Historia, w której Pak Wanso odwołuje się do własnych doświadczeń, tworzy w Korei trzyczęściowy cykl. W Polsce ukazała się dotąd tylko jego pierwsza część – Matczyna droga, wydana przez Wydawnictwo Dialog. Nowe wydanie z 2020 roku ponownie zwróciło uwagę czytelników na ten tytuł, choć po raz pierwszy pojawił się on na polskim rynku już w 1999 roku. To wszystko to jednak jedynie kontekst wydawniczy, który niewiele mówi o samej opowieści – a ta przenosi nas wiele lat wstecz, do czasów, gdy Korea wciąż była jednym, niepodzielonym państwem.
Bohaterką powieści jest dziewczynka urodzona i wychowana w małej wiosce Pakchokkol, znajdującej się dziś na terenie Korei Północnej. Gdy miała zaledwie osiem lat, matka zabrała ją z rodzinnego domu i przeniosła na przedmieścia Seulu, by mogła stać się „kobietą nowoczesną”. Narratorka nie rozumiała wówczas, co to właściwie znaczy, ani dlaczego musi porzucić znany sobie świat i zamieszkać w slumsach rozciągających się na obrzeżach stolicy. Z dziecięcą wrażliwością opisuje jednak rzeczywistość, w której przyszło jej dorastać, a przede wszystkim portretuje własną matkę — obraz utkwiły w pamięci dziecka, pozwalający choć trochę zrozumieć drogę Koreańczyków ku lepszemu życiu.
- Mamo, to nie tak, tak nie można. Czas posłać dziecko do szkoły.
- Do szkoły? Dzieciaka ze wsi posyłać do szkoły?!
- Tak, mamo, dzieciak ze wsi też powinien coś umieć.
- A ty? Po coś niby pojechała do tego miasta, co? Dorobiłaś się czegoś? Woda sodowa ci uderzyła! Po co ty chcesz posyłać do szkoły to dziecko?
Lekturę tej powieści można pochłonąć w jeden wieczór, a może nawet szybciej. To zaledwie 150 stron, na których wydawnictwo zdecydowało się na dużą czcionkę oraz powtarzany na każdej stronie tytuł — zarówno po polsku, jak i w hangulu — co sprawia, że całość przypomina raczej dłuższe opowiadanie niż pełnoprawną powieść. A jednak, mimo swojej prostoty i pewnej naiwności wynikającej z dziecięcej perspektywy, historia ta pozwala choć trochę zbliżyć się do Korei lat 30. i 40. Mała narratorka nie rozumie wielu wyborów dorosłych ani zakazów, z którymi musi się mierzyć, ale właśnie dzięki temu jej opowieść odsłania świat widziany oczami kogoś, kto dopiero poznaje jego reguły.
W prostym świecie bohaterki nie ma miejsca na ocenianie — dzięki temu poznajemy rzeczywistość bez filtra. Spokojne chwile na wsi, gdzie wychowywała się u dziadków, według odwiecznych, niezmiennych koreańskich zasad, mieszają się z dorosłymi przepychankami i śmiercią ojca, która z dzisiejszej perspektywy wydaje się niemal nieracjonalna. Wszystko zmienia się w krótkim czasie: mały pokój w seulskich slumsach, niezrozumiałe słowa matki, która z pogardą patrzy na tych, którym nie udało się wyrwać z biedy. A jednak między wierszami widać jej walkę — młodej kobiety pozbawionej jakiegokolwiek wsparcia — o lepszą przyszłość dla dzieci. Wartość nauki, życia w mieście, wyrwania się ze świata pełnego przesądów i konfucjańskich zasad staje się dla czytelnika czymś zupełnie naturalnym i zrozumiałym.
Nie byłam zauroczona miastem. Błyszczące dachy, dwupiętrowe domy z kwadratowymi oknami, nowe, równe drogi, wspaniałe towary na sklepowych półkach zachwycające rozmaitością i kolorami, cały ten hałas, ruch, ta wspaniałość miasta, właściwy mu porządek - to wszystko onieśmielało mnie jak kogoś, kto zwykł nosić luźne ubranie, a wdział nagle sztywny garnitur. To było mi zupełnie obce.
Można by przypuszczać, że to historia skupiona przede wszystkim na dziewczynce, narratorce powieści, jednak na pierwszy plan nieustannie wysuwa się matka — jej decyzje, sposób patrzenia na świat i codzienna walka o przetrwanie. Dziecko próbuje zrozumieć rodzicielkę, ale czyni to przez pryzmat własnych, jeszcze nie do końca ukształtowanych wyobrażeń. Z tej perspektywy pokazuje również zmieniający się świat: od czasów japońskiej okupacji po moment, gdy Korea na chwilę odzyskała wolność. Obrazy, szepty i podsłuchane rozmowy, nierzadko brutalne, tworzą mozaikę, która z dziecięcej perspektywy odsłania złożoność tamtej rzeczywistości.
Wtedy gdy mama przyjechała po mnie na wieś, sprawiała wrażenie prawdziwej seulki, lecz to były tylko pozory. Mamę dręczyło, że wciąż mieszka w slumsach i tak naprawdę nie stała się osobą godną miana mieszkańca Seulu. Mama przy każdej okazji źle wyrażała się o ludziach ze slumsów, co z pewnością było oznaką jej zwątpienia i poczucia beznadziejności.
Czuć, że to dopiero początek opowieści, i naprawdę żałuję, że w Polsce nadal nie ukazały się dwie kolejne części cyklu. Druga część — osadzona już w realiach wojny koreańskiej — z pewnością niesie jeszcze trudniejsze obrazy. Niemniej w obecnym kształcie mam poczucie niekompletności, jakby ta historia została jedynie otwarta. Odkryłam dopiero początek życia pisarki, jej dzieciństwa i czasów, w których przyszło jej dorastać.
Choćby mama wciąż powtarzała, że robi wszystko po t0, by uczynić mnie kobietą nowoczesną, takie słowa brzmią groteskowo w ustach tej, która brutalnie pozbawiając swe dziecko opieki i miłości rodziny na wsi, sprowadziła je do nędznego, wynajętego pokoiku w mieście. Znalezienie miejsca, w którym mogłam bawić się do woli, było dla mnie wielkim szczęściem.
Matczyna droga, jako pierwszy tom trzyczęściowego cyklu, staje się świadectwem swoich czasów. Autorka wielokrotnie podkreślała, że musiała dojrzeć do tego, by opowiedzieć o własnym dzieciństwie — by przedstawić historię swojej rodziny i trudną drogę, jaką przyszło jej samej oraz jej bliskim przejść. To opowieść niosąca dramatyzm tamtych lat, choć ukazany przez pryzmat dziecka, a więc nie zawsze obejmujący całą wagę sytuacji. Mimo to niesie ze sobą wiele mocnych, bolesnych obrazów.
- Autor: Pak Wanso
- Tytuł: Matczyna droga
- Tytuł oryginalny: 엄마의 말뚝 (eommaui mos)
- Tłumaczenie: Agnieszka Wojakowska-Kurowska
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog
- Liczba stron: 159
- Premiera: 2020-08-07
