postępować według zaleceń rodziny, choć nie zawsze jej to wychodzi. Maurycy, to najmłodszy z braci, najbardziej niepoprawny, wielki kobieciarz. Wiele jego cech wynika z przeszłości, nie tylko wychowania, ale również nie zawsze właściwie ulokowanych uczuć. Spotkanie dwójki bohaterów zderza ze sobą dwa światy. Zagadki z przeszłości i uczucia, które powoli się między nimi pojawiają, łączą bohaterów i wywołują również nieporozumienia. 

Bardzo ważnym wątkiem jest tu choroba młodego Cecila, która znacznie utrudnia mu funkcjonowanie. Niestety ówczesny rozwój medycyny nie pomaga, a wręcz głębiej wpycha chłopaka w jego problemy. I dopiero Maurycy, osoba z zewnątrz, mężczyzna, powoli pomaga mu wyjść ze swojej skorupy i mieć nadzieję, że nie spędzi przyszłości w zakładzie dla obłąkanych. 

Autorka po raz kolejny łączy ze sobą wiele gatunków, od kryminału po romans. Tajemnica łączy się tu z namiętnością. Choroby pokazują brutalny świat medyczny. Wszystko to łączy się idealnie w historie, od której ciężko się oderwać. Po lekturze tylu popełnionych przez autorkę książek nadal mogę się jedynie zachwycać nad kunsztem pióra i wspaniałą wyobraźnią. I zapraszam po kolejną świetną lekturę. 


Zaginione klejnoty | Przeklęty posag | Testament dziadka 

 


  • Autor: Gajdowska Urszula
  • Tytuł: Testament dziadka
  • Seria: Dworek nad Biebrzą #03
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 20 wrzesień 2023


5/18/2024

Jaka jest naprawdę "Korea Południowa. Republika żywiołów" Marcin Jacoby

Jaka jest naprawdę "Korea Południowa. Republika żywiołów" Marcin Jacoby


Autor od kilkunastu lat jest mężem Koreanki, przez ten czas miał okazję wielokrotnie odwiedzić Koreę Południową, poznać rodzinę swojej żony i bliżej przyjrzeć się historii kraju. Choć Marcin Jacoby z wykształcenia jest sinologiem, to związał się z Koreą i postanowił o tym kraju opowiedzieć Polakom. Przybliżyć mentalność ludzi, rys historyczny oraz politykę. Pierwszy raz książka została wydana pod koniec 2018 roku. Teraz do rąk czytelników trafia nowa edycja wydana przez wydawnictwo Muza. Autor uzupełnił to wydanie, zostały zaktualizowane statystyki, oraz pojawiają się wydarzenia z kolejnych pięciu lat.

Autor, z pewnością eksperta i pasją wielbiciela, wprowadza nas w świat koreańskich relacji społecznych i rodzinnych oraz tradycji duchowości i religii. Przedstawia tajniki historii i historii politycznej Republiki Korei w XX oraz na początku XXI wieku, bazując na dopiero niedawno udostępnionych wynikach badań historyków tematu i obalając wiele mitów. Zadaje pytania dotyczące między innymi fenomenu niezwykłego rozwoju Korei, która jeszcze stosunkowo niedawno była postrzegana jako kraj Trzeciego Świata, a obecnie jest centrum nowych technologii. W książce nie zabrakło też tak aktualnego tematu jak koreański konsumpcjonizm wraz z kulturą seriali, K-popu i modą na koreańskie kosmetyki.

Rzadko mi się to zdarza, ale muszę się trochę pozachwycać okładką nowego wydania. Grafika przedstawiająca koreańską ulicę, kolorystyka, a także struktura okładki, która pod światło bardzo przypomina wężową skórę, te wszystkie elementy sprawiają, że ciężko oderwać mi wzrok. 

Jest to z pewnością pozycja, którą warto poznać, żeby przybliżyć sobie kulturę i historię Korei. Autor w zgrabny sposób, na podstawie własnych doświadczeń, opisuje świat koreański, kulturę i współczesne relacje. Dla osoby zainteresowanej tym krajem i jego mieszańcami, niektóre kwestie, o których wspomina autor, są znane. Są jednak elementy, które odkrywa na nowo. 

Można odnieść wrażenie, że Koreańczycy myślą o sobie stale w kategoriach grupy, nie zaś jednostki. Zresztą sami są tego świadomi, podkreślając, że żyją w kulturze uri, czyli "my" a nie "ja". Gdy mówią o swoim kraju, używają wyrażenia uri nara, nasz kraj. Gdy opowiadają o własnym ojcu czy mężu, mówią często w liczbie mnogiej: "nasz tata" i "nasz mąż", nie "mój mąż". Dom to "nasz dom" nie "mój dom". W tej ogólnej "naszości" zgodnie z konfucjańskim widzeniem świata zawsze są kimś dla kogoś, nigdy nie są po prostu sobą. 

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, które traktują o obyczajach, geografii, religii i kulturze. Dużą część zajmuje też historia i polityka, w której autor rozwinął mocno historię XX i XXI wieku. Jest też obszerna część o rozwoju ekonomicznym państwa, jego wyjściu z powojennej biedy i dotarcia do momentu, kiedy boom na kulturę koreańską trwa w najlepsze. 

Z wielkim zainteresowaniem zagłębiłam się w wątek historyczno-polityczny. Dotychczas nie miałam okazji poznać historii tego kraju, co nieco liznęłam dzięki oglądanym dramom, a wiek XX z grubsza tylko znałam. Teraz, dzięki tej pozycji, usystematyzowałam sobie wiedzę, poznałam pewne niuanse, które wcześniej nie były mi znane. W rozdziale tym widać też bardzo dużą sympatię autora do narodu koreańskiego, a jednocześnie wielką niechęć do działań amerykanów, szczególnie od końca II wojny światowej, przez Wojnę Koreańską, po czas dyktatury. 

Obraz który wyłania się z tej historii, pokazuje naród dążący do wolności, walczący o swoje prawa, a jednocześnie na szczycie pojawiają się osoby i organizację, które tę wolność mocno ograniczają. Poszczególni przywódcy kraju, początkowo po rozpadzie Korei, rządzący poprzez dyktaturę i nie zważający na ludzi i protesty (o czym autor wspomina nie tylko przy najgłośniejszej masakrze w Gwangju, podczas studenckich protestów w tym mieście). Politycy, sędziowie, większość aparatu władzy przez lata było skorumpowanych, nadal niestety to trwa. Chebole - wielkie firmy rodzinne, wykorzystują swoją władzę, żeby zyskiwać coraz to nowe przywileje, a członkowie rodzin czują się bezkarni, o czym autor również wspomina, przytaczając poszczególne wydarzenia. 

Przedstawione są najnowsze wydarzenia i tragedie, które miały miejsce w XXI wieku, jak ta dotykająca promu Sewol, w którym zginęło ponad trzysta osób, w większości dzieci i nastolatków. W nowym wydaniu pojawia się również informacja o niedawnych przecież wydarzeniach w dzielnicy Itaewon w Seulu podczas obchodów Hallowen w 2022 roku. Autor bardzo wyraźnie pokazuje, że większość tego typu tragedii wynika z zaniedbań władz, a później z braku działań w najbardziej istotnych momentach. 

Nie zabrakło również fragmentów o Korei Północnej, bo historia Korei Południowej nie może obejść się przecież bez. Autor w ciekawy sposób pokazał wydarzenia które wpłynęły na wybuch wojny koreańskiej, ale również pokazał późniejsze relacje między krajami, również te dość niedawne, kiedy Donald Trump spotkał się Kim Jong-Unem w 2019 roku.

Nie mogło również zabraknąć rozdziału traktującego o tym, w jaki sposób Korea wyszła z kryzysu ekonomicznego. Tutaj autor również pokazuje nieciekawe praktyki władzy. Nie myśląc o tysiącach własnych obywateli dąży ona do rozwoju nie myśląc o konsekwencjach. Autor pokazuje tutaj współczesny rozwój technologiczny i to, że w wielu dziedzinach Korea wyprzedziła zachód. 

Co ciekawe, w języku koreańskim nie usłyszymy żadnego słowa przypominającego dźwiękiem "Koreę", chyba że mowa o Goryeo. Jak określają się zatem sami Koreańczycy? Na Południu mówią o sobie Janguk saram lub Hanguin, czyli "lud państwa Han". Na Północy - Joseonin, "ludzie Joseon", podkreślając swe pochodzenie od ostatniej koreańskiej dynastii królewskiej. 
Nowe, uzupełnione wydanie, jest o około 45-50 stron obszerniejsze od tego z 2018 roku. Autor przede wszystkim uaktualnił w nim wszystkie statystyki. Zostały również uzupełnione rozdziały historyczny oraz polityczny o wydarzenia kolejnych pięciu lat. 

"Korea Południowa. Republika żywiołów" to skondensowane spojrzenie na kraj i ludzi w nim żyjących. Z pewnością można poznać nowe ciekawe zagadnienia, usystematyzować wiedzę na wiele tematów. Dla osób zainteresowanych tym krajem, myślę że ta pozycja wiele wniesie. Oczywiście podczas lektury czuć poglądy autora, który często subiektywnie podchodzi do wielu kwestii, ale nie jest to w żadnej sposób przeszkodą, a czasami może zwrócić uwagę na to, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy. Myślę, że warto poznać ten tytuł. 





  • Autor: Jacoby Marcin
  • Tytuł: Korea Południowa. Republika żywiołów
  • Seria: Spektrum Poleca
  • Wydawnictwo: Muza
  • Liczba stron: 448
  • Premiera: 06 marzec 2024


5/15/2024

Dokąd prowadzą "Schody do lata" Magdalena Kordel

Dokąd prowadzą "Schody do lata" Magdalena Kordel


Kotkowo, miejscowość bliżej niezlokalizowana w Polsce, w której znajduje się stary dwór. Pierwszy tom powieści autorka poświęciła Stelli, która czuje domy i która bardzo chciałaby nabyć dwór, w którym opiekuje się starszy właściciel. Teraz przyszła pora na Mel, średnią z sióstr. Tkwi ona w związku, który przynosi jej ostatnio więcej smutku niż radości. Jaką opowieść poprowadzi autorka i czy ta historia wleje do serc nadzieje? 

Melania wie, że jej związek nie jest do końca właściwy, ale cały czas tłumaczy narzeczonego, który na różne sposoby uświadamia jej, że jest gorsza, a on z łaski postanawia z nią być. Niezwykle trudny związek dziewczyny zauważa w końcu przyjaciółka i szefowa, która wraz z pomocą rodzeństwa Mel zrobi wszystko, żeby pomóc dziewczynie. Powrót do Kotkowa, wizyta w dworze i historia sprzed lat, którą odkrywa bohatera sprawia, że może inaczej spojrzy również na swoje życie i problemy, których doświadcza. 

Do tej pory autorka przyzwyczaiła nas, że jej historie są otulaczami, które przynoszą radość i nadzieje. Tym razem ta nadzieja również się pojawia, jednak wiele musi się zadziać, żeby tak się stało. A wydarzenia, które w tej książce się pojawiają i ciężar, który zostaje w sercu po lekturze, sprawia, że to powieść, która jest o wiele mocniejsza w przekazie niż poprzednie. Zarówno wydarzenia współczesne, jak również te historyczne, pokażą świat pełen przemocy, zarówno tej psychicznej jak i fizycznej w najgorszej odsłonie. Oczywiście to nadal Magdalena Kordel, więc mimo mocnego akcentu, to jednocześnie klimatyczna i niepodrabialna opowieść. 

Mela, podczas czytania starych dzienników z dworu, przenosi się w przeszłość, żeby najpierw w Kotkowie, a później również w Bieszczadach poznać wydarzenia, które zostawiły mocny ślad na wszystkich bohaterach. Przemoc fizyczna, znęcanie się, brak hamulców, dyscyplina... to wszystko w czasach, kiedy kobieta była poniekąd własnością mężczyzny. Kiedy słabsi nie mieli możliwości obrony, a dzieci stawały się ofiarami zupełnie przez przypadek. To wszystko w tej książce można znaleźć. Ale są tu też ludzie, którzy pomagają. Przystań Śpiących Wiatrów, a wcześniej dwór w Bieszczadach były ostoją dla ludzi biednych i pokrzywdzonych. Cierpienie w końcu się kończy, a przyszłość niesie nadzieję. 

W tej historii pojawia się też wiele mocnych słów, przekleństwa i rzucanie mięsem dość często wplata się w rozmowy bohaterów. I zupełnie nie przeszkadza, choć dostrzega się ich większe nagromadzenie. Ale kiedy człowiek czuje się bezsilny, czasem tylko to pozostaje. A niektórzy już tak mają i to może w jakiś sposób ich urok. 

"Schody do lata" to drugi tom cyklu "Przystań Śpiących Wiatrów", w której wydarzenia skupiają się na Melanii, ale również przenoszą do przeszłości. Choć historia średniej z sióstr jest smutna i irytująca, to jest tylko preludium do tego, co działo się w przeszłości i co miało o wiele większy ciężar. To jedna z historii, które zostają w głowie na długo pokazując potwory w ludzkiej skórze i w wielu wypadkach ich bezkarność. 




 
  • Autor: Kordel Magdalena
  • Tytuł: Schody do lata
  • Seria: Przystań Śpiących Wiatrów #02
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 416
  • Premiera: 28 luty 2024



5/12/2024

Mroczne i nierzeczywiste "Sny umarłych" Bora Chung

Mroczne i nierzeczywiste "Sny umarłych" Bora Chung


Pisarka za swój zbiór opowiadań "Przeklęty królik" (wydany w zeszłym roku przez Tajfuny) została nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera w roku 2022. "Sny umarłych" to druga książka wydana w Polsce. Ten tytuł łączy w sobie różne gatunki, tworząc mroczną, trudną historię, która ma przekazać pewne problemy społeczne. 

Do Tae-gyeonga w śnie przychodzi jego znajomy ze szkolnych lat. Okazuje się, że mężczyzna zginął w niedawnym wypadku samochodowym. Zmarły zmusza bohatera do odkrycia przyczyny jego śmierci, bo wyraźnie wskazuje, że został zamordowany. Duch, który nie daje spokoju Tae-gyeongowi zapoczątkowuje pewne wydarzenia w życiu bohatera, które mogą doprowadzić do jego zguby. 

Historia, o którą pokusiła się pisarka, jest dziwna, bardzo specyficzna i na pewno nie do każdego trafi. Łączy ona fantastykę z elementy horroru, zawiera w sobie również trochę kryminału, a wszystko ma pokazać poważne problemy, które istnieją w społeczeństwie koreańskim. 

Główny bohater ma zdolność widzenia duchów. Jego relacje z innymi są z tego powodu trudne. Udaje mu się znaleźć kobietę, z którą tworzy związek, jednak jest on bardzo dziwny i skomplikowany, zawiera w sobie bardzo dużo przemocy. Sama postać kobieca też jest specyficzna, bo nie jest do końca żywa. Autora wprowadza tutaj wątki fantastyczne wyrastające z wierzeń, dopowiadając własną historię. 

Wątek odkrywania przyczyn śmierci znajomego wywołuje lawinę innych zjawisk. Duchy, które pojawiają się na drodze bohatera i blisko związanych z nim osób pokazują, jak niewiele trzeba, żeby zostać przez ten świat skrzywdzonym. Autorka przedstawia mroczną stronę kontaktów z duchami, które potrafią bardzo mocno wpłynąć na człowieka. 

Odkrycie przyczyn śmierci zmarłego kolegi i kobiety, z którą był związany, a która coraz bardziej zbliża się do Tae-gyeonga pokazuje jak wiele złego dzieje się w społeczeństwie, co nie jest dostrzegane na co dzień. Wykorzystywanie kobiet, przemoc w związkach, niezwykle brutalne relacje, które wyłaniają się podczas lektury. Zresztą motyw przemocowego związku jest tutaj pokazany również w innym przypadku, a tok działania i myślenia bohatera, który się go dopuszcza sprawia, że jest jeszcze bardziej przejmujący. Autorka w posłowiu wspomina, że kierowała się prawdziwymi wydarzeniami, a to jeszcze bardziej przeraża. 

Pisarka nie wyjaśnia wszystkich wątków, po zakończonej lekturze pozostaje niedosyt. Najbardziej intrygująca postać Seong-yeon, kobiety z którą związany był główny bohater, wzbudzała we mnie duże zaciekawienie. To postać z pogranicza horroru. Sama mówiła o sobie, że zmarła zaraz po urodzeniu, choć nadal żyje, dzięki staraniom rodziców. Od razu na myśl przychodzi motyw zombie. 

Nie przypominam sobie, żebym wcześniej czytała tego typu lekturę. Była mroczna, brutalna i nietypowa. Pewne wątki do mnie trafiły, inne mniej, ale było to bardzo ciekawe doświadczenie. Jest to z pewnością specyficzna literatura wschodnioazjatycka, która może się podobać lub nie, ale zdecydowanie wyróżnia się na tle innych książek, które do tej pory miałam okazję czytać. Czy polecam? Myślę, że znajdą się osoby, którym ten tytuł się spodoba. 



  • Autor: Chung Bora
  • Tytuł: Sny umarłych
  • Tytuł oryginalny: Jug-eun jaui kkum (죽은 자의 꿈)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
  • Liczba stron: 338
  • Premiera: 15 styczeń 2024

5/09/2024

Naprawdę "Wszystko czego szukasz znajdziesz w bibliotece" Michiko Aoyama

Naprawdę "Wszystko czego szukasz znajdziesz w bibliotece" Michiko Aoyama


Książki są bardzo ważnym elementem mojego życia od kiedy pamiętam, ciężko wyobrazić mi codzienność pozbawioną tej prozaicznej czynności jak czytanie. Dlatego książka o bibliotece od razu zyskała w moich oczach, ciężko było mi przejść obojętnie obok tej lektury. Dodatkowo to pozycja, która ma otulać i pocieszać, więc spędzenie z nią czasu wydaje się świetnym rozwiązaniem. Czy tak właśnie było? 

W ośrodku kultury w jednej z dzielnic Tokio znajduje się bardzo dobrze wyposażona biblioteka. To w niej spotkać można bibliotekarkę, która prowadzi konsultację pomagając wybrać książki w interesującym temacie. Ale zawsze też doda coś od siebie. Coś, co pomoże poradzić sobie w ciężkiej życiowej chwili, odnaleźć nowy cel w życiu, czy przełamać dotychczasowe bariery. Pięcioro bohaterów trafia do biblioteki bardzo różnymi drogami, każde z nich znajduje się w innym życiowym momencie i mierzy się z własnymi problemami. Wraz z przekroczeniem biblioteki zaczyna się powolna zmiana w ich życiu. 

Miałam okazję czytać kilka książek z gatunku comfort book, które mają nie tylko poprawić humor, ale również wskazać drogi życiowe. Tytuł spod pióra Michiko Aoyama to jedna z lepszych książek z tego gatunku, którą czytałam z wielką przyjemnością i na pewno zostanie ze mną na długo. I nie chodzi wcale o książki czy bibliotekę, a sposób narracji i przedstawienia bohaterów. Do tej pory to miejsca lecznicze były punktem centralnym oraz osoby, które tam pracują. Tym razem autorka odwróciła sytuację i to poszukujący bohaterowie stają się bliscy czytelnikowi.

Czego szukam? Odpowiedzi na jedno pytanie: jak mam teraz... żyć? 

Książka składa się z pięciu rozdziałów, a każdy przedstawia innego bohatera. Jest młoda dziewczyna, która dopiero zaczyna pracę, jest mężczyzna, który niedawno został emerytem. Młoda matka oraz trzydziestoletni chłopak, który nie potrafi odnaleźć się w świecie zawodowym. Każda z tych osób znalazła się na swoistym zakręcie życiowym, próbuje w jakiś sposób zmienić swój świat. Każda z nich ma również problem z powodu pracy, która wydaje się być za mało ambitna, albo która nie potrafi być znaleziona. Albo emerytura i zakończenie życia zawodowego stawiające człowieka w nowym nieznanym położeniu. Wizyta w bibliotece, często przypadkowa, rozmowa z niezwykłą bibliotekarką i nowa lektura, która pokazuje nowe spojrzenie, to wszystko staje się zaczątkiem zmian. 

Dorosłe życie Japończyków kręci się wokół pracy i to bardzo wyraźnie widać w tej lekturze. Jednocześnie jednak dylematy, jakie przeżywają bohaterowie, przeżywa w mniejszym lub większym stopniu każdy z nas. Autorka w bardzo trafny sposób pokazuje, że nie ma utartej drogi, można chodzić własnymi ścieżkami, poszukiwać nowych wyzwań, zmieniać to, co wydaje się niezamienialne. Czasami to odrobina odwagi, czasami wytrwałość, czasem szersze spojrzenie na świat, a czasem zmiana priorytetów. Każdy z bohaterów może odnaleźć coś nowego. 

Świetnym zabiegiem jest stworzenie różnych więzi między bohaterami. Nie wszyscy się znają, a jeśli tak, to ich drogi spotkały się w pewnym momencie życia, często na moment. Jednak w ten sposób każda z historii jest jakby koralikiem, który łączy się z innymi, aż w końcu sznurek zatacza koło. 

Każdy z bohaterów szybko da wydaje się od dawna znajomy, ale chyba najbardziej uderzyła mnie historia kobiety, która niedawno została mamą. Priorytety, które się zmieniły, ale ona nie może się z tym pogodzić. Oczywiście miłość do córki jest ogromna, ale co z planami, które miała, co z karierą, gdzie czas dla siebie. Dlaczego tylko ona ma się poświęcać temu macierzyństwu. Czy te pytania nie pojawiają się w głowach wielu młodych matek? 

Podczas lektury niewiele dowiedzieć się można o samej bibliotekarce. Jest ona tajemniczą postacią, która pojawia się tylko na chwilę, zostając w swoim pokoju konsultacyjnym, gdzie zawsze można ją znaleźć. Skąd jej zdolności i jaka jest jej przeszłość, tego autorka nie zdradza. Za to wraz z bohaterami podróżujemy do ich domów, do miejsc pracy, spacerujemy po ulicach, czy placach zabaw. 

"Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece" to ciepła lektura, która pokazuje, że w każdym momencie życia można coś zmienić, znaleźć dla siebie nową drogę. Nie ważne jakie masz problemy, nowy początek jest możliwy, a inne spojrzenie na codzienność nie jest tak trudne, jak wcześniej mogło się wydawać. Literatura jest zapalnikiem, który często pomaga nam odnaleźć siebie i to idealnie oddaje ta lektura. Chciałabym do niej wrócić za jakiś czas. 

Przecież świat wydawniczy kręci się nie tylko dzięki osobom, które przyczyniają się do powstania książki, ale przede wszystkim dzięki czytelnikom. Książka należy do wszystkich, nie? Do tych którzy ją tworzą, sprzedają i czytają. To chyba właśnie jest społeczeństwo. 
Książka przeczytana w ramach współpracy barterowej z Wydawnictwem Relacja
 


  • Autor: Aoyama Michiko
  • Tytuł: Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece
  • Tytuł oryginalny: O sagashi mono wa tosho-shitsu made (お探し物は図書室まで)
  • Tłumaczenie: Andrzej Świrkowski
  • Wydawnictwo: Relacja
  • Liczba stron: 288
  • Premiera: 15 maj 2024



5/04/2024

Radość z lektury "Anne ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery

Radość z lektury "Anne ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery


Zawsze miałam duży problem z lekturą "Ani ze Złotego Brzegu", nie potrafiłam wejść tak głęboko w świat bohaterki, jak w poprzednich tomach. Ania tutaj staje się odległa, jest tłem dla swoich dzieci, które pokazują swój świat i małe bolączki nim rządzące. A jednak kiedy sięgnęłam po "Anne ze Złotych Iskier" dostrzegłam urok tego tomu. I choć to ta sama historia, tylko przedstawiona trochę innymi słowami, to czuje radość z lektury. Może dlatego, że sama dojrzałam do tej historii, która pokazuje ciepło rodzinnego domu i codziennych chwil razem. Nowe tłumaczenie na pewno nie popsuło mi wrażeń, a może pozwoliło na nowo odkryć ten tytuł. 

Anne Blythe, od kilku lat żona i matka, razem z Gilbertem, swoimi dziećmi i Zuzanną mieszka w Złotych Iskrach. I choć początkowo myślała, że nie pokocha tego miejsca, tak jak Wymarzonego Domu, to z czasem odkryła piękno tego miejsca i radość codziennych dni. Idealne dni zakłóca przyjazd ciotki Gilberta, która wprowadza zamęt i niszczy radość samą swoją obecnością. Jednak pomimo chwilowych kłopotów codzienność w Złotych Iskrach przynosi wiele wspaniałych chwil, przeplatanych drobnymi problemami maluchów. Czwórka, a wkrótce piątka, pociech Ann i Gilberta zaprasza do spędzenia z nimi codzienności, a w tle jest Anne, mama, która zawsze doradzi i pomoże. 

W jaki sposób pokazać radość codziennych dni, a jednocześnie nie zrazić czytelnika, to potrafi tylko Lucy Maud Montgomery. Jim, Di, Nan i Shirley powoli dorastają, pozwalając na chwilę zajrzeć do świata swoich codzienności. Nowe znajomości, marzenia, obawy, które czasem urastają do rangi tragedii. Wszystkie przygody, które przeżywają dzieci i które pokazują świat sprzed stu lat. Wszystko to otoczone jest miłością i to właśnie ona uzupełnia tą historię, sprawiając, że staje się jednością. 

Autorka zmusza do śmiechu, często wzrusza, czasami wywołuje złość, a czasami radość. Z kart powieści czuć też miłość, która króluje w domu. Anne jest jak dobry duch, który pilnuje i pomaga w nawet najdrobniejszych problemach. 

Jej dziecko było bezpieczne, a Gilbert - gdzieś daleko - walczył o życie innego... Dobry Boże, wspieraj go i dopomóż jego biednej matce... Dopomóż wszystkim matkom świata... Tak wiele nam trzeba pomocy, bo to do nas te małe kochające serduszka zwracają się o przewodnictwo, miłość i zrozumienie. 

Porównując wybrane fragmenty z wydaniem z Naszej Księgarnii, które mam w swojej biblioteczce domowej, a które tłumaczyła Aleksandra Kowalak-Bojarczuk, okazuje się... że niektórych fragmentów wcale w nim nie znalazłam. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej zawarte jest na prawie 400 stronach, a to poprzednie z lat '90 jest o sto stron krótsze. Oczywiście w jakimś stopniu wynika to z interlinii, szerokości stron itp. ale w momencie, kiedy nowe wydanie zawiera fragmenty, których nie ma wcześniejsze, trzeba się zastanowić, jak wiele zostało z tamtego wycięte. 

Anne uśmiechnęła się i westchnęła. Dla małego dziecka pory roku ciągnęły się w nieskończoność, podczas gdy dla niej mijały w mgnieniu oka. Kolejne lato się skończyło, usunięte z życia przez ponadczasowe złoto topolowych pochodni. Niedługo... o wiele za szybko... dzieci ze Złotych Iskier przestaną być dziećmi. Na razie jednak wciąż należały do niej. 

Myśląc o tym tomie myślę o Ann - mamie. To ona spaja wszystkie historie, ona staje się przystanią, do której wracają dzieci, to ona jest osią, która scala rodzinę i dzięki której wszyscy są szczęśliwi. I tak jak wcześniejsze tomy pokazywały dziewczynkę, nastolatkę, młodą nauczycielkę, studentkę, dyrektorkę, czy młodą mężatkę, to tutaj Anne staje się mamą. Ta rola w żaden sposób jej nie ujmuje, ale właśnie dodaje blasku. Jej przemyślenia (których często nie znalazłam w poprzednim wydaniu) pokazują piękno macierzyństwa, radość z dni, które przeżywa. I może właśnie brak tych fragmentów, spłaszczył mi obraz i nie pozwolił do końca czerpać radości z lektury za każdym poprzednim razem. 

Odwróciła się od okna. W białym peniuarze, z włosami splecionymi w dwa długie warkocze, wyglądała jak dawna Anne ze Złotych Szczytów... z Redmondu.. z Wymarzonego Domu. Wciąż miała w sobie to samo wewnętrzne światło. Przez otwarte drzwi słyszała spokojne oddechy dzieci. Gilbert, któremu rzadko zdarzało się chrapać, teraz chrapał bez wątpienia. Anne uśmiechnęła się szeroko.  

"Anne ze Złotych Iskier" to kolejny tom pokazujący dalsze losy czerwonowłosej bohaterki. Anna Bańkowska na nowo odkryła tę historię, pozwoliła poznać ją w całości i odkryć jej urok. I to czy wolicie wybrać się do Złotego Brzegu czy do Złotych Iskier, to decyzja każdego z osobna. Warto jednak dać szansę temu tłumaczeniu i być może poznać Anię na nowo. Ja zdecydowanie wiele zyskałam dzięki tej lekturze. 


  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Anne ze Złotych Iskier
  • Seria: Ania z Zielonego Wzgórza #06
  • Tytuł oryginalny: Anne Of Ingleside 
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 400
  • Premiera: 06 marzec 2024


5/01/2024

Co po tym jak "I zadrżała noc" Nadia Terranova

Co po tym jak "I zadrżała noc" Nadia Terranova


Oszczędna w emocjach, a jednak przynosząca ich niezwykle dużo. Książka, która opowiada o najpotężniejszym trzęsieniu ziemi w Europie, niszcząc miasta i zabijając tysiące osób. Autora przedstawia wydarzenia tamtych czasów oczami dwójki bohaterów, którzy jednocześnie stracili i zyskali. Mocna w odbiorze, zostająca na długo w umyśle. 

Zanim odwróciłam się plecami do nocy, morze się poruszyło. 
Wielogłosowy huk ugodził mnie w uszy, podłoga zapadła się pod ciężarem gruzów, w jakie zamienił się mój dom, wraz z nim i ja runęłam w dół 
Świat, jaki znałam, skończył się i razem z nim zniknęło wszystko, co kochałam i czego nienawidziłam. 

Nicola jest niezwykle mocno kochany przez rodziców, a jednak ta miłość nie wygląda tak, jak powinna. I choć chłopiec podejrzewa, że jego życie powinno być inne, dopiero nadchodzące wydarzenia i ich następstwa pozwolą mu odkryć, co jest nie w porządku. Barbara, młoda kobieta zakochana w literaturze i pragnąca się uczyć, jest zmuszona przez ojca do ślubu z mężczyzną, którego nie kocha. Mając nadzieję, że babcia stanie po jej stronie, spędza czas w Mesynie. Oboje bohaterów noc 28 grudnia 1908 roku zastaje w łóżkach. Świat, jaki do tej pory znali, rozpada się. Nadzieje, marzenia, trudności i traumy, wszystko miesza się w gruzach miast pozwalając na nowo zacząć życie, a jednocześnie przynosząc wiele zagrożeń. 

Mówi się, że nie da się przyzwyczaić do cierpienia, ale to nieprawda. Wszyscy przyzwyczajają się do cierpienia, zarówno do jego zadawania, jak doznawania, o ile jest rozmyte w znieczulającej codzienności. 
Autorka od pierwszych zdań pokazuje cierpienie i trudy codzienności. I choć początkowo życie znane bohaterom, to nie jest przez to przyjemniejsze. Włos jeży się na głowie, czytając o świecie, który zna Nicola. Pojawia się bunt, kiedy czyta się o planach na dalsze życie Barbary. Ale prawdziwe przerażenie przychodzi dopiero później, w nocy, kiedy w ułamku sekundy kończy się świat. 

Powieść zawiera się na stosunkowo niewielkiej ilości stron, a jednak autorka potrafi oddać w niej wiele emocji. Pokazuje codzienność bohaterów, która jest trudna i brutalna. Pokazuje wielką tragedię trzęsienia ziemi. A także ludzi, którzy w bardzo różny sposób radzą sobie w świecie po. Wiele masek spada z twarzy, radzenie sobie w tej trudnej codzienności wymaga czasem szczęścia, a czasem wytrwałości. 

Dziewczyna wędrująca samotnie po zburzonej Mesynie musiała zachować nieustającą czujność (...) Gdyby zatrzymało się na niej czyjeś mętne spojrzenie, nie mogłaby zrobić nic innego, jak natychmiast dołączyć do grupy nieznajomych, udając, że do niej należy. Musiała być dość szybka, by umknąć przed płomieniami niespodziewanego pożaru, i nie mogła mieszać się w kłótnie i awantury. Powinna trzymać się z daleka od ludzi ściskających w kieszeni nóż albo pistolet skradziony w opuszczonym sklepie (...) nie mogła tracić zimnej krwi, gdy dowiadywała się, że z więzienia i szpitala psychiatrycznego wszyscy uciekli, ani gdy słyszała, że doszło do napadów na banki i urzędy celne. Powinna mieć świadomość, że w mieście będącym poza jakąkolwiek kontrolą ocaleje ten, kto jest zdecydowany przeżyć za wszelką cenę. 
Trzęsienie ziemi stało się jednocześnie szansą na nowy początek, dla tych wszystkich którzy przeżyli. Świat Barbary rozpadł się dwukrotnie, a jednak dzięki pomocy i własnej wytrwałości udało jej się rozpocząć życie od nowa. Barbara wraz z kobietami, które poznała na swojej drodze, trwała w codzienności i budowała nowy świat. Mężczyźni w tej książce pełnią bardzo negatywne role, to kobiety tworzą świat. To one pomagają wyciągać spod gruzów, to one szukają swoich dzieci, pełne obłędu po stracie, to one pomagają innym, ale to one również stygmatyzują. 

Z drugiej strony jest Nicola, młody chłopiec, który nie potrafi odnaleźć się w odzyskanej wolności. Początkowo chce zostać tam, gdzie żył dotychczas. Wędrówka, którą podejmuje, kończy się tragicznie, na długi czas nie pozwalając mu wypowiedzieć słowa. A jednak tysiące dzieci, sierot, które przeżyły trzęsienie ziemi, znajduje nowe domy w innych częściach Włoch. To może być szansa dla Nicoli, aby poznać miłość, zupełnie inną od tej którą przyjmował do tej pory. 

- Słyszysz ich? - szepnęła mi nocą Jutta do ucha. - Nie wybaczą nam, że żyjemy na ich grobach. 
"I zadrżała noc" to powieść, która pokazuje różne oblicza koszmaru, od tego dnia codziennego, po tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi. Brak norm społecznych sprawia, że każdy może stać się kimś innym, z każdej strony czai się niebezpieczeństwo, a pomoc, która przybywa nie zawsze jest taka, jak być powinna. To książka, która wywołuje wiele trudnych emocji. Autorce udało się oddać ducha świata, który legł w gruzach. Warto poznać tę historię. 

Materiał powstał przy współpracy reklamowej z Wydawnictwo MOVA



  • Autor: Terranova Nadia
  • Tytuł: I zadrżała noc
  • Tytuł oryginalny: Trema la notte
  • Tłumaczenie: Anna Pawłowska-Zampino
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 224
  • Premiera: 17 kwiecień 2024




Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger