Książki osadzone w czasach II wojny światowej lub w jej okolicach towarzyszą mi od dawna. Zazwyczaj patrzę na ten okres przez pryzmat Polski albo krajów alianckich, takich jak Francja czy Wielka Brytania. Tym razem sięgnęłam po historię ukazującą niemiecką perspektywę — a właściwie perspektywę młodej dziewczyny, której przyszło dorastać w tamtych czasach. I co? Pochłonęłam ponad pięćsetstronicową cegiełkę w zaskakująco szybkim tempie, wciągając się zarówno w część historyczną, jak i współczesną.
Akcja książki toczy się dwutorowo – we współczesnych Niemczech i w czasach II wojny światowej. Gdy u 84-letniej Grety zostaje zdiagnozowana demencja, jej syn Tom zaczyna odkrywać przeszłość, o której matka dotąd milczała. Wspomnienia z dzieciństwa, ucieczka przed Armią Czerwoną, okupacja i zakazana miłość splatają się z pytaniami o rodzinne sekrety. Jedno stare zdjęcie staje się początkiem poszukiwań, które zmienią wszystko.
Często mam problem z historiami prowadzonymi dwutorowo, zazwyczaj współczesny wątek traktuję po macoszemu i trudno mi się w niego wystarczająco zaangażować. Tym razem jednak, ku własnemu zaskoczeniu, obie linie czasowe bardzo mi się podobały. Tom, główny bohater, początkowo skupiony głównie na sobie i irytujący się każdą przeszkodą w drodze do kariery i wygodnego życia, stopniowo się zmienia. Wraz z odkrywaniem przeszłości matki i rodzinnych tajemnic, zaczyna inaczej patrzeć na świat i swoje relacje z innymi.
Gretchen na początku jawi się jako samodzielna starsza pani, może trochę zaniedbana przez syna, ale radząca sobie całkiem nieźle. Autorka w mistrzowski sposób stopniowo odsłania zmiany, które zachodzą w jej zachowaniu, sprawiając, że to, co początkowo wydawało się zupełnie normalne, zaczyna nabierać nowego znaczenia. Te współczesne obserwacje płynnie przeplatają się z wojennymi i powojennymi wspomnieniami bohaterki, które choć pojawiają się nienachalnie, niosą ze sobą ogromny ładunek emocji.
W życiu młodziutkiej Gretchen od najmłodszych lat wiele się dzieje. Gdy wybucha wojna, ma zaledwie dziewięć lat. W jej rodzinie zdania na temat Hitlera i jego ideologii są podzielone, ale ona wraz z siostrą chłonie ówczesną retorykę poprzez udział w dziecięcych i młodzieżowych organizacjach. Już przed wojną ich życie nie było łatwe – nie należeli do zamożnych, radzili sobie, jak mogli. Czas wojny tylko pogłębia trudności. Potem przychodzi brutalna ucieczka przed Armią Czerwoną, niosącą ze sobą gwałty i śmierć. Autorka zarysowuje te wydarzenia z wyczuciem — są obecne, ale nie dominują opowieści. Dopiero dotarcie do Heidelbergu, gdzie Gretchen ma znaleźć schronienie u rodziny, staje się początkiem właściwej historii.
Nastoletnia miłość w czasach, kiedy nie ma się nic, kiedy samo spotkanie z amerykańskimi żołnierzami może ściągnąć na dziewczynę falę obelg ze strony niemieckiej społeczności. Gretchen odważa się pójść o krok dalej: zakochuje się w czarnoskórym amerykańskim żołnierzu, młodym chłopaku, który dopiero w Europie poczuł namiastkę wolności, tak odległą od realiów amerykańskiego Południa i wciąż żywego wpływu Ku Klux Klanu. Ich historia jest jednocześnie piękna i przejmująco bolesna — bo choć uczucie łączy, to świat wokół zdaje się robić wszystko, by je zniszczyć.
Tytuł tej historii jest przewrotny, bo można go rozumieć w dwójnasób. Ten najbardziej oczywisty to oddalenie głównych bohaterów, którzy nie mogli być ze sobą z różnych powodów. Ale drugi, równie istotny, a może nawet bardziej znaczący, pochodzi z angielskiego: „Stay away from Gretchen” – to było przesłanie amerykańskiej armii do żołnierzy, by unikali kontaktów z niemieckimi dziewczętami i kobietami.
Autorka bardzo trafnie uchwyciła kontrast między uchodźcami z Prus Wschodnich, którzy po wojnie z pustymi rękami emigrowali na zachód Niemiec, a współczesnymi migrantami z krajów południowych, uciekającymi w 2015 roku przed wojną i szukającymi bezpiecznego życia. Zestawia ze sobą przeszłość i teraźniejszość, pokazując, że mechanizmy wykluczenia i uprzedzeń wciąż się powtarzają. Równocześnie pojawia się też inny kontrast — między Afroamerykańskimi żołnierzami, którzy dopiero w Europie doświadczyli bycia traktowanymi jak ludzie, a uchodźcami z krajów muzułmańskich, których odmienna kultura i religia stały się źródłem nieufności i niezrozumienia.
W książce pojawia się jeszcze jeden niezwykle ważny wątek, o którym nie sposób zapomnieć. To losy powojennych dzieci, urodzonych ze związków Niemek i afroamerykańskich żołnierzy, którzy z różnych powodów musieli wrócić do Stanów Zjednoczonych. Dzieci te, określane mianem „brown babies”, bardzo często były siłą odbierane matkom. Ówczesna polityka i społeczne uprzedzenia sprawiały, że nie były akceptowane w europejskim społeczeństwie. Trafiały do przytułków i domów dziecka, a stamtąd — do adopcji w USA. Ich dalsze losy układały się różnie: niektórym udało się trafić do kochających rodzin, inne miały znacznie mniej szczęścia. Matki, które czasem dowiadywały się o adopcji, a częściej nigdy nie otrzymały żadnej informacji o swoich dzieciach, przez lata nosiły w sobie tęsknotę i traumę.
„Z dala od Gretchen” to książka, która porusza wiele trudnych tematów o ogólnoludzkim wymiarze. Dotyka kwestii odmienności człowieka, emigracji, braku akceptacji, decyzji podejmowanych za innych, a także traum rodzinnych, które przechodzą na kolejne pokolenia. Autorka stworzyła historię, która z jednej strony wciąga od pierwszych stron, z drugiej – zmusza do refleksji nad problemami, o których często nie chcemy myśleć w codziennym życiu. To zdecydowanie lektura, po którą warto sięgnąć.
- Autor: Abel Susanne
- Tytuł: Z dala od Gretchen. Historia miłości, która nie miała prawa się wydarzyć
- Tytuł oryginalny: Stay away from Gretchen - Eine unmögliche Liebe
- Tłumaczenie: Ryszard Turczyn
- Wydawnictwo: Relacja
- Liczba stron: 576
- Premiera: 18 czerwiec 2025
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.