Niektóre tajemnice i sekrety rodzinne nie powinny wyjść na światło dzienne, żeby nie burzyć spokoju i szczęścia. Jednak ich skrywanie potrafi przynieść wiele smutków i niepokojów, doprowadzić ludzi do nieporozumień i kłótni. Wydarzenia, te dobre i te złe, wpisane są w historie rodzinne. Sekrety również są w nie wplecione, szczególnie te mroczne i nieprzyjemne. Zawsze wierzymy, że nasz ród nie posiada nic, co warte jest odkrycia, do czasu, kiedy zupełnie przypadkiem trafiamy na coś, co zmienia nasz świat.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XX wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XX wiek. Pokaż wszystkie posty
11/22/2015
"Podwójne życie Pat" Jo Walton, skłania do zastanowienia się nad wyborami życia

Decyzje, które podejmujemy, determinują nasze życie, zmieniają je, wprowadzając na nową ścieżkę. Nasze decyzje determinują również rozwój świata i kierunek w którym podąży. Nie na darmo mówi się, że ruch skrzydeł motyla może wywołać tsunami na drugim końcu globu. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy w pewnym momencie wybrali inną decyzję - kierunek studiów, praca, partner, dzieci, być może bylibyśmy szczęśliwsi, może nie, może nasza praca pomogła by innym. Nie zastanawiamy się nad tym w takich kontekstach. Jo Walton pokazała taki właśnie wybór i spowodowała, że zaczęłam się zastanawiać nad wieloma sprawami.
11/18/2015
Kontrowersyjna "Idź, postaw wartownika" Harper Lee

Są takie książki w historii literatury, które przełamują tabu, są motorem, który zapoczątkowuje zmiany, daje nadzieję na lepsze jutro i sprawiają, że ludzie zaczynają patrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Do takich książek należy "Zabić drozda" Harper Lee, opisująca amerykańską prowincję lat trzydziestych, gdzie młody chłopak zostaje oskarżony o zgwałcenie kobiety. Jednym z dowodów na ów czyn ma być to, iż chłopak jest czarny. Obrony podejmuje się znany lokalny adwokat, który za swoją postawę zostaje potępiony publicznie. Sam zaś proces zapoczątkowuje walkę z rasizmem. Tyle o "Zabić drozda". Po wielu latach na rynku pojawiła się "kontynuacja" wydarzeń, "Idź postaw wartownika", która od samego początku wzbudziła wiele kontrowersji.
10/17/2015
Przedpremierowo: "Cztery siostry" Helen Rappaport

Bezwzględny car Mikołaj II, jego despotyczna żona Aleksandra i dzieci, które zamiast interesować się swoim cesarstwem zajmowały się wygodnym życiem. Taki wizerunek Romanowów był przekazywany szerszej publiczności jeszcze w niedawnych latach. Historia cudem uratowanej Anastazji, która uciekła dzięki miłości do mężczyzny również pokutuje do dzisiejszych czasów. Dzięki Helen Rappaport trzymam w ręku książkę, która pokazuje jacy naprawdę byli ostatni Romanowowie, przedstawia ich życie, charaktery i sposób, w jaki przygotowali się na śmierć. Po niemal stu latach od tragicznych wydarzeń w Rosji mamy możliwość poznać cara Mikołaja i jego rodzinę.
10/06/2015
Zapowiedź "Czterech sióstr" Helen Rappaport
Cztery córki Mikołaja II dorastały niczym cudowne ptaki w złotej klatce, odizolowane od świata w zaciszu carskich rezydencji. Były ikonami stylu, gorącym tematem plotek, najbogatszymi i najbardziej pożądanymi pannami z europejskich rodzin królewskich na progu XX wieku. Za oficjalnym wizerunkiem uroczych małych księżniczek w białych sukniach skrywały się jednak cztery silne osobowości i wyraziste temperamenty. Prywatny świat wielkich księżnych Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji wychodzi poza krąg nastoletnich miłości, dworskich intryg, dziewczęcych marzeń i aspiracji. To także historia dojrzewania czterech inteligentnych kobiet na tle nieuchronnego schyłku wielkiego imperium i całej epoki. Rewolucyjna zawierucha i dramat całej rodziny Romanowów uczyniły z nich bohaterki drugiego planu. Prawie sto lat po tragicznej śmierci ta opowieść po raz pierwszy wybrzmiewa ich własnym głosem.
10/05/2015
"Fałszerz, agentka i konstruktor bomby" Alex Capus
Wielu ludzi przyczyniło się budowania świata w takiej formie, jakim go dzisiaj znamy. Jedni zostali zapamiętani, a o ich dokonaniach uczy się w szkole, inni są znani jedynie na własnym podwórku, a o kolejnych świat zapomniał. Dzięki Alexowi Capusowi miałam okazję poznać trzy osoby, które do tej pory nie były mi znane, a które do zapomnianych nie należą: znany fizyk, kobieta szpieg oraz wybitny fałszerz.
9/04/2015
"Sekrety notatnika" Eve Hass
Tajemnice rodzinne bardzo często giną w pomrokach dziejów, dziś niewiele osób wie jakie były początki jego rodu, kim byli przodkowie i jakie tajemnice skrywali? Być może wywodzimy się z zupełnie innego środowiska niż nam się wydaje? Wyobrażacie sobie Żydówkę, która pochodzi z rodziny Hohenollerów? Po książkę opisującą taką historię musiałam sięgnąć.
9/02/2015
"Uwięziona w bursztynie" Diana Gabaldon
Uwielbiam książki, które łączą w sobie wiele gatunków i bardzo ciężko zakwalifikować je do tego głównego nurtu, choć nie każdy pisarz umie poradzić sobie z taką mnogością. Dianie Gabaldon to się udało, co udowodniła mi w "Obcej", pierwszej części cyklu pod tym samym tytułem, którego recenzję mogliście czytać wiosną. Z wielką radością zabrałam się za dalsze losy bohaterów, zastanawiając się co spotka ich w tym tomie.
7/13/2015
Tytuł: Magnesy serc
Autor: Helena Mniszkówna
Seria: Literatura Polskiego Romansu, tom 5
Ilość stron: 253
Wydawnictwo:Edipresse Polska
Gatunek: powieść kobieca, romans, klasyka
Autor: Helena Mniszkówna
Seria: Literatura Polskiego Romansu, tom 5
Ilość stron: 253
Wydawnictwo:Edipresse Polska
Gatunek: powieść kobieca, romans, klasyka
Ileż to razy zachwycamy się współczesnymi pisarkami polskimi, kiedy napiszą romans który opowiada o jakiejś zagubionej w życiu biednej kobietce. Karmione rzędem pisarek serwujących nam mdłe historyjki, niejednokrotnie oderwane od życia (no bo ten świetny facet zwraca uwagę właśnie na główną bohaterkę, jak by mogło być inaczej?), a broniące się tylko językiem, który pozwala tytuł łyknąć w dwa wieczory i zapomnieć. W tych opowieściach problemy te błahe i te największego kalibru magicznie się rozwiązują pod koniec książki. Brakuje tylko epickiego zachodu słońca i salutującego do głównej bohaterki Gandalfa.
Czy kojarzycie nazwisko Grochola? Pewnie wiele osób odpowie twierdząco, wymieni kilka tytułów, być może sporo nawet ją czytało.
A czy kojarzycie nazwisko Heleny Mniszkówny? Kto z was czytał choćby kultową "Trędowatą"? Ile osób tym razem potwierdzi znajomość autorki?
"Magnesy serc" to książka niewielkiego formatu, którą kupiłam również za piątaka, razem z "Fatum" (którego recenzja jest na blogu), oraz kilkoma innymi książkami, które widzielicie przy okazji stosu majowo-czerwcowego. Przy wybieraniu tej książki, jak i "Panicza" tej samej autorki, przyświecała mi myśl, że nie da się rzetelnie oceniać współczesnej literatury, jeśli nie zna się klasyków.
Oczywiście, miałam obawy przed lekturą. Czy nie zniechęci mnie język, czy w powieściach cokolwiek się dzieje, czy nie będzie prób złapania mnie na tanie chwyty emocjonalne. Po lekturze mogę powiedzieć ze spokojem - moje obawy były nieuzasadnione.
Książka przenosi nas w czasie do epoki zmian. Nowe myślenie powoli łamie stary porządek. Na studiach pojawiają się kobiety, co wcale nie jest w tych czasach takie oczywiste. Nie jest to akceptowane przez Edwarda Zebrzydowskiego, który mentalnie tkwi w mijającej epoce i dla niego arystokratki to istoty które powinny tylko leżeć i pachnieć. Traf chciał, że żeni się z dziewczyną po studiach, i to takich, które są tym bardziej kojarzone jako "męskie", czyli architekturze. Kasia jest energiczną osóbką niepozbawioną ambicji i zdecydowanie nie wpasowuje się w typową arystokratkę, której największym problemem jest wybór stroju czy brak zaproszeń na bale i bankiety. Z wdziękiem łamie panujące schematy, z wielkim zaangażowaniem oddając się pracy, mając w sercu ideał pracy dla społeczeństwa. Bardzo kocha przy tym swego męża, choć dzieli ich przepaść, jeśli chodzi o postrzeganie roli kobiety. Wiele jeszcze przejdzie, zanim odnajdzie szczęście.
Podczas czytania przygotujcie się na nieco staroświecki język, który jednak nie przeszkadza. Bardzo poetyckie opisy przyrody nie są tak rozwlekłe jak u Orzeszkowej (na szczęście!), i sporo więcej się dzieje. Uczucia dwójki głównych bohaterów są złożone, i nie wszystko od razu się wyjaśnia. Powiem więcej, po zakończeniu lektury zadałam sobie pytanie - co z Tomkiem, podopiecznym Kasi? Co z kwestią podupadającego majątku? Czy Kasi wystarczy sił, by dalej iść swoją drogą? Czy jej rodzice nie uznają, że popełniła mezalians?
Krótko mówiąc - sięgnijcie po Mniszkównę, bo warto. A Grochola niech się przykryje kocem i schowa w szafie.
I wiecie co? Na 100% sięgnę po "Trędowatą".
7/10/2015
"Interior" Lisa See
Bluzki, sukienki, torebki, buty, telefony, lodówki, opakowania, wiatraki, wieszaki, lampki, zabawki i wszelkie rzeczy użytku codziennego - jak wiele z nich posiada metkę "Made in China". W naszym codziennym życiu czasami nie zdajemy sobie sprawy, że zlewa nas chiński rynek. To tam produkcja wychodzi tańsza, można pominąć wiele norm bezpieczeństwa, ludzie zgodzą się na pracę za marne grosze, a wielkie firmy są wielokrotnie bezkarne. "Interior" zabierze nas do wnętrza takiej firmy, pozwoli poznać jej grzechy i grzeszki, a także zobaczyć codzienne życie pracowników, które jest trudne i niebezpieczne.
Związek Liu Hulan z Davidem Starkem nie przetrwał próby czasu, każde żyje w swojej ojczyźnie starając się robić to, co najlepiej potrafi. Na małej wsi, daleko w głębi Chin ginie młoda dziewczyna. Służby bezpieczeństwa przyjmują, że popełniła samobójstwo, ale jej matka nie może się z tym pogodzić. Zwraca się do swojej dawnej przyjaciółki, pani inspektor Hulan z prośbą o pomoc. David jest świadkiem zabójstwa przyjaciela, ma wyrzuty sumienia, które wynikają z poczucia winy. Propozycja podjęcia pracy w prywatnej kancelarii, która wysyła go do swojej filii w Pekinie jest dla niego wybawieniem. Dwójka bohaterów tym razem stanie po dwóch stronach barykady, aby wyjaśnić tajemnice i rozwiązać sprawę wielkich matactw ma linii chińsko-amerykańskiej.
Przygotowali plan działania, lecz wiele kwestii pozostawili nieomówionych. Oboje nie mieli cienia wątpliwości, czy mają działać, niezależnie od ryzyka fizycznego, emocjonalnego i zawodowego. Teraz pędzili przed siebie po równoległych torach, po przeciwnych stronach barykady. Wiedzieli, że im mocniej zaangażują się w swoje dochodzenia, tym bardziej oczywiste stanie sie, kim naprawdę są; im więcej zadadzą pytań, tym bardziej prawdopodobne, że staną się celem ataku, tak jak wcześniej Keith i Miaoshan.
Lisa See popełniła "Interior" zaledwie dwa lata później niż pierwszą część serii "Sieć rozkwitającego kwiatu", czyli pod koniec lat 90-tych. W Polsce doczekaliśmy się tej książki dopiero teraz, dzięki wydawnictwu Świat Książki. Szkoda, że tak ciekawy tytuł nie został zauważony wcześniej, a jednocześnie strasznie się cieszę, że wydawnictwo postanowiło wydać całą trylogię w pięknej szacie graficznej.
Akcja powieści rozgrywa się również po upływie pewnego czasu względem pierwszej części, zakładam że jest to koniec lat 90-tych. Liu Hulan mieszka w swojej rodzinnej posiadłości wraz z matką i jej opiekunką. Kobieta nadal pełni wysokie stanowisko w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Widać powolne zmiany w państwie, pewnie rozprężenie wśród ludzi, powrót do dawno zapomnianych zwyczajów. A jednak są to tylko pozory, bo nadal wzajemnie sąsiedzi obserwują się i donoszą do odpowiednich organów. Małżeństwa muszą być zaaprobowane przez wspólnotę a dzieci, ze względu na nakaz jednego, pilnowane. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się na wsiach. Czym dalej od Pekinu i innych wielkich ośrodków kultury tym widać większą biedę ludzką, walkę o przetrwanie i prawa, które pozwalają przetrwać. Do państwa chińskiego wraz z jego powolnym otwarciem się na zewnątrz, napływają zagraniczni przedsiębiorcy otwierając wielkie firmy, zakłady produkcyjne, które stają się miejscem pracy dla wielu biednych mieszkańców wsi. To tam zjeżdżają Chińczycy nawet z odległych miejscowości w innych częściach kraju. Fabryki wydają się rajem, ale wielokrotnie bogaci biznesmeni wykorzystują prostych ludzi, a państwo Chińskie nie potrafi albo nie chce chronić swoich obywateli. Liu Hulan przyjeżdża do dawno zapomnianej wioski, w której spędziła swoją młodość, w gospodarstwie kołchozowym Czerwona Gleba. Przez tyle lat okolica niewiele się zmieniła, ludzie nadal żyją biednie, starając się wydrzeć ziemi swoje uprawy. Tutaj powstała fabryka zabawek amerykańskiej firmy, która lada dzień ma sprzedać swoje udziały innemu potentatowi gospodarczemu. David Stark jako prawnik, ma pomóc w bezproblemowym zakończeniu transakcji. W ten sposób Hulan i David staną naprzeciw siebie po dwóch stronach barykady. Kobieta podstępem odkryje prawdziwe warunki życia pracownic hali produkcyjnej, David powoli zacznie odkrywać niezgodności, które mogą rzucić negatywne światło na jego klientów.
Starała się skupić uwagę na widokach, nie było to jednak łatwe. Jej wagon tętnił życiem. Małe dzieci płakały, krzyczały, wymiotowały i siusiały (albo gorzej) wprost na podłogę. Mężczyźni bez przerwy palili papierosy i od czasu do czasu odpluwali ciemną flegmę, celując w kierunku spluwaczek, umieszczonych w strategicznych punktach przy drzwiach przedziałów. Najczęściej jednak nie chciało im się ruszać z miejsca i obrzydliwe kulki śluzu lądowały na podłodze, obok toreb z jedzeniem, pamiątek kupionych w stolicy, raczkujących niemowląt i tych podróżnych, którzy mieli już dosyć kręcenia się na twardych ławkach i postanowili wyciągnąć się na ziemi.
Pisarka kontynuując historię dwójki bohaterów z pierwszego tomu postawiła ich w innym momencie życia, stali się starsi, mądrzejsi, ale ich priorytety się nie zmieniły, tak samo jak charaktery. Hulan jest nadal twardą kobietą, którą chce za wszelką cenę odkryć prawdę, jest diabelnie zdolna, uważa, że prawda jest ważna ponad wszystko. Tutaj również pojawiają się wspomnienia jej przeszłości - przede wszystkim lata pobytu w kołchozie Czerwona Ziemia. Młoda Liu, wierząca w komunistyczne ideały, potrafiła zniszczyć życie niejednemu człowiekowi, teraz w pewien sposób stara się odpokutować za swoje grzechy. Z kolei David wierzy, że jego miłość do Hulan zdoła odtworzyć ich związek. Przyjeżdża do Pekinu w nadziei, że ich drogi łatwiej się tu zejdą. Odkrywa, jak ciężkie życie czeka obcokrajowca w tym kraju, zmaga się z codziennością, a jego ideały, wiara w dobro i niezachwiane poczucie sprawiedliwości postawi przed nim niejeden dylemat.
Lisa See stworzyła książkę, którą czysta się błyskawicznie i z przyjemnością. Pisarka już we wczesnej fazie swojej twórczości (Interior jest jej trzecią książką) miała bardzo dobrze wykształcony język, co sprawia, że książka jest wciągająca od pierwszych stron. Intryga kryminalno-sensacyjna miesza się z wieloma opisami życia w ówczesnych Chinach jak również wspomnień z przeszłości Hulan. Na scenie pojawia się wielu bohaterów, zarówno biednych i prostych chłopów, jak i wykształconych wysoko postawionych ludzi z Chin i Ameryki. Ich zachowanie, zdobyte informacje, połączenie faktów sprawiają, że przez większość czasu ciężko stwierdzić, kto stoi na czele spisku i czego on tak naprawdę dotyczy.
W Chinach córka nigdy nie była uważana za członka swojej rodziny. Wychowywano ją jak obcą, jak osobę, która zjadała cenny ryż do czasu, gdy odchodziła do rodziny męża. Rodzina panny młodej musiała wypłacić posag, natomiast rodzina pana młodego uiszczała konkretną cenę za pannę młodą. Biedna rodzina, taka jak Suchee, mogła liczyć na kilka weselnych ciast, parę plastrów wieprzowiny i może jin lub dwa ryżu. Jednak jako "pęknięty kawałek jadeitu", czyli dziewczyna, która straciła dziewictwo, Suchee nie miała żadnej wartości rynkowej.
"Interior" to książka, która zmusza do myślenia, a jednocześnie ciągle odkrywa się coraz nowe pokłady interesujących zagadnień. Pisarka potrafiła spleść je ze sobą, a jednak nie sprawia to, że książka staje się "przyciężka", wręcz przeciwnie, nagromadzenie wątków pozwala na chwilę zastanowienia. Pojawiają się wywózki młodzieży miejskiej do pracy w kołchozach, czasy II wojny światowej i walki wojsk amerykańskich na chińskich ziemiach, prawdziwe warunki pracy w amerykańskich fabrykach na terenie Chin i wiele innych sprawi, które wspaniale komponują się z fabułą.
Autorka gna z akcją, plecie różne wątki, stwarza pozory, nie raz prowadzi w ślepą uliczkę. Tym razem akcja właściwie w całości toczy się w Chinach - zarówno w Pekinie jak i małej, biednej i zapuszczonej wiosce, jakich wiele. Sceny kulminacyjne nie pozwalają się oderwać ani na chwilę - jest niepewność, strach, walka i niebezpieczeństwo. Intrygi okazują się bardzo ciekawe, a jednocześnie pokazują problemy, które nękały i nadal nękają Chiny.
To wspaniała lektura, mogłabym pisać o niej jeszcze długo, ale przecież nie o to chodzi. Historia zawarta na kartach powieści tworzy samodzielną opowieść, co pozwala na czytanie jej niezależnie od pierwszego tomu. Jedynie główni bohaterowie łączą obie książki, jednak nieznajomość ich wcześniejszych losów nie zaburza odbioru tej książki.
(...) Zdecydowałeś się przyjąć pracę w kancelarii Philips, MacKenzie i nie zadałeś wszystkich pytań, jakie należało zadać. Wziąłeś sprawę Tartana, chociaż nie znałeś wszystkich szczegółów. Zgodziłeś się reprezentować gubernatora Suna, nie wiedząc, na czym polegają jego problemy, a teraz, już jako jego prawnik, nadal nie masz pojęcia, czego on właściwie od ciebie oczekuje. Rozumiem, dlaczego nie pytałeś. Chciałeś być tu ze mną. I może nie powinnam teraz o tym wspominać, ale przyjechałeś, nawet nie pytając mnie, czy właściwie tego pragnę.
Osobom, które miały okazję czytać inne książki pisarki i których jej twórczość zainteresowała, z pewnością nie muszę polecać tej książki. Choć może nie mieliście okazji poznać sensacyjno-kryminalnej odsłony twórczości Lisy See - w takim razie ta książka jest dla Was. Polecam ten tytuł również wszystkim osobom, które lubią dobrze napisaną książkę kryminalną, sensacyjną, osobom zainteresowanym Chinami, jak również wszystkim, którzy chcą spędzić dobre chwile z świetnie napisanym tytułem.
Trylogia "Czerwona Księżniczka"
Sieć rozkwitającego kwiatu | Interior | Kości smoka
Inne książki autorki na blogu:
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:
7/04/2015
"Epoka hipokryzji" Kamil Janicki

Kamil Janicki podjął się tematu dość kontrowersyjnego, w naszych czasach nie wszyscy są gotowi, żeby rozmawiać o seksie. A jak wyglądało to niecałe sto lat temu? Okazuje się, że ludzie byli tam o wiele bardziej otwarci, choć jednocześnie skryci. Jak autor poradził sobie z tematem? Bezdyskusyjne to jedna z lepszych książek z gatunku popularnonaukowego, jakie w ostatnich czasach miałam okazję czytać. Nie bójcie się trudnych słów i usypiającego, monotonnego monologu. Ta książka Was zaskoczy, rozbawi, wprawi w konsternację i zniesmaczy - jednym słowem wywoła całą gamę emocji. Temat jest na pewno wdzięczny, ale sposób jego ujęcia sprawia, że nie można się oderwać od książki.

Maria Czaplińska, urodzona w jednej z najzamożniejszych rodzin arystokratycznych w Polsce w 1894 roku, wspominała, jak wiele trudu kosztowało ją zdobycie jakichkolwiek informacji o życiu płciowym. (...) Książki, otoczenie, nawet świat przyrody niewiele mogły jej pomóc. Rodzice zadbali, aby reprodukcjom nagich posągów w podręczniku do starożytności dorysowywano spodenki, podobnie zresztą jak Jezusowi w żłobie. W domu zakazane były takie słowa jak "kochać się" czy "podkochiwać". Było to niemalże przekleństwa. W majątku nie było też suczki, aby czasem dzieci nie zobaczyły niczego nieprzyzwoitego.
Problemy mieszkaniowe, o wiele większe niż obecnie były sporym wyzwaniem w przypadku życia erotycznego. Jak uprawiać seks pod jednym dachem z rodziną a jeszcze częściej obcymi, u których mieszka się kątem? W Warszawie, a także innym większych miastach mieszkańcy musieli sobie radzić, chociażby chodząc do parków, skwerów i w inne stosunkowo odosobnione miejsca. Dziewictwo, to bardzo istotna kwestia, która niejednej kobiecie spędzała sen z powiek. Bo jak to tak, nie wiedzieć nic na temat nocy poślubnej, skoro pan małżonek w najlepsze chodzi od domów publicznych? To właśnie okres dwudziestu lat między wojnami stał się początkiem zmian w tej kwestii. Kobiety coraz częściej zaczynały zdobywać wiedzę seksualną - zarówno teoretyczną jak i praktyczną. Szczególnie małżeństwa postępowe, zawierane z miłości równo twierdziły, że chcą równouprawnienia w tym względzie. Później zaś po ślubie, często zdarzało się, że zarówno on jak i ona mieli licznych "przyjaciół". W dzisiejszych czasach takie kwestie nie szokują, prawda? Opowiem Wam więc o "samogwałtach", które powodowały utratę życiowej siły. Były to czyny, które w dłuższej mierze doprowadzały do śmierci, więc konieczne było leczenie. Przynajmniej u mężczyzn, bo kobiety... kobiety to zupełnie inna para kaloszy. Mężczyźni piszący o kobietach dopiero odkrywali ich potrzeby, bardzo często więc pomijali istotne tematy kobiece, lub wręcz przeciwnie, wymyślali historie zupełnie nieprawdopodobne. Tak było w przypadku miłości lesbijskiej, tak było w przypadku prezerwatyw... Ale co ja Wam będę tłumaczyć, myślę że autor opisał to wystarczająco ciekawie.
Zwolennicy postępu stanowczo występowali przeciwko wspólnym sypialniom małżeńskim. Widzieli w nich relikt obmierzłych, XIX-wiecznych obyczajów. Małżeństwo nowoczesne, a więc zawarte z miłości i kładące nacisk na zmysłową stronę związku - opierało się na ciągłym uroku odkrywania intymności.
Niektóre zagadnienia były szokujące lub też bulwersujące. Tak było w przypadku "skrobanek", które były czasami jedynym ratunkiem w biednych wielodzietnych rodzinach (patrz ośmioro dzieci i więcej, nie to co w dzisiejszych czasach). Zabezpieczenia? Coś takiego było bardzo niepopularne i ciężko dostępne. Władza oficjalnie zabraniała wielu rzeczy na tej płaszczyźnie. Prezerwatywa przeszkadzała mężczyznom, więc nich to kobiety się zabezpieczają. Czytając o naświetlaniach macicy radem włos mi się jeżył na głowie. Z drugiej strony władze Polski jako jedyne nie chciały przyznać się, że pod ich nosem dzieje się coś złego. Przemoc seksualna według nich nie istniała. Pedofilia? Wole żarty. Gwałty? A gdzie tam. W ogólnoświatowym porównaniu kryminalnych spraw polska odnotowała ilość spraw, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Można uwierzyć? Może wtedy wierzyli.
Wśród poruszanych tematów pojawiła się miłość homoseksualna. I tutaj również można znaleźć bardzo wyraźne rozróżnienie jeśli chodzi o płeć. Ale jak na to patrzyli ówcześni, zdradzać Wam nie będę, bo kogo to interesuje, znajdzie wszystko w książce. Jak również kwestie pornografii, seksu zbiorowego, domów publicznych (których nie było), seksu i erotyki w prasie i filmie, seksie zbiorowym i wielu, wielu innych zagadnieniach.
Przestrzegał, że prezerwatywa odbiera dobry orgazm także kobiecie, ponieważ: "Nie czyje [ona] wytrysku nasienia, pozbawiona więc jest największej rozkoszy przy spółkowaniu". W ten sam bęben bił też Paweł Klinger. Tyle tylko że zamiast o rozkoszach pisał o zdrowiu. Wyjaśniał, że w ciele kobiety wytwarzają się pewne "substancje toksyczne hormonalnego pochodzenia". Złowieszcze "ginecyny" zatruwają cały organizm, upośledzając zarówno funkcje fizyczne, jak i umysłowe. "Na tę truciznę kobiecą zna natura jedną tylko odtrudkę - pisał Klinger - spermę"
W dwóch słowach wspomnę jeszcze o jednej postaci przytaczanej przez autora, która zapadła mi w pamięć, a określenia, których używał do dziś chodzą mi po głowie i pewnie na długo zostaną. Mam na myśli polskiego lekarza-płciownika Stanisława Kurkiewicza. Ten żyjący i pracujący na początku XX wieku, a więc jeszcze przed 1918 rokiem, lekarz wymyślił cały terminarz spraw związanych z seksem w polskiej mowie. Niestety nie przyjęły się one, a szkoda, bo brzmią szalenie zabawnie - zwisak, błogoszczenie, samieństwo, płcenie. Jak wyglądałaby współczesna rozmowa na temat seksu, gdybyśmy używali tego typu wyrazów?
Zastrzeżenia? Jedno, malutkie. Przeszkadzało mi stworzenie przypisów na końcu książki. Ciągłe przeskakiwanie między poszczególnymi częściami książki było lekko irytujące. Osobiście wolę przypisy na dole strony, ale to oczywiście kwestia gustu.
"Epoka hipokryzji" to zupełnie nowe spojrzenie na społeczeństwo XX-lecia międzywojennego. Sprawy erotyki i seksu - tak bardzo naturalne, a jednak nigdy wcześniej nie podejmowane jeśli chodzi o ten okres w historii. Książka, która wciąga, uświadamiając nam, że nasi dziadowie i pradziadowie również walczyli o swoje prawa do wolności seksualnej. Książka napisana w sposób niesamowicie wciągający, poruszający i zabawny. Literatura popularnonaukowa bardzo wysokich lotów. Okazuje się, że o seksie można pisać na poważnie. Można pisać ciekawie. Skusicie się?
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:
6/04/2015
"Ptaki ciernistych krzewów" Collen McCullough
Klasyki mają to do siebie, że ciężko się za nie zabrać. Myśląc o tytułach, które w jakiś sposób trafiły do kanonu literatury czuję obawę, czy moje odczucia będą adekwatne, czy odbiorę je pozytywnie, a jeśli nie to co jest nie tak z moim gustem. Być może problemem był odbiór lektur szkolnych, gdzie tytuły uznawane przez społeczeństwo za godne ja odbierałam zupełnie inaczej, dla mnie były nudne, ciężko się je czytało i robiłam wszystko, żeby tylko przez nie przebrnąć. Jednak prawdą jest też to, że wraz z wiekiem człowiek dojrzewa do niektórych decyzji, między innymi do takich, żeby poznawać klasyków. Dlatego też nie mogłam się powstrzymać przed lekturą, kiedy pojawiła się okazja po sięgnięcie po "Ptaki ciernistych krzewów". Jednak obawa pozostała, przynajmniej w chwili, kiedy brałam do ręki ten tytuł.

"Ptaki ciernistych krzewów" to książka, która bardzo szybko zyskała miano bestselleru, dziś z czystym sumieniem można nazwać ją klasykiem literatury. Na pewno lektura dużo zawdzięcza ekranizacji z niezapominaną rolą Richarda Chamberlain'a, jednak gdyby nie sama historia, nikt by nie zdecydował się na stworzenie filmu. Colleen McCullough ma wspaniały dar, który sprawia, że ta historia wciąga od pierwszych stron. Wielkim plusem jest język, dzięki któremu razem z bohaterami przebywałam w ich biednym domu w Nowej Zelandii, na wielkiej owczej farmie w Australii, w Sidney, Londynie i Rzymie.
"A owady! Koniki polne, szarańcze, świerszcze, pszczoły, muchy najróżniejszych rozmiarów i gatunków, cykady, komary, ważki, olbrzymie ćmy i tyle, tyle motyli! Pająki zdarzały się okropne, włochate, o rozpiętości odnóży wynoszącej kilka cali albo zwodniczo małe, czarne, zaczajone w wychodku, śmiertelnie niebezpieczne; niektóre mieszkały w zawieszonych między drogami ogromnych pajęczynach, w kształcie koła, inne huśtały się między źdźbłami trawy w kołyskach uplecionych gęsto najcieńszą nicią, jeszcze inne nurkowały do dziurek w ziemi wyposażonych w pokrywki zasłaniające otwór."
Historia skupia się na życiu Meggie, od jej wczesnego dzieciństwa do lat starości. Jednak jest to jednocześnie saga rodzinna, gdyż poznajemy dzieje jej rodziców, braci, a później również dzieci. Opowieść o znoju, walki z przyrodą, ciężkim życiu na kontynencie, który rzadko jest gościnny dla ludzi, a jednocześnie historia życia ukochanego, wśród rozległych połaci ziemi, konnej jazdy, milionów owiec i bydła. Jest to również historia tragiczna ze względu na wybory ludzkie, wielokrotnie decydujące o życiu innych. Piękna opowieść, która jednocześnie jest smutna, rzewna i tragiczna.
Pisarka stworzyła książkę, która zmusza do przemyśleń, wielokrotnie podczas przerwy w lekturze zastanawiałam się nad dylematami, które dotykały bohaterów. Ich wybory bardzo często były tragiczne, ale czy inne przyniosły by im więcej szczęścia? Rzadko która historia sprawa, że zastanawiam się nad naturą ludzką, wyborami, które nigdy nie pozwolą na szczęśliwe i dostatnie życie, zawsze sprawią, że ktoś będzie cierpiał. Jest to nie tylko piękna opowieść o życiu, ale w jakimś stopniu jest to książka psychologiczna, pokazująca ludzkie charaktery i pasje, które nimi powodują.
Bohaterowie. Cała gama postaci, pokazująca przekrój charakterów i życiorysów. Prawdziwość ich natury sprawia, że mocno się do nich przywiązałam i starałam się im kibicować, a jednocześnie zżymałam się przez ich wybory. Nie raz pojawiły się sytuacje, które sprawiały, że musiałam odłożyć trzymaną lekturę, aby odetchnąć i dopiero wtedy wrócić do sytuacji, które sprawiły we mnie negatywne uczucia, momentami wielki smutek i żal. Wielokrotnie powodem dalszych losów bohaterów były ich wybory, ale nie raz to życie sprawiało problemy których nie dało się ominąć.
Dziś już wiem, dlaczego ta książka stała się tak znana i czytana. Dlaczego tak szybko zdecydowano się na jej ekranizację. Wspaniała historia, wzbudzająca wiele różnych emocji, niepozwalająca się oderwać od losów bohaterów. Świat Książki zdecydował się na kolejne wydanie tego tytułu, co pozwala poznać życie bohaterów. Sama książka jest bardzo ładnie i starannie wydana, aż się się po nią sięgnąć. Jeśli do tej pory nie byliście przekonani do lektury tej pozycji to mam nadzieje, że rozwiałam Wasze obawy. Ten tytuł naprawdę warto poznać, a ja z całego serca go Wam polecam.
4/24/2015
"Obca" Diana Gabaldon
Przeszłość, która stała się przyszłością... Miłość, która pokonała czas... Cierpienie ponad ludzkie możliwości... Intryga zmieniająca doczesność... Wiele jest momentów w ludzkim życiu, które zaważają na dalszym losie. Niektóre nadchodzą niespodziewanie i nie zwracamy na nie uwagi, nie zdając sobie sprawy z ich ważności. Inne spływają jak grom z jasnego nieba odcinając grubą linią dotychczasowe życie od tego, które dopiero przychodzi. Człowiekowi pozostaje dostosować się do zmian i wykorzystać je najlepiej jak potrafi.

Wspomnienie tych dwóch nazw sprawiło, że nagle poczułam okropną tęsknotę za moim światem. Co ja tu robię? - pomyślałam po raz tysięczny. W tym dziwnym miejscu, z dala od wszystkiego, co znam, wyrwana z własnego domu, rozdzielona z mężem i przyjaciółmi, samotna pomiędzy dzikusami? W czasie ostatnich tygodni z Jamiem zaczęłam czuć się szczęśliwa i bezpieczna. Teraz zdałam sobie sprawę, że szczęście było iluzją, choć z bezpieczeństwem sprawa wyglądała inaczej.
Doczytałam się, że jest to fantastyka, i choć wiele osób ten gatunek by odstraszył, mnie wręcz przeciwnie, zachęcił do tej lektury. Kiedy jednak wzięłam ją do ręki zaczęłam walczyć z wątpliwościami - ponad 700 stronicowa cegiełka, a każda karta drobno zapisana. A potem historia mnie porwała. Po pierwszych dwustu stronach wiedziałam, że muszę bliżej poznać twórczość pisarki i nie poprzestanę na swojej znajomości z nią na "Obcej" :)
Ten tytuł łączy w sobie wiele gatunków, pozwalając odkryć swoje piękno miłośnikom wielu typów powieści. Fantastyka odpowiada za motyw przeniesienia w czasie, romans połączony z erotyką pozwala na ciekawy motyw uczucia między Claire a Jamiem, powieść historyczna odkrywa przed czytelnikiem historię XVIII wiecznych walk Szkotów z Anglikami oraz powieść przygodowa, która pokazuje wszystkie przygody bohaterki, nie pozwala za długo pozostać w jednym miejscu, tworzy coraz nowe przeszkody i niebezpieczeństwa, przez które kobieta musi przejść.
Płaskie oczy, stare jak eoceńskie morza, zmętniałe w ponurych głębinach ciasnej kryjówki, gładka skóra, ciemnoniebieska, połyskująca zielenią, perłowa pod dolną szczęką, i dziwne, pozbawione źrenic oczy niczym przejrzysty, płonący bursztyn. Piękne monstrum...
Claire to świetnie skomponowana postać, która sprawia wrażenie, jakby żyła tuż obok. Kobieta podczas wojny zdobyła doświadczenie jako pielęgniarka, interesuje się również różnymi ziołami w kontekście ich leczniczych właściwości, a wszystkie te zdolności doskonale się sprawdzą wśród dzikich gór Szkocji. Bohaterka dość długo nie zdaje sobie do końca sprawy ze swojej sytuacji i nawet kiedy w końcu odkrywa, że znajduje się lata przed swoimi narodzinami, nie potrafi tej wiedzy przyswoić. Wielokrotnie z tego powodu sciąga niebezpieczeństwo na siebie i innych, a jednocześnie sprawia, że czujemy się z nia bliżej związani. Claire to silna kobieta, która nie ma zamiaru się poddać w żadnej sytuacji, co pozwala jej na wyjście z niejednej opresji.
Jamie również został świetnie wykreowany, wysoki i dobrze zbudowany Szkot, porywczy, pomocny, z bagażem trosk i doświadczeń, uparty, wychowany w czasach, gdzie to mężczyzna ma rację i nawet pomimo uczucia musi zrobić coś, co nam nie mieści się w głowie. Z jednej strony młody i niedoświadczony, z drugiej wojownik, który nie chce poddać się przed siłą. To bardzo ciekawa postać, trochę barbarzyńska, ale jednocześnie zdolna do niesamowitych poświęceń.
Patrząc na te obrażenia, nie mogłam zapomnieć, w jaki sposób powstały. Usiłowałam nie wyobrażać sobie jego rozkrzyżowanych ramion, sznurów wrzynających się mu w nadgarstki, rudej głowy mocno przyciśniętej do słupa, lecz obrazy stawały mi przed oczami. Czy krzyczał? Pospiesznie odsunęłam od siebie tę myśl. Słyszałam opowieści, które docierały do nas z powojennych Niemiec; opisywały akty bestialstwa o wiele straszniejsze niż ten, ale mimo wszystko Jamie słusznie zauważył - wiedzieć to nie to samo co zobaczyć.
Oprócz dwójki głównych bohaterów w trakcie historii pojawiają się liczne postacie poboczne, równie ciekawie przedstawione, z wszystkimi wadami i zaletami, niejednokrotnie skrywające tajemnicę, niecne zamiary, albo bolesne wspomnienia. Bohaterowie nie są samotnymi wyspami w tym świecie, wszystkie ich relacje z innymi, wpływają w mniejszym lub większym stopniu na przyszłość. Wachlarz bohaterów pobocznych jest bogaty i barwny, do jednych możemy przywiązać się bardziej, podczas gdy drudzy powodują naszą niechęć i złość.
Autorka stworzyła powieść, która nie jest skierowana wyłącznie do kobiet ani wyłącznie do mężczyzn. Świat wykreowany pełen jest cierpienia i przemocy. Nie raz musiałam przerywać lekturę, bo opisy tortur, gwałtów, śmierci były niesamowicie plastyczne i przez to przeszywające. Rzadko czytam historie, gdzie główni bohaterowi są tak doświadczenie przez los, zazwyczaj wszelkie większe nieszczęścia dzieją się trochę z boku. W tym wypadku zarówno Jamie jak i Claire wiele przeżyli, niekiedy były to wydarzenia ponad ludzkie siły, powodujące wielkie traumy, przede wszystkim duchowe. A jednak udawało im się z nich wybrnąć, może nie zawsze w stanie idealnym, wielokrotnie byli bliscy śmierci, a to sprawiało, że stawali się bardzo ludzcy.
Nie zobaczyłam, kiedy wilk oderwał się od ziemi.Mogłabym przysiąść, że patrzyłam mu w oczy, ale jeśli decyzja o skoku została w nich zarejestrowana, to działanie nastąpiło tak szybko po niej, że nie dało się niczego zauważyć. To instynkt, nie rozum, uniósł moje ramię, kiedy biało-szara smuga śmignęła w moim kierunku.
Samo tło historyczne jest ciekawie oddane. Nie wiem jak bardzo pisarka odbiegła od rzeczywistości, albo jak bardzo była jej wierna, jednak nie znając historii walk Szkocji z Anglią, czytałam ją z uwagą, ciekawa co jeszcze wydarzy się w przyszłości. Historia Claire i Jamiego jest mocno związana z historią kraju, problemy, w które wpadają wielokrotnie spowodowane są względami politycznymi, całokształt tworzy zgrabną całość.
Jakim więc gatunkiem jest "Obca"? Niektórzy powiedzą, że jest to romans historyczny. Na pewno jest w tym dużo racji. Przez pewien moment książka skupia się przede wszystkim na elementach erotycznych, bohaterowie czują zaś wieczne nienasycenie seksem. Nie na darmo jednak książka jest tak obszerna. Znajdzie się tu miejsce na wiele innych składników, które w całości tworzą świetną książkę.
Sprawiło to coś, co zmroziło mnie do szpiku kości. (...) Znamię na ramieniu, takie samo jak moje. Tutaj, w tych czasach, piętno szatana, znak magów. Mała, znajoma blizna po szczepionce przeciwko ospie.
Mimo ciężkich momentów nie brakuje w historii dowcipu i żartobliwości. Niektóre przekomarzania między bohaterami potrafią wywołać uśmiech na twarzy, przemyślenia bohaterki również zmuszają do chichotu. Autorka wprowadziła również rozważania moralne, które również czytelnikowi mogą dać do myślenia.
To niesamowicie wciągająca historia, ze świetnie nakreślonymi bohaterami, fascynującą akcją, rozpalającym romansem oraz mrożącymi krew w żyłach momentami cierpienia. Połączenie, które zaserwowała autorka może tylko wciągnąć, nie pozwalając oderwać się od tej historii do ostatniej strony. Jeśli lubicie takie klimaty, jest to z pewnością książka dla Was.
- Nie przeszkadza ci, że nie jestem dziewicą?
Zawahał się przez moment.
- Nie - powiedział powoli - jeśli tobie nie przeszkadza, że ja jestem prawiczkiem. - Wyszczerzył zęby na widok mojego osłupienia i zaczął się wycofywać w stronę drzwi. - Sądzę, że przynajmniej jedno z nas musi wiedzieć, co robić.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę III
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:
4/08/2015
"Dalziel&Pascoe. Ścięte głowy" Reginald Hill
Co może wyniknąć z donosu? Jakie smaczki odkryje policja, zainteresowana dotarciem do prawdy? Liczne powiązania między postaciami, coraz bardziej zaciskające się kręgi wśród bohaterów i niepewność, czy doszło do morderstwa? A może chodzi o nieszczęśliwy wypadek? Czy żeby ułatwić sobie życie trzeba zabijać?
Do detektywa Pascoe trafia mężczyzna podejrzewający swojego współpracownika o morderstwa. Boi się on o własne życie, dlatego zjawia się na policji. Bardzo szybko odwołuje swoje zeznania, wręcz żąda, żeby śledztwo umorzono, a jednak coś nie daje spokoju detektywowi Pascoe. Postawiana odkryć prawdę, jednocześnie odkrywając wiele innych tajemnic, które nie miały ujrzeć światła dziennego.
Peter Pascoe złapał się na tym, że sprawa Aldermanna go fascynuje. Oczywiście nie było żadnej sprawy, a on nie zamierzał dopuścić do tego, żeby fascynacja przerodziła się w obsesję, ale osoba spokojnego, skrytego mężczyzny, którego spotkał przypadkiem i na krótko i który obdarował go różą, drażniła jego wyobraźnię jak na wpół zapomniana melodia.
Dlaczego sięgnęłam po ten kryminał do końca nie wiem. Zainteresował mnie blurb, który może trochę za dużo zdradza, ale jednocześnie mocno intryguje. Książkę kupiłam za bezcen, więc postanowiłam jej dać szansę. Dopiero po fakcie odkryłam, że sięgnęłam po kolejną część cyklu o duecie Dalziel & Pascoe, według polskich czytelników jest to trzeci tom, według stron zagranicznych - siódmy. W żaden sposób nie utrudniało mi to jednak odbioru lektury, wątki osobiste się pojawiają, są jednak poboczne, a ich poznanie od obecnego tomu sprawi równie dużo przyjemności.
Akcja powieści rozgrywa się na początku lat osiemdziesiątych na angielskiej prowincji, w Yorkshire. Dwójka detektywów Pascoe i jego przełożony Dalziel nie prowadzą tej sprawy razem, a raczej wzajemnie się wspierają. Podejmują różne tropy, które nasuwają podejrzenia, a w momencie kiedy jeden zarzut zostaje odparty, wyłania się inne morderstwo z przeszłości, które w jakiś sposób łączy się z podejrzanym. Autor wprowadza wielu bohaterów, oprócz tytułowej dwójki mamy dwóch policjantów, jednego oryginalniejszego od drugiego. Ważną rolę odegra żona Pascoe a także Dick „Dandys” Elgood, prowodyr śledztwa.
Stare zawsze ustępowało miejsca nowemu i śmierć wcale nie przerywała tego procesu. Ludzie umierali, a życie toczyło się dalej w opustoszałej po ich odejściu przestrzeni. Przez jakiś czas miejsce złożenia ich szczątków znaczyły gładkie, kanciaste obeliski opisane literami o ostrych krawędziach; słusznie koszono wokół nich trawę i składano im kwiaty u stóp. Z czasem jednak młodzi się starzeli, a do ziemi składano tych, którzy ich przeżyli - i równie słuszne było to, że krajobraz wchłania stare nagrobki, tak jak głębokie, ciemne warstwy ziemi wchłaniają kości.
W tej książce nie znajdziecie hektolitrów krwi, ciągłego strachu przed mordercą, trupów również jest niewiele. Historia toczy się dość leniwie, mam wrażenie, że to klasyczny angielski kryminał, pokazujący pracę wydziału kryminalnego, przedstawiający angielską klasę średnią, z wszystkimi jej grzeszkami, powiązaniami i grą pozorów. Wydaje się trochę nudno prawda? A jednak czytałam tą książkę z zainteresowaniem, co jest wynikiem wciągającego stylu pisarza jak i bardzo ciekawych bohaterów. Są to bardzo realistyczne postacie, z wszelkimi wadami i zaletami, charakterystyczne i dające się lubić. Autor tak poprowadził akcję, żeby stworzyć swego rodzaju dylematy moralne w innym miejscu niż policyjne biuro. Dużą rolę odgrywają tu również kobiety - żona Pascoe oraz żona Aldermanna.
Podobało mi się powolne odkrywanie prawdy, łączenie faktów. Bohaterowie o niektórych sytuacjach dowiadywali się równolegle, z różnych źródeł, czasem przypadkiem, a czasami dzięki dociekliwości i dobremu łączeniu elementów układanki. Autor do samego końca zostawił czytelnika w niepewności, czy podejrzany jest winny czy też nie. Zakończenie dało mi do myślenia. Mamy tak naprawę do czynienia z dwiema równoległymi śledztwami - kradzieże w domach bogatych mieszkańców oraz podejrzenie o morderstwo.
- (...)Przejrzałem materiały ze sprawy Aldermanna, a potem uciąłem sobie pogawędkę z naszym młodym Abdulem. - To znaczy z Singhem? - upewnił się Pascoe. - Ma na imię Shaheed, zdanie się.- No przecież mówię, z Abdulem. (...)
W książce pojawiają się również dwa motywy aktualne do dziś - homoseksualizm oraz dyskryminacja na tle rasowym. Książka swoją premierę miała w 1983 roku, a oba wątki pokazują, w jaki sposób w ówczesnych czasach niecodzienność była traktowana. Nie ma tu żadnej tendencyjności, są za to normalne ludzkie dylematy.
Lubię odkrywać dobre książki przypadkiem. "Ścięte głowy" to dobry kryminał, z doskonale zarysowanym tłem społecznym, wyrazistymi bohaterami, plastycznym językiem i wątkiem kryminalnym, który intryguje. Jeśli lubicie tego typu lektury, ten tytuł mogę Wam z czystym sumieniem polecić.
Pierwsze wrażenia: zainteresowanie, zaabsorbowanie, ciekawość, podejrzenie
Książka bierze udział w wyzwaniu: Kiedyś przeczytam
3/29/2015
"Z krwi i kości" William Lashner
Śmierć bliskiej osoby, jej niespodziewane odejście, brak najważniejszego rodziciela, odbija się cieniem na kolejnych latach życia. Gdzieś głęboko człowiek czuje się niepełny, a luka, której nikt inny nie może zająć wpływa na postrzeganie świata i sposób życia. Chęć ponownego ujrzenia bliskiej osoby jest tak silna, że pojawiają się omamy i majaki. Czy takie funkcjonowanie jest możliwe na dłuższą metę? Czy życie ciągle będzie oparte na niepowetowanej stracie i cierpieniu oraz nikłej nadziei?
William Lashner jest autorem thrillerów regularnie goszczących na liście bestsellerów The New York Times. Jego powieści przetłumaczono na kilkanaście języków. Zanim całkowicie poświęcił się karierze literackiej, przez wiele lat pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ma żonę i troje dzieci, mieszka w okolicach Filadelfii.

Kilka lat później, kiedy zaczęły się mnożyć wątpliwości dotyczące śmierci jego ojca, wyłaniać, jak wyłania się kobra z kosza, kiedy Kyle odkrył, że jest uwikłany w historię o drobnych szwindlach i wielkich aspiracjach, o rodzinnych patologiach, politycznych aspiracjach i morderstwie, kiedy jego świat był pełen tajemnic i krwi, wracał myślami do tego biegu przez cmentarz jako najwspanialszej chwili w swoim smutnym, zmarnowanym życiu.
Thrillery to nie moja działka, bardzo rzadko sięgam po ten gatunek, nie mogę odkryć jego piękna, które urzeka tak wiele osób. Tym razem zaryzykowałam, przeczytawszy blurb miałam nadzieję, że ta książka idealnie trafi w mój gust. Intuicja mnie nie zawiodła, przeczytałam ją błyskawicznie, zastanawiając się jak skończy się ta historia.
Dużym plusem jest język, prosty, dynamiczny i bardzo plastyczny. Pozwala szybko wciągnąć się w akcję, a jednocześnie przybliża najważniejsze postacie. Trzecioosobowy narrator, mimo, że wszechwiedzący, nie zdradza tajemnic, które pozwalają czytelnikowi zastanawiać się nad motywami postępowania, demaskować postacie początkowo pozostające w cieniu, a także wraz z Kylem odkrywać wydarzenia z przeszłości. To on pozostaje postacią pierwszoplanową, z którą przeżywamy wydarzenia. Postać młodego mężczyzny da się lubić, jest zawadiacka, trochę szalona ale niesamowicie sympatyczna. Jego urok osobisty, luźny styl i brak zainteresowania poważnym życiem tworzy z niego "wiecznego chłopca", który głęboko skrywa cierpienie i brak pogodzenia z przeszłością.
Autor bardzo zgrabnie prowadzi akcję, łączy tropy i pozwala dociekać przyczyny całej sytuacji. Morderca ujawnia się zaraz na początku, a jednak długo nie pozwala poznać się do końca. Nie znamy również jego zleceniodawców, którzy pociągają za sznurki, kierując z cienia. W grę wchodzą wysoko postawione osoby, wątki polityczne przeplatają się tu z kryminalnymi. Policja powoli podąża za bohaterami, cały czas mając na oku Kyla, początkowo najbardziej podejrzanego. Wśród postaci pojawia się duch z przeszłości, który chce pokierować wydarzeniami, poszukiwaniami i rozwojem akcji. Szybka, dynamiczna akcja nie pozwala oderwać się nawet na chwilę.
Detektywi Henderson i Ramirez byli partnerami, tworzyli zespół, całość. I nie miało znaczenia, że Henderson był zmęczony i stary, wypalony czekaniem na emeryturę, kiedy wreszcie będzie mógł siedzieć na ogrodowym krześle i patrzeć, jak rosną mu pomidory. Ani że Ramirez była młoda, ambitna i początkowo niezadowolona, kiedy po przeniesieniu do wydziału zabójstw przydzielono jej Hendersona jako partnera. Nie miało znaczenia, że dzieliło ich całe pokolenie, słuchali innej muzyki, patrzyli na świat z zupełnie innej perspektywy. Nie miało znaczenia, czy będą razem się upijać, bo się nie upijali, ani czy będą się lubić, bo się nie lubili, ani czy będą się szanować, bo oboje spodziewali się, że nie będą. Liczyło się tylko to, że byli partnerami.
Ta książka łączy w sobie sensację i powieść psychologiczną. Duży wpływ na wydarzenia ma zmarły ojciec, nie tylko ze względu na jego powiązania ale również na ślad, który odcisnął na psychice syna. Gdyby nie chęć tego drugiego, aby odrobinę bardziej zbliżyć się do ojca, poznać go, wiele z sytuacji nie miałoby miejsca, a tajemnicza teczka być może nie ujrzała by światła dziennego jeszcze przez wiele lat.
To naprawdę dobra, wciągająca pozycja, którą czyta się szybko i z przyjemnością. Na okładce można znaleźć rekomendacje Harla Cobena, która dla miłośników gatunku powinna być dodatkowym atutem. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wydawnictwo Akurat wydaje ciekawe, wciągające książki, choć tak różne gatunkowo. "Z krwi i kości" ma zadatki na dobry film, może ktoś zainteresuje się jej ekranizacją.
Macie ochotę na książkę, która Was wciągnie, sprawi, że nie będziecie mogli się od niej oderwać do ostatniej strony? Może zainteresuje Was wątek niemożności pogodzenia się ze śmiercią rodzica, może tajemnicza teczka, przez którą zginęło wiele osób, a może macie ochotę poznać bliżej "wiecznego chłopca", który myśli jedynie o chwili obecnej? Sięgnijcie po "Z krwi i kości", dobry kawałek literatury, ekscytujący i poruszający. Dajcie szansę autorowi, a nie zawiedziecie się.
Pierwsze wrażenia: zainteresowanie, niepewność, fascynacja, poruszenie