Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maroko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maroko. Pokaż wszystkie posty

8/26/2012

"Krawcowa z Madrytu" Maria Duenas

"Krawcowa z Madrytu" Maria Duenas
Dane techniczne:
  • Autor:  Duenas Maria
  • TytułKrawcowa z Madrytu
  • Tytuł oryginalny:  El Tiempo entre costuras
  • WydawnictwoŚwiat Książki
  • Liczba e-stron: 522
  • Premiera: sierpień 2011
  • Gatunek: powieść historyczna

1,5 mln sprzedanych egzemplarzy


Maria Duenas, jak sama twierdzi, nie myślała o pisaniu powieści. Z zawodu jest doktorem anglistyki na uniwersytecie w Murcia. Wspomnienia matki, urodzonej w hiszpańskim protektoracie Maroka, były jednym z najważniejszych czynników, które przyczyniły się do zmiany zdania autorki. Powieść, którą napisała, zachwyciła zarówno czytelników hiszpańskich jak i tych poza granicami kraju. "Krawcowa z Madrytu" (dokładne tłumaczenie to "Czas między szwami") została przetłumaczona na ponad 20 języków.

Po licznych pozytywnych recenzjach postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej książce. Podchodziłam do niej ostrożnie, nie chcąc zawieść się tak samo jak na "Kuchni duchów". Całe szczęście w tym wypadku mam zupełnie inne odczucia. 

Sira - to młoda dziewczyna wychowywana przez matkę. Obie mieszkają w ubogiej dzielnicy Madrytu, obie również pracują jako krawcowe aby zarobić na życie. Sira wykazuje w tym zawodzie nadzwyczajne zdolności. Poznaje mężczyznę, z którym w przyszłości planuje ślub. Wszystko zmienia się w jednej chwili. Dziewczyna zrywa zaręczyny z powodu porywu serca. Razem z kochankiem wyjeżdża z miasta zagrożonego wojną domową do bezpiecznego Protektoratu. To dopiero początek jej przygód. Poznaje wielu ludzi, zostaje oszukana, otrzymuje pomoc. Wykorzystuje swoje zdolności. W końcu wraca do Madrytu z tajnym zadaniem. Historia jej życia jest barwna i ciekawa. 

Tajna miłość w czasach nienawiści, nędzy i zdrady.

Jest to pozycja obszerna, w żadnym wypadku jednak nie nudna. Sira opowiada swoje losy z perspektywy lat. Wspomina o swoim dzieciństwie. Ale właściwa historia zaczyna się w momencie poznania kochanka, który bardzo drastycznie wpłynął na jej życie, oraz wyjazdu do Maroka. Autorka postawiła na drodze bohaterki osoby, które w tamtych czasach bardzo istotnie wpłynęły na historię. To wszystko powoduje, że ciężko zaliczyć tą książkę do jednego gatunku. Jest to książka historyczna, romans, powieść kryminalna i szpiegowska. Czytałam ją w każdej wolnej chwili, choć miałam ich ostatnio niewiele. Byłam ciekawa jak akcja potoczy się dalej. I wielokrotnie autorka mnie zaskakiwała. Sira z nieśmiałej i nieporadnej dziewczyny z biegiem czasu zmienia się w pewną siebie kobietę. Miłość która się pojawia nie jest nachalna i na pewno nie wystawia się na pierwszy plan. Powiem więcej jest to jeden z wielu wątków, który można znaleźć raczej pod koniec książki. 

Madryt przed wojną domową. Maroko w okresie Protektoratu hiszpańskiego z jego licznymi kontrastami. Madryt w czasie II wojny światowej. Każde z tych miejsc jest inne. A jednak autorce udało się je przedstawić bardzo plastycznie. 

Od pewnego czasu jestem zainteresowania II wojną w każdym jej aspekcie. Hiszpania, ze swoją pozorną neutralnością jest dla mnie zaskakującym miejscem. Niemcy i Anglicy oglądający razem wyścigi a potem zwalczający się przez szpiegów. Gestapo w Madrycie. Żydzi w kasynach, czekający na transport do Ameryki. Jest to bardzo odmienna wizja tego, co w tym samym czasie działo się w Warszawie. 

Jest to świetna pozycja, w której każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zastanawiałam się nad jej minusami ale naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Przeczytajcie. Warto. 


2/10/2012

"Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahir Shah

"Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahir Shah
Dane techniczne:
  • Autor: Tahir Shah
  • Tytuł:  Dom Kalifa. Rok w Casablance
  • Wydawnictwo:  Wydawnictwo Literackie
  • Liczba stron: 298
  • Premiera: 19.10.2011
  • Gatunek: Proza obca, podróże

Podróż, przygoda, zagadka i humor w jednym tomie!
Mieszkający w Anglii Tahir Shah postanawia przenieść się do Maroka. Shah, pochodzący z szanowanego rodu afgańskich wojowników, nauczycieli, pisarzy i dyplomatów, od dawna odczuwał nieuświadomioną tęsknotę za kulturą arabską, od której został odcięty. Wyjazd do Maroka stanowi dla niego powrót do korzeni. Kupuje podupadłą posiadłość w Casablance, której niegdysiejszą świetność skrywają pajęczyny i kurz. Tytułowy Dom Kalifa jest nawiedzony przez złośliwego dżina Quandishe… A to nie koniec, na przemian zabawnych i mrożących krew w żyłach, przygód Shaha.

Codzienna praca, obowiązki, rutyna. Każdy myśli czasami żeby się z tego wyrwać. Znaleźć sobie miejsce na ziemi, gdzie będzie żył tak jak sam zechce. Niekiedy wystarczy wyjechać do drugiego miasta, czasem musi być to inny kraj. A czasami kontynent. Mało kto jednak odważy się na zostawienie wszystkiego i przeprowadzkę do kraju o całkowicie innej kulturze i tradycji. Tahir Shah miał z tym trochę mniej problemów. Jego korzenie wywodzą się z gór Afganistanu, oraz z salonów brytyjskich. Jako dziecko wielokrotnie wyjeżdżał z rodzicami między innymi do Maroka. Kupił więc "Dom Kalifa" i przeprowadził się z rodziną do Casablanki.
Zderzenie Europy z Afryką. Kultury brytyjskiej z marokańską. Oraz wiary. To wszystko musiał pokonać Tahir żeby osiąść w swoim nowym domu. Przybył do domu, który nie był zamieszkały przez 10 lat. Musiał poradzić sobie z nadzorcami, którzy bardziej niż on czuli się panami sytuacji. W wiarą w wszechobecne dżiny. W brak jakiejkolwiek organizacji rządowej. Znalezienie fachowców, których zatrudnienie i praca toczy się zupełnie inaczej.
Kiedy zaczynałam czytać "Dom Kalifa" myślałam że jest to powieść z elementami fantastyki. Szybko przekonałam się o pomyłce. Autor opowiada swoje losy w tym kraju. Swoje pierwsze spotkanie z "prawdziwym" Marokiem. I byłam zafascynowana. Bardzo pomógł mi język. Jest przystępny i przejrzysty. Narracja pierwszoosobowa. Shah nie przyśpiesza wydarzeń, nie opowiada czego się dowiedział potem. Razem z nim można poznawać aspekty życia w kulturze muzułmańskiej.
Zawsze uważałam że Maroko jest pięknym krajem, gdzie w górach i w wioskach żyją ludzie według starych tradycji i ideałów. Jednak takie miasta jak Casablanka czy Tager zawsze uważałam za przesiąknięte europejską kulturą. Przecież przez tyle lat była to kolonia francuska. Jedyne co z tamtych czasów się ostało to język. I podupadające budynki w dzielnicach francuskich. Pozostałe 99% Casablanki to miasto na wskroś arabskie, muzułmańskie i afrykańskie. Na każdym kroku wiara w Allaha i proroka przecina się w zabobonny strach w dżiny, które przecież zostały opisane w Koranie. Także stosunki międzyludzkie są tam zupełnie inne. Jeśli nie ma się powiązań nic się nie załatwi. To trochę jak u nas w dawnych, dobrych czasach ;)
Podziwiam autora że pomimo tych przeciwności, które się przed nim piętrzyły nie zostawił "Domu Kalifa", Casablanki i nie wrócił do Anglii. Do końca myślałam że tak się stanie. Wydawało mi się że momentami walczy sam z całym światem a jednak się nie poddał i wygrał tą walkę. A może raczej się przystosował...
Po przeczytaniu "Domu Kalifa" mam straszną chęć wybrać się do Maroka. Chciałabym zwiedzić opisywanie przez niego miejsca. A to chyba najlepsza rekomendacja dla książki. Polecam z całego serca, ja zamierzam wrócić do niej w przyszłości.
Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger