Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tajemnica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tajemnica. Pokaż wszystkie posty

7/26/2020

Czego dotyczy "Klątwa ruin" Magdalena Wala

Czego dotyczy "Klątwa ruin" Magdalena Wala

Lektura "Klątwy Ruin", to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, które wypadło naprawdę późno patrząc na gatunek, w którym pisze. Cenię sobie książki historyczne, czy to ściśle powiązane z realnymi wydarzeniami, czy tylko osadzone w czasie, ale opisujące fikcyjne zdarzenia. Tym razem Magdalena Wala pokazuje okres wojny polsko-bolszewickiej i odczucia ludności związane z marszem Armii Bolszewickiej w kierunku stolicy. W tle pojawia się historia miłosna, tajemnica z przeszłości i delikatny element paranormalny. Jak sprawdziło się takie połączenie? 

Aniela, choć wywodzi się z chłopskiej rodziny, miała możliwość pobierania nauki i od pewnego czasu pracuje w dworze ziemiańskim jako panna do towarzystwa. Jej chlebodawczyni wytyka jej to na każdym kroku, ale dziewczyna postanawia zacisnąć zęby, odłożyć trochę pieniędzy i dopiero wtedy poszukać nowego zatrudnienia. Siostrzeniec właścicielki nic nie robi sobie z pochodzenia Anieli, szukając jej towarzystwa i wielokrotnie wywołując problemy. Gdzieś tam toczy się wojna, która powoli przesuwa się coraz bliżej dworu. Rafał Mielżyński jako żołnierz wyrusza powstrzymać zbliżającą się armię bolszewicką. Do dworu dociera coraz więcej uciekinierów ze wschodu, którzy mają w zanadrzu przerażające opowieści. 

Błyskawicznie się wciągnęłam, poznając świat zza pleców Anieli. Uboga dziewczyna, zatrudniona we dworze, nie mająca nic do powiedzenia, a jednocześnie wykorzystywana i tłamszona, jest główną bohaterką tej powieści. Autorka wplotła w historię pewną tajemnicę, w pewnym stopniu związaną z ruinami pobliskiego zamku i klątwą, która się w tym miejscu znajduje. Aniela poznaje historię tajemniczej Rudowłosej i ta historia mocno ją fascynuje. 

Historia osadzona jest w 1920 roku. Znacząca data zarówno dla polskiego państwa jak i dla jego mieszkańców. Nadciągająca armia bolszewicka początkowo brzmi niedorzecznie, ale wraz z uciekinierami ze wschodnich terenów Polski zaczyna się niepokój. Czy dotrą do nas? Czy historie o morderstwach, gwałtach, rabunkach są prawdziwe? Dopiero co odrodzone państwo miało nie lada problem, tym bardziej, że nie każda warstwa społeczna odczuwała przynależność narodową. A jeśli oni będą lepsi niż obecni panowie? Opowiadają o ziemi dla każdego. Autorka świetnie oddała nastroje panujące w dworze i okolicach. Oraz powstawanie kół i grup, które wspierały żołnierzy, szyły dla nich wyprawki, wspomagały finansowo. Niepokój zarówno o własne niebezpieczeństwo jak i o bliskich, którzy walczyli i często umierali na polu bitwy.
Wstrząsnął mną widok Warszawy chwilę przed sławną bitwą na przedpolu stolicy. Widok tak rzadki i nietypowy. Opustoszałe miasto, które czeka na wyrok. Co by się stało gdyby nie "cud nad Wisłą". Jak potoczyłaby się historia Polski? 

Tytułowa klątwa ruin jest równie istotnym elementem historii, choć gra jednak trochę drugie skrzypce. Legenda, która sięga czasów drewnianych warowni i rozbicia dzielnicowego brzmi tragicznie i ponuro. A jednak w jakiś sposób łączy się w ówczesnymi bohaterami i ich życiem. Ten element fantastyczny, trochę zepchnięty na bok, sprawia, że staje się jeszcze bardziej fascynujący. 

Istotną kwestią jest też pewna tajemnica związana z samą Anielą. Wydaje mi się jednak, że ten wątek został trochę za szybko rozwiązany i potraktowany po macoszemu. Szczególnie że właściwie wszystko wyjaśnia się na sam koniec historii i trochę wygląda to tak, jakby był to brakujący element, żeby tę historię właściwie zamknąć. Pomysł ciekawy, pokazujący pewne aspekty wsi i zabobony z nimi związane, ale zabrakło mi dłuższego rozwinięcia. 

"Klątwa ruin" to książka ciekawa i wciągająca. Zdecydowanie wyróżnia się przez osadzenie jej podczas wojny polsko-bolszewickiej, a tym samym nastrój grozy i oczekiwania, który bardzo wyraźnie wyłania się z kart powieści. Bohaterowie są różnorodni i wielowymiarowi, dzięki czemu zdobywają sympatie i antypatie czytelnika. Lekki wątek fantastyczny daje poczucie tajemnicy i zagadki. Wszystko to splata się w książkę, którą czyta się z przyjemnością.




  • Autor: Wala Magdalena
  • Tytuł: Klątwa ruin
  • Wydawnictwo: Książnica
  • Liczba stron: 298
  • Premiera: 15 lipiec 2020

2/23/2018

Czas odkryć "Gdzie jest skrzynia z karabinami" Artur Pacuła

Czas odkryć "Gdzie jest skrzynia z karabinami" Artur Pacuła

W literaturze pojawiają się pewne mody, które decydują o gatunkach wydawanych rynku. Jeśli chodzi o literaturę młodzieżową, to przeważa zdecydowanie New Young, fantastyka i romans. O innych gatunkach, nawet jeśli się pojawiają, raczej się nie mówi, a szkoda. Sama, będąc nastolatką, czytałam literaturę przygodową i do tej pory sobie ją cenię. Dlatego też zdecydowałam się na lekturę książki Artura Pacuły - połączenie przygody, historii, z nutą tajemnicy i dreszczem emocji. Brzmi ciekawie? 

2/08/2017

PRZEDPREMIEROWO Zagraj w "Caraval. Chłopak, który smakował jak północ" Stephanie Garber

PRZEDPREMIEROWO Zagraj w "Caraval. Chłopak, który smakował jak północ" Stephanie Garber

Czytając opis tej historii od razu nasuwała mi się na myśl taka książka jak "Igrzyska śmierci" - brutalna i krwawa. Okładka polskiego wydania w żaden sposób nie współgrała mi z tym wyobrażeniem  i był to jeden z powodów, dla których z dużą niecierpliwością czekałam, kiedy poznam całą historię. Byłam jej niezwykle ciekawa. Czy warto jest czekać na premierę, która będzie miała miejsce w połowie lutego? 

11/15/2016

Gdzie znaleźć "Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz

Gdzie znaleźć "Zaginione miasto" Anna Klejzerowicz

Anny Klejzerowicz od tej strony jeszcze nie znałam. Miałam okazję czytać "List z powstania", gdzie pojawiają się wątki kryminalne, ale również obyczajowe i historyczne. "Zaginione miasto" ma pewne elementy wspólne, choć więcej jest tu przygody. Podświadomie kojarzy mi się z takimi tytułami, jak te z cyklu o Panu Samochodziku. Czym jest Zaginione Miasto i jak się ono łączy z współczesną Polską?   

11/12/2016

Pachnące beztroską "Magiczne lato" Aleksandra Tyl

Pachnące beztroską "Magiczne lato" Aleksandra Tyl

Niektóre polskie pisarki przekonują mnie do siebie szybko, wystarczy jedna książka, która mnie w jakiś sposób zauroczy. Tak było z Aleksandrą Tyl, którą poznałam dzięki "Alei bzów" kilka lat temu. Jakiś czas temu autorka pokusiła się o nowy cykl, którego pierwszym tomem jest "Magiczne lato". Zanim zabrałam się za lekturę, zachwyciłam się wydaniem tej książki. 

5/16/2016

Tajemnica przesyłka, niepokój i... oczekiwanie

Tajemnica przesyłka, niepokój i... oczekiwanie


Dostałam ostatnio list, zaczynający się słowami: "Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem...".


3/29/2016

Prawdziwa? "Czarownica" Anna Litwinek

Prawdziwa? "Czarownica" Anna Litwinek

Dziedzictwo rodzinne, wielopokoleniowe tradycje i wartości, które przechodzą z matki na córkę i z ojca na syna. Większość z nas ma jakieś własne, z którymi się identyfikuje i które są dla niego ważne. Co jednak, gdyby takie tradycje wiązały się z korzeniami ukrytymi o wiele głębiej i tajemnicami, które dla zwykłego człowieka byłyby nie do uwierzenia? Czy można odrzucić tradycję? Wyrzec się korzeni? Kto decyduje o naszym losie i czy to nie my sami powinniśmy podejmować takie decyzje? 

9/22/2015

"Milcząca siostra" Diane Chamberlain

"Milcząca siostra" Diane Chamberlain






















Chamberlain, Chamberlain, osławiona Chamberlain. Z każdej strony same pozytywne recenzje, peany na temat twórczości autorki, to wszystko w końcu przekonało mnie, żeby sięgnąć po którąś z jej książek. Nadarzyła się okazja na niedawno wydawaną "Milczącą siostrę", najnowszą książkę autorki i... Hmm...


9/20/2015

"Uwikłanie" Zygmunt Miłoszewski

"Uwikłanie" Zygmunt Miłoszewski























Dobry kryminał musi przyciągać od pierwszych stron i zaskakiwać, nie pozwalając na nudę. Dobry kryminał jest dopracowany od pierwszej do ostatniej strony, a bohaterowie wywołują całą gamę emocji podczas lektury. Patrząc na te wszystkie wyznaczniki "Uwikłanie" to doskonały kryminał, choć mam jedno zastrzeżenie, które usilnie utrudniało mi lekturę.

- Czytałaś "Uwikłanie"? 
- Mróz? Nie wiem co w nim dobrego, ale za to "Uwikłanie"...
- Miłoszewski stworzył wspaniałą serię. Świetny polski kryminał.
- Szacki jest idealny, wreszcie bohater z krwi i kości.
- Uwielbiam Miłoszewskiego, pisze prawdziwie
- Czytałaś Miłoszewskiego? 


9/04/2015

"Sekrety notatnika" Eve Hass

"Sekrety notatnika" Eve Hass



Tajemnice rodzinne bardzo często giną w pomrokach dziejów, dziś niewiele osób wie jakie były początki jego rodu, kim byli przodkowie i jakie tajemnice skrywali? Być może wywodzimy się z zupełnie innego środowiska niż nam się wydaje? Wyobrażacie sobie Żydówkę, która pochodzi z rodziny Hohenollerów? Po książkę opisującą taką historię musiałam sięgnąć. 

7/16/2015

"Całodobowa księgarnia pana Penumbry" Robin Sloan

"Całodobowa księgarnia pana Penumbry" Robin Sloan




















Książki! Księgarnia! Tajemnicza księgarnia! Księgarnia czynna 24 godziny na dobę! Czy taki opis nie skusiłby Was po zapoznanie się z tym tytułem? Musze przyznać, że każda historia, która opisuje w jakiś sposób świat książek ma u mnie na początku duży kredyt zaufania. Tak było i tym razem, zabrałam się za lekturę z radością. Ciekawa byłam tajemnicy ukrytej w księgarni, która nadała pikanterii temu tytułowi. W swojej debiutanckiej książce autor zderzył urok starych ksiąg z najnowszymi odkryciami Google. Czy wyszła z tego mieszanka wybuchowa?



Młody projektant stron internetowych Clay Jannon, nie mogąc znaleźć pracy w swojej branży, przyjmuje posadę w całodobowej księgarni pana Penumbry, gdzie zamiast zwykłych książek na półkach stoją zaszyfrowane tomy. W środku nocy zgłaszają się po nie najprzedziwniejsi osobnicy, członkowie sekretnego stowarzyszenia, które od pięciu wieków próbuje odczytać zawierającą sekret nieśmiertelności księgę Założyciela. Zdolności techniczne Claya robią ogromne wrażenie na Panu Penumbry. Zaszyfrowany tekst księgi zostaje przepuszczony przez najpotężniejsze komputery świata. Wszyscy czekają z zapartym tchem na wynik, nie podejrzewając, że rozwiązanie kryje się całkiem gdzie indziej...*




Historię poznajemy z perspektywy Clay'a, jest on bohaterem pierwszoplanowym, a jednocześnie narratorem tej historii. Młody mężczyzna, od pewnego czasu boryka się z brakiem pracy, mieszka więc u swojej znajomej. Dopiero pewne zrządzenie losu sprawia, że znajduje ogłoszenie o pracę na tajemniczym lokalu w jednej z miej znanych dzielnic San Francisco. Odkrycie księgarni w takim miejscu, tuż obok lokalu rozpusty sugeruje specyficzny charakter tej pierwszej. Okazuje się, że mężczyzna trafia niezwykłego miejsca.

Wnętrze: wyobraźcie sobie księgarnię o normalnych rozmiarach położoną na boku. Ten lokal był absurdalnie wąski i oszołamiająco wysoki. Regały sięgały do samej góry – dwa piętra książek, może więcej. Zadarłem głowę (dlaczego w księgarniach zawsze trzeba niewygodnie wykręcać szyję?), ale górne półki gładko wtapiały się w mrok, jakby ciągnęły się w nieskończoność.

Nie tylko sam lokal różni się od innych mu znanych, ale właściciel, którego Clay tam zastaje również sprawia wrażenie tajemniczego i dziwnego osobnika. Mężczyzna decyduje się jednak podjąć pracę nocnego sprzedawcy w tym miejscu. Początkowo nudne zajęcie zaczyna być zastanawiające z powodu kolejnych wizyt niezwykłych klientów. Wypożyczają oni dziwne tytuły, które nie powinny istnieć. Co więcej Clay musi zapisywać bardzo specyficzne kwestie, dotyczące pojawienia się tych klientów. 

Od frontu znajduje się mniej więcej normalna księgarnia, skupiona ciasno wokół biurka. Niskie regały mają oznaczenia: HISTORIA, BIOGRAFIE i POEZJA. Stoją tam Etyka nikomachejska Arystotelesa i Shibumi Trevaniana. Ta mniej więcej normalna księgarnia jest brudna i przygnębiająca, ale przynajmniej ma na składzie tytuły, które można znaleźć w bibliotekach albo w internecie.Druga księgarnia kryje się w głębi i na górze, na regałach z drabinami, i zawiera woluminy, które według Google nie istnieją. Wierzcie mi, sprawdzałem. Wiele z tych książek wygląda na stare – spękana skóra, pozłacane litery – ale inne są świeżo oprawione w czyste, jasne okładki. Więc nie wszystkie są stare. Po prostu wszystkie są… unikatowe.

Clay, lubiący się w nowinkach technologicznych przypadkowo odkrywa pewien układ, którym podążają dziwni klienci. Pomaga mu w tym nowo-poznana pracownica Google - czarodziejka, przyjaciel z dzieciństwa, będący wojownikiem, oraz liczne grono mniej lub bardziej przypadkowych osób. Bohater natrafia na tajemnicę związaną z wolumenami, odkrywa tajne stowarzyszenie i stara się pomóc starszemu mężczyźnie spełnić jego marzenia. 

Autor pokusił się o stworzenie historii bardzo interesującej, połączonej z wielu wątków, które wydawałoby się, że są ze sobą sprzeczne. Mamy stare księgi, mamy nowe technologie, w tym najnowsze informacje o Google, mamy specjalistę od filmowych efektów specjalnych, twórcę współczesnych sztucznych piersi, starego mężczyznę, który marzy o nieśmiertelności, autora książki "Kroniki smoczych pieśni" z gatunku fantasy, pojawiają się również takie hasła jak: singularność (szukając w Google nie byłam w stanie tego zrozumieć), Festina Lente czy Gerritszoon. Początkowo te wszystkie kwestie nie bardzo się ze sobą łączą, czasami są sprzeczne, czasami zupełnie do siebie nie pasują. A jednak powoli składają się w ciekawy obraz, który ostatecznie wciąga i nie pozwala oderwać się od tej książki. 


Clay początkowo przypominał mi trochę Leonadra z "Teorii wielkiego podrywu", jego dziwnych i specyficznych kolegów - przyjaciela, posiadającego firmę zajmującą się produkcją sztucznych piersi, współlokatora, który w salonie stworzył miasto z "pudełek i puszek, papieru i styropianu", również można by było utożsamić z postaciami w ww. serialu. We wstępie pojawiły się pewne fragmenty, które mi się dłużyły i nie mogłam się w nie wgryźć (szczególnie jeśli rozmowa schodziła na nowe technologie i takie terminy jak singularność), ale potem wszystko wspaniale się rozkręciło. Bohaterowie stali się indywidualnymi jednostkami, a historia wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się oderwać w nadziej że szybko odkryję tajemnicę ukrytą na kartach książek.



Autor bardzo zgrabnie połączył ze sobą różne kwestie zarówno historyczne jak i współczesne, podobało mi się wynajdywanie smaczków, które potem sprawdzałam w Google i które rzeczywiście istniały: Festina Lente - Spiesz się powoli, Aldo Manuzio - bardzo znany w swoich czasach drukarz, o którym dziś niewiele się słyszy, czcionka Gerritszoon, stworzona w XIV wieku i do dziś niesamowicie popularna. Pisarzowi wspaniale udało się zestawić klasykę, stare księgi ze współczesnymi technologiami. W tym tekście tkwi jasny przekaz - człowiek myśli tak nieszablonowo, że żadna maszyna nie jest w stanie go prześcignąć, choćby był to największy i najbardziej rozwinięty komputer świata. Autor posłużył się jednak paroma nowinkami technologicznymi, które pomogły w rozwikłaniu zagadki. 

Jeszcze jedne plus to tajemne stowarzyszenie, ze swoimi rytuałami, symbolami, specyfiką, tajemnicą, dążeniem do odkrycia tajemnicy świata, które zrzesza ludzi na całym świecie i oczywiście jest na tyle utajone, że wiedzą o nim tylko wtajemniczeni. Nagłe pojawienie się Claya trochę niszczy tę strukturę, ale inaczej nie byłoby zabawy :) 

Pisarz stworzył też szereg postaci, które pomimo ról drugoplanowych, są bardzo ciekawymi, rozwiniętymi i w większości wypadków indywidualnymi jednostkami. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu pan Penumbra. 

Ta książka pokazuje, że nawet tworząc swoją pierwszą książkę, można zabłysnąć i stworzyć historię niezwykłą. Pomimo drobnych potknięć (przede wszystkich językowych), ten tytuł czyta się błyskawicznie. Autor przygotował się z historii i wiedzy współczesnej. Pięknie połączył wszystkie wątki i stworzył historię, która wciąga, intryguje i zachęca do rozwiązania zagadki ukrytej na jej stronach. To książka, w której każdy z Was znajdzie coś, co go zainteresuje. Warto poznać tajemnicę zawartą w tajemniczych woluminach!

* Informacja z okładki


Za możliwość lektury dziękuję księgarni :




7/14/2015

"Kiedy wolność mówi szeptem" Martyna Senator

"Kiedy wolność mówi szeptem" Martyna Senator

Podążanie ścieżką wyznaczoną decyzjami innych jest łatwa, ale jednocześnie nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Czy życie, które ustalą nam pozostali może być szczęśliwe? Co zrobić, aby zmienić codzienność, znaleźć w sobie dostatecznie dużo pokładów siły, aby wyrwać się z okowów codzienności? Jak z takim tematem poradzi sobie debiutująca polska pisarka? 

Jane prowadzi życie, które wymarzyła sobie dla niej matka - studiuje na prestiżowej uczelni prawo, tak jak jej rodzicielka; spotyka się z wymarzonym kandydatem na zięcia, pracuje w rodzinnej kancelarii prawnej. Idealne życie, a jednocześnie nieznośne więzienie. Dziewczyna ma w sobie wystarczająco dużo siły, żeby jednocześnie studiować, a potem pracować w swoim wymarzonym zawodzie - dekoratorstwie wnętrz. Mimo napiętego grafiku Jane nie poddaje się, do momentu kiedy zderza się z rzeczywistością i to dosłownie. Wypadek drogowy powoduje kilkudniową śpiączkę, pobyt w szpitalu, ale przede wszystkim sprawia, że dziewczyna zaczyna myśleć o swojej przyszłości. I postanawia ją zmienić. Zostawiając wszystko za sobą wyjeżdża do pięknego kraju, gdzie próbuję się odnaleźć. Pomagają jej w tym poznani tam, życzliwi ludzie. Jak skończy się przemiana Jane, co odkryje w czasie swojego pobytu? 

Książki debiutantów potrafią zaskoczyć, lub znudzić. Jedne są wspaniałymi perełkami zwiastującymi genialne nowe talenty, inne wręcz przeciwnie, nudne i bezsensowne powodują, że chcemy je jak najszybciej odłożyć. W którym miejscu plasuje się "Kiedy wolność mówi szeptem". Nie mogę powiedzieć, że jest to książka doskonała, nie jest to jednak pozycja zła. Lokuje się gdzieś pośrodku dając nadzieję, na rozwój pisarski autorki. 



Historia Jane jest ciekawa, to trochę inna wersja ucieczki od doczesnego życia do innego miasta/państwa/na inny kontynent. Dziewczyna poznaje siebie, stara się wyzwolić od więzów, które ją do tej pory krępowały. W nowym środowisku poznaje serdecznych i życzliwych ludzi, którzy starają się jej pomóc, wspierają ją, dają odwagę i nadzieję na lepsze jutro. Jednocześnie pojawia się mężczyzna, do którego nasza bohaterka zaczyna odczuwać pociąg, a może nawet coś jeszcze. W przypadku tej książki autorka pokusiła się również o tajemnicę, która wraz z rozwojem akcji coraz bardziej wychodzi na pierwszy plan. Wszystko zaś zmierza do końca, który co prawda możemy sobie wcześniej wyobrazić, ale i tak wywołuje uśmiech na naszych ustach. 

Plusem jest sam styl pisarki, plastyczny język, ciekawe opisy, dobre połączenie poszczególnych wydarzeń. Podobały mi się wątki, które autorka postanowiła wykorzystać - problemy z dzieciństwa i zamknięcie we własnej skorupie, milczenie rodziców, trauma z przeszłości, tajemnicze ruiny, dom z tajemnicą, domek w lesie, magiczna uliczka (prawie jak we Włoszech). To wszystko sprawia, że tę książkę czyta się szybko i łatwo. 

Niestety zauważyłam też parę minusów, które skutecznie utrudniały mi lekturę. Stylistycznie: niektóre porównania pisarka przedobrzyła, co momentami wywoływało u mnie śmiech, ale raczej nie ten pozytywny: "Chociaż w ręku nie dzierżył berła, a na głowie nie nosił korony, jego gładko ogolona twarz zdradzała subtelną wyniosłość, znaną tylko królom". Jeśli chodzi o samą historię, to również zdarzały się sytuacje, które nie do końca wydawały mi się logiczne. Prędzej można trafić w lotka niż dwa razy pod rząd i to w przeciągu paru tygodni mieć wypadek samochodowy. Również kwestia sekretu, który bohaterka odkryła był trochę na wyrost. Żeby za bardzo nie spoilerować powiem tylko, że z wszystkich miejsc na świecie pojechała akurat tam, gdzie pojawiła się możliwość odkrycia tej tajemnicy.. No i trzecia kwestia - sama bohaterka. Nie potrafiłam się do niej przekonać. Jednego dnia ma depresję a drugiego chodzi cała w skowronkach. Jest niby dorosłą kobietą (24-lata) a na widok każdego przystojnego mężczyzny myśli jak piętnastolatka. Jednego dnia chce odciąć się od matki, drugiego, kiedy rodzicielka robi jej awanturę, pół dnia płacze przy telefonie. Zdecydowanie nie posiada charakteru, który lubię w bohaterkach. 

Martyna Senator stworzyła jednak postać, która mnie zafascynowała i chciałam poznać jej tajemnicę. Jest nią Brittany, córka właścicielki domu, w którym zatrzymuje się główna bohaterka. Dziewczyna przy pierwszym spotkaniu jest opryskliwa i nienawistna. Sprawia wrażenie, że pogardza całym światem. Pod tą powłoką kryje się inna osoba, która przez wydarzenia z młodości zamknęła się w skorupie i odcięła od innych ludzi. Poznawanie jej sekretu, patrzenie na to, jak się zmienia, otwiera, staje się coraz bardziej przyjazna było bardzo ciekawym doświadczeniem. 

Z męskich bohaterów przypadł mi do gustu Tom. Jego kreacja nie każdemu co prawda może odpowiadać, bo jest momentami bardzo idealna, ale osobiście ciesze się, że autorka stworzyła go w taki sposób. Do książki tego typu, dla równowagi potrzebny był pozytywny bohater, szczególnie kiedy grono czytelników stanową kobiety, a myślę że takie jest założenie.


Debiutancka książka Martyny Senator jest lekkim i przyjemnym umilaczem czasu, przy którym można odprężyć się po cięższym dniu. To na pewno ciekawa pozycja na wakacje. Czyta się szybko, nie zmusza do myślenia i kończy się happy endem. Czasami to wystarczy, żeby dany tytuł uznać za interesującą książkę. Ta książka pokazuje, że autorka jest w stanie rozwinąć swój talent i każda jej kolejna publikacja będzie coraz lepsza. Jeśli macie ochotę na lekki tytuł, choć na pewno nie idealny, zapraszam do sięgnięcia po lekturę. 


Za możliwość lektury dziękuję księgarni :





7/10/2015

"Interior" Lisa See

"Interior" Lisa See

Bluzki, sukienki, torebki, buty, telefony, lodówki, opakowania, wiatraki, wieszaki, lampki, zabawki i wszelkie rzeczy użytku codziennego - jak wiele z nich posiada metkę "Made in China". W naszym codziennym życiu czasami nie zdajemy sobie sprawy, że zlewa nas chiński rynek. To tam produkcja wychodzi tańsza, można pominąć wiele norm bezpieczeństwa, ludzie zgodzą się na pracę za marne grosze, a wielkie firmy są wielokrotnie bezkarne. "Interior" zabierze nas do wnętrza takiej firmy, pozwoli poznać jej grzechy i grzeszki, a także zobaczyć codzienne życie pracowników, które jest trudne i niebezpieczne. 

Związek Liu Hulan z Davidem Starkem nie przetrwał próby czasu, każde żyje w swojej ojczyźnie starając się robić to, co najlepiej potrafi. Na małej wsi, daleko w głębi Chin ginie młoda dziewczyna. Służby bezpieczeństwa przyjmują, że popełniła samobójstwo, ale jej matka nie może się z tym pogodzić. Zwraca się do swojej dawnej przyjaciółki, pani inspektor Hulan z prośbą o pomoc. David jest świadkiem zabójstwa przyjaciela, ma wyrzuty sumienia, które wynikają z poczucia winy. Propozycja podjęcia pracy w prywatnej kancelarii, która wysyła go do swojej filii w Pekinie jest dla niego wybawieniem. Dwójka bohaterów tym razem stanie po dwóch stronach barykady, aby wyjaśnić tajemnice i rozwiązać sprawę wielkich matactw ma linii chińsko-amerykańskiej. 

Przygotowali plan działania, lecz wiele kwestii pozostawili nieomówionych. Oboje nie mieli cienia wątpliwości, czy mają działać, niezależnie od ryzyka fizycznego, emocjonalnego i zawodowego. Teraz pędzili przed siebie po równoległych torach, po przeciwnych stronach barykady. Wiedzieli, że im mocniej zaangażują się w swoje dochodzenia, tym bardziej oczywiste stanie sie, kim naprawdę są; im więcej zadadzą pytań, tym bardziej prawdopodobne, że staną się celem ataku, tak jak wcześniej Keith i Miaoshan.
Lisa See popełniła "Interior" zaledwie dwa lata później niż pierwszą część serii "Sieć rozkwitającego kwiatu", czyli pod koniec lat 90-tych. W Polsce doczekaliśmy się tej książki dopiero teraz, dzięki wydawnictwu Świat Książki. Szkoda, że tak ciekawy tytuł nie został zauważony wcześniej, a jednocześnie strasznie się cieszę, że wydawnictwo postanowiło wydać całą trylogię w pięknej szacie graficznej. 

Akcja powieści rozgrywa się również po upływie pewnego czasu względem pierwszej części, zakładam że jest to koniec lat 90-tych. Liu Hulan mieszka w swojej rodzinnej posiadłości wraz z matką i jej opiekunką. Kobieta nadal pełni wysokie stanowisko w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Widać powolne zmiany w państwie, pewnie rozprężenie wśród ludzi, powrót do dawno zapomnianych zwyczajów. A jednak są to tylko pozory, bo nadal wzajemnie sąsiedzi obserwują się i donoszą do odpowiednich organów. Małżeństwa muszą być zaaprobowane przez wspólnotę a dzieci, ze względu na nakaz jednego, pilnowane. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się na wsiach. Czym dalej od Pekinu i innych wielkich ośrodków kultury tym widać większą biedę ludzką, walkę o przetrwanie i prawa, które pozwalają przetrwać. Do państwa chińskiego wraz z jego powolnym otwarciem się na zewnątrz, napływają zagraniczni przedsiębiorcy otwierając wielkie firmy, zakłady produkcyjne, które stają się miejscem pracy dla wielu biednych mieszkańców wsi. To tam zjeżdżają Chińczycy nawet z odległych miejscowości w innych częściach kraju. Fabryki wydają się rajem, ale wielokrotnie bogaci biznesmeni wykorzystują prostych ludzi, a państwo Chińskie nie potrafi albo nie chce chronić swoich obywateli. Liu Hulan przyjeżdża do dawno zapomnianej wioski, w której spędziła swoją młodość, w gospodarstwie kołchozowym Czerwona Gleba. Przez tyle lat okolica niewiele się zmieniła, ludzie nadal żyją biednie, starając się wydrzeć ziemi swoje uprawy. Tutaj powstała fabryka zabawek amerykańskiej firmy, która lada dzień ma sprzedać swoje udziały innemu potentatowi gospodarczemu. David Stark jako prawnik, ma pomóc w bezproblemowym zakończeniu transakcji. W ten sposób Hulan i David staną naprzeciw siebie po dwóch stronach barykady. Kobieta podstępem odkryje prawdziwe warunki życia pracownic hali produkcyjnej, David powoli zacznie odkrywać niezgodności, które mogą rzucić negatywne światło na jego klientów. 
Starała się skupić uwagę na widokach, nie było to jednak łatwe. Jej wagon tętnił życiem. Małe dzieci płakały, krzyczały, wymiotowały i siusiały (albo gorzej) wprost na podłogę. Mężczyźni bez przerwy palili papierosy i od czasu do czasu odpluwali ciemną flegmę, celując w kierunku spluwaczek, umieszczonych w strategicznych punktach przy drzwiach przedziałów. Najczęściej jednak nie chciało im się ruszać z miejsca i obrzydliwe kulki śluzu lądowały na podłodze, obok toreb z jedzeniem, pamiątek kupionych w stolicy, raczkujących niemowląt i tych podróżnych, którzy mieli już dosyć kręcenia się na twardych ławkach i postanowili wyciągnąć się na ziemi. 
Pisarka kontynuując historię dwójki bohaterów z pierwszego tomu postawiła ich w innym momencie życia, stali się starsi, mądrzejsi, ale ich priorytety się nie zmieniły, tak samo jak charaktery. Hulan jest nadal twardą kobietą, którą chce za wszelką cenę odkryć prawdę, jest diabelnie zdolna, uważa, że prawda jest ważna ponad wszystko. Tutaj również pojawiają się wspomnienia jej przeszłości - przede wszystkim lata pobytu w kołchozie Czerwona Ziemia. Młoda Liu, wierząca w komunistyczne ideały, potrafiła zniszczyć życie niejednemu człowiekowi, teraz w pewien sposób stara się odpokutować za swoje grzechy. Z kolei David wierzy, że jego miłość do Hulan zdoła odtworzyć ich związek. Przyjeżdża do Pekinu w nadziei, że ich drogi łatwiej się tu zejdą. Odkrywa, jak ciężkie życie czeka obcokrajowca w tym kraju, zmaga się z codziennością, a jego ideały, wiara w dobro i niezachwiane poczucie sprawiedliwości postawi przed nim niejeden dylemat. 


Lisa See stworzyła książkę, którą czysta się błyskawicznie i z przyjemnością. Pisarka już we wczesnej fazie swojej twórczości (Interior jest jej trzecią książką) miała bardzo dobrze wykształcony język, co sprawia, że książka jest wciągająca od pierwszych stron. Intryga kryminalno-sensacyjna miesza się z wieloma opisami życia  w ówczesnych Chinach jak również wspomnień z przeszłości Hulan. Na scenie pojawia się wielu bohaterów, zarówno biednych i prostych chłopów, jak i wykształconych wysoko postawionych ludzi z Chin i Ameryki. Ich zachowanie, zdobyte informacje, połączenie faktów sprawiają, że przez większość czasu ciężko stwierdzić, kto stoi na czele spisku i czego on tak naprawdę dotyczy. 

