Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygoda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygoda. Pokaż wszystkie posty

3/30/2018

Odkryj "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" Aneta Jadowska

Odkryj "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" Aneta Jadowska


Aneta Jadowska przyciągnęła mnie do siebie lekką fantastyką, uwielbiam jej serię o Dorze Wilk czy Nikicie. Do Witkaca nadal się przymierzam, chyba dlatego, że to męski bohater. Kiedy usłyszałam, że autorka pokusiła się w końcu o książkę kryminalną, byłam lekko niepocieszona. Nie sięgam często po ten gatunek, rzadko kiedy potrafię się w niego naprawdę wciągnąć. Nadarzyła się jednak okazja, więc stwierdziłam, że pora się przekonać, czy to będzie ciekawa lektura. Co wyszło z tego spotkania? 

11/15/2016

Gdzie znaleźć "Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz

Gdzie znaleźć "Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz

Anny Klejzerowicz od tej strony jeszcze nie znałam. Miałam okazję czytać "List z powstania", gdzie pojawiają się wątki kryminalne, ale również obyczajowe i historyczne. "Zaginione miasto" ma pewne elementy wspólne, choć więcej jest tu przygody. Podświadomie kojarzy mi się z takimi tytułami, jak te z cyklu o Panu Samochodziku. Czym jest Zaginione Miasto i jak się ono łączy z współczesną Polską?   

9/02/2015

"Uwięziona w bursztynie" Diana Gabaldon

"Uwięziona w bursztynie" Diana Gabaldon

Uwielbiam książki, które łączą w sobie wiele gatunków i bardzo ciężko zakwalifikować je do tego głównego nurtu, choć nie każdy pisarz umie poradzić sobie z taką mnogością. Dianie Gabaldon to się udało, co udowodniła mi w "Obcej", pierwszej części cyklu pod tym samym tytułem, którego recenzję mogliście czytać wiosną. Z wielką radością zabrałam się za dalsze losy bohaterów, zastanawiając się co spotka ich w tym tomie.


6/29/2015

"Ulysses Moore. Podróż do mrocznych portów" Pierdomenico Baccalario

"Ulysses Moore. Podróż do mrocznych portów" Pierdomenico Baccalario

Zagłębiając się w tę recenzję poznacie opinię kogoś, kto nigdy wcześniej nie miał okazji poznać Ulyssesa Moora, totalnego ignoranta przygód młodych bohaterów tej serii. Skąd więc pomysł, żeby swoją przygodę zaczynać od tomu jakże odległego, bo czternastego w kolejności? Powodem była ciekawość. Kiedy pojawiła się możliwość lektury tej książki zaczęłam się zastanawiać jak odbierze ją osoba pełnoletnia, która o wieku nastoletnim zapomniała przeszło dziesięć lat temu. Czy przygody grupki młodych ludzi sprawią jej przyjemność? Czy odnajdzie się w tej książce jako kolejnym tomie serii? Było całkiem nieźle, choć pewne zastrzeżenia również się pojawiły, a więcej o tym poniżej. 


Bohaterowie wracają z ostatniej podróży do Kilmore - do swoich problemów, codziennego życia, spraw do załatwienia. Jenak nie uda im się długo zostać w jednym miejscu. Mina dostaje pocztówkę z prośbą o pomoc od buntowników z Kilmore Cove. Przyjaciele postanawiają natychmiast wyruszyć w drogę, mimo, że wiąże się to z zabraniem ze sobą ojca Shane'a. Podróż okazuje się niezwykle niebezpieczna, Wrota Czasu są zablokowane, a Kapitan Banner i profesor Galippi zniknęli. Czy młodzi towarzysze poradzą sobie z tą misją? 

Sposób wydania tej książki wpływa na jej lekturę. Krótkie, zaledwie paro-stronne rozdziały, duża czcionka - to wszystko sprawia, że ten tytuł można przeczytać w ciągu jednego popołudnia. Wciągająca historia bohaterów z kolei powoduje, że czyta się błyskawicznie, za jednym podejściem. Nie mogę powiedzieć, że weszłam w tę historię bezproblemowo, przez pierwszych parę rozdziałów musiałam się mocno skupić, żeby zorientować się kto jest kim, jakie powiązania łączą bohaterów, jakie były ich wcześniejsze przygody. Poznanie założeń autora odnośnie tej serii - buntownicy, Kompania Indyjska w Wyobraźni, Wrota Czasu, te wszystkie elementy były przyjemnym zaskoczeniem, a ich odkrywanie sprawiało mi sporą frajdę. 
























Autor stworzył miejsce, które z jednej strony ciekawi, z drugiej jest mroczne i niebezpieczne. Szczególnie Mroczny Port, wyspa, na którą docierają bohaterowie, wywołuje uczucie niepokoju. Bagna, zniszczona wioska, niebezpieczni piraci, dżungla nie zachęca do bliższego poznania. A jednak to tutaj bohaterom przyjdzie ratować swoich zaginionych przyjaciół. 
"Podróż do mrocznych portów" to bezpośrednia kontynuacja "Statku czasu", w którym pojawiają się ci sami bohaterowie. Miałam pewne problemy z identyfikacją ich wieku. Niektóre ich zachowania, szczególnie w Miejscach w Wyobraźni sprawiały, że brałam ich za czternasto, a chwilowo nawet szesnastolatków, okazało się jednak, że mają lat dwanaście. Jest to kwestia, która niektórym osobom może przeszkadzać, jednak innym z pewnością nie zrobi różnicy. 

Podobał mi się przywódca Kampanii Indii z Wyobraźni - Larry Huxley, choć z drugiej strony jego kreacja przyprawiła mnie o ciarki. Dziecko, które włada dorosłymi, zabija ich, wymusza na nich posłuszeństwo. Zastanawiałam się co spowodowało jego władzę, jakich argumentów użył, żeby zdobyć taki posłuch. Również Ci pozytywni bohaterowie, rozwinięci jak na swój wiek, to jednostki bardzo wielobarwne, które nie zawahają się przed wykorzystaniem sytuacji, a czasami czynami niezwykłymi i niesmacznymi. 
Czternasty tom z serii "Ulysses Moore" to na pewno gratka dla wielbicieli tego cyklu. Oni na pewno odkryją wiele innych kwestii, których ja nie odnalazłam, albo nie miały one dla mnie znaczenia. Osoby znające cała serię, poszczególnych bohaterów i relacje, które między nimi istnieją z przyjemnością zagłębią się w lekturę "Podróży do mrocznych portów". Czy ten tom wyróżnia sie jakoś na tle pozostałych? A może jest gorszy? Może też seria cały czas tak samo wciąga i fascynuje? To ocenić mogą tylko znawcy tego cyklu. Ja mogę Wam polecić kolejne przygody młodych bohaterów - jest tajemniczo, niebezpiecznie, fascynująco, fantastycznie, mrocznie. A może skusi się ktoś, kto nie miał wcześniej styczności z tej serii. Może Wy również znajdziecie tu coś dla siebie. 


Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:

6/09/2015

"Nethergrim" Matthew Jobin

"Nethergrim" Matthew Jobin

Codzienny znój, praca od świtu do zmierzchu, brak możliwości wybrania własnej ścieżki życia. Wioska jakich wiele, ludzie którzy starają się wiązać koniec z końcem, żyć z dnia na dzień. A wokół nich powoli zaciska się obręcz strachu, coraz mocniej i mocnej. Na początku giną zwierzęta, odnajdywane są ich truchła. Z czasem dochodzi do porwań dzieci. Jakie okropności pojawiły się w pobliskich górach? Kto może przeciwstawić się złu?

Edmund, Katherine i Tom od lat trzymają się razem. Wzajemne wsparcie pomaga w codziennym życiu, jak również wspomaga wiarę w lepsze jutro. Ich wieczorne spotkania kończą się tragicznie - trafiają na przerażające stwory, które porywają dzieci z wioski. Mieszkańcy pogrążają się w rozpaczy, jednak młodzi bohaterowie nie tracą nadziei i wyruszają na poszukiwania. Postanawiają zmierzyć się z przerażającym Otchłannym. 

Nie przepadam za wzajemnym porównywaniem różnych tytułów. Przyrównanie do Zwiadowców może jednych zachęcić a drugich wręcz przeciwnie - odrzucić, od tego tytułu. Zabierając się za lekturę już na początku pojawia się klimat - przygody, niepewności, lekkiego strachu, ciekawości. Jest to dokładnie ten sam rodzaj odczuć, które pojawiały się kiedy czytałam "Zwiadowców", więc rozumiem dlaczego fanów Flanagana zachęca się do lektury "Nethergrima". 
Tom otrzepał się z wełnianego pyłu.
- Wiem, czemu ludzie wyśmiewają się ze mnie, ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego traktują tak was.
- Ja jestem za wysoka, a Edmund za niski - wyjaśniła Katherine - Zazwyczaj chodzę ubrana po męsku, on trochę za bardzo lubi książki jak na kogoś z wioski, w której niema nikt nie potrafi czytać.
- Nie pasujemy do reszty. - Edmund podniósł worek. - I nigdy nie będziemy pasować.
Bohaterowie to outsaiderzy, których nikt nie jest w stanie zrozumieć. Edmund marzy o nauce magii, kupuje książki jej dotyczące i chłonie wiedzę jak gąbka. Zderza się jednak z rzeczywistością, gdy ojciec przyłapuje go na tym niechlubnym procederze. Chłopak musi poważnie przemyśleć swoje plany. Katherine samotnie wychowuje ojciec, dziewczyna uczy się władać mieczem i ma świetną rękę do koni. Takich nastolatek się nie zauważa, chłopczyce nie są lubiane. Tom z tej trójki jest najbiedniejszy. Od zawsze jest niewolnikiem, kupionym w niemowlęctwie przez bezwzględnego pana. Za najmniejsze uchybienie dostaje baty, dlatego doskonale wie jak dalej potoczy się jego życie. 



Autor powoli odsłania karty przedstawiając bohaterów, ich otoczenie, historię oraz wielkie zło, którego bardzo niewielu rozumie. W pewnej chwili spokojne życie wioski zostaje zburzone, a mieszkańcy nie są w stanie sobie poradzić z przerażeniem, rozpaczą i bólem. Nikt nie jest gotów wybrać się w pogoń za stworami, które w ciągu chwili mogą zabić człowieka. Wśród porwanych jest młodszy brat Edmunda, który do tej pory był mu zawsze przeszkodą. Różnie się w życiu układa, wydarzenia ostatnich dni sprawiają, że bohaterowie postanawiają ruszyć na ratunek. Dzięki posiadanym zdolnościom i predyspozycjom, częściej jednak szczęściu i sprytowi, powoli podążają za porywaczami. Ich droga nie jest łatwa, nie raz otrą się o śmierć a finał tej historii może okazać się przerażający. 

Jobin stworzył świetną książkę młodzieżową, w którą można się wciągnąć od pierwszych stron. Połączenie przygody z fantastyką, podobnie jak w Zwiadowcach tworzy doskonały klimat powieści. "Netergrim" jest mroczną opowieścią, pojawia się tu wiele śmierci, bólu i cierpienia. To odróżnia ten tytuł od Zwiadowców, ale jednocześnie tworzy jego niepowtarzalny styl. Stworzenie historii osadzonej w średniowieczu, ukazanie relacji, które rządziły w tamtym czasie, pragnień poszczególnych bohaterów dopełnia tę historię. Mamy miłość, nieodwzajemnione uczucie, przyjaźń, strach, ból, nadzieję, odwagę i męstwo, przygodę, walkę i poświęcenie. 


Na kartach powieści pojawiają się fantastyczne potwory: bulgogi, ciernice, quiggan'ny, kamieniupiory. Każdy z nich jest niesamowity, bardzo charakterystyczny i śmiertelnie niebezpieczny. A wszyscy słuchają jedynie swojego pana. Kim więc jest Otchłanny? Jak wygląda? Czego chce? Być może autor uchyli rąbka tajemnicy.

Edmund predysponuje do głównego bohatera. Chłopak, chce pójść swoją ścieżką, jednak nie jest zrozumiany przez najbliższych. Jedynie przyjaciele widzą, jak wiele jest w stanie osiągnąć. Wiedza, którą potajemnie nabył uratuje nie tylko jego ale przyczyni się do odkrycia niewiadomego. Miecz w rękach Katherine oraz spryt Toma powodują, że trójka przyjaciół jest w stanie sobie poradzić, choć nic nie jest tak różowe jak może się wydawać. 

Po swojej stronie mają ojca Katherine, który przed laty brał udział w wyprawie na Otchłannego i wrócił jako jeden z nielicznych. Mężczyzna nie raz uratuje życie młodym bohaterom. Czy uda im się ocalić dzieci, musicie przekonać się sami. Ale tak czy inaczej jest to dopiero początek przygody i walki ze złem, które nadchodzi. 

"Nethergrim" to świetna książka dla młodzieży. Świetna przygoda. Choć sama już jakiś czasie temu wyrosłam z nastu lat, z przyjemnością czytałam przygody bohaterów, wciągając się w historię i z zapartym tchem czekałam, jak zakończy się ta wyprawa. Jestem pewna, że na tym nie skończy się moja znajomość z Edmundem, Katherine i Tomem. Jeśli lubicie Zwiadowców ta książka na pewno przypadnie Wam do gustu. Jeśli lubicie połączenie przygody z fantastyką również będziecie zadowoleni. To kawałek ciekawej i wciągającej literatury. Polecam!


Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:

4/24/2015

"Obca" Diana Gabaldon

"Obca" Diana Gabaldon

Przeszłość, która stała się przyszłością... Miłość, która pokonała czas... Cierpienie ponad ludzkie możliwości... Intryga zmieniająca doczesność... Wiele jest momentów w ludzkim życiu, które zaważają na dalszym losie. Niektóre nadchodzą niespodziewanie i nie zwracamy na nie uwagi, nie zdając sobie sprawy z ich ważności. Inne spływają jak grom z jasnego nieba odcinając grubą linią dotychczasowe życie od tego, które dopiero przychodzi. Człowiekowi pozostaje dostosować się do zmian i wykorzystać je najlepiej jak potrafi. 

Claire chwilę po II wojnie wyjeżdża z mężem na zasłużone wakacje do Szkocji. Chcą zapomnieć o piekle wojny, nacieszyć się sobą po długiej rozłące, odnaleźć spokój. Tajemniczy krąg, przypadkowo odkryty, kryje w sobie wiele sekretów i niespodziewanie przenosi kobietę w odległą przeszłość. W połowie XVIII wieku szkockie góry nie są najbezpieczniejszym miejscem dla samotnej kobiety, szczególnie bardzo skąpo ubranej jak na te czasy. Claire wpada w łapy angielskich żołnierzy, a potem szkockich górali. Kobieta nie zdaje sobie sprawy ze swojej sytuacji, nie może sprzyjać do świadomości sytuacji, w której się znalazła. Niespodziewanie odkrywa rodzące się w sobie uczucie, a wydarzenia zmuszają ją, do bliższego poznania się z mężczyzną, który nie powinien znaleźć się na jej drodze. 

Wspomnienie tych dwóch nazw sprawiło, że nagle poczułam okropną tęsknotę za moim światem. Co ja tu robię? - pomyślałam po raz tysięczny. W tym dziwnym miejscu, z dala od wszystkiego, co znam, wyrwana z własnego domu, rozdzielona z mężem i przyjaciółmi, samotna pomiędzy dzikusami? W czasie ostatnich tygodni z Jamiem zaczęłam czuć się szczęśliwa i bezpieczna. Teraz zdałam sobie sprawę, że szczęście było iluzją, choć z bezpieczeństwem sprawa wyglądała inaczej.

Doczytałam się, że jest to fantastyka, i choć wiele osób ten gatunek by odstraszył, mnie wręcz przeciwnie, zachęcił do tej lektury. Kiedy jednak wzięłam ją do ręki zaczęłam walczyć z wątpliwościami - ponad 700 stronicowa cegiełka, a każda karta drobno zapisana. A potem historia mnie porwała. Po pierwszych dwustu stronach wiedziałam, że muszę bliżej poznać twórczość pisarki i nie poprzestanę na swojej znajomości z nią na "Obcej" :) 

Ten tytuł łączy w sobie wiele gatunków, pozwalając odkryć swoje piękno miłośnikom wielu typów powieści. Fantastyka odpowiada za motyw przeniesienia w czasie, romans połączony z erotyką pozwala na ciekawy motyw uczucia między Claire a Jamiem, powieść historyczna odkrywa przed czytelnikiem historię XVIII wiecznych walk Szkotów z Anglikami oraz powieść przygodowa, która pokazuje wszystkie przygody bohaterki, nie pozwala za długo pozostać w jednym miejscu,  tworzy coraz nowe przeszkody i niebezpieczeństwa, przez które kobieta musi przejść. 

Płaskie oczy, stare jak eoceńskie morza, zmętniałe w ponurych głębinach ciasnej kryjówki, gładka skóra, ciemnoniebieska, połyskująca zielenią, perłowa pod dolną szczęką, i dziwne, pozbawione źrenic oczy niczym przejrzysty, płonący bursztyn. Piękne monstrum...

Claire to świetnie skomponowana postać, która sprawia wrażenie, jakby żyła tuż obok. Kobieta podczas wojny zdobyła doświadczenie jako pielęgniarka, interesuje się również różnymi ziołami w kontekście ich leczniczych właściwości, a wszystkie te zdolności doskonale się sprawdzą wśród dzikich gór Szkocji. Bohaterka dość długo nie zdaje sobie do końca sprawy ze swojej sytuacji i nawet kiedy w końcu odkrywa, że znajduje się lata przed swoimi narodzinami, nie potrafi tej wiedzy przyswoić. Wielokrotnie z tego powodu sciąga niebezpieczeństwo na siebie i innych, a jednocześnie sprawia, że czujemy się z nia bliżej związani. Claire to silna kobieta, która nie ma zamiaru się poddać w żadnej sytuacji, co pozwala jej na wyjście z niejednej opresji.

Jamie również został świetnie wykreowany, wysoki i dobrze zbudowany Szkot, porywczy, pomocny, z bagażem trosk i doświadczeń, uparty, wychowany w czasach, gdzie to mężczyzna ma rację i nawet pomimo uczucia musi zrobić coś, co nam nie mieści się w głowie. Z jednej strony młody i niedoświadczony, z drugiej wojownik, który nie chce poddać się przed siłą. To bardzo ciekawa postać, trochę barbarzyńska, ale jednocześnie zdolna do niesamowitych poświęceń. 

Patrząc na te obrażenia, nie mogłam zapomnieć, w jaki sposób powstały. Usiłowałam nie wyobrażać sobie jego rozkrzyżowanych ramion, sznurów wrzynających się mu w nadgarstki, rudej głowy mocno przyciśniętej do słupa, lecz obrazy stawały mi przed oczami. Czy krzyczał? Pospiesznie odsunęłam od siebie tę myśl. Słyszałam opowieści, które docierały do nas z powojennych Niemiec; opisywały akty bestialstwa o wiele straszniejsze niż ten, ale mimo wszystko Jamie słusznie zauważył - wiedzieć to nie to samo co zobaczyć. 

Oprócz dwójki głównych bohaterów w trakcie historii pojawiają się liczne postacie poboczne, równie ciekawie przedstawione, z wszystkimi wadami i zaletami, niejednokrotnie skrywające tajemnicę, niecne zamiary, albo bolesne wspomnienia. Bohaterowie nie są samotnymi wyspami w tym świecie, wszystkie ich relacje z innymi, wpływają w mniejszym lub większym stopniu na przyszłość. Wachlarz bohaterów pobocznych jest bogaty i barwny, do jednych możemy przywiązać się bardziej, podczas gdy drudzy powodują naszą niechęć i złość.

Autorka stworzyła powieść, która nie jest skierowana wyłącznie do kobiet ani wyłącznie do mężczyzn. Świat wykreowany pełen jest cierpienia i przemocy. Nie raz musiałam przerywać lekturę, bo opisy tortur, gwałtów, śmierci były niesamowicie plastyczne i przez to przeszywające. Rzadko czytam historie, gdzie główni bohaterowi są tak doświadczenie przez los, zazwyczaj wszelkie większe nieszczęścia dzieją się trochę z boku. W tym wypadku zarówno Jamie jak i Claire wiele przeżyli, niekiedy były to wydarzenia ponad ludzkie siły, powodujące wielkie traumy, przede wszystkim duchowe. A jednak udawało im się z nich wybrnąć, może nie zawsze w stanie idealnym, wielokrotnie byli bliscy śmierci, a to sprawiało, że stawali się bardzo ludzcy.

Nie zobaczyłam, kiedy wilk oderwał się od ziemi.Mogłabym przysiąść, że patrzyłam mu w oczy, ale jeśli decyzja o skoku została w nich zarejestrowana, to działanie nastąpiło tak szybko po niej, że nie dało się niczego zauważyć. To instynkt, nie rozum, uniósł moje ramię, kiedy biało-szara smuga śmignęła w moim kierunku.

Samo tło historyczne jest ciekawie oddane. Nie wiem jak bardzo pisarka odbiegła od rzeczywistości, albo jak bardzo była jej wierna, jednak nie znając historii walk Szkocji z Anglią, czytałam ją z uwagą, ciekawa co jeszcze wydarzy się w przyszłości. Historia Claire i Jamiego jest mocno związana z historią kraju, problemy, w które wpadają wielokrotnie spowodowane są względami politycznymi, całokształt tworzy zgrabną całość. 

Jakim więc gatunkiem jest "Obca"? Niektórzy powiedzą, że jest to romans historyczny. Na pewno jest w tym dużo racji. Przez pewien moment książka skupia się przede wszystkim na elementach erotycznych, bohaterowie czują zaś wieczne nienasycenie seksem. Nie na darmo jednak książka jest tak obszerna. Znajdzie się tu miejsce na wiele innych składników, które w całości tworzą świetną książkę.

Sprawiło to coś, co zmroziło mnie do szpiku kości. (...) Znamię na ramieniu, takie samo jak moje. Tutaj, w tych czasach, piętno szatana, znak magów. Mała, znajoma blizna po szczepionce przeciwko ospie. 

Mimo ciężkich momentów nie brakuje w historii dowcipu i żartobliwości. Niektóre przekomarzania między bohaterami potrafią wywołać uśmiech na twarzy, przemyślenia bohaterki również zmuszają do chichotu. Autorka wprowadziła również rozważania moralne, które również czytelnikowi mogą dać do myślenia. 

To niesamowicie wciągająca historia, ze świetnie nakreślonymi bohaterami, fascynującą akcją, rozpalającym romansem oraz mrożącymi krew w żyłach momentami cierpienia. Połączenie, które zaserwowała autorka może tylko wciągnąć, nie pozwalając oderwać się od tej historii do ostatniej strony. Jeśli lubicie takie klimaty, jest to z pewnością książka dla Was. 
- Nie przeszkadza ci, że nie jestem dziewicą?
Zawahał się przez moment.
- Nie - powiedział powoli - jeśli tobie nie przeszkadza, że ja jestem prawiczkiem. - Wyszczerzył zęby na widok mojego osłupienia i zaczął się wycofywać w stronę drzwi. - Sądzę, że przynajmniej jedno z nas musi wiedzieć, co robić.

Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę III


Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:

3/18/2015

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

















Andrzej Pilipiuk - bardzo płodny literat, autor ponad pięćdziesięciu książek, znany polski twórca fantastyki. Pisarz jest bardzo przeze mnie lubiany, na co wpływa styl, temat i ciekawie wykreowany świat. Autor łączy w swoich książkach fantastykę, historię, przygodę i dodatkowy element, który nadaje smaku kompozycjom, którym tworzy. Po dziesięciu latach przerwy Pilipiuk zdecydował się na publikację kolejnego tomu, teoretycznie zakończonej już trylogii "Kuzynki" i w ten oto sposób trafiła w moje ręce "Zaginiona". Jak skończyło się to spotkanie?

Wbrew tytułowi książka zawiera w sobie dwa opowiadania, tytułową "Zaginioną" oraz "Czarne skrzypce". Pierwsza historia skupia się na tajemniczej wyspie, do której z różnych względów chce dotrzeć zarówno Stanisława, jak i grupa młodych ludzi, z którymi kuzynki się przypadkowo spotykają. Poszukiwania wyspy, która nie jest umieszczona na mapie, każdego z uczestników mogą doprowadzić do jego własnych celów. Drugie opowiadanie zabiera kuzynki na Śląsk, gdzie podejmują się pomóc w niecodziennym przypadku. Młoda dziewczyna "odpłynęła", nikt nie potrafi jej pomóc, choć badali ją zarówno lekarze jak i księża stosowali egzorcyzmy. Stanisława i Katarzyna dzięki licznym tropom starają się odkryć źródło dziwnej sytuacji. 

Sentymentalny powrót do lubianych bohaterek ma zarówno swoje jasne jak i ciemne strony. Po raz kolejny spotykamy Katarzynę i Stanisławę, zabrakło jednak Moniki, która była moją ulubioną bohaterką, zabrakło również innych postaci, które tak lubiłam. Wydarzenia opisane w książce mają miejsce w Krakowie, na Śląsku oraz morzu, więc większość miejsc jest nowa. Zastanawiam się, co spowodowało, że autor zdecydował się na kontynuację tej serii. Odgrzewanie starych kotletów nie zawsze wychodzi dobrze: w tym wypadku było zjadliwie, ale czytając nie poczułam takiego "łał" jak parę lat temu. Przede wszystkim, jak wspominałam wyżej, zabrakło mi niektórych bohaterów, ale mam również wrażenie, że bohaterkom za łatwo przyszło rozwiązywanie problemów, na które trafiały. Nie ma tu niepewności, strachu, poczucia zagrożenia. Stanisława i Katarzyna potrafią poradzić sobie z każdym problemem - czy to śmiertelna choroba, dotarcie do nietypowych stowarzyszeń, pokonanie niebezpiecznych zakonów, czy też wypędzenie "diabła". Niestety psuje to ogólny odbiór książki, która wydaje się za lekka i pozytywna.

- Ja chyba zwariowałam - westchnęła Katarzyna - Mieszkam z kuzynką, która ma czterysta lat i żyje z przerabiania ołowiu w złoto. Kuzynka choruje na chorobę nieznaną nauce. Choroba ta z punktu widzenia chemii, biologii i fizjologii ciała ludzkiego jest jedną wielką bzdurą. Odwiedzamy paryskich alchemików, jakby to było średniowiecze, a nie oświecony wiek dwudziesty pierwszy. Do tego machając pochodnią, pływamy po ulicy, która kiedyś była rzeką, i w rezultacie pozwolono nam buszować w nieistniejącej bibliotece, będącej własnością świrów, od setek lat przepisujących książki ręcznie, jakby nie wiedzieli, co to kserokopiarka. A teraz wybieramy się na wyspę, której nie umieszcza się na mapach, bo Żydzi i masoni zabronili.  

Nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, czytało mi się ją miło, na co szczególnie wpłynął język opowiadań. Jest to największy plus tej książki, autor za każdym razem trafia w mój gust, co sprawia, że bardziej pochłaniam, niż czytam jego książki. Bohaterom, pod względem kreacji, również nie można niczego zarzucić - dobrze znane kuzynki niewiele się zmieniły, nowych bohaterów jest niewiele, w większości są to postacie poboczne, jedynie Annie można przypisać drugoplanową rolę, którą zagrała całkiem ciekawie. 

Muszę też zwrócić uwagę na wydanie: usztywniona okładka, wklejka, dodatkowo zakładka, zewnętrzna okładka również całkiem przyjemna. Pięknie wydana książka, pomyślałaby osoba, która nie miała w rękach wcześniejszych tomów. I tu pojawia się zgrzyt, znowu wydawnictwo u mnie nie zapulsowało. Trylogia "Kuzynek" posiada wiele wznowień, każde wydanie jest zupełnie inne. Moje, całkiem przyjemne, w kolorach sepii, z podpisem autora, dumnie stoi na półce... Czwarty tom serii zupełnie nie pasuje do tego wydania. Fabryka Słów dość niedawno, chyba w zeszłym roku, wydała wszystkie trzy tomy w idealnie pasującej szacie do tomu czwartego... no ale kto będzie co chwile sprzedawał stare wydanie i kupował nowe? Ja na pewno nie, więc czwarty tom będzie wyraźnie odróżniał się od poprzednich.



Miło spędziłam czas przy tej książce, z uśmiechem na ustach czytałam o przygodach Stanisławy i Katarzyny, więc książka nie jest zła. Może nawet dla osób, które nie znają trylogii o Kuzynkach Kruszewskich będzie świetną książką, jednak czegoś mi zabrakło, po zakończeniu czułam żal, odgrzewane jedzenie nie smakuje tak dobrze jak kiedyś, i tak samo jest z tą serią. To lekka, przyjemna książka, którą mogę Wam polecić, miejcie jednak na uwadze, że nie jest na tym samym poziomie co pierwsze trzy tomy. 


Pierwsze wrażenia: radość, zainteresowanie, żal, niezadowolenie.


Książka bierze udział w wyzwaniu: Kiedyś przeczytam i Czytam fantastykę III

1/18/2015

"Rok szczura. Widząca" Olga Gromyko

"Rok szczura. Widząca" Olga Gromyko
Dane techniczne:

  • Autor: Gromyko Olga
  • Tytuł: Rok szczura. Widząca
  • Tytuł oryginalny: Год крысы. Видунья
  • Seria: Rok szczura (tom 1)
  • Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
  • Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
  • Liczba stron: 488
  • Premiera: 10 grudzień 2014
  • Gatunek: fantastyka

Nowy Rok trzeba zacząć dobrą lekturą - wciągającą, zabawną, która potrafi wciągnąć człowieka do swojego świata, tak że zapomni o czasie. Jeśli jest to nowa książka ulubionego autora, jest prawie pewne, że jej lektura będzie czystą przyjemnością. Nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdzie ta książka, ciekawość mnie zżerała, czy nowi bohaterowie przypadną mi do gustu tak samo jak ci poprzedni, już tak dobrze znani. W końcu nie zastanawiając się dłużej zagłębiłam się w lekturze. 

Ryska już od wczesnego dzieciństwa nie ma łatwego życia, w domu jest popychana i niekochana, ojciec nie może zapomnieć, że przyszła na świat w tak niesprzyjających warunkach. Na wsi również z nikim nie ma bliższych stosunków, staje się obiektem wiecznych napaści ze strony innych dzieci. Rodzicie pod byle pretekstem oddają ją jako służącą do bogatego krewnego, byle tylko pozbyć się jej z domu. Dopiero tam dziewczyna znajduje przyjaciela - Żara. Jednak ich wspólne dni, spędzone na pracy i psotach nie trwają długo. Żar znika z gospodarstwa a w niedługim czasie Ryska również jest do tego zmuszona. W czasie poszukiwań przyjaciela znajduje półżywego szczura - Alka, jedyne stworzenie, którego śmiertelnie się boi. Jak potoczą się dalsze losy tej trójki?

Autorka ma niesamowity dar słowa, który sprawia, że jej książki pochłaniam, nie mogąc się nimi nacieszyć, a jednocześnie bojąc się, że za chwilę ta przyjemność się skończy. Historia, której początek znajdziemy na kartach tej książki przedstawiona jest w alternatywnym uniwersum, świecie, gdzie oprócz zwykłych ludzi znajdziecie magię. Jednak tym razem nie będą to istoty inne od ludzi, a raczej przez nich stworzone. Mamy Wędrowców i Widzących, ludzi, którzy potrafią przewidywać przyszłość, mają dar proroczy. O ile Ci pierwsi uczą się latami, aby szlifować swój dar, to Widzący, którzy wyłaniają się z kart tej książki to ludzie, których dar nie został nigdy do końca odkryty. Choć tak naprawdę pierwszy tom pokazuje tylko pewne zarysy, które być może w przyszłości pokażą inne wytłumaczenie. Ryska ma pewne zdolności, których nie rozumie, boi się ich i wcale nie chce odstawać od innych. Jednak człowiek nie jest w stanie wybrać, tego co ma w głowie, dziewczynę czeka więc życie odszczepieńca, a przecież największym jej pragnieniem to posiadanie własnego domu, męża i dzieci, które będzie bardzo kochać. 

Do tej pory spotkałam się z bohaterkami pełnymi charyzmy, przebojowymi, pewnymi siebie i swoich poglądów, które czerpią z życia całymi garściami. Tym razem autorka postawiła na zupełnie inny rodzaj głównej bohaterki, cichej, skromnej, bojaźliwej, pełnej pokładów dobra i miłości, a jednocześnie bardzo głupiutkiej, nieznająca realiów wielkiego świata. Trzeba przyznać, że Gromyko potrafi zmieniać bohaterów, ich charaktery i chwała jej za to. Choć osobiście Ryska działała mi momentami na nerwy, to muszę przyznać, że autorka świetnie ją wykreowała. Drugi bohater - Żar, to wiejski chłopak, którego nęci bogactwo i zrobi wszystko, żeby je zdobyć. Nic więc dziwnego, że ima się różnych niegodnych profesji. Połączenie jego charakteru z Ryską obojgu może narobić wielu kłopotów. Zwieńczeniem kampanii jest Alk - szczur, który swoimi złośliwościami niejednemu zalazł za skórę. Robi wszystko, żeby każdego do siebie zrazić, ale za tym wszystkim kryje się tajemnica. To on stał się moim ulubionym bohaterem i z niecierpliwością czekam, co wydarzy się dalej. Jednocześnie chciałabym poznać więcej z jego przeszłości. 

Uniwersum podobne jest do świata z serii o Wiedźmie, czy Wiernych wrogów. Świat, jego wielkość i relacje poznajemy razem z Ryską. Na początku jest wioska, potem gospodarstwo i miasto, które nie okazuje się jedynym. Jest również wrogie państwo, które cierniem tkwi wszystkim mieszkańcom, a Rysce może najbardziej. W czasie tej podróży ten świat się jeszcze poszerzy, a bohaterka pozna realia, które nim rządzą. 

Ta książka plasuje się odrobinę niżej na mojej osobistej liście niż "Wierni wrogowie", co spowodowane jest kreacją głównej bohaterki, ale absolutnie nie mogę jej nic zarzucić. Zresztą po przeczytaniu kolejnych tomów tej serii będę mogła wydać ostateczny werdykt. 

Świetny język, bohaterowie, ich przygody, świat wykreowany przez autorkę oraz jak zawsze duża doza humoru, to wszystko możecie znaleźć w najnowszej książce autorki wydanej na polskim rynku. Jeśli lubicie dobrą fantastykę, pisaną świetnym językiem, z wciągającymi przygodami bohaterów lektura tej książki Was nie zawiedzie. Czasami warto przepaść na parę godzin w innym świecie. Spróbujcie. 

Dla kogo:

- fanów autorki - bezapelacyjnie musicie przeczytać tę książkę
- osób, które lubią dobry kawałek fantastyki, z wciągającą historią, bohaterami i ich przygodami
- osób, które dopiero odkrywają fantastykę, ta książka pomoże Wam przekonać się do tego gatunku 



Książka bierze udział w wyzwaniu: "Czytam fantastykę III"

12/09/2013

Wielka przygoda w wykonaniu Gaimana

Wielka przygoda w wykonaniu Gaimana
Dane techniczne:
  • Autor:
  • Tytuł: Na szczęście mleko...
  • Tytuł oryginalny: Fortunately, the Milk...
  • Wydawnictwo: Galeria Książki
  • Liczba stron: 160
  • Premiera: 6 listopada 2013
  • Gatunek: literatura dziecięca

 
Wiecie, jak to jest, kiedy mama wyjeżdża służbowo, a tato zajmuje się domem. Mama zostawia mu długą, naprawdę długą listę spraw, których ma dopilnować. a najważniejsze z poleceń brzmi: NIE ZAPOMNIJ KUPIĆ MLEKA!
Niestety, tato zapomina. Dlatego rano, jeszcze przed śniadaniem, musi iść do sklepu na rogu. A to jest opowieść o tym, dlaczego tak długo trwało, zanim wrócił.
Występują: profesor Steg (podróżujący w czasie dinozaur), kilka zielonych śluzowatych stworów, królowa piratów, słynny klejnot będący Okiem Sploda, kilka wumpirów oraz całkiem normalny, ale bardzo ważny karton mleka. 

 Za każdym razem kiedy sięgam po Gaimana spodziewam się naprawdę dobrej zabawy i pokręconych pomysłów. Tym razem byłam bardzo ciekawa, jak wyobraźnia autora sprawdziła się w książce przeznaczonej dla dzieci.
Na początku zwróciłam uwagę na świetne ilustracje, które są zasługą Chrisa Riddella - angielskiego rysownika, znanego z ilustracji Kronik Kresu. Trzeba przyznać że rysunki do Na szczęście mleko... są bardzo sugestywne i wciągające. 
Sama historia, choć krótka, jest wielowątkowa i ciekawa. Historia taty, który wychodzi jedynie na chwilę po mleko, zamienia się w wielką przygodę. Książka zawiera wszystkie elementy tak lubiane przez dzieci - dinozaury, kosmitów, piratów, podróże w czasie i wiele innych, również tych popularnych w ostatnich czasach jak wampiry. Język jest plastyczny i przystępny nawet dla małych dzieci.
Myślę że książkę można zaproponować dzieciom w przedziale 7-11 lat. Niektóre elementy mogą przestraszyć młodsze dzieci, choćby wątek kosmitów czy wampirów.  
Na szczęście mleko... to krótka historia okraszona dużą ilością ilustracji, która może być wspaniałą książką na dobranoc. Młodsze maluchy z chęcią poznają ją z ust rodziców, a starsze na pewno same wciągną się w opowieść. 
Jest to również dobry pomysł na prezent, więc jeśli macie dzieci w tym wieku polecam. Choć myślę, że Gaimana polecać nie trzeba, nawet w wydaniu dziecięcym. 


 

11/22/2012

Rowerem na wędrówkę życia...

Rowerem na wędrówkę życia...
Dane techniczne:
  • Autor: Robb Maciąg
  • Tytuł: Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę
  • Wydawnictwo: Zysk i s-ka
  • Liczba stron: 184
  • Premiera: 2009
  • Gatunek: literatura podróżnicza




    Pomyślcie i odpowiedzcie sobie na pytanie - ile przejechalibyście na zwykłym tanim rowerze chińskim, bez przerzutek, ze zdartymi na wiór dętkami, zgrzytającym, trzeszczącym i rozpadającym się w oczach? 30km? 100? Jeśli już sobie wymyśliliście liczbę, to sięgnijcie po tę książkę - jej autor przejechał na takiej klekoczącej kupce nieszczęścia 7 000 kilometrów. Słownie: siedem tysięcy.

    Co może skłoni
    ć kogoś do wyprawy graniczącej z szaleństwem? Niemal bez pieniędzy, bez zarezerwowanych noclegów, bez znajomości języka, mając w sobie jedynie niezłomne samozaparcie. Tu jest to potrzeba odcięcia się od przeszłości. Od świata, który się właśnie zawalił. Autor tej książki chciał wypocić i wymęczyć niepotrzebne mu uczucia - wybrał się więc w podróż, którą wielu uznałoby za nierealną. Ruszył po Przygodę Życia.

    Czytając nie sposób mi było uciec od porównywania do książek pana Cejrowskiego, choć jestem w pełni świadoma, że to całkiem inna książka. Wojciech Cejrowski ma naturalny dar opowiadania, może opisywać Meksykanina leżącego w hamaku i będzie to pasjonujące. Tu mamy opowiadanie zmieszane z emocjami. Autor nie zna kultury krajów, przez które się przemieszcza, poznaje ją przez doświadczanie, ale jest zachwycony, nawet jeśli został okradziony, czy też przepłaca za naprawę roweru. Śpi pod namiotem w rowie, zmaga się z ogromnym zmęczeniem - dla niejednego delikatnego turysty z planem wycieczki, hotelem z miękkimi łóżkami i gotowym menu w każdej restauracji coś takiego jest nie do pomyślenia - a jednak Robert nie przywiązuje uwagi do niewygód, ani do sztampowych, żelaznych punktów w planie większości przeciętnych zwiedzających.
    Ba, twierdzi, że typowi turyści niczego tak naprawdę nie są w stanie zobaczyć. On sam - byle wciąż dalej i dalej, mijając uśmiechniętych, choć ciężko pracujących ludzi.


    Książkę tę otrzymałam na Warszawskich Targach Książki - jest bardzo ładnie wydana, przepleciona zdjęciami, choć nie są to wyselekcjonowane zdjęcia tylko i wyłącznie pięknych widoków. Widać na nich zwykłych ludzi, ich życie i ubóstwo. Na pewno warto po nią sięgnąć, i pojechać z autorem hen, w siną dal...

11/13/2012

Wikingowie w trochę innym wydaniu, z pewnością sympatyczniejsi

Wikingowie w trochę innym wydaniu, z pewnością sympatyczniejsi
Dane techniczne:
  • Autor: John Flanagan
  • Tytuł: Najeźdźcy
  • Tytuł oryginalny:  Brotherband: The Invaders
  • Seria:  Drużyna t.2
  • Wydawnictwo Jaguar
  • Liczba e-stron: 321
  • Premiera:  wrzesień 2012
  • Gatunek: Powieść przygodowa

John Flanagan jest bardzo płodnym autorem. Do tej pory w Polsce wyszło 11 części cyklu "Zwiadowcy", dzięki któremu odkryłam tego autora. Byłam niepocieszona kiedy okazało się że przygody Willa, Hala i Horace'a się skończyły. Kiedy więc dowiedziałam się, że Flanagan pisze kolejny cykl, dziejący się w tym samym świecie, byłam zachwycona. Pierwszy tom czytałam jeszcze w czerwcu - Wyrzutki szalenie mi się podobały. Dlatego też nie mogłam odpuścić kolejnego tomu serii "Drużyna".

Pod koniec pierwszego tomu Hal, wraz z drużyną Czapli oraz Thornem wyruszyli w pościg za piratami, którzy wykradli im najcenniejszy skarb Skandian. Sztorm, który trwa wiele dni, zmusza ich po przybicia do brzegu, pozwala im zregenerować siły i szkolić się już na własną rękę w walce. Chłopcy boją się pościgu za nieposłuszne opuszczenie miasta a jednocześnie nie mogą doczekać się na spotkanie z wrogiem. W między czasie piraci atakują miasto portowe, a młodzi Skandianie postanawiają pomóc jego mieszkańcom co doprowadzi konfrontacji z załogą pirackiego Kruka.

I znowu świat Skandian mnie pochłonął. Autor ma tak wciągający język, że ciężko mi się oderwać do ostatniej strony, a później żałuję że to już koniec. Język jest prosty i przystępny, co jednak w niczym nie umniejsza tej książce. "Drużyna" to seria skierowana do młodzieży, nie można więc oczekiwać, że będą pojawiały się tu skomplikowane związki frazeologiczne. A ja po ciężkim dniu, przy takich pozycjach najlepiej się odstresowuję. 
Znowu pojawiają się tu wartości życiowe, o których czasem zapominamy. Ale najważniejsza jest dobra przygoda, którą Flanagan tutaj tworzy. Dużo zwrotów akcji, czasami niespodziewanych, choć nie zawsze. Sympatyczne postacie. Cała drużyna Czapli złożona jest z indywidualności, co pozwala mieć swoich faworytów. Ja oczywiście bardzo lubię Hala, ale również Stigowi udało się zdobyć moją sympatię. 

Posumowując jest to bardzo dobra pozycja na jesienny pochmurny i depresyjny dzień, a ja chyba ostatnio w taki okres właśnie weszłam. Przeniesienie się do świata Skandian od razu sprawia poprawę humoru. 

10/09/2012

Księżniczka, Strażnik i Smok - doborowa kompanija

Księżniczka, Strażnik i Smok - doborowa kompanija
 Dane techniczne:
  • Autor: Kozak Magdalena
  • TytułPaskuda & Co
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Liczba e-stron: 175
  • Premiera: 26.10.2012
  • Gatunek: fantasy



Buszując wczoraj po sieci znalazłam promocję na najnowszą książkę Magdaleny Kozak. Zaintrygowana postanowiłam przyjrzeć się bliżej, bo autorkę znam choć nie czytałam. A i z tym tytułem pierwszy raz się spotkałam. Okładka nie powiem, intrygująca. Opis dodał tylko smaczku. I połknęłam ją momentalnie :)

Za górami, za lasami, w niedostępnej krainie król srogi córę swą nadobną w brylantowej wieży z kości słoniowej uwięzić kazał. Niezwyciężonego rycerza, o czarnym sercu, dla ochrony przed chmarą zalotników jej przydał i smoka srogiego przy wieży ulokował. Jednak piękny i mężny królewicz niczego się nie uląkł...

Tyle można przeczytać w oficjalnych kronikach, ale wiemy przecież kto płaci kronikarzom. Naprawdę było tak:

Król, owszem srogi, córa... o całkiem miłej aparycji, wieża – średni standard niedofinansowanego dewelopera, niezbyt kwalifikowany strażnik, a smok... A smok był faktycznie srogi. I paskudny…

Świetna pozycja, żeby odprężyć się i pośmiać. Gdy ją czytałam uśmiech nie schodził mi z ust. Ta wersja bajki o księżniczce zamkniętej w wieży bardzo przypadła mi do gustu. Bo niby wszystko jest tak jak w bajce. A jednak życie samo daje o sobie znać. Zarówno Księżniczka, Strażnik jak i Smok są świetnie zarysowanymi postaciami. Takimi z krwi i kości. Przeżywają wzloty i upadki. Rozterki i chwile radości. Dodatkowo co jakiś czas do wieży podjeżdża ktoś, kogo nie można pożreć, gdyż... Tak jak Czarni Mściciele, elitarna jednostka Księcia Pana. A w sumie okazują się świetnymi gośćmi. Jest też Rycerz z czarną chmurą w herbie, trubadur i Zielone Berety tfu... Demony ;) 
Z jednej strony każdy pełni swoją rolę: księżniczka nie zamierza uciec z wieży (choć nadarza się okazja), Strażnik w samotności wzdycha do okna, a Rycerz z czarną chmurą w herbie chce żyć na własny rachunek. Pasia, jak każdy młody smok ma humory, choć uwielbia być drapana za uchem. A ostatecznie wszystko zmierza do bajkowego zakończenia: I żyli długo i szczęśliwie. Ale jest to historia napisana z jajem. Przede wszystkim ze względu na język. Postaci są mimo wszystko schematyczne. Nie da się przebić przez pewne konwenanse. Księżniczka nie stanie się amazonką. Strażnik nie zostanie rycerzem. Choć wiadomo jak to w bajkach bywa. Ale to w pewien sposób dodaje smaczku tej historii. Skończyć się jakoś musi.
Oprócz języka zdecydowanie wielkim atutem jest smok. Pasia, jak to smok pożera ludzi. Ale wystarczy ją odrobinę bliżej poznać, żeby zobaczyć to drugie oblicze. Na stronie Publio jest porównanie do klimatu ze "Shreka". Ze względu na Pasię myślę że nie jest to do końca złe porównanie, choć może trochę za mocne. 
Jest to zdecydowanie książka dla damskiej części odbiorców. Rycerze są honorowi ( w większości), miłość wygrywa a smok okazuje się świetnym przyjacielem. Łez kobiecych będzie również sporo. A także zazdrości i niezrozumienia.
Spędziłam bardzo miło czas przy tej książce. Przyznam szczerze że nie spodziewałam się po autorce Renegata takiego bajkowo-jajcarskiego stylu. I jestem pozytywnie zaskoczona. Nie jest to z pewnością ani nic ambitnego ani odkrywczego. Ale czyta się szybko i świetnie poprawia nastrój.

9/13/2012

Dane techniczne:
  • Autor: Mariusz Wollny
  • Tytuł:Kacper Ryx
  • Wydawnictwo:Otwarte
  • Liczba stron:578
  • Premiera: 2007
  • Gatunek: historyczna, przygodowa, łotrzykowska



    Kraków, rok 1550. Na progu kościoła Świętego Ducha zakonnicy odnajdują płaczące niemowlę. Przygarniają je, gdyż misją duchaków jest niesienie pomocy najuboższym, pokrzywdzonym oraz społecznym wyrzutkom - sierotom, żebrakom, czy kobietom lekkich obyczajów, którym nikt nie chciał w tamtych czasach pomagać. Nie wiedzą, że dziecko za kilkanaście lat ocali królewski dwór, jak i samego króla.

    Jest rok 1569. W karczmie "U Balcerowej" mieszczki wdowy mieszka młodzieniec o wielkiej inteligencji, uczący się na lekarza. Swój czas dzieli między wykłady na akademii, pomoc przybranej matce i przyjaciół. Któregoś dnia karczmę odwiedzają najsławniejsze pióra tych czasów - i tak zaczyna się największa przygoda życia Kacpra...


    Książkę tę dostałam z wymiany z barwinką. Nie wiedziałam, czego oczekiwać, ani jak podejść do tej książki. Opis z tyłu nie dawał wyobrażenia o fabule, więc pomysł mógł być równie dobrze zepsuty, co świetnie poprowadzony. Nie wiedząc, co myśleć, rozpoczęłam lekturę...

    Przenosimy się do Krakowa połowy XVI wieku, na gwarny rynek, oblegane karczmy i kramy zapełnione dobrami. Będziemy przemierzać zamek królewski, jechać konno przez pokryty czapą śniegu las, czołgać się tunelami pod traktem Krakowa i towarzyszyć Kacprowi wszędzie tam, gdzie zaniosą go jego zadania. Będziemy świadkami unii Polski z Litwą, biesiad, zabójstw i intryg, jakich pełno jest zawsze w pobliżu głowy państwa. Staniemy oko w oko z płatnym, seryjnym zabójcą...

    Książka jest dość opasła, liczy sobie niemal 600 stron, a mimo to czyta się ją szybko. Akcja wciąga, a bohaterowie są bardzo dobrze zarysowani. Brakowało mi takiej pozycji - powieści łotrzykowskiej, lecz osadzonej w naszych realiach historycznych, przystosowanej do naszej rzeczywistości i opowiadających o wydarzeniach tak wiarygodnie, że można ulec wrażeniu - to faktycznie mogło mieć miejsce, a podręczniki o tym nie mówią, obdarte z takich smaczków. Mamy tu głównego bohatera - młodzieńca inteligentnego, dociekliwego i niesamowicie oddanego sprawie i swoim bliskim, a przy tym bystrego i bardzo odważnego. Idealizacja postaci jest niemal pełna, Kacprowi w zasadzie brak wad, a mimo to nie uderza to i nie jest przerysowane, co sprawia, że uwierzyłam autorowi. 

    Nie można powiedzieć, aby była to powieść jednego bohatera, ale i należy pamiętać, że wrzuca nas ona w wir codziennego, zwykłego życia w dawnym Krakowie - mamy i dworzan, i żaków, a także setki anonimowych, w większości niezamożnych mieszkańców Krakowa, którzy po prostu chcą żyć w spokoju. 

    Muszę przyznać - pokochałam tę książkę. Po raz pierwszy od sama nie wiem, jak dawna poczułam przy niej prawdziwą przyjemność z lektury i zawsze, ilekroć coś mnie odrywało, tylko czekałam na moment, aż znów będę mogła do niej wrócić i wędrować po Krakowie. Język książki jest plastyczny, a opisy nie ciągną się na kilka stron, co zawsze szczególnie mnie irytuje (z tego powodu nigdy nie zmęczyłam do końca "Nad Niemnem"...). Mamy dwa rodzaje narracji - trzecioosobową, oraz pierwszoosobową, z punktu widzenia Kacpra. Zabieg uważam za ciekawy i choć sprawia, że musimy się przestawiać, to jednak rzadko dziś się pisze w trybie pierwszej osoby (jest to moim zdaniem dość trudne) i dlatego sądzę, że należy docenić autora. Całość to bardzo barwna i zgrabna powieść, którą polecę każdemu, kto nawet jeśli nie interesuje się historią, to lubi przygodę i... Kraków.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger