Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść polska. Pokaż wszystkie posty

6/03/2018

ZAPOWIEDŹ "Miłość ma twoje imię" Ilona Gołębiewska

ZAPOWIEDŹ "Miłość ma twoje imię" Ilona Gołębiewska

Ilon Gołębiewska skradła moje serce trylogią o Starym Domu. Już pierwszymi swoimi książkami dość wysoko postawiła poprzeczkę sobie i czytelnikom. Teraz przyszła pora na jej nową powieść. Wiedziałam o niej od dawna i czym bliżej premiery, tym bardziej jestem jej ciekawa. To zupełnie inna historia, ale z pewnością równie wciągająca. 

O czym jest ta powieść? 


Potrzeba bycia kochanym określa nasze życia. Błądzimy, szukamy, wciąż mamy nadzieję, że obok nas pojawi się ten ktoś najważniejszy. Ale „serce nie sługa”, nie zawsze postępuje zgodnie z rozumem i potrafi pokochać człowieka, który niszczy siebie, bliskich i swoje życie.
Anna Janowska, kobieta z przeszłością, samotnie mierzy się z wyzwaniami, wciąż nie może znaleźć szczęścia. Prowadzi intensywne życie, by zapomnieć o tragicznym wypadku sprzed lat, który odebrał jej rodzinę i sprawił, że młoda dziewczyna musiała szybko dorosnąć. 

7/01/2015

"Kryształowe sny" Anna Sokalska

"Kryształowe sny" Anna Sokalska
Tytuł: Kryształowe sny
Autor: Anna Sokalska
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza ATUT
Stron: 368
Gatunek: fantasy






Elfy, orki, magowie, magiczne lasy i stworzenia... dobrze to znamy. Zdawać by się mogło, że nic nas już nie zdoła uchronić przed pewną monotonią i zestawem takich motywów, które w literaturze fantastycznej przewinęły się conajmniej kilka razy. A mimo to - temat jest podejmowany, a my wciąż z przyjemnością po to sięgamy. To od pisarza zależy, czy powieść się obroni.

Gdy pierwszy raz wzięłam do ręki tę książkę, zaskoczyło mnie to, że dialogowe części ujęte są w formę zbliżoną do tej spotykanej w dramatach, a nie za pomocą myślników. W praktyce taki zabieg ułatwił mi czytanie. 

Oto powieść serwuje nam historię dwójki jeszcze właściwie dzieciaków, którym życie funduje przyspieszone dorastanie, gdy przez wioskę w której żyją spokojnie, przetacza się jak huragan obca i wroga armia. Stają w jednej chwili przed trudnymi wyborami, oraz zmuszeni są do tułaczki. Spotykają różne osoby, o nie zawsze jasnych intencjach, i na pewno nie będących jednowymiarowymi. Nie wszystko, co się dzieje, jest oczywiste, choć wiele też jest zabiegów sprawdzonych i lubianych w literaturze przygodowo-fantastycznej.

W powieści nie ma wielu bohaterów, którzy mają istotne znaczenie dla wydarzeń. Jest wiele osób anonimowych, takich jak wojsko czy goście w karczmie, jednak akcja skupia się na niewielkiej grupce ludzi. Dla autorki, jak odnosiłam wrażenie, bardzo istotną rolę odgrywały emocje. Fascynacja, strach, ironia, zmęczenie, złość, zawsze są podkreślane. Dodatkowo to powieść oparta raczej na "storytellingu", niż akcji, której nie ma znowu aż tak dużo. Ważne jest, co bohaterowie sobie nawzajem opowiadają. Ciekawy zabieg, który czyni całość bardzo bajkową i jakby wyjętą ze snu.

Całość oceniam pozytywnie, jednak jest kwestia, która trochę mnie drażniła, a była to warstwa językowa. Historia była na tyle fajna, że niedociągnięcia nie przyćmiły przyjemności, momentami jednak czułam się jakbym czytała nastolatkę. Podchodzę do tego jednak spokojnie, powieść jest jedną z pierwszych w dorobku autorki, a warsztat językowy to bardzo trudna do wypracowania sprawa. Historia którą miałam okazję poznać na tyle zdobyła moje uznanie, że cieszy mnie, że mam również 2 tom (jednak z lekturą odczekam kilka tygodni). Mocno trzymam kciuki za autorkę, a zainteresowanym podam link do jej strony.