W Chinach córka nigdy nie była uważana za członka swojej rodziny. Wychowywano ją jak obcą, jak osobę, która zjadała cenny ryż do czasu, gdy odchodziła do rodziny męża. Rodzina panny młodej musiała wypłacić posag, natomiast rodzina pana młodego uiszczała konkretną cenę za pannę młodą. Biedna rodzina, taka jak Suchee, mogła liczyć na kilka weselnych ciast, parę plastrów wieprzowiny i może jin lub dwa ryżu. Jednak jako "pęknięty kawałek jadeitu", czyli dziewczyna, która straciła dziewictwo, Suchee nie miała żadnej wartości rynkowej. 
"Interior" to książka, która zmusza do myślenia, a jednocześnie ciągle odkrywa się coraz nowe pokłady interesujących zagadnień. Pisarka potrafiła spleść je ze sobą, a jednak nie sprawia to, że książka staje się "przyciężka", wręcz przeciwnie, nagromadzenie wątków pozwala na chwilę zastanowienia. Pojawiają się wywózki młodzieży miejskiej do pracy w kołchozach, czasy II wojny światowej i walki wojsk amerykańskich na chińskich ziemiach, prawdziwe warunki pracy w amerykańskich fabrykach na terenie Chin i wiele innych sprawi, które wspaniale komponują się z fabułą. 

Autorka gna z akcją, plecie różne wątki, stwarza pozory, nie raz prowadzi w ślepą uliczkę. Tym razem akcja właściwie w całości toczy się w Chinach - zarówno w Pekinie jak i małej, biednej i zapuszczonej wiosce, jakich wiele. Sceny kulminacyjne nie pozwalają się oderwać ani na chwilę - jest niepewność, strach, walka i niebezpieczeństwo. Intrygi okazują się bardzo ciekawe, a jednocześnie pokazują problemy, które nękały i nadal nękają Chiny. 
To wspaniała lektura, mogłabym pisać o niej jeszcze długo, ale przecież nie o to chodzi. Historia zawarta na kartach powieści tworzy samodzielną opowieść, co pozwala na czytanie jej niezależnie od pierwszego tomu. Jedynie główni bohaterowie łączą obie książki, jednak nieznajomość ich wcześniejszych losów nie zaburza odbioru tej książki. 

(...) Zdecydowałeś się przyjąć pracę w kancelarii Philips, MacKenzie i nie zadałeś wszystkich pytań, jakie należało zadać. Wziąłeś sprawę Tartana, chociaż nie znałeś wszystkich szczegółów. Zgodziłeś się reprezentować gubernatora Suna, nie wiedząc, na czym polegają jego problemy, a teraz, już jako jego prawnik, nadal nie masz pojęcia, czego on właściwie od ciebie oczekuje. Rozumiem, dlaczego nie pytałeś. Chciałeś być tu ze mną. I może nie powinnam teraz o tym wspominać, ale przyjechałeś, nawet nie pytając mnie, czy właściwie tego pragnę. 

Osobom, które miały okazję czytać inne książki pisarki i których jej twórczość zainteresowała, z pewnością nie muszę polecać tej książki. Choć może nie mieliście okazji poznać sensacyjno-kryminalnej odsłony twórczości Lisy See - w takim razie ta książka jest dla Was. Polecam ten tytuł również wszystkim osobom, które lubią dobrze napisaną książkę kryminalną, sensacyjną, osobom zainteresowanym Chinami, jak również wszystkim, którzy chcą spędzić dobre chwile z świetnie napisanym tytułem. 

Trylogia "Czerwona Księżniczka"

Sieć rozkwitającego kwiatu | Interior | Kości smoka

Inne książki autorki na blogu:



Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:

5/06/2015

"Zaklinacz słów" Shirin Kader

"Zaklinacz słów" Shirin Kader

Magiczny głos, który da się wyłowić pośród głośnego tłumu. Tajemnicza postać przemierzająca ulice miasta. Historie wnikające w duszę słuchacza. I przeznaczenie, które nie pozwoli o sobie zapomnieć. Tajemnicza i przyciągająca książka. Czy warto? 

Nina wychowywała się na baśniach wschodu, od dzieciństwa je pochłaniając. Jej pasja kulturą wschodu sprawiła, że wybrała studia w tym kierunku, a w końcu wyjechała do Londynu, aby pracować tam nad doktoratem. W tłumie spotkała tajemniczego mężczyznę, który wydał jej się dziwne znajomy.  Tajemnicza postać z głosem, którego nie da się zapomnieć - Gabriel. Jakie tajemnice skrywa? Bohaterowie tworzą barwny związek, przemierzają ulice Londynu, poznają historie ludzi, ostatecznie podążając do niespodziewanego, baśniowego finału. 

22 maja 2014 roku. Mija prawie rok od kiedy spotkałam autorkę na Targach, a to spotkanie zaowocowało zakupem "Zaklinacza słów". Długo zbierałam się, żeby sięgnąć po ten tytuł. Przymierzałam się do niego kilkukrotnie. Siedzę teraz i zastanawiam się, jak ostatecznie ocenić tę książkę. Z jednej strony mnie ona oczarowała a z drugiej była nużąca. Chyba jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu z jednoznaczą oceną. 

Autorka odsłania przed nami historię, która choć na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajna, to przypomina jedną z opowieści Szeherezady. Wydarzenia mają miejsce w Londynie, a nie w krajach Orientu, a jednak na każdym kroku czuć ten magiczny, egzotyczny urok. Nina opowiada swoją historią wracając do czasów dzieciństwa. Miłość do kultury Wschodu wyssała z mlekiem matki, dzięki badaniom ojca poznała legendę Zaklinacza Słów. Nie potrafiła znaleźć się w życiu codziennym, marząc o przeżyciu własnej baśni. Jej spotkanie z Gabrielem pozwoliło odnaleźć życiowy spokój. Poznawała historie ludzi, wielokrotnie niezwykłe i magiczne. A potem czar prysł. 

Autorka pozwala nam wstąpić do świata niezwykłego. Z pozoru wydaje się on zwyczajny, dobrze nam znany. A jednak pewne elementy sprawiają, że zaczynamy wątpić, zastanawiamy się o co chodzi, dokąd prowadzi ta historia. Niezwykłe splecenie wątków, motywów i świata realnego z baśniowym tworzy książkę, która wielokrotnie może zadziwić. Po przeczytaniu ostatniego zdania dotarła do mnie głębia tej książki. 

A jednak miałam dwa, a właściwie trzy podejścia, zanim ją skończyłam. Jest taki moment, który wybitnie zniechęcał mnie do skończenia tej książki. Opis codziennego życia Niny z Gabrielem, który dodatkowo był spotęgowany sposobem narracji. Bohaterowie żyli ze sobą jakby odcięci od reszty świata. Wystarczyła im wspólna obecność, codzienne czynności, bycie razem. Brak dialogu był dodatkowym utrudnieniem w tym miejscu. 


Po przebrnięciu tego fragmentu książki historia wciąga coraz bardziej. Niezwykłe historie ludzi, ich opowieści, dziwne zachowania. Podróże po Londynie, odkrywanie przedmiotów. Sny, które mogą wywróżyć przyszłość. Wszystkie te elementy stwarzają wrażenie coraz większej tajemnicy, niepewność historii. Autorka doskonale połączyła elementy realne i baśniowe, aby ostatecznie zostawić czytelnika w osłupieniu nad całokształtem. 

Nie mogę też nie zwrócić uwagi na wydanie tej książki. Po raz kolejny wydanictwo Lambook stworzyło perełkę wydawniczą. Po tę książkę chce się sięgać, chce się ją dotykać i się jej przyglądać. Przepiękne, nasycone kolory, tajemnicze motywy. To książka, która warto mieć na swojej półce choćby ze względu na jej wygląd. 

Ciężko jest pisać o tej książce, bo wystarczy jedno nieopatrzne słowo, aby zdradzić tajemnicę w niej zawartą a wtedy magia zniknie. Przeczytanie całości daje możliwość odkrycia piękna tej książki, jej magii i niezwykłości. Nie spotkałam jeszcze polskiej pisarki, która byłaby tak bardzo zafascynowana Wschodem i potrafiłaby oddać to na kartach powieści. "Zaklinacz Słów" to debiut Shirin Kader. Debiut piękny, dopracowany i zachwycający. Można się do czegoś przyczepić? Na pewno. Ale wrażenie po skończeniu lektury, jej całokształt, zacierają niedociągnięcia. Jeśli chcecie odkryć coś nowego w literaturze polskiej zachęcam po sięgnięcie po "Zaklinacza słów". Powiew świeżości z zapachem Orientu. 


Książka bierze udział w wyzwaniu: Kiedyś przeczytam

4/15/2015

"Ogród Kamili" Katarzyna Michalak

"Ogród Kamili" Katarzyna Michalak
Różne wydarzenia zostawiają ślady w naszym życiu, a urazy, których doznajemy mogą mieć charakter fizyczny albo psychiczny. To te ostatnie, głęboko skryte, często stają się życiową traumą, która nie pozwala na normalne funkcjonowanie. Czy porzucenie przez kochaną osobę może zniszczyć życie młodej osobie? Jak poradzić sobie z utratą wiary w siebie, brakiem śmiałości i depresją? Życie czasami potrafi upomnieć się o człowieka, stawiając przed nim nowe wyzwania. 

Kamila, wielka miłośniczka róż i książek, marzy o własnym ogrodzie, bogatej bibliotece i ukochanym przy boku. Jednak wydarzenia sprzed lat sprawiły, że straciła wiarę w siebie, stała się nieufna, a jednocześnie mocno zakompleksiona. Nie potrafiąc wrócić do normalnego życia trzyma się utartych schematów budując wokół siebie mur. Zmiany pojawiają się nagle i bardzo niespodziewanie, stara willa, dobra praca, przeprowadzka do innego miasta... Bohaterka nie przypuszcza jednak, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za spełnienie marzeń. Stanie się pionkiem w tej grze, choć może uda jej się zdobyć tytuł królowej. 

Tyle pozytywnych recenzji, peany na cześć tej książki, a skończyło się to wszystko niesamowitą frustracją. Przeczytałam ją za jednym podejściem, z kartki na kartkę coraz bardziej zaintrygowana, czy moje podejrzenia się sprawdzą. I na końcu autorka zafundowała mi przykrą niespodziankę. Nie sięgajcie po ten tytuł... bez drugiego tomu pod ręką ;) Rozwiązania tajemnicy nie znajdziecie w "Ogrodzie Kamili", choć wydawać by się mogło, że spotkanie, rozmowa i tajemnica zostaną odkryte na ostatnich stronach powieści. Tym wstępem chcę poinformować, że szalenie wciągnęłam się w tę historię. 

Źródło
Do tej pory poznałam Katarzynę Michalak dzięki "Grze o Ferrin", czyli klasycznej fantastyce, oraz "Kawiarence pod różą", która nie do końca była pełnoprawną powieścią. Moje trzecie spotkanie z autorką jest najlepsze. Autorka pokusiła się o napisane książki z gatunku literatury kobiecej, gdzie bohaterka znajduje swoje miejsce na ziemi, ale nic nie jest tu takie jak w innych książkach z tego gatunku. Kamila jest bardzo zakompleksioną, niepewną, młodą dziewczyną. Wydarzenia z przeszłości bardzo mocno na nią wpłynęły, choć osobom postronnym może wydawać się to dziwne. Dziewczyna nie wie, dlaczego została porzucona i przez to czuje się gorsza. Dzięki pomocy ciotki, oraz przeprowadzce na drugą stronę Polski, udało jej się znaleźć zwodniczą równowagę, ale latami pogrąża się w świecie własnych zainteresowań, gdzie najchętniej spędza czas. Taka sytuacja kończy się z chwilą znalezienia pracy, która nie okazuje się taka, jak Kamila sobie wyobrażała. Anioł Stróż czuwa, zmieniając drastycznie jej życie, nawet wbrew jej woli. Wydarzenia zaczynają pędzić z prędkością lawiny, a wycofana dziewczyna nie do końca potrafi sobie z nimi poradzić. 

Jak przystało na ten gatunek pojawi się wątek miłosny. Mężczyzna, który powoli zawładnie sercem bohaterki w pierwszej chwili sprawia wrażenie roszczeniowego snoba, ale złudzenie szybko się rozwiewa, pokazując, że autorka stworzyła postać, którą niejedna czytelniczka zaprosiłaby do swojego domu - ideał współczesnego mężczyzny. Jego relacje z bohaterką są bardzo napięte, a stosunki, które powinien z nią utrzymywać jeszcze bardziej komplikują sprawę. 

Wszystko to spaja niewyjaśniona tajemnica z przeszłości. Kamila nie zdaje sobie sprawy, dlaczego została przed laty porzucona i czytelnik razem z nią szuka rozwiązana zagadki. Współczesne wydarzenia stwarzają jeszcze więcej zagadek i choć wiemy trochę więcej niż bohaterka, czytając książkę w narracji trzecioosobowej, to rozwiązanie najważniejszej tajemnicy wciąż przed nami.  Pewnego rodzaju trójkąt, tworzony na kłamstwie, niepewności, podejrzliwości stanie się przyczyną wielu wydarzeń tej książki. Nieraz będą miały one tragiczny finał, czasami niespodziewany, ale cały czas intrygujący. 

Kamila poznaje również dwie nowe sąsiadki, których historie staną się początkiem dla kolejnych tomów trylogii. Mam wrażenie, że nie będą to trzy odrębne powieści, a wydarzenia i postacie pierwszoplanowe przeplatać się będą ze sobą przez wszystkie trzy tomy. Trafiając na nazwę rodzinnej miejscowości na kartach książki nie raz uśmiechałam się z rozrzewnieniem, a przecież Milanówek również nie jest mi obcy. Takie smaczki zawsze dodatkowo wpływają na mój pozytywny odbiór lektury :) 

Nie mogę nie zwrócić uwagi na wydanie. Pierwszy tom prezentuje się pięknie - twarda oprawa, złocenia, uwypuklone napisy, lekko żółtawy papier. Przyznam szczerze, że trzymanie tej książki w ręku sprawiało mi równie dużo radości jak sama lektura. 

Blurb nie oddaje całej głębi tej książki, a i mój opis niewiele Wam powie. Jeśli jednak jesteście ciekawi tajemnicy zawartej na kartach powieści, zachęcam do lektury. Tylko zanim zaczniecie, koniecznie zaopatrzcie się chociaż w drugi tom, bo inaczej frustracja może być ogromna. Sama czytać "Zacisza Gosi" nie zaczęłam, ale podejrzałam pierwsze strony i moje podejrzenia okazały się słuszne :) To świetna lektura, po którą naprawdę warto sięgnąć :) 


Pierwsze wrażenia: zaciekawienie, radość, niepewność, frustracja


Książka bierze udział w wyzwaniu: Kiedyś przeczytam

3/18/2015

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

















Andrzej Pilipiuk - bardzo płodny literat, autor ponad pięćdziesięciu książek, znany polski twórca fantastyki. Pisarz jest bardzo przeze mnie lubiany, na co wpływa styl, temat i ciekawie wykreowany świat. Autor łączy w swoich książkach fantastykę, historię, przygodę i dodatkowy element, który nadaje smaku kompozycjom, którym tworzy. Po dziesięciu latach przerwy Pilipiuk zdecydował się na publikację kolejnego tomu, teoretycznie zakończonej już trylogii "Kuzynki" i w ten oto sposób trafiła w moje ręce "Zaginiona". Jak skończyło się to spotkanie?

Wbrew tytułowi książka zawiera w sobie dwa opowiadania, tytułową "Zaginioną" oraz "Czarne skrzypce". Pierwsza historia skupia się na tajemniczej wyspie, do której z różnych względów chce dotrzeć zarówno Stanisława, jak i grupa młodych ludzi, z którymi kuzynki się przypadkowo spotykają. Poszukiwania wyspy, która nie jest umieszczona na mapie, każdego z uczestników mogą doprowadzić do jego własnych celów. Drugie opowiadanie zabiera kuzynki na Śląsk, gdzie podejmują się pomóc w niecodziennym przypadku. Młoda dziewczyna "odpłynęła", nikt nie potrafi jej pomóc, choć badali ją zarówno lekarze jak i księża stosowali egzorcyzmy. Stanisława i Katarzyna dzięki licznym tropom starają się odkryć źródło dziwnej sytuacji. 

Sentymentalny powrót do lubianych bohaterek ma zarówno swoje jasne jak i ciemne strony. Po raz kolejny spotykamy Katarzynę i Stanisławę, zabrakło jednak Moniki, która była moją ulubioną bohaterką, zabrakło również innych postaci, które tak lubiłam. Wydarzenia opisane w książce mają miejsce w Krakowie, na Śląsku oraz morzu, więc większość miejsc jest nowa. Zastanawiam się, co spowodowało, że autor zdecydował się na kontynuację tej serii. Odgrzewanie starych kotletów nie zawsze wychodzi dobrze: w tym wypadku było zjadliwie, ale czytając nie poczułam takiego "łał" jak parę lat temu. Przede wszystkim, jak wspominałam wyżej, zabrakło mi niektórych bohaterów, ale mam również wrażenie, że bohaterkom za łatwo przyszło rozwiązywanie problemów, na które trafiały. Nie ma tu niepewności, strachu, poczucia zagrożenia. Stanisława i Katarzyna potrafią poradzić sobie z każdym problemem - czy to śmiertelna choroba, dotarcie do nietypowych stowarzyszeń, pokonanie niebezpiecznych zakonów, czy też wypędzenie "diabła". Niestety psuje to ogólny odbiór książki, która wydaje się za lekka i pozytywna.

- Ja chyba zwariowałam - westchnęła Katarzyna - Mieszkam z kuzynką, która ma czterysta lat i żyje z przerabiania ołowiu w złoto. Kuzynka choruje na chorobę nieznaną nauce. Choroba ta z punktu widzenia chemii, biologii i fizjologii ciała ludzkiego jest jedną wielką bzdurą. Odwiedzamy paryskich alchemików, jakby to było średniowiecze, a nie oświecony wiek dwudziesty pierwszy. Do tego machając pochodnią, pływamy po ulicy, która kiedyś była rzeką, i w rezultacie pozwolono nam buszować w nieistniejącej bibliotece, będącej własnością świrów, od setek lat przepisujących książki ręcznie, jakby nie wiedzieli, co to kserokopiarka. A teraz wybieramy się na wyspę, której nie umieszcza się na mapach, bo Żydzi i masoni zabronili.  

Nie mogę powiedzieć, że ta książka mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, czytało mi się ją miło, na co szczególnie wpłynął język opowiadań. Jest to największy plus tej książki, autor za każdym razem trafia w mój gust, co sprawia, że bardziej pochłaniam, niż czytam jego książki. Bohaterom, pod względem kreacji, również nie można niczego zarzucić - dobrze znane kuzynki niewiele się zmieniły, nowych bohaterów jest niewiele, w większości są to postacie poboczne, jedynie Annie można przypisać drugoplanową rolę, którą zagrała całkiem ciekawie. 

Muszę też zwrócić uwagę na wydanie: usztywniona okładka, wklejka, dodatkowo zakładka, zewnętrzna okładka również całkiem przyjemna. Pięknie wydana książka, pomyślałaby osoba, która nie miała w rękach wcześniejszych tomów. I tu pojawia się zgrzyt, znowu wydawnictwo u mnie nie zapulsowało. Trylogia "Kuzynek" posiada wiele wznowień, każde wydanie jest zupełnie inne. Moje, całkiem przyjemne, w kolorach sepii, z podpisem autora, dumnie stoi na półce... Czwarty tom serii zupełnie nie pasuje do tego wydania. Fabryka Słów dość niedawno, chyba w zeszłym roku, wydała wszystkie trzy tomy w idealnie pasującej szacie do tomu czwartego... no ale kto będzie co chwile sprzedawał stare wydanie i kupował nowe? Ja na pewno nie, więc czwarty tom będzie wyraźnie odróżniał się od poprzednich.



Miło spędziłam czas przy tej książce, z uśmiechem na ustach czytałam o przygodach Stanisławy i Katarzyny, więc książka nie jest zła. Może nawet dla osób, które nie znają trylogii o Kuzynkach Kruszewskich będzie świetną książką, jednak czegoś mi zabrakło, po zakończeniu czułam żal, odgrzewane jedzenie nie smakuje tak dobrze jak kiedyś, i tak samo jest z tą serią. To lekka, przyjemna książka, którą mogę Wam polecić, miejcie jednak na uwadze, że nie jest na tym samym poziomie co pierwsze trzy tomy. 


Pierwsze wrażenia: radość, zainteresowanie, żal, niezadowolenie.


Książka bierze udział w wyzwaniu: Kiedyś przeczytam i Czytam fantastykę III
Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger