5/03/2025
Jak bardzo wciąga "Lustful" Lena M. Bielska
4/13/2025
Mroźny świat "Snowglobe" So-Young Park
Po katastrofach klimatycznych świat pogrążył się po raz kolejny w epoce lodowcowej, gdzie temperatury dochodzą do -45 stopni. W tych niesprzyjających warunkach przyszło żyć ludziom, którzy przeżyli po wojnach. Chobahm wraz z rodziną mieszka w jednej z wiosek, gdzie pracuje w elektrowni. Żeby zdobyć prąd ludzie pracują w wielkich kołowrotkach, zasilających wioski, ale przekazujących również energię do Śnieżnej Kuli. To jedyne miejsce, w którym jest ciepło i tam mieszkają wybrani - reżyserzy i aktorzy. Chobahm marzy o karierze reżyserki, choć do tej pory nie udało jej się wybić na castingach. Któregoś dnia dostaję propozycję zastąpienia zmarłej aktorki, która jest do niej łudząco podobna. Dziewczyna postanawia iść za marzeniem, ale już od pierwszych chwil przekonuje się, że to co do tej pory oglądała na szklanym ekranie jest zupełnie inne od rzeczywistości Śnieżnej Kuli, Czy uda jej się przetrwać w świecie, gdzie kamery są na każdym kroku, rejestrując każdy etap życia bohaterów?
Wciągnęłam się w ten tytuł od pierwszych chwil. Początkowo przeraził mnie mroźny świat, w którym każda dłuższa chwila spędzona na dworze może skutkować odmrożeniami i śmiercią. Wraz z Chobahm byłam ciekawa Śnieżnej Kuli i tego, jak naprawdę wygląda świat, który do tej pory znała jedynie z telewizji. Jednak autorka dość szybko weryfikuje uwielbienie do tego miejsca. Pokazuje jego mroczne oblicze. Nie pozwala również na nudę, bo choć wydawać by się mogło, że wiadomo, czego się spodziewać po fabule, to kilkakrotnie miał miejsca zaskakujący zwrot akcji, który zupełnie zmienił kierunek, w którym podążała akcja. A zakończenie tylko jeszcze bardziej podrażniło wyobraźnie, zatrzymując wydarzenia i bohaterów w jednym momencie.
Autorka przedstawia zagadnienie przemysłu rozrywkowego, który łamie wszelkie reguły, myśli tylko o zyskach/sławie/uznaniu nie patrząc na człowieka. Myślę, że na ten wątek poza ogólnoludzkim, można też spojrzeć przez pryzmat Korei Południowej, gdzie rynek filmowy/serialowy rozwinął się niezwykle mocno. W książce widać, że nic tak naprawdę nie jest prawdziwe. Aktorzy, których uwielbiają wszyscy poza kopułą, są kierowani przez reżyserów, mogą zyskać swoje pięć minut sławy, ale mogą również w niełasce zostać wydaleni z Kopuły. A ciągła obserwacja, życie w świecie, który nie jest prawdziwy, a nawet najbliżsi okazują się dwulicowi, może zniszczyć każdego człowieka. Chobahm bardzo szybko odkrywa te wszystkie kwestie, ale jej poznanie tego świata sięga o wiele głębiej i sprawa, że również jej świat chwieje się w posadach.
Akcja też powieści nie zwalnia nawet na chwilę, a czym bliżej końca książki, tym pojawia się więcej niewiadomych, więcej niespodziewanych zwrotów, więcej zaskoczeń. Autorka zostawia czytelnika w napięciu, sprawiając, ze chciałby czym prędzej sięgnąć po kolejny tom i odkryć te wszystkie niewiadome. Jednocześnie podczas lektury miałam wrażenie, że ten tytuł bardzo dobrze może zostać oddany w serialu. Poszczególne sceny idealnie pasowały mi do poznanych kdram, a niektórzy bohaterowie zyskali twarze aktorów. Jednym słowem, jest to plastyczna historia, która świetnie sprawdzi się na ekranie.
Trzeba zaznaczyć, że przekład nie jest bezpośredni, został dokonany z języka angielskiego. Jednocześnie mimo tego zabiegu, czułam elementy świata koreańskiego, który można było wyłapać tej historii.
"Snowglob" to ciekawa dystopia, pokazująca świat przyszłości, którzy rządzony jest nietypowymi prawami. Ma elementy wspólne z "Igrzyskami śmierci", poprzez rolę mediów i wyniesienie rozrywki ponad wszystko. Jednocześnie czuć w nim świeżość, jak również wschodni sposób narracji. Autorka nie daje tu wszystkiego na tacy, często pewne rzeczy zostają niedopowiedziane. Akcja natomiast mknie do przodu, cały czas zaskakując i nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Jestem niezwykle ciekawa drugiego tomu, który mam nadzieję, wyjaśni pewne kwestie.
- Autor: Park So-Young
- Tytuł: Snowglobe
- Seria: Snowglobe Dylogia #01
- Tytuł oryginalny: 스노볼 (seunobol)
- Tłumaczenie: Dawid Świąder (z angielskiego)
- Wydawnictwo: StoryLight
- Liczba stron: 400
- Premiera: 12 marzec 2025
4/06/2025
Niezwykła "Bibliotekarka na froncie" Janet Skeslien Charles
Budynek to przecież nie to samo co społeczność. To tylko ciało, nie dusza. Przez te ostatnie kilka tygodni prowadziliśmy niezliczone godziny wspólnego czytania, wypożyczaliśmy książki podczas objazdów okolicy, podsuwałyśmy opowieści po cichu, tajnie, niczym matka dodająca tran do mleka. W końcu odbudowa kiedyś się zakończy, a w tym czasie nauczę Marcelle wszystkiego, co sama wiem, i znajdę inne, nowe sposoby na zgromadzenie społeczności wokół książek.
Miałam nadzieję, że literatura zbliży Jenne i Henriego, że wydobędzie Sidonie z jej odosobnienia, że dzięki objazdowym godzinom czytania przyniesie dzieciom wytchnienie, że obdarzy Marcelle równowagą i pewnością siebie. Po tym, co wycierpieli, zasłużyli na szczęście, na to, by wreszcie być bohaterami własnych opowieści - w życiu i w powieściach.
- Autor: Charles Janet Skeslien
- Tytuł: Bibliotekarka na froncie
- Tytuł oryginalny: Miss Morgan's Book Brigade
- Tłumaczenie: Agnieszka Szmatoła
- Wydawnictwo: Mando
- Liczba stron: 376
- Premiera: 12 marzec 2025
3/30/2025
Kim jest "Podejrzany X. Pochodnia zbrodni" Keigo Higashino
- Autor: Keigo Higashino
- Tytuł: Podejrzany X. Pochodnia zbrodni
- Tytuł oryginalny: 容疑者Xの献身 [Yōgi-sha X no Kenshin]
- Tłumaczenie: Klaudia Ciurka
- Wydawnictwo: Relacja
- Liczba stron: 384
- Premiera: 12 marzec 2025
3/16/2025
Kim jest "Starsza pani z nożem" Gu Byeong-Mo
Bez względu na to, jaki kto ma zawód, po pięćdziesiątce można jednego dnia zarządzać personelem, a następnego zostać zmuszonym do przejścia na emeryturę.
- Autor: Gu Byeong-Mo
- Tytuł: Starsza pani z nożem
- Tytuł oryginalny: 파과 (pagwa)
- Tłumaczenie: Anna Dinejko-Wąs
- Wydawnictwo: Mova
- Liczba stron: 240
- Premiera: 11 październik 2023
3/12/2025
Gdzie znajduje się "Pralnia serc Marigold" Yun Yungeun
To pierwsza książka autorki wydana w Polsce, swoją premierę w Korei miała niedawno, bo w 2023 roku. Zaliczana do comfort book, łączy ze sobą opowieść magiczną z codziennymi życiowymi problemami bohaterów. Może przynieść pocieszenie i nadzieję na przyszłość.
Dawno, dawno temu w pewnej magicznej mieścinie urodziła się dziewczynka, żyjąc w szczęściu razem z rodzicami i innymi mieszkańcami miasteczka. Miejsce to było dobre, ludzie wzajemnie sobie życzliwi, panowały tam tylko dwie pory roku, a wielu mieszkańców posiadało różne zdolności magiczne. To właśnie te zdolności sprawiły, że bohaterka obudziła się w świecie bez bliskich, i choć przeżywała wiele żyć, nigdy nie była w stanie odnaleźć rodziców. Smutek i żal sprawiły, że wycofała się z życia, aż którym istnieniu trafia do miasteczka Marigold i otwiera tam Pralnię Serc. Miejsce, które ma ukoić ból, wyprać bolesne tematy z wnętrza i ruszyć dalej z czystym sercem przez życie.
Dni upływające w tej krainie to czysta sielanka. Klimat pod niebem o barwie chłodnego błękitu nie jest ani przesadnie upalny, ani zimny. Jedzenia tam pod dostatkiem, śmiechom nie ma końca. Ludzie o ciepłych spojrzeniach i dobrych sercach żyją wspólnie, nie znając takich uczuć jak nienawiść, ból czy smutek. Nikt nie rani innych słowami, dlatego nieustannie panuje tam spokój.
Książka zaczyna się bardzo pozytywnie, przenosi do fantastycznego świata, jednak autorka dość szybko z niego ucieka. Bohaterka wspomina swoje wspaniałe dzieciństwo i rodziców i chce zrobić wszystko, żeby te minione dni wróciły. Choć na przestrzeni stuleci pomaga różnym ludziom w odnalezieniu spokoju i szczęścia, to sama nie może znaleźć go dla siebie. Nie nawiązuje bliższych relacji, żyje w ciągłym zawieszeniu. Dopiero dotarcie do Marigold, pobyt tam i poznanie bohaterów, którzy trochę wchodzą z butami w jej życie, sprawia, że bohaterka zaczyna dostrzegać piękno dnia dzisiejszego.
Mam wrażenie, że historię można podzielić na trzy główne człony, pierwszy to magiczne dzieciństwo, drugi to okres zawieszenia, a w końcu poznanie innych bohaterów i powolne wychodzenie do nich. Zaczęłam ten tytuł jeszcze w zeszłym roku i mniej więcej w połowie odłożyłam go na półkę, na rzecz czegoś innego. Środkowa część historii, w której bohaterka jest w okresie zawieszenia, choć jednocześnie pomaga innym, była dla mnie na tyle nużąca, że musiałam zrobić sobie przerwę.
Ludzkie serce jest pierwotnie miękkie i gładkie jak pupa niemowlęcia, lecz w miarę życia, w wyniku zranień i przyjmowanych ciosów, pojawiają się w nim kolejne zabrudzenia. Plamy z czasem się nawarstwiają; bywa i tak, że tu i ówdzie coś się zagniecie. Niektóre z tych skaz stopniowo zanikają lub ulegają samoistnemu wygładzeniu. Plamy dające człowiekowi silę, by dalej żyć, przyjmują postać obrastających serce słojów, ale im więcej ich zostaje, tym częściej zaczynają uwierać i przynosić ból.
Na przestrzeni historii w Pralni pojawiają się różni bohaterowie, którzy chcieliby oczyścić swoje serca z różnych trudów życia. Autorka przedstawia trudne tematy społeczne, jak bieda, prześladowanie społeczne, kwestie rodzinne, zdrady. W tym wszystkim jednak na pierwszy plan wysuwa się cały czas Ju-eun. Po lekturze niezbyt pamiętam historię odwiedzających Pralnię ludzi, za to został ze mną smutek i żal bohaterki za tym co minęło.
Lektura tej książki ma przynieść ukojenie i nadzieję na przyszłość i gdzieś na kartach powieści można to znaleźć, jednocześnie jednak nie jest to pozycja, która zostanie w mojej głowie na dłużej. Sama akcja jest leniwa i niewiele dzieje się przez większość książki, może właśnie to sprawia, że ciężko mi ją jednoznacznie ocenić.
Prowadząc Pralnię Serc, Ju-eun zdała sobie sprawę, że dzisiaj jest najbardziej wyjątkowym prezentem, jaki dostaje człowiek. Nieważne, ile byśmy żałowali, wczoraj już przeminęło, a jutro, które nie nadeszło, wciąż pozostaje odległą przyszłością. Dlatego musimy żyć dniem obecnym. To właśnie on jest magicznym darem, który każdy z nas otrzymał po równo.
"Pralnia serc Marigold" to pozycja z gatunku comfort book, która przynosi pozytywne emocje podczas lektury, ma dać pokrzepienie i wiarę w lepsze jutro. Jednocześnie prawie całkowity brak akcji sprawia, że to lektura nie dla każdego.
- Autor: Yun Yung-eun
- Tytuł: Pralna serc Marigold
- Tytuł oryginalny: 메리골드 마음 세탁소 (meligoldeu ma-eum setagso)
- Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
- Wydawnictwo: Mova
- Liczba stron: 272
- Premiera: 19 czerwiec 2024
3/08/2025
Czy nadal będą "Zaplątani w konwenanse" Urszula Gajdowska
- Autor: Gajdowska Urszula
- Tytuł: Zaplątani w konwenanse
- Wydawnictwo: Lucky
- Liczba stron: 416
- Premiera: 10 styczeń 2025
3/05/2025
Jak wygląda "Uzdrawiająca moc ceramiki" Yeon Somin
Wypalanie ceramiki jest jak wypalanie serca. Im dłużej kształtujesz grudkowatą, brzydką glinę i patrzysz na nią oczami przepełnionymi miłością, tym bardziej pięknieje i staje ci się droższa.
Jeongmin nie bała się zostać sama, bo wiedziała, że podczas lepienia może pozwolić sobie na błędy. Poza tym nie była profesjonalistką, więc nie musiała tworzyć wymyślnych przedmiotów. Wystarczyło jej popracować na tyle, żeby nie określać tego szumnie lepieniem ceramiki, tylko po prostu dotykaniem gliny. Chciała jedynie stworzyć praktyczne naczynie, w którym mogłaby umieścić jedzenie.
Jeongmin parsknęła w duchu, widząc optymizm Gisika, który wierzył, żę może odnieść sukces, zmieniając zawód po trzydziestce. Jednocześnie jednak poczuła zazdrość. Z powodu jego gotowości do podjęcia wyzwania i odwagi potrzebnej do dokonania takiego wyboru. Pomimo że sama miała o trzy lata mniej, nie była wystarczająco pewna siebie, żeby podjąć taką decyzję. Gisik odznaczał się determinacją, której jej brakowało.
Wypalając ceramikę w warsztacie Soyo, odzyskiwała poczucie czasu, a gdy obserwowała zmieniające się stroje członków grupy w pracowni, wróciła do niej świadomość mijających pór roku.
3/02/2025
Kim jest "March" Geraldine Brooks
Klasyka ma to do siebie, że nie pokazuje wszystkich elementów historii, zostawiając czytelnika z mnóstwem pytań i wątpliwości. Małe kobietki to pozycja, która od lat znajduje się w kanonie klasyki, pokazując trudne losy sióstr w czasie wojny secesyjnej. Poznajemy Meg, Jo, Beth i Amy, panią March i ich sąsiadów, a gdzieś w tle tej historii jest ojciec rodziny, który wyruszył na wojnę. Ta tajemnicza postać przez większość powieści jest nieobecna w życiu młodych kobiet, a podczas lektury pojawiają się różne pytanie o jego osobę. I właśnie książka Geraldine Brooks uzupełnia tą wiedzę, pokazuje drugą stronę medalu i losy ojca rodziny.
Kapitan March pisze z frontu listy do swojej żony i córek. Oglądając przerażające sceny z bitew, cofając się przed armią konfederatów, stara się oszczędzić tych tragicznych obrazów swoim bliskim. Jednocześnie sam wspomina swoją młodość i późniejsze czasy, kiedy to zdobywał doświadczenie na południu stanów i wrócił w rodzinne strony, aby założyć rodzinę. Jego obecne starania, jako kapelana, sprowadzają się do ulżeniu żołnierzom, ale również na nauce czarnoskórych, którzy zostali uwolnieni przez żołnierzy unii.
Obiecałem jej, że będę pisał codziennie, ale zauważyłem, że zbieram się do spełnienia tego przyrzeczenia akurat wtedy, gdy jestem w najgorszym nastroju. Bo wtedy jest trochę tak, jakby przez chwilę tu ze mną była, a jej kochająca dłoń spoczywała na moim ramieniu. Ale w istocie wdzięczny jestem, że jej tu n i e m a, że nie widzi tego, co ja tu muszę oglądać, że nie wie tego, czego ja się dowiaduję. Dlatego nie czynię sobie wyrzutów z powodu autocenzury: nigdy przecież nie obiecywałem, że będę pisał prawdę.
Autorka pokusiła się o historię pana Marcha, a obraz, który wyłania się z książki pokazuje człowieka wielowymiarowego. Jego codzienność na polu bitew, w obozach żołnierzy Unii, a potem na plantacji bawełny zmusza go do różnych wyborów i decyzji. Jednocześnie wspomnienia pokazują, jaki był jako młody chłopak, z czym się zetknął i jak go to ukształtowało. Jego wiara w niesprawiedliwość, chęć niesienia pomocy czarnoskórym, myślenie o równości - wielokrotnie zderza się z murem. Wraz z rozwojem historii, podczas różnorodnych wydarzeń bohater ma do siebie coraz więcej żalu i poddaje się samokrytyce za własne czyny.
Książka, choć pisana współczesnym językiem, zazębia się z wydarzeniami, które miały miejsce w Małych Kobietkach. Pojawiają się wspomnienia bogatego domu, który March stworzył ze swoją żoną, ale również wydarzeń, które doprowadziły do utraty majątku. A także jego choroba i pobyt w szpitalu, które sprowadzają panią March do Waszyngtonu. To wszystko sprawia, że ta historia staje się tak bardzo prawdopodobnym uzupełnieniem klasycznej powieści.
O kim powiedzieć można, że jest odważny? O kimś kto nie czuje lęku? Jeśli tak, to męstwo należy uznać za eufemizm skrywający brak wyobraźni u racjonalnego myślenia. Człowiek odważny, prawdziwy bohater, drży z przerażenia, poci się, czuje niepokój we wszystkich wnętrznościach, a mimo to idzie naprzód, by osiągnąć to, co postanowił.
Podczas lektury powoli zmienia się obraz głównego bohatera. Początkowo wydaje się on mężczyzną wierzącym w ideały, działającym na przekór przeciwnościom, ale wraz z rozwojem akcji pewne wydarzenia pokazują inną jego stronę. Autorka daje też głos Marmee, która przybliża swój punkt widzenia na wydarzenia i zachowanie męża. Ten moment jest bardzo ważny i ponowne burzy pewien obraz, który wcześniejsza lektura ukształtowała w głowie czytelnika.
Postać kapitana Marcha została zainspirowana przez ojca autorki Małych Kobietek. Czerpała ona z dzienników pana Alcotta, który był bardzo nietuzinkową postacią i wiele cech jego charakteru, czy sposobów na życie zaszczepiła swojemu bohaterowi. Jego ideały dotyczące wyzwolenia czarnoskórych niewolników, ale także kwestie odżywania, które w tamtych czasach z pewnością uchodziły za niezwykłe i nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem, to tylko nieliczne z cech, którymi charakteryzuje się bohater.
Pozwoliłam mu na to, co mężczyźni zawsze robią kobietom: mógł pomaszerować po tę próżną chwałę i pusty aplauz. A kobiety muszą zostawać z tym całym bałaganem: ze zburzonymi miastami, spalonymi stodołami, poranionymi zwierzętami i martwymi ciałami synów i mężów.
Obraz pani March, który wyłania w Małych Kobietkach, wydaje się ideałem żony i matki. Tutaj autorka dała szanse bohaterce na pokazanie drugiej twarzy. Z jednej strony główny bohater pokazuje jej zachowania i nie zawsze spokojny charakter w swoich wspomnieniach, ale jeszcze więcej ma do powiedzenia sama bohaterka, która podczas pobytu w Waszyngtonie staje się przez chwilę narratorką powieści.
Historia, która ma miejsce podczas wojny secesyjnej, ale również lata przed jej wybuchem, przedstawia jednocześnie trudny dla nas do przyjęcia obraz tamtych czasów, czyli kwestie niewolników i obchodzenia się z czarnoskórymi przez białych ludzi z południa. Autorka pokazuje różne sceny na plantacjach, podczas targów, ale wspomina również o "kolei podziemnej" i abolicjonistach, którzy w różny sposób pomagają zbiegom.
Proszę cię tylko o to, żebyś zrozumiał, że kiedy upadamy, możemy zrobić tylko jedno: powstać i iść dalej przez życie. A przy tym próbować robić jak najwięcej dobra dla innych, których spotykamy na naszej drodze. Możliwości mamy ograniczone, ale jednak coś da się zrobić nawet naszymi słabymi rękami.
"March" to powieść, która z jednej strony pokazuje obraz nieobecnego w Małych Kobietkach ojca rodziny, kreuje postać idealisty walczącego w słusznej sprawie, który jednocześnie ma swoje za uszami. Autorka w ten sposób uzupełnia historię Małych Kobietek, ale ten tytuł można czytać niezależnie. To historia pokazująca trudne czasy wojny secesyjnej i dylematy moralne, które nie są obce bohaterom. Napisana współczesnym językiem, jest łatwiejsza do strawienia niż klasyka gatunku pisana ponad 150-lat temu.
- Autor: Brooks Beraldine
- Tytuł: March
- Tytuł oryginalny: March
- Tłumaczenie: Jarosław Skowroński
- Wydawnictwo: Relacja
- Liczba stron: 320
- Premiera: 26 luty 2025
2/23/2025
Jak prezentuje się "Osiedle sielskiej przyszłości" Gu Byeong-Mo
Niewielkie bloki składające się łącznie z dwunastu mieszkań zostały wybudowane nieco ponad dekadę wcześniej, w czasie mody na podobne konstrukcje. Znajdowały się w górskim zaciszu, daleko od innych terenów mieszkalnych, bez jednego nawet sklepu czy przydatnej placówki w pobliżu. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że na tym kompletnym pustkowiu tuż obok wyschniętego strumyka postawiono jakiś pensjonat. W każdym razie rząd przygotował osiedle z wyjątkową starannością, więc mieszkania były schludne, miały dobry rozkład pomieszczeń i odpowiedni metraż, największą ich zaletę stanowił zaś fakt, że wynajmującym było państwo, a nie osoba prywatna.
Dzieci ruszały się, przemieszczały i robiły gwar. Za każdym razem, gdy wybuchały płaczem lub śmiechem, uderzywszy się o coś lub potknąwszy, bądź kiedy doskwierało im pragnienie lub ciałka zraszał pot, szukały swoich mam. "Mamo!", wołały, choć nie było to podyktowane fizyczną potrzebą. Krzyki te czasem wyrywały im się przypadkowo, determinowane wewnętrznym instynktem lub głęboko zakorzenionym przez naturę odruchem bliskim biciu serca.
Jakiś miesiąc później jej biorytm niczym się nie różnił od większości aktywnych zawodowo matek łączących pracę i opiekę nad dziećmi oraz przyrządzających jeszcze w przerwach kimchi ze szczypiorku. Ogarniało ją głębokie zmęczenie. Bez przerwy czuła się spięta, a że dzieci doglądane były w mieszkaniu kogoś innego, nie mogła spokojnie wyciągnąć nóg ani walnąć się całym ciałem na kanapę.
Człowiek dorośleje, dopiero gdy pojawi się dziecko. Ślub i życie we dwoje to tylko zabawa w dom.
2/19/2025
Naprawdę "Kocham cię, życie" Magdalena Kordel
- Autor: Kordel Magdalena
- Tytuł: Kocham cię, życie
- Wydawnictwo: Literackie
- Liczba stron: 291
- Premiera: 29 styczeń 2025
2/16/2025
Jaki naprawdę jest "Tajwan. Herbata na beczce prochu" Marcin Jacoby
Tajwan, niewielka wyspa, która ma powierzchnię około 1/10 Polski jest w solą w oku Chin kontynentalnych, jest również dużym problemem dla wielu państw na świecie. Lektura książki Marcina Jacoby pozwoliła mi z jednej strony zrozumieć ogrom własnej ignorancji, z drugiej przybliżyła mi kulturowo, historycznie i politycznie tę część świata. Po raz kolejny potwierdziłam, że autor ma świetne pióro i łatwość w przekazywaniu informacji nawet największemu laikowi.
Tajwan, niewielka wyspa na wschodnim wybrzeżu Chin, to górzysty kraj, w którym mieszkańcy zasiadają do rozmowy nad czarką oolunga, są największym producentem mikroczipów na świecie, państwo posiada prezydenta, własną flagę i oficjalnie nazywa się Republiką Chińską. Większość krajów świata (pod naciskiem Chińskiej Republiki Ludowej) nie uznaje odrębności Tajwanu, co nie zmienia faktu, że większość z nich ma również doskonałe kontakty gospodarcze z tym państwem. Jaka jest historia wyspy, kim czują się jej mieszkańcy i co zajmuje ich myśli w codziennym życiu?
Nigdy nie interesowałam się szczególnie Tajwanem, choć gdzieś w wiadomościach pojawiał się co jakiś czas komunikat, że Chiny planują zbrojny napad, to gdzieś w swojej naiwności myślałam, że to sytuacja podoba do Tybetu. Dlatego cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę książki Marcina Jacoby, bo dzięki niej udało mi się poznać zawiłą historię wyspy, jej powiązania z ChRL, ale również to jak identyfikują się jej współcześni mieszkańcy.
Autor w przystępny sposób przedstawia wiele aspektów tego kraju, który od 1949 roku istnieje jako Republika Chińska. Duża część mieszkańców wyspy to etniczni Chińczycy, choć z różnych rejonów chin kontynentalnych i przybyłych na wsypę w różnym czasie, a na wyspie znajduje się również rdzenna ludność. Rząd, który stworzył Republikę Chińską, był opozycją Chińskiej Republiki Ludowej i jest to jedna z przyczyn, przez które wyspa odcina się od kontynentalnych Chin. A mieszkańcy? Współczesne młode pokolenie nazywa siebie po prostu Tajwańczykami.
Tajwan to nie Japonia, gdzie nikt nikogo nie widzi w tłumie i gdzie wszystko ma być w nienagannym porządku. Nie Korea Południowa, gdzie wszyscy mają być eleganccy i perfekcyjnie modni. I nie Chiny kontynentalne, gdzie każdy próbuje wygrać z bezwzględną konkurencją, zarobić dużo pieniędzy i wyjechać. Tajwan idzie sobie spokojnie do przodu, a Tajwańczycy najlepiej czują się wtedy, gdy nic się nie zmienia, gdy jest tak, jak było. Bo było dobrze.
Oprócz wielkiej polityki książka przesiąknięta jest codziennością Tajwanu, autor przybliża klimat tego miejsca, zarówno ten meteorologiczny jak i społeczny, przestawia lokalną społeczność, nocne targi, różnorodne jedzenie, codzienność Tajwańczyków, co w różny sposób łączy się też z polityką lokalną. Na kartkach książki znaleźć można również temat wierzeń, a także grup społecznych, kwestii językowych i tożsamościowych.
W tym wszystkim jest równie dużo autora, jego przygód i historii z pobytu na Tajwanie, zarówno tych dawnych, kiedy jako młody student trafił na wyspę (karaluchy będą mi się śnić po nocach), jak i tych bardziej współczesnych, podczas licznych wizyt i spotkań, również tych, które miały przyczynić się do powstania tej książki. To wszystko sprawia, że książka staje się bliższa podczas lektury, pomimo dalekowschodniego klimatu czuć również odrobinę dobrze znanego nam świata.
"Tajwan. Herbata na beczce prochu" to znakomite kompendium wiedzy o Tajwanie, świetny przewodnik po kraju, w którym autor przedstawia bardzo szeroko kraj, jego mieszkańców, kulturę, historię, politykę i gospodarkę, a wszystko to napisane jest lekkim piórem, bardzo przystępnie, dzięki czemu czyta się z dużą przyjemnością. To lektura dla każdego, kto chciałby dowiedzieć się więcej o tamtym rejonie świata, kto interesuje się Tajwanem, albo właśnie do tej pory miał mgliste pojęcie o wyspie. Marcin Jacoby sprawi, że Republika Chińska stanie się zdecydowanie bliższa podczas lektury.
- Autor: Jacoby Marcin
- Tytuł: Tajwan. Herbatka na beczce prochu
- Seria: Spektrum Poleca
- Wydawnictwo: Muza
- Liczba stron: 352
- Premiera: 29 styczeń 2025