                                    

2/24/2014

Pastisz, czy samo życie...? Czyli Szczygielski kontra współczesne kobiety.

Pastisz, czy samo życie...? Czyli Szczygielski kontra współczesne kobiety.
 
Dane techniczne:

Tytuł: Nasturcje i ćwoki

Autor: Marcin Szczygielski
Wydawnictwo: Latarnik
Data wydania: kwiecień 2005
Liczba stron: 248

Typ nośnika: e-book 



Marcin Szczygielski znany jest czytelnikom z książek pisanych we współczesnych realiach, bardzo nam bliskich. Sprawia, że jesteśmy sobie w stanie łatwo wyobrazić bohaterów, być może utożsamić się z nimi. 

"Nasturcje i ćwoki" to moje drugie zetknięcie z tym autorem, na pierwszy ogień już jakiś czas temu poszedł "Berek", w którym poznać można dwie osoby skrajnie różne od siebie - wyzwolonego geja Pawła i konserwatywną, starszą Annę, którą złośliwcy nazwaliby "moherem". Powieść czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie, a kabaretowe, miejscami nawet złosliwe poczucie humoru autora nieraz wywoływało u mnie salwy śmiechu. Ponieważ powieść ta "zrobiła markę" autorowi u mnie, bardzo chciałam przeczytać coś więcej. Więcej tego, co mnie przyssało do kartek, więcej lekkości, ironii i poczucia humoru. I tak oto, kiedy po Targach Książki 2013 miałam możliwość uzyskania kilku ebooków, nawet nie zastanawiałam się, kiedy zobaczyłam w puli dostępnych tytułów "Nasturcje...". 

Książka ta jest przykładem satyrycznego, bardzo przerysowanego spojrzenia na pokolenie współczesnych kobiet w wielkich miastach. Opisu tej grupy, z którą nie potrafię się utożsamić, a która wywołuje we mnie czasem ironiczny uśmieszek. Gazetki, faceci, kosmetyki, faceci, pierdółki, faceci, moda, faceci. Aha, i jeszcze faceci. Przedstawicielką takich kobiet jest Zośka. Jest to dobiegająca do trzydziestki stylistka w jednym z magazynów o modzie i tzw. lifestyle'u. Czytając "Nasturcje..." cały czas miałam przed oczami osobę z talentem do kombinowania, nawet nieco cwaną, ale przy tym leniwą i pyszną. Nie polubiłam jej, tym bardziej przez to, jak traktowała swoją przyjaciółkę, Agnieszkę. Nawet mi przemknęło przez głowę w pewnej chwili, że mając takich przyjaciół w gruncie rzeczy nie potrzebowałabym wrogów... Aga, nieco młodsza, inteligentniejsza i ładniejsza, choć momentami równie nierozgarnięta, zdaje się być nie koleżanką, ale solą w oku Zośki. Wiecznie spychna w cień, budzi więcej sympatii niż główna bohaterka.

Mimo lekkiego, bardzo wciągającego, niemal potocznego języka nie czułam, żeby ta powieść dorównywała "Berkowi", choć utrzymuje charakterystyczny styl autora. Nie sądzę, żeby autor był w szczytowej formie, ale mimo tego mam chęć przeczytania innych jego powieści. Książkę poleciłabym miłośnikom lekkiego pióra, szukających książki którą da się przeczytać w ciągu nawet 1 dnia.



3/05/2013

Słodko-gorzkie dziedzictwo "Cukierni pod Amorem"

Słodko-gorzkie dziedzictwo "Cukierni pod Amorem"
Dane techniczne:

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy.
Seria: Saga o Gutowie tom 1
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: kwiecień 2010
liczba stron: 472





Orzeszkowa, Rodziewiczówna, Konopnicka, Dąbrowska... wszyscy znamy te autorki. Ich książki przenoszą nas dwieście lat wstecz, w realia szlacheckich dworów, czasu powozów, idealnych manier, obyczajowości tak odmiennej od tej, którą dziś znamy. Czytamy historie, jak panowie starali się o panie, jak kobietę uwodziło się pierwszym tańcem, kwiatami, czekoladkami z luksusowych cukierni. Kiedy kobiety były pilnowane przez matki, aby nic nie zaważyło na ich nieskazitelnej opinii, pielęgnowane jak delikatne kwiaty, miały zachwycać urokiem i niewinnością.


"Cukiernia...", jak odniosłam wrażenie, jest próbą nawiązania przez autorkę do tradycji naszych najlepszych pisarek. W ślad za nią ruszamy - dwutorowo - śladami dystyngowanych dam i dżentelmenów z rodu Zajezierskich, jak i zupełnie współczesnej rodziny Hryciów, zamieszkałej w Gutowie.

Jest to pierwsza część opowieści. Historii snutej jak nić na wrzecionie czasu. Mamy dwa wątki prowadzone jednocześnie - nie ułatwia to lektury, lecz od początku miałam poczucie, jakbym oglądała film, a przeskoki w czasie są zmontowanymi w studio przeplatankami między tym, co było, a tym, co jest. Obserwujemy, jak panienki ze znakomitych domów szykują się do ślubu, a współczesnie żyjąca Iga usiłuje rozwiązać zagadkę pierścienia, z którym wiążą się w jej rodzinie niezliczone legendy i opowiastki.

Czego spodziewać się sięgając po tę powieść pani Gutowskiej-Adamczyk? Przede wszystkim bardzo ładnego, możnaby rzec "klasycznego" stylu pisania, stylizowanego nieco na dziewiętnastowieczny, ale też nie do tego stopnia, aby lektura nie była przyjemna, a strony przewracały się same. Dajmy się wciągnąć,  przy filiżance kawy i ciasteczkach, w opowieść o losach pięknych i odważnych kobiet, które nie bały się przeciwstawić przyjętym normom, aby ratować swoje rodziny, dom i to wszystko, co kochały. Nie bały się rzucić na szalę swej godności, aby ich dzieci mogły żyć szczęśliwie. O tym właśnie jest "Cukiernia...", gdy wczytać się w przekaz między wersami - o tym, jak silne i niezłomne potrafią być kobiety i jak wielką podporą pragną być dla najbliższych.

Pierwszy tom to zaledwie zalążek wszystkich wątków, początek niezwykłych, pokręconych losów kilku rodzin. Nie dostaniemy zbyt wielu odpowiedzi, choć pytań jest mnóstwo. Postacie, które pojawiają się na kartach książki są tak żywe, tak prawdziwe, że od razu wybieramy, do kogo czujemy sympatię, a do kogo niechęć. Jagodzianki cudownie pachną, upał piecze nas w kark, a łan zboża okalający pański dwór kojąco szumi.

Całość przedstawia sobą zgrabną, dobrze napisaną powieść nawet nie kobiecą, powiedziałabym, a obyczajową. To sprawiło, że o ile na początku byłam wobec tej lektury niezwykle ostrożna, tak teraz oceniam ją pozytywnie. Miejscami nie zabrakło dłużyzn i nieco naciąganych fragmentów, ale w całej niemal 500-stronicowej książce nie było ich wiele, co nie jest łatwą sztuką przy założeniu, że autorka opowiada, oszczędnie używając dialogów. Poleciłabym ją kobietom ceniącym sobie dobrą, ale pozbawioną naiwności książkę.

"Wstąpiłam do cukierni Pod Amorem. I nie żałuję. Tu współczesność i przeszłość splatają się jak warkocz drożdżowej chałki. Jest w niej wszystko co lubię: słodycz miłości, gorycz zdrady, pokręcone ludzkie losy, tajemnice z przeszłości i pierścień, i mumia, i jagodzianki. Czekam na ciąg dalszy, bo apetyt został niezaspokojony. A ja jestem książkowym łasuchem." (Dorota Wellman)

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger