4/09/2023

Nadeszła "Wiosna cudów" Magdalena Kordel



Po raz kolejny dałam się zaprowadzić do świata, w którym odkryłam nowych przyjaciół. Dopingowałam w ich dążeniach, wraz z nimi martwiłam się problemami, które przyniosło życie i liczyłam na szczęśliwe rozwiązanie. Świat stworzony przez pisarkę pozwala na błogie chwile, gdzie nawet trudne i naprawdę bolesne wydarzenia można pokonać, o ile pozna się odpowiednich ludzi. Dziś przedstawiam najnowszą książkę Magdaleny Kordel, która zapoczątkowuje nową serię. 

Stella od lat marzy o prowadzeniu własnego pensjonatu - miejsca z duszą. Wraz z przyjaciółką stara się doprowadzić do użytku stary budynek po byłym sanatorium, ale to miejsce zupełnie do niej nie przemawia. Jednak nie spodziewa się takiego obrotu sprawy, że jej wspólniczka pewnego dnia wystawi ją za drzwi. Co nie na papierze jest nieważne. Stella zostaje bez pracy, za to z ogromnym kredytem włożonym w remont, który musi spłacić. Dodatkowo do miasteczka przyjeżdżają dwaj nieznajomi mężczyźni, którzy w wyraźny sposób wpłyną na życie dziewczyny. Czy w tej sytuacji powinna poprosić o pomoc rodzeństwo i rodziców? 

Nic nie poradzę na to, że wsiąkłam w tę historię. Szybko polubiłam Stellę, za jej miłość do miejsc z duszą, za jej sentyment do starych przedmiotów, za jej idealizm i również naiwność, ale przede wszystkim za jej serdeczność i otwartość na bliskich, na przyjaciół i znajomych. Już na początku pojawiają się kłopoty, których nie szczędzi bohaterce autorka, a które wraz z rozwojem sytuacji rozwijają się i powoli tworzą coraz większą śnieżną kulę. Ale wraz z tymi coraz większymi kłopotami pojawiają się wokoło Stelli coraz to nowi bohaterowie, którzy albo niosą jej pomoc, albo podstawiają nogę. Grono się poszerza a czytelnik coraz bardziej wsiąka w świat Kotkowa, który niesie ze sobą ogromny urok. 

- No jak to gdzie? - Starowinka zrobiła coś dziwnego z oczami, prawdopodobnie w jej mniemaniu miał to być zalotny trzepot rzęs. - Tylko U Kocura. Nigdzie indziej. Ale tam jest jedzenie! A towarzystwo - rozmarzyła się. - Ja mogę nawet cię tam zaprowadzić, młody człowieku, i wprowadzić cię we właściwe kręgi. - Z energią, o którą nikt by jej nie podejrzewał, odrzuciła katalog trumien i zerwała się z krzesełka. (...)
- A ciocia to już doszczętnie pamięć straciła? Niech ciocia siada i się nie wygłupia. - ku jego ogromnej uldze matka Paulinki złapała starszą panią za łokieć i stanowczym gestem usadziła ją z powrotem na krześle. - Zapomniała ciocia, że właśnie umiera? I że w takim stanie nie wypada włóczyć się po knajpach, bo jeszcze, nie daj Boże, wyda ciocia to swoje ostatnie tchnienie przy wódce, a wtedy to dopiero by ludzie gadali - dorzuciła z błyskiem w oku. Antoni pomyślał, że jeszcze nic dzisiaj nie wypił, a czuje się wypisz wymaluj jak po kilku głębszych.

W tej powieści poruszane są różne problemy, również te społeczne, koło których ciężko przejść obojętnie. Bardzo mocno dotknął mnie wątek pani Helenki, byłam pełna złości na sytuację, która wydawała się tak prosta do rozwiązania, a jednak przez społeczne powiązania, niezwykle trudna. Myślę, że wiele osób ma takiego nauczyciela, który zostawił w jego pamięci dobre wspomnienia, dlatego sama utożsamiałam z postacią pani Helenki własne osoby. 

W tej historii pojawia się smutek i radość, złość i śmiech, połączenie uczuć podczas lektury, które zmieniają się niczym sinusoida, sprawia, że nie można się nudzić. Bohaterowie, choć różnorodni, to zdobywają sympatię. Bardzo podoba mi się postawia rodzeństwa Stelli i ich wzajemne relacje. Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego, który jednocześnie jest bardzo prawdziwy. Co prawda autorka trochę myliła tropy, również samym zainteresowanym, przez co do końca można się głowić, czy wszystko dobrze się potoczy. Choć znając twórczość autorki można podejrzewać, w jakim kierunku wszystko się potoczy. 

- Naprawdę, poza tym z dziećmi to też nie jest proste.
- No wiem, prosiłem już Mikołaja, żeby mi przyniósł pod choinkę, ale nie przyniósł. A wyobrażasz sobie, dziadziuniu, zachwyt mamy, gdyby tam zajrzała, a tu braciszek! - rozmarzył się chłopiec.
- O tak, już widzę oczami wyobraźni, tę jej dziką euforię - zakasłał podejrzanie dziadek. - Byłaby naprawdę uszczęśliwiona, tak, że ho. ho, ho! Myślę, że długo by się z tego szczęścia nie mogła otrząsnąć!
- Prawda? Ale Mikołaj nie przyniósł. - Franio nawet nie usiłował ukryć rozczarowania.

Problemy życiowe, trudne sprawy, które często burzą spokój, w tej książce pojawia się klika trudnych wątków, a jednak kiedy myślę o lekturze, czuję spokój i ciepło. Pozytywni bohaterowie i wspaniały styl tworzą historię, która choć pokazuje prawdziwe życie, z różnymi dramatami, z chwilami szczęścia jak i cierpienia, to jednak świat otula i ostatecznie daje radość i nadzieję. Wspaniałą lektura, która krzepi.

"Wiosna cudów" to lektura, która przynosi ciepło i radość. Bo choć problemy są i to takie, koło których ciężko przejść obojętnie i które wywołują złość i żal, to pióro autorki i bohaterowie sprawiają, że to lektura niosąca radość, która może być wytchnieniem w codzienności. Po raz kolejny autorka stworzyła świetną historię, którą czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Początek nowej serii należy do naprawdę udanych. 



  • Autor: Kordel Magdalena
  • Tytuł: Wiosna cudów
  • Seria: Przystań Śpiących Wiatrów #01
  • Wydawnictwo: W.A.B.
  • Liczba stron: 418
  • Premiera: 12 kwiecień 2023




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger