Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo Marginesy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo Marginesy. Pokaż wszystkie posty

7/19/2025

Kim jest "Wyjarzmiona" Renata Bożek

Kim jest "Wyjarzmiona" Renata Bożek


Są takie książki, które trudno się czyta, jeszcze trudniej ocenia, ale które zdecydowanie warto poznać, choćby po to, by poszerzyć horyzonty i spojrzeć z innej perspektywy na tematy, które wydają się znane, ale nie do końca przeżyte. "Wyjarzmiona" to właśnie jedna z takich lektur: brutalna, pełna brudu codzienność bohaterki zostaje mocno odciśnięta w świadomości czytelnika, zmuszając do emocjonalnego zaangażowania i refleksji.

Bohaterką tej historii jest Rozalia Balawender, dziewczynka z ubogiej wsi na Lubelszczyźnie, która w 1831 roku poprzysięga zemstę dziedzicowi. Mijają lata, a ona przechodzi niezwykłą drogę: z bosego dziecka staje się elegancką panną młodą u progu ślubu z majętnym mężczyzną. Po drodze uczy się czytać, poznaje świat wielkiego miasta i bezwzględnych reguł społecznej gry. Każdy kolejny krok to dla niej walka o przetrwanie i o siebie, czasem za cenę lojalności, moralności, a nawet własnych korzeni.

To nie jest łatwa lektura i to na wielu poziomach. Już od pierwszych zdań czytelnik musi się mentalnie przestawić, wejść w świat chłopstwa, zrozumieć nie tylko trudy ich codziennego życia, ale też oswoić się z językiem, który może stanowić barierę. Gwara, jaką posługują się bohaterowie, mocno odróżnia chłopa od „Poloka”, podkreślając podziały społeczne i kulturowe. Dodatkowym wyzwaniem jest zwarta, gęsta narracja, dialogów jest niewiele, a chociaż historia opowiadana jest w trzeciej osobie, to silne zespolenie narracji z Rozalką sprawia wrażenie, jakby to ona sama snuła tę opowieść.

Perspektywa głównej bohaterki sprawia, że wiele życiowych kwestii wydaje się oczywistych i przez to łatwo mogą umknąć podczas lektury. To książka, która wymaga skupienia. Autorka pokazuje dziecko wychowane w przekonaniu, że najważniejsze jest przetrwanie, nawet kosztem innych. Rozalka od najmłodszych lat uczy się myśleć przede wszystkim o sobie, bo tylko to daje jej szansę na przeżycie w brutalnym świecie. Już na pierwszych stronach uderza obojętność wobec cierpienia i śmierci, może dlatego, że śmierć to codzienność, obecna tuż obok od zawsze, a może dlatego, że nie dotyczy bliskich, chłopów takich jak ona.

Książka podzielona jest na trzy części: wieś, dwór i miasto, każdy z tych etapów symbolicznie oddala Rozalkę od rodzinnej chaty. Choć każde nowe miejsce daje jej szansę na zmianę, to równie często przynosi cierpienie i trudne doświadczenia. Początkowe rozdziały przesiąknięte są lubelską gwarą, która naturalnie towarzyszy jej dzieciństwu. Z czasem, wraz z dorastaniem i nauką przy każdej nadarzającej się okazji, język Rozalki staje się coraz bardziej literacki, bardziej „polski”, choć w głębi duszy wciąż nosi to, czego nauczyła się w domu.

Podczas lektury nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że chłopi ukazani są niemal na poziomie zwierząt albo prymitywniejszych form homo sapiens, żyją po to, by przeżyć, pracują, piją, nie myślą o niczym poza przetrwaniem. Kobiety zajmują jeszcze niższą pozycję, wychodzą spod władzy rodziców prosto pod but przyszłego męża, który bije i upija się na umór. Dzieci od najmłodszych lat uczą się życia jako nieustannej walki — walczą o jedzenie, uwagę, przetrwanie, nie mając w sobie przestrzeni na myślenie o drugim człowieku. Każda inność, fizyczna, psychiczna, społeczna, jest wyśmiewana, potępiana i często kończy się tragicznie.

Życie Rozalki zmienia się dzięki nauce, która w połączeniu z jej rozwiniętym cwaniactwem pozwala jej stopniowo wspinać się po drabinie społecznej. Jednocześnie autorka ukazuje, że na każdym etapie życia, szczególnie jako kobieta, bohaterka jest wykorzystywana — i to w sposób, który wydaje się całkowicie normalny dla wszystkich wokół. Dwór, choć wydaje się być lepszym miejscem, również przynosi brutalne doświadczenia, a miasto, które miało być jej wyzwoleniem, wcale nie zmienia jej losu na lepsze. Wręcz przeciwnie, przynosi nowe, tragiczne wydarzenia, które na zawsze rysują jej życie.

„Wyjarzmiona” to powieść, w której autorka wyraźnie ukazuje przepaść między chłopami a szlachtą. Perspektywa chłopki, która dorasta w trudnych warunkach, a potem staje się młodą kobietą z ambicjami, ukazuje drobne kroki ku lepszemu życiu. Dzięki determinacji Rozalka wychodzi z kurnej chaty, a jej historia kończy się w momencie oświadczyn bogatego mężczyzny. W trakcie lektury czytelnik napotyka wiele trudnych, brutalnych i niewyobrażalnych dla współczesnego odbiorcy sytuacji, ale ta książka ma także ogromną wartość edukacyjną, otwierając oczy na to, jak wyglądał świat zaledwie dwieście lat temu.





  • Autor: Bożek Renata
  • Tytuł: Wyjarzmiona
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 352
  • Premiera: 23 kwiecień 2025

2/08/2025

Jak zmieniła się "Rilla ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery

Jak zmieniła się "Rilla ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery


Przyszła pora na ostatni tom cyklu o Anne Shriley, choć można się zastanawiać, czy to przyporządkowanie jest właściwe, gdyż Ani tu niewiele. Rilla, najmłodszą z dzieci doktorowej Anne Blythe, staje się tu pierwszoplanową postacią, a pozostałe rodzeństwo równie mocno wchodzi w pierwszy plan. Ta historia jest jednocześnie najbardziej smutna i trzymająca za serce, a to z powodu czasów, w którym przyszło żyć bohaterom - Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej. 

Rilla Blythe, najmłodsza córka Anne i Gilberta, cieszy się chwilą. Jej największym zmartwieniem w wieku piętnastu lat, jest wygląd, chłopcy i zabawa. Rozpieszczona przez rodzinę, nie przejawia aspiracji do nauki. Gdzieś w dalekiej Europie dochodzi do zamachu na arcyksięcia Franciszka, co bagatelizuje większość mieszkańców, ale to właśnie to wydarzenie zmieni życie wszystkich mieszkańców Złotych Iskier, zatoki Four Winds oraz całej Kanady. Synowie, bracia, ukochani... wszyscy kanadyjscy chłopcy idą na wojnę, żeby wspomóc Koronę. Wyprawa do odległej Europy dla wielu jawi się jako wielka przygoda, dla innych jako obowiązek. Kobiety zostają, żeby czekać. Rilla przez cztery najbliższe lata z roztrzepanego podlotka zmieni się w kobietę, a to, co po drodze przeżyje, pozwoli jej odpowiednio dorosnąć.

(...) No, to już wszystkie Notatki, więcej nic ciekawego w tej gazecie nie ma. Wiadomości zza granicy nigdy mnie nie interesowały. Co to za arcyksiążę, co go zamordowano? 
- A co nas to obchodzi? - spytała panna Cornelia, nieświadoma, jak straszną odpowiedź na to pytanie szykuje przeznaczenie - W tych bałkańskich krajach ciągle kogoś mordują. U nich to normalne i doprawdy nasze gazety nie powinny drukować tego typu sensacji.

Cykl ośmiu tytułów przygód o rudowłosej Anne dobiegł końca. Czytałam go nie raz i przez lata wyłoniłam faworytów wśród tytułów z tego cyklu, dwa tomy, które z zupełnie innych powodów trafiały do mojego serca. Jednym z nich jest "Anne na Uniwersytecie", drugim natomiast właśnie "Rilla ze Złotych Iskier" (Rilla ze Złotego Brzegu w poprzednich tłumaczeniach). To historia pokazująca dojrzewanie młodej dziewczyny, które przypada w trudnych, bolesnych czasach. A jednocześnie obraz wojny, odległej a jednocześnie bliskiej, czas oczekiwania i strachu 0 najbliższych. 

Podczas lektury przypomniałam sobie, jaką trzpiotką była Rilla na początku, a jednocześnie jeszcze bardziej dobitnie zrozumiałam ogrom niepewności i oczekiwania na wyspie podczas tych trudnych czterech lat. Nowe tłumaczenie odświeża tę historię, ale nie są to wielkie zmiany w przypadku tego tomu. Może dlatego, że nie pojawiają się nowe postacie, wydarzenia skupiają się na drobnych wydarzeniach oraz na wiadomościach z dalekiej Europy. Dodatkowo można znaleźć tu wiersz Waltera, którego nie było w oryginale, a który autorka umieściła w swojej książce "Ania z Wyspy Księcia Edwarda", a tłumaczka postanowiła dodać przy tym tłumaczeniu. 

Historia Rilli, która na początku pokazuje swoją radość z drobnych przyjemności, oczekiwanie na zabawę taneczną, czy romantyczne chwile z chłopcem, z czasem staje się poważniejsza. Wychowanie "wojennego dziecka", udział w spotkaniach Czerwonego Krzyża, szycie bielizny dla żołnierzy, oczekiwanie na wiadomości z frontu, ciągła niepewność, a także wielki smutek, który nie ominął mieszkańców Złotych Iskier. 

Nie mogę nie wspomnieć również o Piątku, a ten wątek zawsze łamie mi serce, nieważne który raz wracam do tej historii. Wierny pies, który czeka na swojego pana, choć mijają lata i nie do końca wiadomo, czy doczeka się szczęśliwego zakończenia. 
W tym tomie pojawia się również historia miłosna, choć ze względu na okoliczności jest ona bardzo mocno naznaczona wojną. Nieliczne spotkania podczas historii, liczne listy, niepewność, wiara w szczęśliwy powrót, ale również oczekiwania na spotkanie, które pokaże, czy uczucia przetrwały czasy konfliktu. 

"Rilla ze Złotych Iskier" to ostatni tom cyklu o Anne Shirley, w nowym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Książka przedstawia trudne wojenne czasy, które pokazane są przez pryzmat młodych bohaterów, tutaj Rilla wysuwa się na pierwszy plan i pokazuje, że trudne czasy potrafią zmienić człowieka, pozwalają mu dorosnąć w szybkim tempie i postawić na nowe priorytety. Autorka pokazuje również, że nikt z tych wojennych czasów nie wyszedł taki sam, zarówno ci którzy cztery lata spędzili w okopach, jak ci, którzy ze ściśniętym sercem czekali w domu. To historia zdecydowanie warta uwagi. 
 


  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Rilla ze Złotych Iskier
  • Tytuł oryginalny: Rilla of Ingleside
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 392
  • Premiera: 22 styczeń 2025



10/15/2024

Poznajcie "Małe Kobietki" Louisa May Alcott

Poznajcie "Małe Kobietki" Louisa May Alcott



Klasykę warto znać prawda? "Małe Kobietki" to jedna z tych lektur, których do tej pory nie miałam okazji przeczytać, choć od dawna przymierzałam się, żeby się zabrać za ten tytuł. W końcu nadarzyła się okazja, kiedy wydawnictwo Marginesy wydało ją w tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Przeczytałam, chętnie podzielę się wrażeniami, ale podczas przygotowań do tego tekstu odkryłam zaskakującą prawdę. Ta książka była już wcześniej przetłumaczona przez tę tłumaczkę, nawet miałam na półce wydanie które było przetłumaczone przez panią Annę. Myślę, że w tym wypadku sama wprowadziłam się w błąd. Wyraźnie wskazywanie tłumacza jest bardzo dobrym kierunkiem, który doceniam. 

Czasy Wojny Secesyjnej, gdzie mężczyźni zdolni do walki są nieobecni w wielu domach. Pod dachem rodziny Marchów żyją cztery siostry wraz z matką. Ciężkie czasy sprawiają, że nie wiedzie im się najlepiej, dlatego dziewczyny pomagają w domowych funduszach jak mogą. Meg, Jo, Beth i Amy to zupełnie różne charaktery, przez co w domu dochodzi do wymiany zdań, ale jednocześnie nigdy nie jest tam nudno. Nastolatki poznają życie, pracują, uczą się i pomagają w domu, a jednocześnie tworzą wiele inicjatyw, które pomagają im przetrwać czas w oczekiwaniu na ojca. Rodzina zaprzyjaźnia się z sąsiadującym obok samotnym chłopcem i jego dziadkiem i wzajemnie pomagają sobie w trudnych czasach. 

Nie wiem dlaczego, byłam przeświadczona, że to będzie trudna literacko książka i że choć wartościowa, to jej lektura będzie niełatwa. Jednak już po pierwszych kilku kartkach zrozumiałam swój błąd. Język tej powieści jest bardzo przystępny i sprawia, że czyta się ją z przyjemnością. Na pewno swój wkład ma tu również tłumaczka. Sama zaś historia, która zawarta jest na kartach tej książki wywołuje uśmiech na ustach. Cztery dziewczyny to zupełnie inne charaktery i inne spojrzenie na świat. Różne wydarzenia przedstawione w tej powieści pokazują ich powolną przemianę i dojrzewanie. Oczywiście wszystko osadzone w Ameryce w połowie XIX wieku, więc to zupełnie inny świat. 

Podczas lektury czułam ciepło i radość, choć ta książka trochę trąci myszką. Wyraźnie czuć, że została napisana z myślą o przekazaniu kierunku w życiu, wskazaniu drogi czytelniczkom w wieku bohaterek, do których w pierwszej kolejności miała trafiać. Taki wydźwięk może się podobać lub nie, mi osobiście nie przeszkadzał. Gdzieś pomiędzy codziennymi przygodami bohaterek czułam, że tytuł ten przypomina w jakiś stopniu "Anie z Zielonego Wzgórza" gdzie bohaterka popełniając błędy, poznawała prawdę o życiu. Obie książki przywołują rodzinną atmosferę i ciepło, wywołując wiele pozytywnych uczuć podczas lektury. 

Świat, w którym przyszło żyć rodzinie Marchów nie należał do łatwych, ale bohaterki robiły wszystko, żeby iść przez życie z radością i w poczuciu misji. Jest to zdecydowanie lektura warta swojego czasu, która trafi do kobiet w bardzo różnym wieku. Podnosi na duchu, daje uczucie radości podczas lektury. Ciekawa jestem kolejnych tomów, po które zamierzam w niedalekiej przyszłości sięgnąć. 


  • Autor: Alcott Louisa May
  • Tytuł: Małe Kobietki
  • Seria: Małe Kobietki #01
  • Tytuł oryginalny: Little Women
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 340
  • Premiera: 19 czerwiec 2024



10/08/2024

Gdzie też znajduje się "Dolina tęczy" Lucy Maud Montgomery

Gdzie też znajduje się "Dolina tęczy" Lucy Maud Montgomery


Nowy, siódmy już tom cyklu o Anne Shirley to jednocześnie pierwsza część, której tytuł zupełnie się nie zmienił. Zawsze wiernie odwzorowany oryginalny kanadyjski, przedstawia historie bohaterów przebywających w Dolinie Tęczy. I choć czytałam ten tom wielokrotnie, tak samo jak poprzednie części, dopiero podczas tej lektury uświadomiłam sobie bardzo istotną rzecz. Głównymi bohaterami tego tomu wcale nie są młodzi Blythe, choć są bohaterami tej książki, to wydają się odsunięci na dalszy plan. Kto więc wysuwa się na ten pierwszy? 

Do Glen St. Mary przybywa nowy pastor wraz z rodziną, jednak choć umie on tworzyć wspaniałe kazania, to czegoś mu brakuje. Pastor jest wdowcem, pojawiają się więc głosy, że powinien się czym szybciej ożenić, a swojej kolejnej żony z pewnością będzie szukał wśród parafianek. Jego dzieci, Jerry, Carl, Una i Faith sprawiają jednak wiele problemów i powodują coraz to nowe skandale w spokojnym miasteczku. Czy odkrycie Doliny Tęczy i poznanie się z młodymi mieszkańcami Złotych Iskier pozwoli im znaleźć właściwie rozwiązanie z sytuacji? Do grona młodych bohaterów dołącza również Mary Vance, zaniedbana sierota, która ucieka od swojej pani, a którą opiekują się młodzi bohaterowie. 

Dolina Tęczy wydaje się bezpośrednią kontynuacją Anne ze Złotych Iskier, gdzie dzieci bohaterki wysunęły się na pierwszy plan. Tutaj również Anne jest gdzieś w tle, obserwuje i pomaga bohaterom, jest dobrym duchem, o którym wspominają i myślą. Jednak to młodzi bohaterowie wychodzą na pierwszy plan, a już szczególnie dzieci z plebanii stają się głównymi postaciami. Zostawieni niejako sami sobie, bez matki, z ojcem który ma głowę w chmurach i starą ciotką, która nawet niezbyt dobrze gotuje, a opieką i wychowaniem się nie zajmuje, sami muszą szukać rozwiązań swoich problemów. 

Autorka wprowadzając nowych bohaterów daje powiew świeżości z nowymi charakterami ale również z nowym środowiskiem, w którym przyjdzie im żyć. Jednocześnie młodzi mieszkańcy plebanii wywołują dużo sympatii, co sprawia, że z uśmiechem na ustach czyta się o ich wpadkach, a jednocześnie ze smutkiem o tych trudnych wydarzeniach i codziennych problemach, które powinni widzieć dorośli. 

Ten tom jest, mimo małych i dużych problemów bohaterów, dość niewinny, lekki i przyjemny. Jest on jednocześnie jakoby preludium do kolejnego tomu, pojawiają się już pierwsze sygnały tego, czego doświadczą młodzi bohaterowie w przyszłości, czego doświadczą również starsi i czym będą musieli sobie poradzić. Rilla ze Złotego Brzegu była jedną z moich ulubionych części i z chęcią zweryfikują wrażenia podczas kolejnej lektury. 

"Dolina Tęczy" to świetna lektura tak dla młodszego jak i starszego czytelnika. Utrzymana w klimacie Ani z Zielonego Wzgórza czy też Anne z Zielonych Szczytów, pokazuje radość dzieciństwa i młodości, problemy młodych bohaterów i codzienne sprawy. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej odświeża odbiór książki i sprawia, że czyta się je z przyjemnością. Z pewnością zadowoli fanów L.M. Montgomery i pozwoli na nowo odkryć tę historię. 



  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Dolina Tęczy
  • Seria: Ania z Zielonego Wzgórza #07
  • Tytuł oryginalny: Rainbow Valley
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 04 wrzesień 2024

5/04/2024

Radość z lektury "Anne ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery

Radość z lektury "Anne ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery


Zawsze miałam duży problem z lekturą "Ani ze Złotego Brzegu", nie potrafiłam wejść tak głęboko w świat bohaterki, jak w poprzednich tomach. Ania tutaj staje się odległa, jest tłem dla swoich dzieci, które pokazują swój świat i małe bolączki nim rządzące. A jednak kiedy sięgnęłam po "Anne ze Złotych Iskier" dostrzegłam urok tego tomu. I choć to ta sama historia, tylko przedstawiona trochę innymi słowami, to czuje radość z lektury. Może dlatego, że sama dojrzałam do tej historii, która pokazuje ciepło rodzinnego domu i codziennych chwil razem. Nowe tłumaczenie na pewno nie popsuło mi wrażeń, a może pozwoliło na nowo odkryć ten tytuł. 

Anne Blythe, od kilku lat żona i matka, razem z Gilbertem, swoimi dziećmi i Zuzanną mieszka w Złotych Iskrach. I choć początkowo myślała, że nie pokocha tego miejsca, tak jak Wymarzonego Domu, to z czasem odkryła piękno tego miejsca i radość codziennych dni. Idealne dni zakłóca przyjazd ciotki Gilberta, która wprowadza zamęt i niszczy radość samą swoją obecnością. Jednak pomimo chwilowych kłopotów codzienność w Złotych Iskrach przynosi wiele wspaniałych chwil, przeplatanych drobnymi problemami maluchów. Czwórka, a wkrótce piątka, pociech Ann i Gilberta zaprasza do spędzenia z nimi codzienności, a w tle jest Anne, mama, która zawsze doradzi i pomoże. 

W jaki sposób pokazać radość codziennych dni, a jednocześnie nie zrazić czytelnika, to potrafi tylko Lucy Maud Montgomery. Jim, Di, Nan i Shirley powoli dorastają, pozwalając na chwilę zajrzeć do świata swoich codzienności. Nowe znajomości, marzenia, obawy, które czasem urastają do rangi tragedii. Wszystkie przygody, które przeżywają dzieci i które pokazują świat sprzed stu lat. Wszystko to otoczone jest miłością i to właśnie ona uzupełnia tą historię, sprawiając, że staje się jednością. 

Autorka zmusza do śmiechu, często wzrusza, czasami wywołuje złość, a czasami radość. Z kart powieści czuć też miłość, która króluje w domu. Anne jest jak dobry duch, który pilnuje i pomaga w nawet najdrobniejszych problemach. 

Jej dziecko było bezpieczne, a Gilbert - gdzieś daleko - walczył o życie innego... Dobry Boże, wspieraj go i dopomóż jego biednej matce... Dopomóż wszystkim matkom świata... Tak wiele nam trzeba pomocy, bo to do nas te małe kochające serduszka zwracają się o przewodnictwo, miłość i zrozumienie. 

Porównując wybrane fragmenty z wydaniem z Naszej Księgarnii, które mam w swojej biblioteczce domowej, a które tłumaczyła Aleksandra Kowalak-Bojarczuk, okazuje się... że niektórych fragmentów wcale w nim nie znalazłam. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej zawarte jest na prawie 400 stronach, a to poprzednie z lat '90 jest o sto stron krótsze. Oczywiście w jakimś stopniu wynika to z interlinii, szerokości stron itp. ale w momencie, kiedy nowe wydanie zawiera fragmenty, których nie ma wcześniejsze, trzeba się zastanowić, jak wiele zostało z tamtego wycięte. 

Anne uśmiechnęła się i westchnęła. Dla małego dziecka pory roku ciągnęły się w nieskończoność, podczas gdy dla niej mijały w mgnieniu oka. Kolejne lato się skończyło, usunięte z życia przez ponadczasowe złoto topolowych pochodni. Niedługo... o wiele za szybko... dzieci ze Złotych Iskier przestaną być dziećmi. Na razie jednak wciąż należały do niej. 

Myśląc o tym tomie myślę o Ann - mamie. To ona spaja wszystkie historie, ona staje się przystanią, do której wracają dzieci, to ona jest osią, która scala rodzinę i dzięki której wszyscy są szczęśliwi. I tak jak wcześniejsze tomy pokazywały dziewczynkę, nastolatkę, młodą nauczycielkę, studentkę, dyrektorkę, czy młodą mężatkę, to tutaj Anne staje się mamą. Ta rola w żaden sposób jej nie ujmuje, ale właśnie dodaje blasku. Jej przemyślenia (których często nie znalazłam w poprzednim wydaniu) pokazują piękno macierzyństwa, radość z dni, które przeżywa. I może właśnie brak tych fragmentów, spłaszczył mi obraz i nie pozwolił do końca czerpać radości z lektury za każdym poprzednim razem. 

Odwróciła się od okna. W białym peniuarze, z włosami splecionymi w dwa długie warkocze, wyglądała jak dawna Anne ze Złotych Szczytów... z Redmondu.. z Wymarzonego Domu. Wciąż miała w sobie to samo wewnętrzne światło. Przez otwarte drzwi słyszała spokojne oddechy dzieci. Gilbert, któremu rzadko zdarzało się chrapać, teraz chrapał bez wątpienia. Anne uśmiechnęła się szeroko.  

"Anne ze Złotych Iskier" to kolejny tom pokazujący dalsze losy czerwonowłosej bohaterki. Anna Bańkowska na nowo odkryła tę historię, pozwoliła poznać ją w całości i odkryć jej urok. I to czy wolicie wybrać się do Złotego Brzegu czy do Złotych Iskier, to decyzja każdego z osobna. Warto jednak dać szansę temu tłumaczeniu i być może poznać Anię na nowo. Ja zdecydowanie wiele zyskałam dzięki tej lekturze. 


  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Anne ze Złotych Iskier
  • Seria: Ania z Zielonego Wzgórza #06
  • Tytuł oryginalny: Anne Of Ingleside 
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 400
  • Premiera: 06 marzec 2024


10/10/2023

Gdzie znajduje się "Wymarzony dom Anne" Lucy Maud Montgomery

Gdzie znajduje się "Wymarzony dom Anne" Lucy Maud Montgomery


W czerwcu na polskim rynku pojawiła się kolejna część nowego przekładu historii o Ani Shirley, którego podjęła się Anna Bańkowska. Po raz kolejny wydanie przyciąga wzrok - kolorem, twardą oprawą, wyklejką i wszystkimi tymi szczegółami, które zachwycają przy pierwszym kontakcie. Czy można było znaleźć tu coś odkrywczego znając już historię Anne? 

Anne i Gilbert w końcu biorą upragniony ślub i zaczynają wspólne życie. Avonlea zostaje za nimi, bo przeprowadzają się w inną część wyspy -  nad zatokę Four Winds. Tam, w małym, uroczym, domku zaczynają życie jako młode małżeństwo. To spokojny czas w ich życiu, niewiele się dzieje (prócz niemożliwych do przewidzenia trudnych sytuacji życiowych) i na pierwszy plan wysuwają sie historię sąsiadów, których poznają. Panna Cornelia, która wspomaga lokalną społeczność na wiele sposobów, kapitan Jim, mieszkający i pracujący w latarni morskiej, oraz tajemnicza Leslie, u której trudno zaskarbić sobie sympatię. 

Po raz kolejny sięgnęłam po lekturę z ciekawością, jak bardzo zmieni się jej odbiór przy nowym przekładzie. Byłam świadoma, że nie dotrę do zatoki Czterech Wiatrów, nie spotkam też Ewy i Ryszarda, a jednak nie tylko to w tym tomie pokazało wyraźną różnicę między wcześniejszymi wydaniami, z którymi miałam do czynienia. Przede wszystkim zmienił się kapitan Jim. Ten stary żeglarz, strażnik światła w latarni morskiej, stał się bardziej swojski. Tutaj można poczuć, że kapitan porzucił szkołę w młodym wieku, że uciekł w morze nie zdobywając pełnej edukacji. Jego sposób wypowiadania się jest zdecydowanie różny od reszty bohaterów, bardziej prosty. Choć oczywiście nadal nie brakuje w nim wiele ciepła, serdeczności i życiowej mądrości. 

Ten tom opowiada o pierwszym roku wspólnego życia Ani i Gilberta, ale same relacje między bohaterami są raczej zepchnięte na dalszy plan. Czuć od nich wzajemną miłość i przywiązanie, jednak autorka bardziej skupia się na nowo odkrytych bohaterach, nowych relacjach, oraz wspomnieniach niektórych z nich. Ten tom zawiera dramatyczną historię, ciężkie życie jednej z bohaterek, które sprawia, że nie jest jej łatwo się otworzyć przed innymi. Choć Ania, sobie znanymi sposobami, powoli do niej dociera. A ostatecznie złącza ich wielka tragedia, co pozwala zrozumieć się bardziej. 

Miejsce, w jakim osadzona jest akcja, również pokazuje inny obraz Wyspy Księcia Edwarda. Avonlea zawsze kojarzyło mi się ze spokojną wioską, z dala od morza, tutaj natomiast morze gra jedną z głównych ról, jest wszechobecne i nierozerwalne z wydarzeniami. 

"Wymarzony dom Anne" to część, w której Ania jest żoną i matką, a jednocześnie ostatnia, w której nadal jest główną bohaterką. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej odświeża codzienne życie Ani i innych bohaterów, wyciągając z nich cechy charakterystyczne. Kolejne świetne wydanie przyciąga wzrok. 




  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Wymarzony dom Anne
  • Seria: Ania z Zielonego Wzgórza #05
  • Tytuł oryginalny: Anne's House Of Dreams
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 328
  • Premiera: 07 czerwiec 2023


6/25/2023

Jak żyły "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Joanna Kuciel-Frydryszak

Jak żyły "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Joanna Kuciel-Frydryszak


Jak bardzo zmieniła się polska wieś w przeciągu stu lat, jak bardzo zmienili się jej mieszkańcy - w poglądach, sposobie życia, spojrzeniu na świat? Pańszczyzna zniesiona przed kilkudziesięciu lat miała poprawić los chłopów, dać im szansę na lepsze życie, ale czy rzeczywiście tak było? Dwudziestolecie międzywojenne było pewnym przełomem przed tym co kiedyś, a tym co miało dopiero nadejść. Jak wyglądało to życie? 

Autorka Służących do wszystkiego wraca do tematu wiejskich kobiet, ale tym razem to opowieść zza drugiej strony drzwi chłopskiej chałupy. Podczas, gdy Maryśki i Kaśki wyruszają do miast, by usługiwać w pańskich domach, na wsiach zostają ich siostry i matki: harujące od świtu do nocy gospodynie, folwarczne wyrobnice, mamki, dziewki pracujące w bogatszych gospodarstwach. Marzące o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlące się o posag, byle „nie wyjść za dziada” i nie zostać wydane za morgi. Dzielące na czworo zapałki, by wyżywić rodzinę. Często analfabetki, bo „babom szkoły nie potrzeba”.

Nasze babki i prababki.

Autorka przedstawia obraz wsi w okresie XX-lecia międzywojennego przez pryzmat kobiet. Świat, który może wydawać nam się w jakimś stopniu znany, okazuje się czubkiem góry lodowej, a to co ukazuje się po lekturze powieści, może jeżyć włos na głowie. Od najwcześniejszych lat gonione do pracy ponad siły, gdzie nauka jest momentem oddechu, a kończy się zazwyczaj dla dziewczyn po przyswojeniu czytania i rachunków, bo więcej nie jest im potrzebne. Ślub z człowiekiem, który ma więcej ziemi i który pozwoli powiększyć skromny dobytek, jest kolejnym etapem pracy do upadłego, gdzie matka i żona jest na ostatnim miejscu w domu. Głód, liczenie się z każdym groszem i ciągła praca. Taki obraz wyłania się z tej książki.

Czy tak było wszędzie? Czy ludzie mogli znaleźć szczęście mimo takiego życia? Z pewnością nie było jedynie czarno. Zresztą nawet podczas lektury autorka wspomina, że wschód polski a zachodnie ziemię wyraźnie się od siebie różniły. Niektóre rodziny chciały lepszego życia dla swoich dzieci, w tym również dla córek, starały się je kształcić. Niektóre młode kobiety decydowały się na emigrację zarobkową, do krajów Europy ale również do Ameryki, w tym Kanady. 

Wśród tych czarnych obrazów przeszłości poruszane są takie wątki jak leczenie, wiara, edukacja, emancypacja, stosunek do Żydów, a także poglądy polityczne. Widać powolną zmianę w poszczególnych osobach jak i większych społecznościach. Uniwersytety ludowe, które nie raz borykają się z niechęcią społeczeństwa i władz. 

Autorka posiłkowała się licznymi dokumentami i pracami z tamtych lat, w treść wplecione są pamiętniki, wspomnienia, prace konkursowe, dokumenty na temat wsi. To wszystko pozwala odrobinę poznać spojrzenie ludzi tamtych lat. W treść lektury wplecione są również rozmowy z potomkami kobiet, które żyły w tych trudnych czasach. 

W tym wszystkim można zadumać się nad tym jak poglądy mieszkańców wsi mają wpływ na nas dzisiaj. Większość z nas ma wśród swoich przodków chłopów, nasze prababki, babki, może matki, przeniosły na nas często różne poglądy. Może wydawały się nam niedorzeczne, ale na pewno w jakiś sposób na nas wpłynęły. 
Sama podczas lektury nie raz zatrzymałam się i pomyślałam, że tak, babcia w ten sposób patrzyła na świat, to powiedzenie nie raz wychodziło z jej ust. Często było to dla mnie niezrozumiałe w tamtym czasie, burzyłam się, że nie rozumie tego, że teraz mogę coś zrobić inaczej. I dlatego też myślę, że ta książka jest ważna, nie tylko żeby poznać jak żyli ludzie przed stu laty, ale również żeby zrozumieć, jaki wpływ mieli i mają na nas obecnie. 

"Chłopki. Opowieść o naszych babkach" to obraz polskiej wsi w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Autorka skupia się na kobietach, ich roli w społeczeństwie, przestawia wszystkie problemy z jakimi przyszło się im mierzyć. Obraz, jaki wyłania się z tej lektury jest smutny i przerażający. Wiele z kwestii, które poruszyła autorka, nie było mi dotychczas znane. Mam jednak wrażenie, że przekrój przez problemy jest dość szeroki i pokazuje różne strony życia na wsi w tamtych czasach. Zdecydowanie warto ją poznać. 






  • Autor: Kuciel-Frydryszak Joanna
  • Tytuł: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 496
  • Premiera: 17 maj 2023




2/26/2023

Dlaczego "Anne z Szumiących Wierzb" Lucy Maud Montgomery

Dlaczego "Anne z Szumiących Wierzb" Lucy Maud Montgomery



Są takie historie, które odkryte w młodości, zostają z człowiekiem na długie lata. Historie, do których można wrócić w chwilach trudnych, które przynoszą ukojenie i pozwalają na nowo odkryć dziecięcą radość. Dla mnie jedną z takich historii jest życie Ani Shirley, do której wracam co jakiś czas, sięgając po wszystkie tomy, czy też po poszczególne tytuły. Od kiedy na polskim rynku pojawia się nowe tłumaczenie, pozwalam sobie od nowa odkrywać tę historię, ponownie poznawać bohaterkę i jej losy.

Anne, absolwentka Redmond College, narzeczona Gilberta Blythe, podejmuje pracę jako nauczycielka w Summerside, gdzie zostaje dyrektorką tamtejszej szkoły. Trzy lata oczekiwania na ukochanego, który postanowił szkolić się na lekarza, bohaterka spędza na pracy, poznawaniu nowych znajomościach, pokonywaniu problemów życiowych i cieszeniu się z małych radości, jak tylko ona potrafi.

Przy tym tomie zwraca się uwagę na tytuł, wyraźnie różny od znanego dotychczas na polskim rynku. Tutaj wcześniejsze topole zamieniają się w wierzby, co może dziwić wiele osób. Ale tłumaczka, Pani Anna Bańkowska, bardzo obszernie tłumaczy tę zmianę, pozwalając wrócić do pierwotnego tytułu, który nadała pisarka, a który nie ukazał się nawet w wydaniu kanadyjskim. 

Pierwotny tytuł powieści brzmiał Anne of Windy Willows [Anne z Szumiących Wierzb], ale został zmieniony - zresztą za zgodą LMM - na prośbę wydawcy, ponieważ w tym samym czasie ukazała się książka Kennetha Grahame'a o łudząco podobnym tytule The Wind in the Willows (O czym szumią wierzby). Z tego powodu powieść LMM została opublikowana jako Anne of Windy Poplars - w Polsce czytelnicy znają ją pod tytułem Ania z Szumiących Topoli. W kolejnych polskich wydaniach (z jednym wyjątkiem) trzymano się już tej zmiany. 

Bardzo podoba mi się minimalizm wydania, które oddaje czytelnikowi wydawca. Jest to elegancja wersja, w twardej oprawie, szytym grzbietem i wszytą zakładka, a z drugiej strony okładka jest minimalistyczna, każdy tom wyróżnia się kolorem i delikatną grafiką. Świetnym dodatkiem jest również mapa, którą zawiera każdy tom, a która oddaje miejsce w którym jest usytuowana akcja - tym razem jest to Summerside. 

Jeśli miałabym powiedzieć, który tom przygód rudowłosej bohaterki nie do końca był moim ulubionym, zawsze to właśnie ten czwarty. W tej historii nie ma żadnych wcześniej znanych bohaterów, jest tylko Ania, dodatkowo spora część tej historii przedstawiona jest w formie listów do Gilberta, co nie pozwalało mi do końca zbliżyć się do wydarzeń. Wiec tak, właśnie Ania z Szumiących Topoli była tą mniej lubianą częścią. A jednak dzięki lekturze tego tłumaczenia stała się mi bliższa. Może dlatego, że Anne dostaje delikatnego pazura i nie jest już takim ideałem? Dzięki temu tłumaczeniu miałam odkryć bohaterkę jako kobietę z krwi i kości, nie tylko pełną zalet, ale również z delikatnymi wadami.

Czytając Anne z Szumiących Wierzb czuć lekkość tej lektury. Trzy lata pobytu Ani w Summerside mijają błyskawicznie podczas lektury. Jej przygody, nowe znajomości, pokonywanie przeszkód, nadzieje na przyszłość, wszystko to sprawia, że ciężko się nudzić. Nawet listy do Gilberta stają się ciekawsze dzięki kilku mięsistym słowom, które wyraża Ania, a także dzięki wypadkom, o którym wcześniej nie miałam wiedzy. 

To jest również bardzo duży plus, tłumaczenie całej książki, również fragmentów, które zostały wycięte z poprzednich wydań. Dopiero teraz poznałam wstydliwą tajemnicę Anne, która pisała do Gilberta, że pierwszego poranka spadła z łóżka, zapominając, że jest ono na podwyższeniu. Tutaj przy wspominaniu różnych wydarzeń dnia codziennego, Anne pisze o bohaterach w niewybrednych słowach, które mogą zaszokować kogoś, kto wcześniej nie znał tej strony bohaterki. Dla mnie to było takie odświeżające. 

"Anne z Szumiących Wierzb" to czwarty to przygód Anne Shirley, nowe tłumaczenie wyraźnie odświeża tę historię. Dodatnie wyciętych wcześniej fragmentów, powrót do pierwotnego tytułu, niejednoznaczność Anne, to wszystko sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością, a jednocześnie sentymentem. Dla fanów przygód rudowłosej bohaterki może być to ciekawe doświadczenie, dla osób, które dopiero przymierzają się do poznania Anne, to tłumaczenie pozwoli poznać kobietę, która trochę traci na ideale, chyba słusznie. 




  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Anne  Szumiących Wierzb
  • Seria: Ania z Zielonego Wzgórza #04
  • Tytuł oryginalny: Ann Of Windy Poplars
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 368
  • Premiera: 18 stycznia 2023


8/20/2022

Czy warto poznać "Anne z Zielonych Szczytów" Lucy Maud Montgomery

Czy warto poznać "Anne z Zielonych Szczytów" Lucy Maud Montgomery


Gdyby ktoś wyrwał mnie w środku nocy pytaniem o ulubioną książkę czy serię w pierwszej chwili zawsze przychodzi mi na myśl Ania Shirley i cykl książek, który popełniła Lucy Maud Montgomery. Każdy z tomów przygód rudowłosej bohaterki czytałam po wielokroć, a tom pierwszy mogę cytować z pamięci dzięki doskonałemu słuchowisku z 1979 roku. Po nowe tłumaczenie pani Anny Bańkowskiej początkowo nie planowałam sięgać. Mam swoje ukochane wydanie z lat '90 z Naszej Księgarni i trzymam się go z pewną dozą zawziętości. Jednak na wiosnę przesłuchałam kilka podcastów dotyczących nowego tłumaczenia, dowiedziałam się, że w rozgorzała mała burza na temat obrazoburczego potraktowania ukochanej przez wszystkich książki i trochę się zainteresowałam. W maju pani Anna Bańkowska pojawiła się na Targach Książki w Warszawie, więc stwierdziłam, że warto - kupić książkę i porozmawiać z tłumaczką. W tej chwili za mną lektura dwóch pierwszych tomów i chciałabym trochę więcej napisać na ten temat. 

Starsze rodzeństwo Marilla i Matthew Cuthbert postanawiają przygarnąć chłopca do pomocy w gospodarstwie, bo oboje są już niemłodzi. Pomyłkowo pod ich dach trafia jednak jedenastoletnia dziewczynka Anne Shirley. Biedne, wychudzone dziecko wzbudza litość, a jednocześnie bardzo szybko zaskarbia sobie sympatię wycofanego Matthew, a później jego siostry. Rodzeństwo postanawia przygarnąć dziewczynkę, która wywołuje w ich poukładanym życiu harmider, a jednocześnie dużo radości i miłości. 

Czy jest ktoś, kto nie słyszał o Anne Shirley? Wydaje mi się, że pisanie o samej powieści mija się z celem bo zarówno jej sympatycy jak i przeciwnicy, mimo wszystko znają tę historię. Tym razem chciałabym skupić się na nowym tłumaczeniu, przestawić własne przemyślenia po lekturze i przytoczyć kilka cytatów dla porównania - zarówno w oryginale jak i w dwóch tłumaczeniach, które posiadam. 

Będę korzystała z: 
- "Anne z Zielonych Szczytów" Lucy Maud Montgomery, tłumaczenie Anna Bańskowska, Wyd. Marginesy, rok 2022, Polska
- "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, tłumaczenie Rozalia Bernsteinowa, wyd. Nasza Księgarnia, rok. 1956, 1992, Polska
- "Anne of Green Gables. The Original Manuscipt" L. M. Montgomery, Edited by Carolyn Strom Collins, wyd. Nimbus Publishing, wyd. 2019 ,Canada

Byłam bardzo ciekawa, skąd te potępiające głosy nowego tłumaczenia. Z jednej strony rozumiem przywiązanie do klasycznego tłumaczenia, na którym wychowały się pokolenia polskich czytelników, ale jednocześnie chyba nie powinniśmy zamykać się w tym jednym rozwiązaniu, bo możemy przez to stracić coś cennego.

Podczas lektury od razu rzucają się w oczy oryginalne imiona i zmienione nazwy niektórych miejsc, w którym przyszło żyć bohaterom. Nie ma Małgorzaty Linde, jest Rachel, nie ma Karola Sloane, jest Charlie... Jak pisze sama tłumaczka w przedmowie "(...) w czasach, kiedy wszystkie dzieci wiedzą, że żadna mała Kanadyjka nie ma na imię Ania, Janka czy Zosia, a żaden Kanadyjczyk nie nosi imienia Mateusz czy Karolek, pora przywrócić wszystkim, nie tylko wybranym (jak w poprzednich przekładach), bohaterom i bohaterkom książki ich prawdziwe imiona, nazwom geograficznym na Wyspie Księcia Edwarda zaś ich oryginalne brzmienie." Może być to problematyczne przy lekturze, ale z drugiej strony wychodzi, że to wcześniejsi tłumacze odeszli od pierwowzoru. 

Najbardziej kontrowersyjne "Zielone Szczyty" zamiast "Zielonego Wzgórza" to całkowita zmiana znaczenia nazwy gospodarstwa Cuthbertów. Wcześniejsze tłumaczenia ewidentnie wskazywały, że Ania mieszka na wzgórzu lub pagórku. Tym razem autorka zwróciła uwagę na charakterystyczną zabudowę tamtejszych rejonów. Jak sama tłumaczy: "(...) jak istotne dla autorki było słowo gable. Niestety nazwa ta już od pierwszego przekładu sprawiała tłumaczom kłopoty. Gable po angielsku to termin architektoniczny oznaczający trójkątną ścianę łączącą dwie części dwuspadowego dachu. Po polsku jest to "szczyt". Słowo "szczyt" Polakom kojarzy się głównie z górami, dlatego już pierwsza tłumaczka zmieniła oryginalne Green Gables na Zielone Wzgórze, które tak wyryło się w pamięć kolejnych pokoleń, że aż do tej pory nikt nie odważył się zbadać, czy tam w ogóle było jakieś wzgórze."

Również kilka innych nazw się zmieniło, min. nazwa gospodarstwa państwa Barrych. Inne z kolei wróciły do swoich pierwotnych nazw, które we wcześniejszych wydaniach często były spolszczone, jak Białe Piaski czy Wybierze Morskie. 

Kiedy mija pierwsze zderzenie z tymi mało znanymi miejscami czerpie się przyjemność z pięknego języka powieści, który idealnie oddaje ówczesne czasy, jednocześnie nie stwarzając wrażenia niedzisiejszego. Poczułam to idealne wyczucie języka zaledwie zaczęłam czytać pierwsze zdania. 

Drugim bardzo ważnym elementem nowego tłumaczenia są liczne cytaty w wypowiedziach bohaterów, których ewidentnie zabrakło mi w dobrze znanym wcześniejszym wydaniu NK. Kiedy pierwszy raz trafiłam na taki moment w książce, sięgnęłam po wcześniejsze posiadane wydanie, żeby upewnić się, czy dobrze pamiętam. Okazuje się, że wcześniej cytaty te wplecione były często w treść w sposób ciągły lub zupełnie się nie pojawiały. 

"Przyjemna droga wśród zadbanych gospodarstw od czasu do czasu zagłębiała się w balsamiczny jodłowy las czy dolinkę, nad którą dzikie śliwy zwieszały swoje ukwiecone gałązki. Powietrze przesycała słodka woń licznych sadów jabłoniowych i bezkresnych łąk tonących w perłowofioletowej mgle, gdzie

Ptactwo tak głośno wyśpiewywało 
Jak gdyby lato dzień tylko trwało. *

* James Russell Lowell, The Vision of Sir Launfal" tłum. A. Bańkowska

"Śliczna była ta droga, wijąca się pomiędzy dwoma szeregami wygodnych domków; miejscami przecinała laski sosnowe o balsamicznym zapachu żywicy lub jakąś dolinkę, gdzie wyciągały swe gałęzie dzikie śliwy osypane puszystym kwieciem. Powietrze nasycone było zapachami niezliczonych sadów jabłoniowych, łąki gubiły się w dali na horyzoncie w purpurze i opalu, a ptaszki śpiewały i wyciągały trele z taką radością, jaka się należy pierwszym dniom wiosny". tłum. R. Bernsteinowa 

"It was a pretty road, running along between snug farmsteads, with now and again a bit of balsamy fir wood to drive through. The air was sweet wuth the breath of many apple orchards and the meadows sloped away in the distance to horizon mists of pearl and purple; while

"The little birds sang as if the were

The one day in summer of all the year"*

*Adjusted of quote the phrase accurately from James Russel Lowell's poem "The Vision of Sir Launfal" Original L. M. Montgomery

Całą książkę czytałam z przyjemnością, ale najbardziej zadowolona jestem z nowego tłumaczenia fragmentu dotyczącego przysięgi, jaką składają sobie Ania i Diana. Wreszcie zrozumiałam oburzenie tej drugiej zapytaniem Ani. 

" - A zaklniesz się na wszystko, że do śmierci będziesz mi wierna?
Diana wyraźnie się zgorszyła. 
- Ale przecież nie wolno kląć, to wielki grzech. 
- Och nie, to zupełnie co innego. Są dwa rodzaje zaklinania, wiesz?
- Ja zawsze słyszałam tylko o jednym - wzbraniała się Diana. 
- Jest także drugi, naprawdę. Ten mój jest w porządku, to po prostu taka uroczysta przysięga. " tłum. AB

" - Czy przysięgniesz, że będziesz moją przyjaciółką na wieczne czasy? - spytała prędko Ania. 
Diana spojrzała przerażona.
- Ależ to bardzo brzydko przysięgać - rzekła z wyrzutem.
- Cóż znowu! Nie jest brzydko przysięgać, tak jak ja myślę. Są dwa rodzaje przysięg. 
- Ja słyszałam tylko o jednym - rzekła Diana z powątpiewaniem.
- A właśnie, że jest drugi. Wcale nie brzydki! Jest to po prostu uroczysta obietnica."  tłym. RB

"Will you swear to be my friend for ever and ever," demanded Anne eagerly.
Diana looked shocked. 
"Why, it's dredfully wicked to swear," she said rebukingly.
"Oh, no, not my kind of swearing. There are two kinds, you know."
"I never heard of any but one kind," said Diana doubtfully. 
"The really is another. Oh, it isn't wicked at all. It just means vowing and promising solemnly." Original L.M.M. 
Czytanie zarówno pierwszego jak i drugiego tomu szło mi powoli, z tego właśnie powodu, że często porównywałam ze sobą tłumaczenia próbując ustalić, które jest dla mnie ciekawsze i bardziej przyciągające. 

"Anne z Zielonych Szczytów" z pewnością znajdzie swoich zwolenników jak i przeciwników. Sama skłaniam się raczej ku tym pierwszym, i choć nadal mam wielki sentyment do wcześniejszego tłumaczenia, to po lekturze nowego mam wrażenie, że odkryłam Anię od nowa, poznałam jej nową głębię i odkryłam kilka dodatkowych smaczków. W przypadku tego tytułu i tego wydania każdy musi jednak sam spróbować i ocenić, czy to jego kierunek. Polecam spróbować. 
 


  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Anne z Zielonych Szczytów
  • Cykl: Ania z Zielonego Wzgórza #01
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 384
  • Premiera: 26 styczeń 2022





Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger