Poznawanie historii, czynników wpływających na rozwój i upadek cywilizacji, spraw ogólnoludzkich, w przystępny sposób może sprawić dużo przyjemności, jednocześnie ucząc. Z takim założeniem sięgnęłam po "Gdy pogoda zmienia bieg historii" powieść fińskiego dziennikarza Marcusa Rosenlunda, który prowadząc czytelnika przez tysiąclecia, pokazuje jak bardzo jesteśmy uzależnieni od pogody.
XIV wiek zmienił linię brzegową Danii i Holandii, kiedy podczas jednej nocy sztorm zatopił jedno miasto, odsłaniając jednocześnie nowy ląd w innym miejscu, który bardzo szybko został wykorzystany, obecnie na tych terenach leży Amsterdam. Mongołowie, marzący o podboju świata, nie zdobyli Japonii, bo ich szyki pokrzyżowały mocne prądy i tajfuny, które w tym czasie nawiedzały morze Japońskie. X wiek to odkrycie przez Wikingów Grenlandii, na tej obecnie niezwykle niegościnnej wyspie, tworzy się kolonia, która przez kilka wieków staje się w dużej mierze samodzielnym społeczeństwem. Wybuchy wulkanów mogą doprowadzić do zmian klimatycznych na drugim końcu globu. Mała epoka lodowcowa, doprowadzając ludzi na skraj w wyniku zimna i głodu, jednocześnie stała się początkiem wielu zmian politycznych.
Autor pokusił się o przedstawienie kilku zagadnień klimatycznych, które wpłynęły na losy świata i ludzkości. Nie podejmuje się on poważnej, naukowej, dusputy. Jego książka to oparte na dowodach naukowych luźne rozważania, czasem nawet przypuszczenia, kiedy cofa się o całe tysiąclecia. Dzięki takiemu stylowi, książkę czyta się bardzo szybko i dużą przyjemnością.
Każdy rozdział poświęcony jest innemu zagadnieniu, autor skacze między tysiącleciami, czasami zabierając nam do epoki brązu, czasami opowiadając o wydarzeniach sprzed 100 lub 200 lat. Jedne rozdziały są bardziej, drugie mniej poruszające. Zagadnienia, które pojawiają się w książce mogą zaskoczyć, a związki klimatyczno-historyczne czasami wcześniej nie były przeze mnie brane pod uwagę.
Z kart tej historii wyłania się trochę zaskakująca teza autora: ludzkość dokonuje nowych przemian, odkrywa wynalazki, udoskonala się, w momencie kiedy klimat ją do tego zmusza. Żeby przeżyć jesteśmy w stanie się zmieniać i dostosowywać do zmian, jakie następują. To dlatego homo sapiens był w stanie przeżyć liczne, czasami bardzo diametralne, zmiany klimatu, a inne człekopodobne wyginęły.
W lekki i przystępny sposób autor pokazuje czytelnikowi jak bardzo zmiany klimatyczne, których w chwili obecnej nie jesteśmy świadomi, wpływają na całe narody. Mała epoka lodowcowa, czyli okres od XIII do XVII, dodatkowo wybuchy wulkanów i "zima wulkaniczna" w XVII wieku, wszystko to doprowadziło do wielu zmian na arenie europejskiej. Autor snuje bardzo interesującą opowieść, choć wielokrotnie jest ona tragiczna.
Osoby, które lubią poukładane książki pełne faktów i terminów naukowych, mogą mieć problem z tym tytułem. Autor momentami skacze między różnymi wydarzeniami na kartach historii, jego opowieści są chwilami bajaniami na temat pogody i tego, w jaki sposób wpływała ona na wydarzenia światowe. Jednocześnie jest to lektura niezwykle zajmująca. Zaskoczyłam się czytając o wulkanach, które niekoniecznie muszą mieć klasyczną stożkową formę.
"Gdy pogoda zmienia bieg historii" to pozycja dla osób, które lubią historię w trochę lżejszej formie i ujęciu. Rozważania autora, choć poparte faktami, w pewnej mierze są założeniem na temat historii, szczególnie tej prehistorycznej. W bardziej współczesnych tematach autor pokazuje ciąg przyczynowo-skutkowy pogody i historii. Każdy rozdział opowiada o czym innym, czasami są to tematy bardzo od siebie odległe. Książka napisana jest w sposób przystępny, dzięki czemu czyta się ją szybko i z dużą przyjemnością. Dla osób lubiących rozważania historyczne podane w przystępnej formie, jest to pozycja warta uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.