12/19/2021

Poznaj "Cuda Cichej Nocy" Agnieszka Stec-Kotasińska

Poznaj "Cuda Cichej Nocy" Agnieszka Stec-Kotasińska


W tym intensywnym czasie przedświątecznych porządków, ubierania choinki, kupowania ostatnich prezentów i długich godzin spędzonych na przygotowywaniu świątecznych potraw potrzebny jest odpoczynek i wtedy doskonałym sposobem na przyjemne chwile jest lektura, oczywiście najlepiej czegoś w świątecznym klimacie. Od kilku lat na rynku pojawia się bardzo dużo powieści i opowiadań, które pozwalają poczuć magię świąt. Jedne są lepsze, inne trochę mniej, warto dokonać dobrego wyboru. Sama ostatnie kilka dni spędziłam z bohaterami książki Agnieszki Stec-Kotasińskiej, czy warto po nią sięgnąć? 

Przedświąteczne chwile to trudny czas na poradzenie sobie z negatywnymi emocjami spowodowanymi odejściem narzeczonego i stratą pracy, a to właśnie przydarza się Jagodzie. Ada myśli o synach, jednak nie potrafi wybaczyć mężowi, czy grudzień to dobry moment na rozstanie? Kamila nie potrafi cieszyć się z oczekiwania na święta, kiedy zaraz potem jej świat ma się zawalić, ale jest gotowa wspierać męża w jego działaniach. Babcia Róża jest chora...

Takiej lektury było mi potrzeba: wielowątkowej, która swoją historią zatacza coraz szersze kręgi; pokazującą miłość pomimo wielu codziennych problemów i komplikacji; z odrobiną magii, dzięki której nawet drobne codzienne elementy mogą doprowadzić do czegoś dobrego. Zabierając się za lekturę nie ma się świadomości, jak bardzo polubi się bohaterów i będzie się im kibicować. 

Ta historia ma całą gamę postaci, które znajdują się na różnych życiowych etapach i mają wiele problemów dnia codziennego. Autorka pokazuje, że święta potrafią dać nam nadzieję, choć nie ma tu magii, to spotkanie na drodze pewnych osób, wydarzenia, które na pierwszy rzut oka nie są pozytywne, mogą zmusić do zmiany decyzji. Całą historię otula ciepło i dobroć. Sama historia nie jest różowa, a ludzie są różni, to myśląc o wydarzeniach i bohaterach ma się poczucie radości i domowego ognista. Pisarka wspaniale oddała świąteczny czas, który potrafi na chwilę zatrzymać każdego z nas. 

W tej książce wiele się dzieje. Wydarzeń jest naprawdę dużo, sporo niespodziewanych spotkań, sporo problemów, ale wszystko jest tak dobrze skomponowane, że w żadnym momencie nie ma się uczucia przesady, wręcz przeciwnie, przez cały czas miałam wrażenie, że autorka idealnie balansuje wszystkie wątki. Bohaterowie są różni, bardzo wyraziści, posiadający aspiracje i starający się pokonywać przeszkody na swój sposób. Choć wydawać by się mogło, że na pierwszy plan wysuwają się Jagoda i Mikołaj, to analizując tę historię mam wrażenie, że pozostali bohaterowie są równie istotni i stają się przez to postaciami pierwszoplanowymi. 

Spędziłam z tą lekturą bardzo przyjemny czas, który dał mi dużo dobrych emocji i zdecydowanie wywołał świątecznego ducha. Myślę, że kiedyś jeszcze wrócę do świata bohaterów, odkrywając ich na nowo. 

"Cuda Cichej Nocy" to wspaniałą świąteczna lektura, która pokazuje, że najważniejsza jest rodzina i wraz z nią da się pokonać wszelkie przeciwności, daje nadzieję na niespodziewane spotkanie, które może zmienić życie, pokazuje, że dobro wraca ze zdwojoną siłą, a wszystko zależy od naszych decyzji. Piękna, pełna świątecznego ciepła i radości. Zdecydowanie warto ją poznać. 



  • Autor: Stec-Kotasińska Agnieszka
  • Tytuł: Cuda Cichej Nocy
  • Wydawnictwo: Replika
  • Liczba stron: 352
  • Premiera: 09 listopad 2021




12/05/2021

O ile prościej byłoby "Gdyby Nina wiedziała" Dawid Grossman

O ile prościej byłoby "Gdyby Nina wiedziała" Dawid Grossman

Okrywanie nowych kierunków literackich, poznawanie nowych autorów i smakowanie ich utworów, to fascynujące doświadczenie, choć nie zawsze bywa łatwe. Tym razem spędziłam czas z historią popełnioną przez izraelskiego pisarza, który zdobył kilka nagród nie tylko w swoim kraju, ale został nagrodzony również Bookerem. Opis wskazywał na historię głęboką i trudną, a ja zastanawiałam się, czy ta lektura do mnie przemówi.

Historia trzech pokoleń kobiet, których wzajemne relacje przez lata się wypaczały. Niezrozumienie i żal są osią relacji, która wpłynęła na kolejne lata życia. Babka Wera porzuciła swoją córkę, Nina nie potrafiła zostać przy swojej córce Gili. Czy po latach będą w stanie wybaczyć sobie przeszłość i zrozumieć wybory, które nimi kierowały? 

Początkowo powieść zdaje się chaotyczna, autor nie ułatwia zadania, przeskakując między wydarzeniami z przeszłości, a współczesnością. Gili, najmłodsza kobieta w rodzinie, staje się narratorem tej historii. Od początku wszelką złość i frustracje kieruje na matkę, która porzuciła ją w niemowlęctwie wybierając życie nomady. Młoda kobieta swoją miłość i uwielbienie przelewa na babkę, którą uznaje za wzór. Bywa jednak tak, że życie potrafi zaskoczyć i ponownie daje szansę na poznanie trzech bohaterek. Wzajemna podróż do przeszłości pozwala odkryć nowe, nieznane motywy, poznać smak trudnych czasów wojny i wyborów, które dobre czy złe, nie zawsze łatwo ocenić. 

Autor stworzył psychologiczną powieść, która zmusza do analizy życia bohaterek. Nie daje łatwych odpowiedzi, odkrywając życie każdej z kobiet powoli i fragmentarycznie. Podczas lektury zmienia się też nastawienie do poszczególnych postaci. Odkrywając ich przeszłość zaczyna się rozumieć pewne zachowania, które nimi kierują. Nikt tu nie jest jednoznaczny, każda z bohaterem ma dwa oblicza, żadna nie okazuje się krystaliczna. 

Jednocześnie czym bardziej zagłębiamy się w historię Bałkanów, tym ciężej ocenić niektóre wybory, które deprymują przyszłe wydarzenia i relacje. Autor zdecydował się na osadzenie tej historii w różnych krajach, choć powieść zaczyna się w Izraelu, to wcześniejsze lata przenoszą czytelnika do tygla narodów, które przez wieki żyły obok siebie, a ich wzajemne relacje rzadko bywały poprawne. Wybory niektórych wpływały na losy wielu zwykłych obywateli. 

Znaleźć tu można również wspomnienia z obozu resocjalizacyjnego na małej kamienistej wyspie - Golim Otoku. Brutalne historie, które doprowadziły do śmierci więźniów. Takie miejsca nie powinny być zapomniane, powinny przypominać o tragicznej historii, po raz kolejny być dla nas przestrogą. 

"Gdyby Nina wiedziała" to wielowymiarowa powieść psychologiczna, która nie daje łatwych odpowiedzi i zmusza do szerszej perspektywy. Losy kobiet z jednej rodziny są nierozerwalnie związane z losem miejsca w którym przyszło im żyć - Izraela i Bałkanów. Niezwykle trudne wybory dają się odczuć jeszcze wiele lat po ich dokonaniu, zdają się okręgami na wodzie zataczającymi coraz większe kręgi na kolejne osoby. Nie jest to łatwy tytuł, a autor poprzez fragmentaryczność narracji, zmusza do głębokiego zaangażowania podczas lektury. Jednak warto po nią sięgnąć, przynosi bardzo wiele przemyśleń. 



  • Autor: Grossman Dawid
  • Tytuł: Gdyby Nina wiedziała
  • Tytuł oryginalny: אתי החיים משחק הרבה
  • Wydawnictwo: Znak Literanova
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 13 październik 2021



11/28/2021

Co zostanie "Za milion lat od dzisiaj. O śladach, które zostawiamy" David Farrier

Co zostanie "Za milion lat od dzisiaj. O śladach, które zostawiamy" David Farrier



Z biegiem czasu coraz więcej myślimy o przyszłości naszej planety, coraz więcej mówią o niej naukowcy, przewidując nieprzychylną przyszłość przy naszą obecnych działaniach. Myślimy raczej o niedługim czasie, czasem może setkach lat, ale czy zdajemy sobie sprawę, co zostawimy na Ziemi kiedy już odejdziemy - my jako ludzie, a nie jako jednostki? Czy za miliony lat kolejne cywilizacje będą w stanie zrozumieć nasz świat, czy odnajdą rzeczy, które dziś są codziennością?

David Farrier, profesor literatury, zastanawia się nad śladami, które zostawi ludzka cywilizacja za milion lat. Podróże po świecie, spotkania z naukowcami, analizy, i porównania literackie. Czy tak dobrze nam znana plastikowa butelka będzie przyszłą skamieliną, co z drogami asfaltowymi i szklano-metalowymi konstrukcjami wielkich miast. Czy odpady jądrowe po takim czasie nadal będą szkodliwe i jak oznaczyć je dla kogoś, kto stworzy być może całkowicie różną cywilizację? Autor zadaje wiele pytań i zmusza nas do refleksji nad naszym dzisiejszym postępowaniem. 

Z wielką ciekawością zabrałam się za tę lekturę, zastanawiając się jak autor podejdzie do podjętego tematu i jakie wnioski wysnuje. Każdy z rozdziałów porusza inny temat, a niektóre były zaskakujące, bo raczej o nich nie myślimy. O ile plastik w ostatnich latach stał się bardzo głośnym problemem, to niewiele osób myśli np. o odpadach atomowych oraz o tym, w jaki sposób je przechowywać, żeby nie zagrażały nie tylko przyszłym pokoleniom, ale również mieszkańcom Ziemi, za tysiące i miliony lat. Ale w tej książce można przeczytać również o Wielkiej Rafie Koralowej i jej wymieraniu, o lądolodach i tym, co są w stanie przekazać, o meduzach i mikroorganizmach. 

Jedne tematy bardzo mnie zaciekawiły, inne nie do końca. Chyba najbardziej dotknął mnie rozdział o butelce i jej drodze przez setki, tysiące, miliony lat. O tym, w jaki sposób jako odpad przemierza świat. Wyrazisty obraz, który pokazuje, jak bardzo wpływamy na środowisko. Równie interesujące były podróże autora do USA oraz do Finlandii, żeby poznać sposób, na zabezpieczenie niezwykle niebezpiecznych odpadów nuklearnych. Oba państwa mają na to zupełnie inny sposób, ale w obu wypadkach zapala się w głowie czerwona lampka - jak to co teraz robimy, w jaki sposób dostarczamy energię, zostanie z nami na tysiąclecia a może nawet miliony lat. Autor przywołuje badania nad bombą atomową, ale również codzienną pracę w elektrowniach atomowych, które stały się czymś zwyczajnym. 

Czytając o przyszłych pozostałościach miast, widziałam oczami wyobraźni szkielety szklanych budynków wśród roślinności, ale to przecież może stać się za setki lat, a za miliony? Jeśli coś się zachowa, to tylko odrobina podstawy, która zostanie zasypana przez przyszłe osady. Tylko to zostanie nie narażone na wiatr, słońce i inne czynniki atmosferyczne. I może właśnie te drobne elementy odkryją kiedyś mieszkańcy ziemi, tak jak współcześni archeolodzy odkrywają życie sprzed tysięcy lat. 

Nie wszystko było jednak tak interesujące, niektóre rozdziały nie do końca do mnie przemawiały i czytałam je bez większej refleksji. Miałam również drugi problem, czyli sposób przedstawiania niektórych kwestii przez autora. David Farrier jest profesorem literatury, co wyraźnie widać w tej książce. W większości tematów, oprócz rozmów z naukowcami czy przemyśleniami, pojawiają się również porównania literackie. Nie zawsze się w nich odnajdywałam. Kiedy podczas rozdziału o odpadach nuklearnych pojawiały się strony opisujące historie z mitologii greckiej - choć rozumiem, co autor chciał przekazać, mnie ten wątek nie wciągnął, a wręcz dystansowałam się w tym momencie od głównego problemu. W każdym rozdziale pojawiają się literackie porównania autora. Na pewno znajdą się osoby, które świetnie się w tym odnajdą, ale ja nie jestem jedną z nich. 

"Za milion lat od dzisiaj" Favida Farriera to ciekawa pozycja, która pozwala po raz kolejny zastanowić się, jak nasze współczesne działania jako społeczeństwa, wpłyną na planetę i co zostawimy po sobie za miliony lat. Autor potrafi poruszyć czytelnika, choć nie cała książka jest równie wciągająca, a wtrącenia literackie powodowały, że odsuwałam się od głównego problemu, który w danym momencie był poruszany. Każdy musi sam ocenić tę książkę, dla mnie plasuje się gdzieś pośrodku skali. 



  • Autor: Farrier David
  • Tytuł: Za milion lat od dzisiaj
  • Tytuł oryginalny: Footprints: In Search of Future Fossils
  • Wydawnictwo: bo.wiem (Wydawnictwo UJ)
  • Liczba stron: 304
  • Premiera: 12 październik 2021



11/24/2021

Poznaj "Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony" Miszczuk, Krajewska, Szumacher, Rolska, Dębski, Raduchowska, Podlewski, Mortka

Poznaj "Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony" Miszczuk, Krajewska, Szumacher, Rolska, Dębski, Raduchowska, Podlewski, Mortka

Zbiory opowiadań długo omijałam szerokim łukiem, bo jakoś ciężko było mi porzucić historie i światy, które dopiero poznałam, a które już się kończyły. Jednak w pewnym momencie zaczęłam dawać szansę tego typu książkom i dzięki temu miałam okazję poznać przynajmniej kilku nowych autorów, którzy zainteresowali mnie swoim stylem i pomysłami na historię. Również tym razem zabrałam się z ciekawością na powyższą antologię, ciekawa co autorzy zaprezentują. Byłam tym bardziej ciekawa, że tematem przewodnim opowiadań jest słowiański świat wierzeń.

Silne bohaterki kobiece w różnorodnych, często zaskakujących odsłonach słowiańszczyzny.
Będzie można w niej spotkać zarówno współczesne szeptuchy, szamanki, demonice i boginki, jak i ich wcześniejsze wcielenia – sprzed wieków.
Czytelnicy będą mieli okazję wrócić do znanych już bohaterów z bestsellerowych książek, które już zdążyły podbić ich serca, jak i poznać zupełnie nowych.
Niebanalne wykorzystanie motywu silnej obecności duchowości Słowian i wierzeń naszych przodków w obszernej i różnorodnej księdze.*

Powyższy zbiorek zawiera 8 opowiadań polskich autorów i autorek, którzy przedstawili swoje wizje świata, w którym w jakimś stopniu żyją słowiańskie wierzenia. Niektórzy z nich osadzili opowiadania w świecie, który już stworzyli, pozwalając wrócić do znanych bohaterów. Katarzyna Berenika Miszczuk przedstawia Szeptuchę Radomiłę i pozwoliła wrócić czytelnikom do Bielin, czyli świata Kwiatu Paproci. Marta Krajewska powraca do Wilczej Doliny, gdzie zielarka pomaga w sprawie łączącej ludzi i bóstwa. Marta Raduchowska przedstawia historię bohaterki znanej z cyklu "Szamanki od umarlaków". Pojawia się również kilka opowiadań nie związanych z żadnym dotychczas znanym cyklem, które przestawią bardzo różne spojrzenia na słowiański świat. 

Autorzy bardzo różnorodnie podeszli do tematu, jedni osadzili swoje historie w przeszłości, kiedy wiara Słowian była żywa, inni postawili na współczesność, gdzie słychać tylko echa dawnych wieków. Każde z nich jest inne, choć można zauważyć punkt wspólny w wielu opowiadaniach, gdzie główną bohaterką jest szeptucha, zielarka lub wiedźma. Te mądre baby łączą codzienne życie z niedostrzegalnym światem bogów i magii. 

Poszczególnie opowiadania mogą podobać się mniej lub bardziej, każde z nich coś wyróżnia. Mi najbardziej w pamięć zapadły "Jezioro cię kocha" Marty Krajewskiej oraz "Konsultantka" Marcina Podlewskiego. Pierwsze z nich zabrało mnie w świat fantastyki, którą dążę dużą sympatią. Drugie z kolei, wydawać by się mogło trochę szalone, niesie dużą dawkę smutku. Jednak każde z opowiadań w jakiś sposób mi się podobało i w każdym znalazłam coś ciekawego. 

"Nawia" to ciekawy zbiór słowiańskich opowiadań, który idealnie spełni się jako lektura na jesienno-zimowe wieczory. Dzięki niezbyt dużej objętości poszczególnych opowiadań można czytać je pojedynczo, można też cały zbiór przeczytać całościowo. Miłośnicy fantastyki, a szczególnie osoby lubiące motywy słowiańskiej wiary z pewnością znajdą tu coś ciekawego dla siebie. Być może również, tak jak ja, zapoznają się z twórczością autorów, którzy do tej pory byli im nieznani, a po których powieści z chęcią sięgną w przyszłości. 

*Opis z okładki



  • Autor: Miszczuk, Krajewska, Szumacher, 
  • Rolska, Dębski, Raduchowska, Podlewski, Mortka
  • Tytuł: Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony
  • Wydawnictwo: Uroboros
  • Liczba stron: 426
  • Premiera: 27 październik 2021


11/20/2021

Jaka jest "Kobieta w Fioletowej Spódnicy" Natsuko Imamura

Jaka jest "Kobieta w Fioletowej Spódnicy" Natsuko Imamura


Literatura japońska już kilka razy uświadomiła mi, że inspirująca historia nie musi być bardzo długa, wręcz przeciwnie. Czytałam już kilka tytułów spod pióra wschodnioazjatyckich pisarzy, które w niewielkiej objętości zawierały opowieści, które na długo zostają w głowie i w sercu. Najnowsza książka wydana w Serii z Żurawiem pióra Natsuko Imamury na niespełna 150 stronach przedstawia historię z pozoru zwyczajną, a jednak dającą do myślenia.

Kobieta w Fioletowej Spódnicy spędza czas w podobny sposób: idzie do centrum handlowego, kupuje bułkę, siada na ławce w pobliskim parku, gdzie zaczepiają ją okoliczne dzieci. Poszczególne etapy dnia co do minuty może opowiedzieć Kobieta w Żółtym Kardiganie, która z wielką pieczołowitością obserwuje bohaterkę, którą uznaje za postać znaną wszystkich z okolicy. Obserwatorka robi wszystko, żeby zbliżyć się do Kobiety w Fioletowej Spódnicy, a kiedy zaczynają pracować w jednym miejscu, ich relacje mogą się zmienić.

Choć na pierwszy rzut oka historia wydaje się prosta, to porusza kilka istotnych wątków społecznych. W tej historii zarówno Kobieta w Fioletowej Spódnicy jak i Kobieta w Żółtym Kardiganie nie są wyszczególnione z imienia, w ten sposób autorka sprawia, że nie są konkretnymi osobami, a raczej wyobrażają pewne zachowania i sposób życia. Zagłębiając się coraz bardziej w lekturę okazuje się, że obie kobiety są równoprawnymi bohaterkami tej historii. Cała narracja prowadzona jest przez Kobietę w Żółtym Kardiganie i to przez jej pryzmat czytelnik poznaje tytułową bohaterkę. A ta początkowo wydaje się miejscową celebrytką, odrobinę szaloną, ale niezwykle rozpoznawalną. Narratorka robi wszystko, żeby się do niej zbliżyć, w myślach już widzi siebie w roli jej przyjaciółki.

Podczas lektury warto mieć na uwadze kulturę japońską, zdecydowanie odmienną od europejskiej, w której żyjemy. Tam niezwykle istotny jest kult pracy, która w tej historii odgrywa istotną rolę. To w jaki sposób obie bohaterki odnajdują się we wspólnym miejscu zatrudnienia, a także w jaki Kobieta w Fioletowej Spódnicy jest postrzegana przez pozostałych pracowników jest niezwykle istotnym elementem tej historii. Jej postrzeganie zmienia się wraz z czasem, co bardzo wyraźnie przekazuje obserwująca ją ciągle Kobieta w Żółtym Kardiganie. Autorce udało się pokazać również inne problemy kultury japońskiej, min. molestowanie seksualne kobiet w transporcie publicznym.

Przez cały czas podczas lektury czuć podziw i oddanie narratorki, która mimo momentami negatywnych komentarzy innych, jest tylko przekaźnikiem, w żaden sposób nie utożsamia się z tymi wypowiedziami. Kobieta w Żółtym Kardiganie pokazuje bardzo istotny problem kultury japońskiej - izolację, samotność, chęć posiadania kogoś bliskiego do tego stopnia, że powoli popada się w obłęd. Jednocześnie podziwia ona tytułową bohaterkę, ale również w jakiś sposób jej zazdrości, chciałaby stać się nie tylko taka sama jak ona, ale właściwie sama chciałaby stać się Kobietą w Fioletowej Spódnicy, osobą, która jest przez wszystkich zauważana.

"Kobieta w Fioletowej Spódnicy" to niezbyt obszerna i prosta historia, która niesie ze sobą duży przekaz. Przez całą lekturę czytelnik spodziewa się jakiegoś zaskoczenia, czegoś co zmieni całość historii, a autorka z pozoru spokojnie dokonuje pewnych zmian. Z kartek historii wyłania się ogromna samotność, brak zrozumienia, smutek i w pewnym stopniu nieprzystosowanie do norm społecznych. Wszystko to łączy się w historię napisaną ciekawym stylem, której nie sposób zapomnieć i która zostaje w pamięci. Po lekturze cały czas znajduje się nowe odniesienia i nowe kwestie do przemyślenia. Zdecydowanie to jedna z książek, na którą warto zwrócić uwagę.



  • Autor: Imamura Natsuko
  • Tytuł: Kobieta w Fioletowej Spódnicy
  • Tytuł oryginalny: むらさきのスカートの女 (Murasaki no sukato no onna)
  • Wydawnictwo: bo.wiem (Wydawnictwo UJ)
  • Liczba stron: 144
  • Premiera: 05 październik 2021



11/17/2021

Otacza nas "Ciemność" Paul Kawczak

Otacza nas "Ciemność" Paul Kawczak


Nie spodziewałam się, że trafię na książkę, którą ciężko będzie ubrać mi w słowa i przekazać emocje, które targały mną podczas lektury. To niezwykły obraz XIX-wiecznego kolonializmu, który w sposób najbardziej brutalny daje odczuć ówczesny świat i prawa białych, które w nim rządziły. Historia ciemności, obrazów jakby z magliny, pierwotnych instynktów, która zostaje na długo, nie pozwalając się zapomnieć. 

Rok 1890, czas kolonizacji Afryki i zagarniania przez białych jak największej ilości ziemi i dóbr. Belgijski geometra, Pierre Claes, został wysłany przez króla Belgów Leopolda II do wymierzenia granic jego prywatnych terenów. W podróży przez Afrykę towarzyszą mu lokalni mieszkańcy oraz chiński kat, który specjalizuje się w pradawnej sztuce okaleczania i śmierci - lingchi. Podróż w głąb kontynentu będzie również podróżą w głąb ludzkiej psychiki, pokazując świat w coraz ciemniejszych barwach. 

Początkowo książkę czyta się jak powieść przygodową z czasów podróżników i odkrywców, jednak to wrażenie bardzo szybko się rozpływa. Czym dalej bohaterowie podróżują w głąb kontynentu afrykańskiego, tym historia staje się coraz bardziej mroczna, bardziej gęsta, momentami przypomina senne majaki w połączeniu z erotycznym szaleństwem. Autor w niezwykły sposób przedstawił kolonizację, która swoim okrucieństwem pozbawiła życia miliony mieszkańców. Podróż Pierra staje się podstawą, żeby momentami w sposób prosty i dosadny, a często oniryczny, ukazać tamten świat. Momentami pojawiają się niezwykle okrutne okaleczenia czy śmierć, ale daje ona początek do fantazji zabarwionych najbardziej ludzkimi popędami. 

Książka przedstawia kilka postaci, czym bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym mniej widoczny staje się bohater pierwszoplanowy, a raczej bohaterami stają się coraz liczniejsze postacie. Oprócz historii samego Pierra pojawia się drugi wątek, który przedstawia wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, które dzieją się w Belgii i w Paryżu. To historia pewnego młodego lekarza, który w pogoni za ulotnym uczuciem porzuca rodzinę. Pokazuje żądze, które towarzyszą człowiekowi od zawsze i to, jak wpływają one na ludzkie wybory. Ta historia momentami cofa się jeszcze bardziej, momentami przenosi do przodu, ale cały czas widać chuć, która mami człowieka. 

Biały człowiek jest tu postacią zdecydowanie negatywną, zawsze pokazywany przez pryzmat nienawiści, braku zrozumienia, makabrycznych czynów. Nawet misjonarze, którzy powinni krzewić dobro, okazują się ludźmi, którymi kieruje popęd oraz fascynacja brutalnością i śmiercią. Z kolei nieliczni spersonalizowani przedstawiciele lokalnych plemion okazują się marzycielami, podróżnikami czy mścicielami krzywd najbliższych. 

Zakończenie tej historii jest kulminacją cierpienia i lęku, jakie pojawiają się podczas lektury. A jednocześnie w końcu nastaje spokój, koniec makabry, koniec potworności, które widać na każdym kroku i które przesłaniają obraz krwawą mgłą. 

"Ciemność" to niezwykła powieść, która przez pryzmat historii kilku osób pokazuje tragiczne czasy kolonializmu afrykańskiego i brutalności białego człowieka w stosunku do mieszkańców tego kontynentu. Z czasem podróż w głąb lądu staje się coraz bardziej mroczna i brutalna, a wizje, które się pojawiają, wydają się obłąkańczymi majakami. Całość ocieka najprostszym erotyzmem i morderczym sadyzmem. To książka, która nie każdemu przypadnie do gustu, nie każdy będzie w stanie przebrnąć przez jej mroczne wnętrze. Ale jednocześnie jest to bardzo mocna wizja brutalnego kolonializmu, który przez długi czas zamiataliśmy pod dywan. 

Recenzja dla portalu: 






  • Autor: Kawczak Paul
  • Tytuł: Ciemność
  • Tytuł oryginalny: Tenebre
  • Wydawnictwo: Słowa Fale
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 29 wrzesień 2021



11/13/2021

Jak wygląda "Szalona wiosna" Aleksandra Tyl

Jak wygląda "Szalona wiosna" Aleksandra Tyl


 

Bardzo długo przymierzałam się do lektury tej książki, minęły trzy lata, zanim w końcu poznałam ostatni tom z cyklu "Cztery pory roku". Na początku lektury byłam ciekawa, czym zaskoczy mnie Dorota, ostatnia bohaterka tej sagi. Wiedziałam, że ta część będzie inna niż poprzednie, że czymś mnie zaskoczy, ale nie spodziewałam się, że autorka poprowadzi akcję właśnie w ten sposób. Co wydarzyło się w życiu Doroty i czy ta historia warta jest poznania?

Dorota nigdy nie zadowalała się półśrodkami, zawsze przebojowa i odważna, także i tym razem zrobi wszystko, żeby dopiąć swego. A jest niezwykle rozżalona i zła, bo właśnie rzucił ją chłopak, który wydawał się tym jedynym. Niespodziewane spotkanie z pewnym szamanem sprawia, że w głowie Doroty budzi się pewien szalony plan na zemstę. Nic nie idzie jednak zgodnie z planem i bohaterka musi ponieść konsekwencje swoich wyborów. Czy w ostatecznym rozrachunku wygra czy przegra? 

Autora bardzo odważnie stworzyła akcję tego tomu i wydaje mi się, że przez to czytelnicy podzielą się na dwa obozy, albo tych zachwyconych motywem wykorzystanym przez pisarkę, albo tych, którzy zupełnie się w nim nie odnaleźli. Po dłuższej chwili od lektury myślę, że mnie jednak nie do końca przekonał ten wątek. Sama lektura była szybka i przyjemna, ale jednak Dorota mnie tej książce najbardziej uwierała. Do tej pory pozostałe tomy były dobrymi, wciągającymi obyczajówkami, a tutaj pojawił się mocny wątek paranormalny, który odcinał ten tom od poprzednich części i tworzył trochę oddzielną historię. 

Oprócz głównego wątku autorka w tle pokazuje dalsze losy pozostałych bohaterek, choć chyba najbardziej skupia się na Alicji i jej problemach z galerią, a także byłym mężem. Tutaj też pojawił się bardzo ciekawy wątek, który był dla mnie dużym plusem patrząc na całość książki, tj. postać pana Tadeusza, jego żony i problemów, z którymi musieli się zmagać. 

Książkę, mimo, że sporych gabarytów, czyta się szybko i dużej mierze z przyjemnością, choć przez dłuższy czas z niedowierzaniem i uśmiechem pobłażania. Przynajmniej tak było w moim wypadku. Patrząc na wszystkie cztery tomy tego cyklu, "Szalona wiosna" najmniej przypadła mi do gustu i pewnie niewiele bym straciła, gdybym jednak po nią nie sięgnęła. Tym bardziej, że nie wszystkie wątki zostały wyjaśnione, a w niektórych wypadkach, dopiero pojawiły się pytania bez odpowiedzi. 

"Szalona wiosna" pomysłem na fabułę odstaje od trzech poprzednich części. Jest o wiele bardziej nieprawdopodobna i szalona. Nie dałam się przekonać autorce wątkiem paranormalnym, z pobłażaniem czytając te fragmenty. Największym plusem była dla mnie, niewielka na tle całości, historia starszych państwa i ich zmagań z życiem, które prowadzili. Mam wrażenie, że niewiele bym straciła pomijając tę część cyklu, który nadal zostawił wiele niewiadomych. 





  • Autor: Tyl Aleksandra
  • Tytuł: Szalona wiosna
  • Seria: Cztery pory roku #04
  • Wydawnictwo: Prozami
  • Liczba stron: 448
  • Premiera: 28 kwiecień 2018




11/10/2021

Czy widziałeś "Święto ognia" Jakub Małecki

Czy widziałeś "Święto ognia" Jakub Małecki



Nie dane mi było poznać wcześniej twórczość autora, choć już od pewnego czasu słyszałam wiele wspaniałych słów o jego pisarstwie. Wcześniejsze książki przykuwały moją uwagę, choć nie udało mi się ich dotąd poznać. Teraz jednak, przy premierze najnowszej pozycji pisarza stwierdziłam, że to idealny moment, żeby sięgnąć po "Święto ognia" i przekonać się, czy trafi ona w moje gusta. Autor zaskoczył mnie już na początku, bo nie spodziewałam się takiego poprowadzenia akcji. O czym jest ten tytuł?

W rodzinie Łabędowiczów każdy mierzy się z własnymi demonami. Nastka ogląda świat przez okno, Łucja za wszelką cenę chce odnieść sukces, wierząc że w ten sposób pokona przeszłość, a tata trwa w codzienności, choć wieczorami ucieka do miejsca, w którym może wrócić do wspomnień. Żyją razem, a jednak każdy z nich ma tajemnice, które burzą ich życie. 

Książka opowiadająca o codzienności pewnej rodziny i demonach, z którymi się zmagają, może się wydawać, że jest jedną z wielu podobnych. A jednak autor już na samym początku sprawił, że wyraźnie się wyróżnia. Wszystko za sprawą narracji pierwszoosobowej, którą prowadzi Nastka. Młoda kobieta, która od urodzenia walczy z poważnym porażeniem mózgowym. Jej świat zamknięty jest w czterech ścianach domu i podwórku, które obserwuje przez okno. Świat wewnętrzny kobiety jest niezwykle barwny i ciekawy, a jednak niewiele może zrobić i przekazać innym. Jedynie Łucka ją rozumie i jest w stanie się z nią porozumieć. Autor przedstawił Nastę jako połączenie dziecka i młodej kobiety, która jest pogodzona ze swoim losem i cieszy się każdą chwilą. 


Oczywiście wiem, że to są dość odważne marzenia, ale ja się w marzeniach nie zamierzam hamować ani nic, na to ja mam po prostu zbyt szalony charakter. Jak marzyć, to na całego. 

Równie istotną postacią jest Łucja, która tańczy w balecie i marzy o pierwszoplanowej roli. Kobieta zrobi wszystko, żeby zrealizować swoje marzenia i pokazuje, że jest w stanie poświęcić się w całości. A jednocześnie jej dążenie do tej roli w dużej mierze wynika z przeszłości, wydarzeń które miały miejsce w jej dzieciństwie i które sprawiły, że stara się dać z siebie wszystko. Jej życie pokazuje, że niedopowiedzenia i błędne oceny ciągną się przez wiele lat. Brak szczerej rozmowy, przyznania do własnych lęków, przemykanie między niektórymi tematami, z tego pojawiają się wszystkie problemy. 

Ojciec jest niezwykle wytrzymałą postacią. Od lat opiekuje się chorą córką, nie słychać z jego ust słowa skargi. A jednak i on potrzebuje wytchnienia, a właściwie ucieczki w przeszłość, do szczęśliwych chwil zakochania, do lat kiedy przyjemności było więcej niż obowiązków. Do czasów kiedy w tej rodzinie była żona i matka. Długo nie wiadomo, co się stało z tą kobietą. Nikt nie wspomina jej głośno. To temat tabu, który każda z postaci przeżywa w samotności. 

Autor porusza w tej powieści bardzo wiele trudnych i delikatnych tematów. Wiele trzeba sobie dopowiedzieć, nie wszystko pokazane jest wprost. Jest to poruszająca lektura, zmuszająca do wielu refleksji. Mimo niewielkiej objętości nie czyta się jej jednym tchem. Trzeba się momentami zatrzymać i poukładać sobie wydarzenia i emocje. 

"Święto ognia" to niezwykła pozycja, którą autor zdecydowanie mnie przekonał. Trudne tematy, bardzo ciekawy sposób narracji, niedopowiedzenia i prosty język, który jednak wiele przekazuje. Z tej książki płynie wiele bardzo różnych emocji. Warto zagłębić się w życie rodziny, spojrzeć na świat z innej perspektywy. Zdecydowanie nie będzie to ostatnie spotkanie z autorem i jego twórczością. 



  • Autor: Małecki Jakub
  • Tytuł: Święto ognia
  • Wydawnictwo: SQN
  • Liczba stron: 256
  • Premiera: 15 wrzesień 2021





11/06/2021

Kim jest "Narzeczona nazisty" Barbara Wysoczańska

Kim jest "Narzeczona nazisty" Barbara Wysoczańska


 Po raz kolejny skusiłam się na książkę osadzoną w niezwykle trudnych czasach II wojny światowej. Debiutująca autorka pokusiła się o przedstawienie historii dwójki młodych ludzi, których początkowo połączyła fascynacja, a następnie głębokie uczucie. Dwa różne światy, dwa wrogie narody i oni, rozdarci między oddaniem własnemu państwu, a kłębiącą się burzą emocji. Czy to było ciekawe spotkanie? 

Hania Wolińska spędza ostatnie dni w Gdańsku, gdzie towarzyszy niemieckiej hrabinie jako panna do towarzystwa. Jej ostatnie dni szczęścia burzy przykry incydent, z którego wyciąga ją wnuk hrabiny, młody Johann von Richter. Hania spędza czas w posiadłości von Richterów, gdzie na tle coraz mocniejszego nazizmu zakochuje się w młodym Johannie. Związek młodych wielu potępia, aż w końcu rozdziela ich wojna, stawiając po dwóch stronach barykady. Czy w tych potwornych czasach miłość między tych dwojgiem jest możliwa? Ile będą musieli poświęcić, żeby być ze sobą? 

Muszę przyznać, że to niezwykle udany debiut. Autorka zdecydowała się na poruszenie tematu niezbyt wygodnego, który myśląc o wojnie, zazwyczaj spychamy gdzieś w głąb świadomości. Bo jak to: miłość Polki i Niemca, Polki i Nazisty? 
Świetnym pomysłem była narracja, która początkowo przenosi nas do lat powojennych, a właściwie do 1950 roku, kiedy poznajemy brutalny świat ludzi złamanych, zmuszonych do walki o codzienność. Chwilę potem jest rok 1938, kiedy młodzi i beztroscy ludzie planują przyszłe życie. To zderzenie jest tak duże, że zapiera dech. I przez całą historię gdzieś z tyłu głowy zostaje ta świadomość, że niektórzy nie przeżyją wojny, inni wyjdą okaleczeni na ciele i duszy. 
Jednak pierwsze miejsce zajmuje tu uczucie rodzące się między Hanią a Johannem. Autorka bardzo zgrabnie umieściła akcje w Monachium na chwilę przed II wojną, gdzie Hania z przerażeniem odkrywa zupełnie nieznany sobie świat, pełen gestów, czerwonych transparentów i nienawiści do Żydów. W rodzinie hrabiowskiej spotyka się z niezwykle różnorodnym podejściem do współczesnej sytuacji politycznej, zarówno całkowitego poparcia jak i sprzeciwu wobec sytuacji.

Nigdy się tak nie bała. Nie wierzyła, że ta brutalna rzeczywistość jest prawdziwa. Jak mogła być tak naiwna i wierzyć, że wojny nie będzie? Ostatnie miesiące spędziła w jaskini lwa, nieświadoma śmiertelnego zagrożenia, ślepa na to, co się wokół niej działo. Wstyd i upokorzenie dławiły ją tak, że nie mogła oddychać. To cud, że w ogóle dotarła do Warszawy. To cud, że żyła. 
Wspaniała bajka kończy się w momencie wybuchu wojny. Trochę zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków właśnie w czasie wojny, w okolicach Powstania Warszawskiego i kampanii niemieckiej na wschód. Mam wrażenie, że te fragmenty zostały potraktowane mocno po macoszemu. Jest to jednak mała niedogodność podczas lektury. 
Czym bardziej zagłębiałam się w tę historię, tym bardziej widziałam zmianę, jaka zachodzi w poszczególnych bohaterach - nie tylko dwójce pierwszoplanowych, ale również w ich otoczeniu. Początkowo beztroscy, nie mający świadomości terroru, opierający się naciskom, z czasem stają się coraz bardziej przymuszani do pewnych rzeczy, ale też niektóre wydarzenia zostawiają na nich trwały ślad. Coraz bliżej im do tych wraków ludzi, którzy przez chwilę są widoczni w 1950 roku. To bardzo ciekawy zabieg, który pokazuje jak bardzo wojna wpłynęła na życie całego pokolenia. 

Czy był żołnierzem? Nie! Był zbolałym wrakiem dawnego młodziana, który naiwnie myślał, że świat stoi przed nim otworem. To było, zanim zaczął pozbawiać Żydów dachu nad głową i jednym podpisem wysiedlać ich dokądś, skąd nie było już powrotu. To było, zanim dał się omamić brutalnym słowom politycznych popleczników Hitlera, stając się bezwolnym pionkiem w ich morderczej grze. To było, zanim zastrzelił pierwszego człowieka na froncie. Kim był teraz? Potworem? Przecież nigdy w tę wojnę nie wierzył. Brednie o wielkości Trzeciej Rzeszy uwierały go od samego początku. Więc dlaczego na to pozwolił? Dlaczego zostawił kobietę swojego życia i pozwolił wciągnąć się w szeregi zbrodniczej armii? 
Autorka zaskakuje kilkoma brutalnymi obrazami, które w czasie wojny były na porządku dziennym. Nie boi się ukazywać tych trudnych elementów wojennych: tortur, zabójstw, gwałtów... Wszystko to sprawia, że przedstawiony świat jest niezwykle realistyczny. Jednocześnie, mając na uwadze tematy poruszane w książce, język jest bardzo plastyczny i dzięki temu książkę pochłania się błyskawicznie. 

"Narzeczona nazisty" to niezwykle udany debiut, który mimo objętości, czyta się niezwykle szybko. Zderzenie obrazu postaci po wojnie i chwilę przed jej wybuchem, daje jasny obraz, co przez te lata mogło się wydarzyć. Uczucie, głównych bohaterów, niezwykle mocne, zostaje wystawione na wielką próbę, a ich dylematy moralne, co powinni wybrać, pokazane są dosadnie. Lektura ma mocne momenty, a całokształt pokazuje wojnę, jako porażkę każdej ze stron. Myślę, że warto zdecydować się na tę lekturę i zobaczyć, jak bardzo wydarzenia zmieniają człowieka. 



  • Autor: Wysoczańska Barbara
  • Tytuł: Narzeczona nazisty
  • Wydawnictwo: Filia
  • Liczba stron: 586
  • Premiera: 30 czerwiec 2021




11/03/2021

Czy na pewno "Panna bez majątku" Urszula Gajdowska

Czy na pewno "Panna bez majątku" Urszula Gajdowska


Dopiero co spędziłam niezwykle miło czas z "Zadziorną baronówną", a już chwilę później pojawiła się "Panna bez majątku", dzięki której mogłam ponownie zagłębić się w lekturę książki autorki. Poznając losy kolejnych bohaterów zastanawiałam się, czy ten tytuł równie mocno mnie wciągnie i czy spędzę z nim równie miło czas. Okazało się, że nie musiałam się tego obawiać i książkę przeczytałam jednego wieczoru. O czym jest ta historia i kto będzie zadowolony z lektury? 

Małgorzata spędza wakacje u stryja, z czego czerpie dużą przyjemność. Młoda dziewczyna została pozbawiona posagu, a we własnym mniemaniu nie może się równać urodą z siostrą. To też sprawia, że nie myśli o mężu i wiedzie spokojne chwile u boku ciotki. Wszystko zmienia się, kiedy niefortunna nocna kąpiel kończy się spotkaniem z młodym baronem w stroju Adama. Od tego momentu dziewczynę zaczynają prześladować dziwne wydarzenia, a spotkania z młodym baronem są nieuniknione. Czy ta dwójka młodych ludzi będzie w stanie się porozumieć? Czy niewytłumaczalne zjawiska mają jednak racjonalne wyjaśnienie?

Po raz kolejny autorka mnie urzekła stworzoną historią. Od samego początku wydarzenia przykuwają uwagę i każą zastanowić się co będzie dalej. Dwójka głównych bohaterów - Małgorzata i Ksawery, są całkowitymi przeciwnikami małżeństwa, choć oboje z zupełnie innych powodów. Małgorzata jest delikatnie zakompleksiona na punkcie własnej urody, a do tego pozbawiona majątku nie chce znajdować męża za wszelką cenę. Szczególnie wiedząc, jakie jej matka ma na to sposoby. Ksawery jest przekonany, że jest zdecydowanie za młody na stały związek, z którym wiąże się małżeństwo. 

Autorka tym razem osadziła akcje w dwóch dworach i ich okolicach w rejonie Łomży. Stałe miejsce nie powoduje jednak, że akcja jest nudna, wręcz przeciwnie: cały czas coś się dzieje, zarówno ze względu na kilku różnorodnych bohaterów jak i sytuacje, które powodują. Dodatkowo autorka postawiła na motyw nadprzyrodzony, który ciągle pchał akcje do przodu. Ostatecznie motyw ten okazał się o wiele bardziej ziemski i o wiele bardziej mroczny, ukazując elementy kryminalne. 

Dwójka głównych bohaterów przez dłuższy okres dogryzała sobie, mając zupełnie różne założenia w stosunku do drugiej osoby. Bardzo delikatnie motyw ten podobny był do tego z "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen. 
Oczywiście nie zabrakło nie tylko uczuć, które coraz bardziej się potęgują, ale również erotyki, która tak samo jak przy poprzednim tomie, jest delikatna a jednocześnie inspirująca. 
W powieści pojawia się całkiem dużo bohaterów, którzy są bardzo wyraziści i w niektórych wypadkach to spore indywidualności. Smaczku dodaje pojawienie się osób znanych z "Zadziornej baronówny", choć są oni raczej postaciami epizodycznymi i w żadnym wypadku nie trzeba znać poprzedniego tomu tej serii, żeby czerpać przyjemność z lektury. 

"Panna bez majątku" po raz kolejny uwiodła mnie swoją akcją, ciekawymi, barwnymi bohaterami, przepychankami słownymi między bohaterami i licznym próbom trzymania się ówczesnych konwenansów, co nie zawsze się udawało. Autorka idealnie połączyła poszczególne elementy, dzięki czemu historię czyta się z przyjemnością i ciężko się od niej oderwać. Dodatnie elementu nadprzyrodzonych oraz kryminalnych pcha akcje do przodu i stwarza sporo sytuacji wymykających się ówczesnym standardom. Idealna lektura dla wszystkich fanów romansów historycznych!
 


  • Autor: Gajdowska Urszula
  • Tytuł: Panna bez majątku
  • Cykl: W dolinie Narwii #02
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 440
  • Premiera: 22 wrzesień 2021


10/30/2021

Dlaczego właśnie "Zbyszek przez przypadki" Beata Nowicka, Zbigniew Zamachowski

Dlaczego właśnie "Zbyszek przez przypadki" Beata Nowicka, Zbigniew Zamachowski


Są pewne osoby na polskim rynku kulturalnym, które cenię i jestem ciekawa ich drogi do kariery oraz dalszych losów na tym polu. Nie myślę tu o serwisach plotkarskich, raczej o szczerej rozmowie i ciekawych anegdotach. Jedną z takich postaci jest zdecydowanie Zbigniew Zamachowski, który skradł moje serce kilkoma rolami filmowymi od lat '80 do czasów współczesnych. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok książki, która układa się na rozmowę (trwającą kilka miesięcy) z aktorem, a podczas której główny zainteresowany opowiada o swoich wspomnieniach z dzieciństwa, opowiada o muzyce, która towarzyszy mu od zawsze, szkole filmowej, a także późniejszych rolach teatralnych i filmowych. 

Wychowany w pałacu potomek chłopów. Jako artysta narodził się już w wieku czterech lat, dzięki fortepianowi bez nóg i klawiatury. Uważa, że całe jego życie to seria przypadków. W końcu gdyby pewien reżyser nie włączył w odpowiednim momencie telewizora, prawdopodobnie nigdy nie zostałby aktorem.
Zbigniew Zamachowski to dla jednych niezapomniany pan Wołodyjowski, dla innych – fenomenalny Shrek. Pracował z największymi: Grzegorzewskim, Kieślowskim, Kutzem, Wajdą. Wisława Szymborska wystawiła mu jedną z najlepszych recenzji w jego życiu: „Lubię jak pan gra, bo pan gra tak, jakby pan nie grał”. I choć zagrał ponad trzysta ról filmowych, telewizyjnych i teatralnych, dla niego najważniejsza jest wciąż muzyka, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło.
W rozmowie z Beatą Nowicką wspomina dzieciństwo, czasy studenckie i początki kariery. Opowiada o przygodzie z prohibicją, o tym, jak Bogusław Linda uratował mu życie, a Wojciech Malajkat złożył protest przed mauzoleum Lenina. Odsłania często zaskakujące kulisy pracy na estradzie, w filmie i teatrze. Zdradza też, co czuje ojciec czwórki dzieci, które nie poszły w jego ślady, i uchyla kurtynę do świata miłości.*

Bardzo lubię biografię która napisana jest jako wywiad-rzeka. Mam wrażenie, że ta forma najbardziej zbliża do osoby, która opowiada o swoim życiu i doświadczeniach. Niektórzy potrafią też barwnie i ciekawie o swoich losach opowiadać i tak z pewnością jest w przypadku Zbigniewa Zamachowskiego. 

Po swojej ścieżce szedłem zawsze tak, jak miałem iść, ale też nigdy nie żałowałem, że coś mnie ominęło, coś przeoczyłem, straciłem.

Nienawidzę napuszenia, nadęcia, przesadnej powagi. Nie muszę po raz kolejny zadziwiać ludzkość, to już nie jest mój imperatyw. Ja już tylko szukam przyjemności w życiu, w związku z tym również w pracy, która jest częścią tego życia. Generalnie chcę, żeby było miło. Przed, w trakcie i po. 

Aktor wspomina swoje dzieciństwo i to jak bardzo muzyka była dla niego ważna od najwcześniejszych lat. Miał on szczególną zdolność zarówno do śpiewu jak i gry, która sprawiła, że w szkole brał udział w licznych akademiach. Byłam zaskoczona, że pan Zbigniew wystąpił w Opolu i zajął II miejsce w Debiutach. "Kołysankę", którą skomponował i zaśpiewał, słucha się z wielką przyjemnością. 
Kariera aktorska początkowo nie była łatwa, nie dostał się do szkoły w Warszawie, dopiero w Łodzi znalazł swoje miejsce. A potem, jak sam twierdzi, wielokrotnie dzięki przypadkowi, dostawał angaż w teatrze (przez lata związany był z teatrem Jerzego Grzegorzewskiego, później z Teatrem Narodowym), a także role w filmach. Dzięki lekturze trafiłam na kilka pozycji, które nie są mi znane, a które z chęcią poznam, jak "Ucieczka z kina Wolność". 
W książce pojawiają się liczne anegdoty aktora, opowiada o swoich podróżach po świecie, o pomysłach otwarcia własnej restauracji, o relacjach z innymi znanymi nazwiskami. Pojawiają się również wątki prywatne, choć są one mocno wyważone, wspomina raczej te pozytywne chwile w związkach i z dziećmi. 

Beata Nowicka doskonale przygotowała się do tej rozmowy. Podczas lektury nie raz widać, że zna liczne recenzje zarówno ze spektakli teatralnych jak i premier filmowych. Dzięki temu ta rozmowa jest niezwykle naturalna. Z drugiej strony Zbigniew Zamachowski opowiada ze swadą, a cała rozmowa jest bardzo płynna i ciekawa. 

Nigdy nie broniłem się przed pielęgnowaniem dziecka w sobie, jest mi to potrzebne do tego, co i jak robię. Czasem staram się dostrzec w sobie tego tak zwanego poważnego mężczyznę. Ale co to oznacza - poważny mężczyzna? Naprawdę nie wiem. Do niczego nie jest mi to potrzebne. Nie chcę przestawać oglądać świat oczami dziecka. To jest cudowne, że możesz cieszyć się światem w tych najprostszych wymiarach, choć czasem trąci to infantylizmem. 

Inna sprawa, że gdybym musiał sam siebie scharakteryzować, zaliczyłbym się do tak zwanych kochliwych facetów. Stan zakochania jest czymś absolutnie wyjątkowym. Totalnym. To jest stan, który każdy człowiek powinien choć raz przeżyć, bez względu na finał. 

Po lekturze wyłania się obraz zwykłego człowieka, który wielokrotnie przypadkowo (jak sam wspomina) znalazł się tam, gdzie znaleźć się miał. Pan Zbigniew wspomina te lepsze i gorsze momenty swojego życia, choć nie ma tu prania brudów, szczególnie z prywatnego podwórka. Aktor zyskuje sympatię przez swoją zwyczajność i brak dystansowania. 

"Zbigniew przez przypadki" to świetna biografia w formie wywiadu-rzeki. Doskonałe przygotowanie autorki, jak również opowieści przepytywanego aktora sprawiają, że czyta się ją jak najlepszą powieść. Obraz Zbigniewa Zamachowskiego wyłaniający się z tej książki zdecydowanie do mnie przemawia, dodatkowo dzięki wspomnieniom aktora można nie tylko dowiedzieć się ciekawych kwestii z jego życia, ale również poznać kilka tytułów, które warto zobaczyć. Lubię tego typu publikację, a ten tytuł plasuje się wysoko.

Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że wszystko jest przede mną, ale mam nadzieję, że jeszcze sporo. Życie naprawdę mi smakuje. Aż boje się myśleć o jego końcu, choć owszem - oswajam moment, kiedy trzeba będzie pożegnać się z tym światem, myślę o nim. Chciałbym mieć wtedy poczucie, że odchodzę szczęśliwy, i nie żałować, że nabroiłem. Albo że czegoś nie spróbowałem. 
* Opis pochodzący z okładki. 





  • Autor: Nowicka Beata, Zamachowski Zbigniew
  • Tytuł: Zbyszek przez przypadki
  • Wydawnictwo: Znak
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 01 wrzesień 2021
 



10/26/2021

Jak wygląda "Miłość na później" Mhairi McFariane

Jak wygląda "Miłość na później" Mhairi McFariane


Romans romansowi nierówny, niektóre od pierwszych stron wciągają i do ostatniego słowa nie pozwalają oderwać się do lektury, inne jakoś cały czas nie grają, ciężko się wgryźć w historię, a pomysł na fabułę zupełnie nie pasuje. Czasem jest też tak, że ta lekka historia szybko z głowy wylatuje, a ta, która potrzebuje odrobinę wysiłku, daje nam o wiele więcej satysfakcji z lektury. Jak było w tym wypadku? 

Laurie ma szczęśliwe życie i spełnia się zawodowo w pracy jako prawniczka. Długoletni i stabilny związek daje jej szczęście, choć w skrytości ducha marzy o dziecku, którego jej partner nie chce. Pewnego dnia jej szczęście się kończy, kiedy Dan stwierdza, że to życie mu nie wystarcza i zrywa z kobietą. Laurie nie potrafi poradzić sobie z tą sytuacją, nie tylko samo zerwanie ale i powód, którym kieruje się mężczyzna jest niewystarczający. Jak się okazuje, niewiele czasu trzeba, żeby Dan nawiązał nową relacje, a jego partnerka szybko zaszła w ciążę. Tego jest Laurie za dużo i zgadza się na pewien układ z największym firmowym fircykiem. Czy bycie parą na niby utrze nosa Danowi? Czy Laurie uda się poradzić sobie psychicznie z sytuacją i pójść dalej? Kim jest Jamie i jakie powody nim kierują, kiedy proponuje bohaterce ten układ? 

Opis wskazywał na lekką lekturę, którą szybko się pochłania i która sprawa dużo przyjemności. Jednak nie do końca tak właśnie jest, ten tytuł ma trochę głębszą strefę psychologiczną i brytyjskiego ducha. Jednak w ostatecznym rozrachunku odbieram tę pozycję lepiej, niż gdyby to miał być płytki romans. Autorka skupia się na Laurie, jej próbie poradzenia sobie z odejściem Dana, z którym była od początku studiów. To nie jest kobieta, która popłacze, a za chwilę przejdzie do porządku dziennego i znajdzie nowego partnera. Po tak długim czasie związku, pogodzenie się ze zmianą, która dodatkowo zawiera nową kobietę w życiu Dana, jest trudna. Szczególnie że bohaterka pracuje razem ze swoim byłym, a w biurze byli parą idealną. 

Początkowo potrzeba chwili, żeby wciągnąć się w tę historię, autorka jest Brytyjką i to czuć w tej lekturze. Delikatnie sposób pisania przypominał mi Dziennik Bridget Jones. Jednocześnie czym dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej autorka skupiała się na postaci Laurie, tym że musi stawiać na siebie. Mężczyzna może się pojawić, związek jest istotny, ale kobieta powinna radzić sobie sama, pokonywać swoje problemy i lęki, które nią kierują. 

Żeby jednak nie było za ciężko, jest to nadal romans. Pojawia się fikcyjny związek z Jamiem, początkowo bardzo luźne spotkania dla ludzi i dla social mediów. Potem relacja między bohaterami delikatnie się zmienia, Laurie poznaje swojego fikcyjnego chłopaka trochę od innej strony i okazuje się, że pierwsze spojrzenie nie zawsze okazuje się prawdziwe. Jamie również ma swoje problemy, nie jest tak powierzchowny, jak mogłoby się wydawać. 

Autorka zawarła w tym tytule kilka kwestii społecznych, tak jak pochodzenie społeczne, ciężka choroba, trudne relacje z rodzicami, czy plotki, które mogą zniszczyć karierę. Wszystko pojawia się w idealnych proporcjach, które nie przeważają w historii, ale dodają jej autentyczności. 

"Miłość na później" to książka, która miała być lekkim i przyjemnym romansem, a okazała się pozycją z głębszą warstwą psychologiczną, która pokazuje, że przede wszystkim trzeba walczyć o siebie i że można dokonać wielu zmian. Jest to jednocześnie bardzo ciekawy i wciągający romans, który pokazuje, że nie każdy jest taki, jaki wydaje się na pierwszy rzut oka. Relacja między głównymi bohaterami zmienia się bardzo delikatnie i jest to realistyczne. Wszystko jest połączone brytyjskim stylem, który idealnie dopełnia tą pozycję. Jestem pozytywnie zaskoczona tym tytułem i z chęcią poznam inne pozycje autorki. 



  • Autor: McFarlane Mhairi
  • Tytuł: Miłość na później
  • Tytuł oryginalny: If I Never Met You
  • Wydawnictwo: Muza
  • Liczba stron: 646
  • Premiera: 01 wrzesień 2021




10/20/2021

Jak zdobyć "Awans" Jakub Bielikowski

Jak zdobyć "Awans" Jakub Bielikowski



Jak wiele zależy od promocji książki, od wydawnictwa, w którym została wydana, żeby zajaśniała wśród nowości. Czasami prawdziwe perełki potrafią przejść niezauważone, choć wydawać by się mogło, że historia, sposób pisania i bohaterowie są świetnie nakreśleni. Wydaje mi się, że tak właśnie jest przy powieści "Awans" Jakuba Bielikowskiego. O czym jest ta książka i dlaczego warto po nią sięgnąć? 

Warszawa w roku 1889, za czasów zaboru rosyjskiego. Andrzej Zaleski, porucznik carskiej policji pojawia się na miejscu zbrodni rodziny rejentostwa, podczas którego wszyscy domownicy zostali zamordowani a całe złoto skradzione. Okazuje się, że to kolejny taki przypadek w stolicy. Porucznik postanawia za wszelką cenę odkryć sprawców zbrodni, co zaprowadzi go w różne zakątki Warszawy i zmusi do podjęcia bardzo istotnych decyzji. Czy niektórzy są poza prawem? 

Bardzo szybko wchodzi się w klimat powieści, mroczną, lekką duszą atmosferę końca XIX wieku. Autor nakreślił świetne tło historyczne, podczas pracy nad książką posiłkował się sprawdzonymi źródłami informacji, które zawarte są w podsumowaniu. Podczas całej lektury znaleźć można rosyjskie wstawki idealnie oddające klimat tamtych lat. Dzięki temu historia jest niezwykle wiarygodna i na każdym kroku czuje się klimat ówczesnej Warszawy. 

Postać porucznika Zalewskiego z jednej strony jest trochę wyidealizowana, autor przestawia go jako mężczyznę, który mimo młodego wieku odbył służbę w wielu miejscach i dzięki temu zdobył sporą wiedzę, jego tężyzna fizyczna jest naprawdę niezwykła, a sposoby walki prawie zawsze pozwala mu wyjść cało z opresji. Jednocześnie nie jest on krystaliczny, ma pewne problemy z płcią przeciwną, a raczej z tym, że nie może oprzeć się pięknym kobietom. Bywało to lekko irytujące podczas lektury, ale jednocześnie pokazywało, że postać nie jest idealna i dzięki temu była o wiele bardziej wiarygodna. 

Największą przyjemność podczas lektury sprawiło tło historyczne, autor pokazał świat ówczesnej stolicy, wąskie uliczki bez światła, bramy na podwórza, drewnianą zabudowę, wiele dzielnic, które w owym czasie były oddzielnymi światami. Bardzo podobała mi się również praca policji kryminalnej, która w tamtych czasach spotykała się z wieloma problemami. Nie chodziło tylko o sam sposób na złapanie sprawców, choć i on bywał problematyczny, ale również o to, że niektórzy bywali "równiejsi" i nie do złapania. 

Autor przedstawia bardzo mięsisty, męski świat, w którym co i rusz leje się krew, trup pada gęsto i nic nie idzie po myśli głównego bohatera. Wraz z rozwojem akcji porucznik Zalewski daje się poznać coraz bardziej, odsłania się jego przeszłość, problemy, z którymi się boryka i niepewność, która go gnębi. Autor pokazuje świat administracji policyjnej, stopni służbowych i pewnych etapów nie do przejścia dla Polaka-Katolika. 

"Awans" to jedna z tych perełek, które odkryłam przypadkiem. Książka pokazuje mroczny świat końca XIX wieku, świetnie oddany świat ówczesnej Warszawy, pracę policji, sposób łapania przestępców i problemy, z którymi się to wiąże. Świat przedstawiony jest niezwykle rzeczywisty, autor dopracował szczegóły, które pozwalają wczuć się w tamten klimat. Główny bohater, dzięki temu, że nie jest idealny, również wzbudza sympatię. To jeden z kryminałów historycznych, które zapamiętam na długo i z pewnością sięgnę po kolejne książki autora, jak tylko się pojawią. 


Recenzja dla portalu: 



  • Autor: Bielikowski Jakub
  • Tytuł: Awans. Detektyw warszawski
  • Wydawnictwo: Novae Res
  • Liczba stron: 354
  • Premiera: 30 lipiec 2021





Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger