5/28/2025

Kim są "Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach" Jeon Heyjin


Przez ostatnie lata odrobinę zagłębiłam się w kulturę i wierzenia koreańskie, a jednak dopiero książka popełniona przez Jeon Heyjin pozwoliła mi uporządkować sobie wiedzę i zrozumieć niektóre przekazy, które poznałam czy to w książkach, czy serialach pochodzących z Korei Południowej. Myślę, że to również ciekawa lektura, dla wszystkich, którzy nic nie wiedzą o dalekowschodnich wierzeniach, a są ciekawi świata i nowych kultur. 

W koreańskiej kulturze istnieje wiele opowieści i legend o duchach, szczególnie tych kobiecych, które chcą się zemścić za życiowe krzywdy. Wiele jest historii, przekazywanych z ust do ust, o boginkach górskich, zjawach, które nawiedzają żywych, czy szamankach, które łączą świat rzeczywisty z duchowym. Kobiety po śmierci odzyskują głos, pokazują historie pełne cierpienia i liczą na zadośćuczynienie. Autorka przedstawia wiele historii spisanych, a także tych pochodzących z przekazów ustnych, które przedstawiają sytuację kobiet w społeczeństwie i realia, w którym przyszło im żyć. 

W konserwatywnym społeczeństwie kobiety, których czystość została skalana, nie mogły prowadzić tak zwanego "normalnego życia." Odbierano im możliwość uczestniczenia w powszechnych rytuałach przejścia, takich jak zawarcie małżeństwa czy powicie dziecka. Osoby, które umarły, nie przeszedłszy wcześniej wszystkich obrzędów wedle panujących wówczas norm, musiały stać się wongwi - rządnymi zemsty duchami. 

Bardzo wyraźnie czuć podczas lektury uczucia autorki, brak zgody na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn, które w społeczeństwie koreańskim trwa do dziś. Poprzez liczne opowieści i podania pokazuje ona, jak na przestrzeni stuleci były traktowane kobiety i jedyny sposób, w który mogły dochodzić zadośćuczynienia za swoje krzywdy. Książka przedstawia kobiety w roli żon, młodych wdów, dzieci pozostawionych pod opieką macochom. Pokazuje świat pełen wojen, kataklizmów, brutalnych przestępstw i konwenansów. Świat, w którym to mężczyźni wiedli prym, a kobiety mogły liczyć na odrobinę władzy dopiero jako teściowe, choć i wtedy tylko w obrębie domowych spraw. 

Historie przedstawione przez autorkę często wychodzą z ustnych przekazów, ale na papier zostały przelane przez niekonfucjańskich uczonych, a co za tym idzie, przyjęły ich retorykę. Przesłanie, które wyłania się z tych opowieści, bardzo często nie skupia się na pierwotnych bohaterach, ale pokazuje odwagę, wielkość, dobroduszność wielkich uczonych, szanownych ojców czy ukochanych. Kobiety musiały stawiać ponad własne dobro, własne życie, właśnie męskich członków rodzin, do których przynależały.  

Głowa rodziny stoi z boku i z założonymi rękoma obserwuje spory oraz kłótnie między dziećmi z poprzedniego małżeństwa a drugą żoną, za nic nie biorąc odpowiedzialności. Dzieci nie mogą bowiem donieść urzędnikom na biologicznych rodziców, nawet jeśli ci zwyczajnie się nad nimi znęcają. A jeśli dzieci te umierają przez niewłaściwy osąd najbliższych, nie mogą stać się duchami i dopominać o sprawiedliwość. Jedyną osobą, na której mogą się zemścić, jest macocha, z którą nie łączą ich żadne więzi krwi. 

Książka zawiera bardzo wiele opowiadań, legend, podań, które przedstawiają kobiece duchy i boginie. Kobiety które zmarły w skutek przestępstw, rodzinnych matactw, młode narzeczone, albo młode żony. Każdy rozdział pokazuje inny problem społeczny, inny aspekt kobiecych problemów. Autorka przedstawia historie wywodzących się z czasów królestwa Joseon, ale cofa się również wcześniej do czasów Trzech Królestw, a więc historie, które pojawiają się na kartach powieści, pojawiły się na przełomie II tysiącleci. 

Dużym plusem tego tytułu jest język, dzięki któremu łatwo poznaje się zarówno same historie, jak i opisy i sens społeczny przedstawiony przez autorkę. Zastanawiam się jak duża rola w tym autorki, a jaka tłumaczki. Co prawda przy niektórych opowieściach pojawia się sporo obcobrzmiących nazwisk, mogących stanowić problem dla nieprzyzwyczajonych osób, ale w całym przekazie schodzą na drugi plan. 

Młode wdowy stwarzały pod tym względem pewien problem. Ludzkie życie było długie i pełne pokus, dlatego kobiety uważały, że jeśli nie zdołają poskromić własnych żądz, zszargają reputacje i dobre imię całej rodziny. Niektóre z nich zaraz dołączały do mężów albo odbierały sobie życie po odchowaniu potomstwa i otrzymywały przydomek cnotliwych pań. Byli i tacy, którzy sami namawiali młode owdowiałe synowe do popełnienia samobójstwa, co miało im zapewnić chwalebny tytuł. 

Autora bardzo wyraźnie wskazuje, że konfucjanizm, który pojawił się w Korei, zepchnął kobiety na margines, zakuł je w kajdany obyczaju narzuconego przez mężczyzn, który z czasem zaczęły stosować również kobiety. Córki, które nie były traktowane jak pełnoprawne członkinie rodzin, bo po ślubie odchodziły z domu. Młode żony, które przez lata były tłamszone przez teściów, a status i odrobinę władzy zyskiwany dopiero po urodzeniu i odchowani synów. Kobiety zgwałcone, które stawały się hańbą rodziny, młode wdowy, które powinny podążyć za mężem, a jeśli nie, do końca życia powinny żyć w czystości. Relacje dzieci z macochami, pozycja drugich żon. Ale także wierzenia w kobiece boginie, który miały stworzyć świat, boginki, które wychodziły za śmiertelników, czy kobiety, które stawały się boginiami po trudach życia jako ludzie. 

Po lekturze tej książki wiem jedno - nigdy nie chciałabym żyć w czasach królestwa Joseon, kiedy kobiety nie miały wiele do powiedzenia we własnej sprawie. I choć wydawało mi się, że to nasze polskie przodkinie miały trudne losy, to mam wrażenie, że ich trudne dzieje były odrobinę lepsze niż kobiet żyjących w podobnych czasach na półwyspie koreańskim. 

(...) rytuały na cześć zmarłych naturalnie stanowiły domenę konfucjanizmu i szlachciców płci męskiej, natomiast troska o osoby, które odeszły w sposób odbiegający od ustalonych norm, przypada w udziale kobietom działającym w ramach szamanizmu i buddyzmu. 

Ciekawym elementem poruszanym przez autorkę jest szamanizm i buddyzm, dwie religie, które były odgórnie tłamszone przez nowo narzucony konfucjanizm. To one stały się opoką dla kobiet, to w tych religiach, w rytuałach, które były odprawiane, kobiety znajdowały swoją niszę. Szamankami w dużej mierze były właśnie kobiety, to one opiekowały się zmarłymi, to one odprawiały rytuały dla dusz i odpędzały złe duchy. 

Nie wszyscy żyli tak samo, co wyraźnie wskazuje autorka. Zdarzały się również rodziny, w których ukochane córki były hołubione, szlachcianki dziedziczyły po rodzicach majątki, a dziadkowie z obu stron często widywali się z wnukami. Jak w każdej kulturze ludzie zdarzali się różni, wielu z nich wyłamywało się z konwenansów i  ogólnie przyjętych zwyczajów. 

Droga, jaką bohaterki mitów przechodzą, by zostać boginiami, odzwierciedlała trudy, z jakimi mierzą się w rzeczywistości prawdziwe kobiety. 

"Duchy i boginie" to pozycja, która powinna zainteresować każdego, kto interesuje się Dalekim Wschodem. Książka przedstawia wierzenia, podania, legendy łącząc je z bardzo wyraźnym duchem feministycznym. Autorka w przejrzysty sposób przedstawia losy kobiet, które na przestrzeni stuleci plasowały się na niższej pozycji, zawsze zależnej od mężczyzny. Tytuł ten pomaga również zrozumieć motywy, które pojawiają się w koreańskiej literaturze i serialach. Czytałam ją z dużą ciekawością i myślę, że kiedyś do niej wrócę. 




  • Autor: Jeon Heyjin
  • Tytuł: Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach
  • Tytuł oryginalny: 여성, 귀신이 되다(Yeoseong, gwisin-i doeda)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: bo.wiem
  • Liczba stron: 304
  • Premiera: 16 maj 2025


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger