10/25/2025

Jak powstali "Wojownicy z pól ryżowych" Pierre-Francois Souyri

Jak powstali "Wojownicy z pól ryżowych" Pierre-Francois Souyri



Samuraje od dawna rozpalają wyobraźnię współczesnych ludzi. Obecni w książkach, filmach i licznych publikacjach, często przedstawiani są jako pozbawieni wad wojownicy, dla których honor stanowi najwyższą wartość. Tymczasem, podobnie jak wiele innych motywów odkrywanych na nowo po latach, wizerunek samuraja w kulturze popularnej znacząco odbiega od prawdziwych postaci, które przez wieki żyły w Japonii. Autor książki pokazuje ich w zupełnie innym świetle – pozbawionym iluzji i romantycznych wyobrażeń.

W swojej książce Wojownicy z pól ryżowych. Historia samurajów francuski historyk Pierre-François Souyri obala romantyczny wizerunek samurajów. Pokazuje rzeczywiste fundamenty tej legendy: brutalność wojen, zdrady, polityczne intrygi oraz długą drogę od wojowników-feudałów do dworskich literatów i urzędników. Książka stanowi rozszerzoną, pełniejszą wersję katalogu opublikowanego w 2014 roku z okazji wystawy poświęconej tysiącletniej historii Japonii, która odbyła się we Francji.

Sama ich liczebność pociągała za sobą znaczne zróżnicowanie statusów rzeczywistych. Od rodziny szoguna i rodów wielkich panów feudalnych, tak zwanych daimyo, którzy tworzyli arystokrację wywodzącą się z warstwy wojowników, po drobnych samurajów zmuszonych do sprzedaży miecza lub urzędu, by przetrwać - grupa wojowników była bardzo niejednolita. Co więcej, o ile w średniowieczu samuraje byli rzeczywistymi wojownikami, 0 tyle począwszy od XVII wieku stawali się przede wszystkim urzędnikami czy uczonymi. 

Ta pozycja obejmuje szeroki przekrój czasowy. Autor prowadzi czytelnika przez historię samurajów – nierozerwalnie związaną z dziejami Japonii – od VII wieku aż po początek XX stulecia. Poszczególne części i rozdziały są stosunkowo krótkie, ale wyraźnie ukazują zmiany zachodzące w kolejnych epokach. Proces kształtowania się klasy samurajów był długotrwały: obejmował umacnianie władzy wojowników, wewnętrzne konflikty, powstanie szogunatu, a w końcu stopniowe zanikanie samurajskiej kultury w nowoczesnej Japonii.

Na początku lektury potrzeba nieco cierpliwości, by dobrze wgryźć się w ten tytuł. Autor posługuje się wieloma zapożyczeniami, wplata japońskie słowa (choć tłumaczone, nie zawsze mają one polski odpowiednik) oraz przytacza liczne nazwiska i postacie historyczne. Z czasem jednak książka coraz bardziej wciąga, a te początkowo wymagające elementy stają się dodatkowym smaczkiem, który nadaje całości autentyczności.

Wojownicy uważali bowiem, że ziemie zagospodarowanie przez ich porządków należą do nich. Nie mogli znieść myśli, że mogliby zostać ich pozbawieni. Kiedy los wojny stawał się niekorzystny, zdrada, gdy była możliwa, służyła do utrzymania w swoich rękach posiadłości, na której żyła ich rodzina - większość wojowników rodu Taira z regionu Kanto przyłączyła sie do armi Minamoto, gdy tylko okazało się, że Yoritomo jest silniejszy. 

Wraz z poznawaniem kolejnych etapów historii widać, jak solidnie autor przygotował się do tego tematu. Książka zawiera liczne odniesienia i bogatą bibliografię – zarówno na końcu, jak i w formie licznych przypisów umieszczonych bezpośrednio pod tekstem. Souyri wplata też fragmenty ówczesnych źródeł, zarówno japońskich, jak i zachodnich autorów, którzy komentowali opisywane wydarzenia. Wszystko to sprawia, że publikacja zyskuje na autentyczności i wiarygodności.

Z kart tej historii wyłania się obraz samuraja zupełnie inny od tego, który znamy dziś. Honor oczywiście pozostaje ważny, lecz wynika z zupełnie innych przesłanek niż w jego współczesnym, idealizowanym ujęciu. Powszechne zdrady, nieustanne walki i dążenie do władzy sprawiały, że przez długi czas lojalność ograniczała się głównie do własnej osoby. Jednocześnie fascynujący jest sam proces kształtowania się klasy wojowników. Przez wiele stuleci Japonia nie miała scentralizowanej władzy – cesarz pełnił raczej funkcję symboliczną, a faktyczne rządy sprawowały potężne rody. Z czasem pojawił się urząd szoguna, a kraj stopniowo zamknął się na wpływy zewnętrzne.

Współistnienie dwóch ośrodków władzy, z których każdy posługiwał się własnym kalendarzem, tytulaturą i miał prawo nadawać urzędy, sprzyjało wybuchom powstań, konfliktów i różnym formom grabieży. Toczyły się prywatne wojny w imieniu jednej lub drugiej strony. Zdrady i zmiany sojuszy były na porządku dziennym. Dołączenie do jednego z obozów wynikały wyłącznie z osobistego interesu - nigdy już z lojalności wasalnej ani z pobudek ideologicznych. 

Powolny upadek samurajów był wynikiem wielu czynników. Z czasem odgórne narzucenie im nowych ról sprawiło, że z wojowników stali się urzędnikami administracji. Drastyczny koniec tej klasy pod koniec XIX wieku odmienił Japonię, tworząc podwaliny pod rodzący się nacjonalizm.

Rozbrojenie chłopów oraz odebranie większości wojowników prawa do używania broni miało ogromne konsekwencje kulturowe: odtąd wyłącznie samuraje mogli nosić broń i tylko oni mieli prawo do obrony. To właśnie z tego przywileju miały wypływać źródła ich sławy. 

Wojownicy z pól ryżowych to niezwykle interesująca propozycja dla osób ciekawych Japonii i historii samurajów. Autor ukazuje kraj przez pryzmat wojowników, przedstawiając proces krystalizowania się klasy samurajów. Skupia się przede wszystkim na poszczególnych rodach i ich zmaganiach, a mniej na życiu prywatnym. To obraz Japonii, który może budzić nie do końca pozytywne emocje, a jednocześnie pokazuje, jak walka i honor stały się fundamentem życia w tamtejszym społeczeństwie. Sama wyniosłam z tej lektury bardzo dużo i z pełnym przekonaniem polecam ją wszystkim, których fascynuje ten temat.

 

  • Autor: Souyri Pierre-Francois
  • Tytuł: Wojownicy z pól ryżowych. Historia samurajów
  • Tytuł oryginalny: Les guerriers dans da riziere: La longue histoire des samourais
  • Tłumaczenie: Eliza Kasprzak-Kozikowska
  • Wydawnictwo: Znak Horyzont
  • Liczba stron: 379
  • Premiera: 24 wrzesień 2025

10/22/2025

Jak pomagają "Drobne przysługi" Alicja Filipowska

Jak pomagają "Drobne przysługi" Alicja Filipowska


Czasem trafiam na książkę, która potrafi zaskoczyć. Bywa, że lektura okazuje się zupełnie inna, niż początkowo zakładałam. Zdarza się też, że decyduję się na patronat, bo historia od razu mnie przyciąga. Tak właśnie było w tym przypadku — ta książka przyniosła mi wiele ciepła, opowieści o kobiecych problemach i codziennym życiu. A jednocześnie sprawiła, że z nowej perspektywy spojrzałam na ludzi wokół siebie.

To historia o zwykłej kobiecie, której codzienność zdaje się przewidywalna i spokojna – aż do momentu, gdy w jej życiu pojawiają się drobne, z pozoru nieistotne zmiany. Mała miejscowość, rozmowy przy herbacie, sąsiedzkie gesty i tytułowe przysługi stają się tłem dla opowieści o tym, jak łatwo zapomnieć o sobie, żyjąc dla innych. Alicja Filipowska z wyczuciem pokazuje, że nawet niewielkie wydarzenia mogą stać się początkiem czegoś nowego – czułości, odwagi, a może i drugiej szansy.

Z kart tej powieści wypływa zwątpienie, apatia i samotność. Główna bohaterka — kobieta po czterdziestce, stara panna, pozbawiona złudzeń co do przyszłości — trwa w rutynie, która daje jej namiastkę spokoju. Drobne rytuały porządkują dzień, a grono przyjaciółek staje się bezpieczną przystanią. Ale tak naprawdę nikt nie dostrzega, co kryje się w jej sercu. Alicja Filipowska osadza tę historię w małej miejscowości, gdzieś na wschodzie kraju, gdzie czas jakby się zatrzymał. W urzędzie, w którym pracuje Halina, dopiero zaczyna pojawiać się internet, a z nim — nieśmiała próba połączenia się ze światem.

Pewnego dnia w urzędzie pojawia się nowy listonosz – człowiek głośny, bezpośredni, momentami wręcz irytujący. To właśnie on, zupełnie niespodziewanie, zaczyna wprowadzać w życie Haliny zmiany – początkowo na przekór jej woli i z dużym oporem z jej strony. Muszę przyznać, że Halina wzbudziła we mnie wiele emocji, nie zawsze tych pozytywnych. Na początku jej spojrzenie na świat, złośliwe komentarze i cięty język naprawdę mnie drażniły. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać, że za tą zbroją ironii kryje się coś znacznie bardziej kruchego – lęk, smutek i pragnienie, by ktoś wreszcie ją zauważył.

Tytuł ten może zaskoczyć, bo trudno tu doszukiwać się klasycznego romansu, choć opis może to sugerować. To raczej historia, która w wyjątkowo kobiecy sposób spogląda na świat i codzienność. Lektura pokazuje powolne otwieranie się na nowe możliwości, zmiany w sposobie myślenia, pozwalanie sobie na więcej – na marzenia, spontaniczność, na wyjście poza ramy narzucone przez wiek czy oczekiwania innych. Halina stopniowo odsłania swoją wrażliwość, uczy się akceptować siebie i czerpać radość z drobiazgów. Choć otoczenie reaguje zdziwieniem, a plotki krążą szybko, z czasem zaczyna to przyjmować ze spokojem i coraz większą siłą.

Halina stanowi oś tej historii, ale to jednocześnie bardzo kobieca opowieść, w której wokół niej pojawia się wiele innych bohaterek. Każda z nich na swój sposób uchyla rąbka własnego życia, pozwala zajrzeć pod maskę codzienności i zobaczyć skrywane emocje, rozterki oraz dylematy. To kobiety zmagające się z tym, co bliskie wielu z nas – przemijaniem, samotnością, oczekiwaniami innych i potrzebą bycia zauważoną.

„Drobne przysługi” to niespieszna lektura, która z czasem pokazuje swoje drugie dno. Życie bohaterki i jej otoczenia, od lat ustalone i niezmienne, dzięki pojawieniu się Stefana zaczyna otwierać się na drobne zmiany. I właśnie te małe gesty sprawiają, że świat powoli zmienia się wraz z nią. Cieszę się, że zdecydowałam się objąć książkę patronatem – zdecydowanie warto ją odkrywać. Myślę, że każda czytelniczka znajdzie w tej historii coś bliskiego sobie, w jakimś stopniu utożsami się z bohaterkami i odkryje moc drobnych zmian w codziennym życiu.







  • Autor: Filipowska Alicja
  • Tytuł: Drobne przysługi
  • Wydawnictwo: Szara Godzina
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 21 wrzesień 2025

10/18/2025

Jak przewrotnie "Światu nie mamy czego zazdrościć" Barbara Demick

Jak przewrotnie "Światu nie mamy czego zazdrościć" Barbara Demick


Korea Północna to miejsce, które jednocześnie mnie przeraża i fascynuje. Relacje osób, którym udało się stamtąd uciec, odsłaniają skrawek piekła na ziemi. A jednak ten reżim trwa już od ponad siedemdziesięciu lat. Ostatnio znów zrobiło się głośno o KRLD — tym razem w kontekście wojny w Ukrainie i wsparcia, jakiego Kim Dzong Un udziela Putinowi. Czytałam artykuł, w którym wspominano o północnokoreańskich żołnierzach trafiających do niewoli — dopiero tam zobaczyli świat zupełnie inny od tego, jaki przedstawiała im propaganda. Niektórzy z nich zaczęli szukać sposobu, by przedostać się do Korei Południowej. Co więc dzieje się w kraju odciętym od świata, który dla zagranicznych gości pokazuje jedynie starannie wyreżyserowaną fasadę?

Sześć osób, sześć żyć, sześć bardzo różnych, a jednocześnie zaskakująco podobnych do siebie historii. Barbara Demick przedstawia losy bohaterów, którzy po ucieczce z Korei Północnej zdecydowali się opowiedzieć, jak wyglądał świat, w którym przyszło im żyć. Świat, który dla człowieka wychowanego w Europie może wydawać się wręcz niewyobrażalny. Córka południowokoreańskiego żołnierza, któremu nie udało się wydostać z KRLD po zawieszeniu broni. Syn rodziny repatriantów z Japonii. Dziewczyna, której rodzice uciekli przed biedą i głodem z Chin. I inni — każdy z nich ma inny początek, inne korzenie, a więc już od urodzenia zajmuje inne miejsce w północnokoreańskiej hierarchii społecznej. To także opowieść o Korei Północnej w dramatycznych latach 90., kiedy z głodu zmarły tysiące, a może nawet miliony ludzi. O sposobach, jakie znajdowali, by przetrwać – choć częściej była to raczej wegetacja niż życie. I wreszcie o ich drodze ku wolności – o opuszczeniu kraju i próbie rozpoczęcia wszystkiego od nowa.

Lektura tej książki przynosi wiele niewyobrażalnych obrazów. Autorce, dzięki wielogodzinnym rozmowom z bohaterami, podróżom do Korei Północnej w latach 2000., a także licznym źródłom, udało się oddać obraz kraju, który stał się dziedziczną dyktaturą rodziny Kim. Zaczynając od końca wojny koreańskiej, Demick przywołuje losy rodzin swoich rozmówców — ich codzienne życie, konieczność nieustannego pilnowania się na każdym kroku, a także wszechobecną propagandę, która ukazywała Kim Ir Sena jako wodza i ojca narodu, gotowego ich obronić. Autorka nie zapomina jednak o ludzkim wymiarze tych historii — pokazuje codzienność młodych bohaterów, ich pierwsze zauroczenia i emocje, tak naturalne dla każdego człowieka, niezależnie od miejsca, w którym przyszło mu żyć.

Najwięcej miejsca w książce zajmuje obraz lat 90., kiedy kraj powoli pogrąża się w zapaści. Fabryki przestają działać, miejsca pracy nie są w stanie zapewnić jedzenia, a ludzie zmuszeni są sami szukać czegokolwiek, co pozwoli im przetrwać. Śmierć Kim Ir Sena i wielodniowa żałoba narodowa — dla starszego pokolenia wstrząsająca — mieszają się z coraz bardziej przytłaczającym obrazem nędzy. Na ulicach pojawiają się bezdomni, a wśród nich tzw. dzieci-jaskółki, których widok z czasem staje się symbolem śmierci i upadku. Ludzie głodują, niemal nigdy się nie najadają. Biały ryż staje się luksusem, a kukurydza i trawa — podstawą wyżywienia, choć i one bywają trudne do zdobycia. W tym chaosie zaczyna rozwijać się czarny rynek, pojawiają się wypady do Chin i przemyt – jedyne szanse na przeżycie.

Muszę przyznać, że obrazy wyłaniające się z tej książki są przerażające i brutalne. Trudno pogodzić się z myślą, że ludzie zostali pozostawieni sami sobie — że umierali tysiącami na ulicach, bez pomocy i nadziei. Bohaterowie radzą sobie z tym na różne sposoby. Niektórzy, lepiej sytuowani, mają odrobinę łatwiej. Inni do końca wierzą w propagandę i są przekonani, że mimo wszystko w Korei Północnej żyje się lepiej niż w „zepsutych” krajach kapitalistycznych. Są też tacy, którzy dzięki książkom i pirackim programom telewizyjnym z Korei Południowej powoli zaczynają dostrzegać kłamstwa i obłudę systemu. Jeszcze inni, pchani głodem i desperacją, przekraczają rzekę Tumen — i z różnych powodów już nigdy nie wracają do kraju.

Autorka kończy historie swoich bohaterów na początku lat 2000., kiedy spotyka się z nimi w Seulu, gdzie próbują ułożyć sobie nowe życie. W powietrzu unosi się jednak pytanie: kiedy wreszcie rozpadnie się reżim Korei Północnej? Demick dopisuje do książki epilog oraz dodatkowy rozdział, napisany już w 2015 roku, kiedy władzę przejął Kim Dzong Un. Czy przez te lata kraj ten zbliżył się choć trochę do upadku systemu? A może wręcz przeciwnie – jeszcze mocniej zacieśnił krąg kontroli i strachu?

Barbara Demick stworzyła książkę, która stanowi niezwykle ważny obraz Korei Północnej. Autorka pokazuje emocje swoich bohaterów i świat, którego osoby z zewnątrz nigdy nie będą mogły naprawdę zobaczyć. Dzięki lekturze tej książki zrozumiałam mechanizmy, które sprawiają, że ludzie się nie buntują — które trzymają całe społeczeństwo w nieustannym strachu i posłuszeństwie. Ten ciągły lęk i wszechobserwacja przywodzą na myśl świat Orwella z Roku 1984. Być może Korea Północna to ostatni kraj na świecie, który dla większości swoich obywateli zatrzymał się w połowie XX wieku. 




  • Autor: Demick Barbara
  • Tytuł: Światu nie mamy czego zazdrościć
  • Tytuł oryginalny: Nothing to Envy: Ordinary Lives in North Korea
  • Tłumaczenie: Agnieszka Nowakowska
  • Wydawnictwo: Czarne
  • Liczba stron: 368
  • Premiera: 18 październik 2023 (wydanie III)

10/08/2025

Gdzie znajduje się "Kuchnia książek" Kim Jee Hye

Gdzie znajduje się "Kuchnia książek" Kim Jee Hye


Kim Jee-Hye stworzyła książkę, która czerpie z jej własnego życia. Studiowała dziennikarstwo i pracowała w branży IT, zanim zdecydowała się odejść. Poza Kuchnią książek, która jest jej debiutancką powieścią, prowadzi w Korei Południowej niezależną księgarnię, z której wiele cech przeniosła do miejsca opisanego w swojej książce.

Po latach intensywnej pracy w Seulu Yujin traci firmę, sens i rytm codzienności. Szukając spokoju, trafia do wioski Soyang-ri, gdzie spontanicznie zakłada Book’s Kitchen – księgarnię, w której książki łączą się z aromatem potraw i rozmów. To miejsce staje się przystanią dla ludzi z bagażem doświadczeń, którzy odnajdują tu ukojenie, inspirację i siłę do zmian. Kuchnia książek to subtelna, ciepła opowieść o nowym początku, relacjach i mocy literatury, która potrafi uzdrawiać duszę.

To była bardzo ciekawa, wciągająca lektura. Już od pierwszych stron autorka tworzy piękne porównania, często nawiązujące do natury. Początkowo to nie sama historia, lecz poetycki język sprawił, że szybko zagłębiłam się w lekturę. Później zaczęłam poznawać bohaterów, którzy trafiali do Kuchni książek — każdego z własnym bagażem doświadczeń i problemami, z którymi nie potrafili sobie poradzić. To miejsce stało się dla nich wytchnieniem, czasem początkiem nowej drogi, a czasem przystankiem, który dawał siłę na przyszłość.

Yujin, jej kuzyn oraz drugi pracownik to trzy zupełnie różne osobowości, które jednak doskonale się uzupełniają, tworząc przestrzeń przyjazną i pełną ciepła – miejsce, do którego chce się wracać. Autorka ucieka od korporacyjnego wyścigu szczurów, pokazując, że można żyć inaczej, że każdy ma prawo szukać spełnienia na własnych zasadach i że nie istnieje jedna słuszna droga. To książka, która przełamuje społeczne schematy obecne w koreańskim społeczeństwie, gdzie często to nauka i wysokie stanowisko postrzegane są jako miara sukcesu.

Miejsce stworzone przez bohaterów wydaje się czymś wyjątkowym. Myślę, że każdy, dla kogo książki stanowią ważną część życia, chciałby choć raz odwiedzić taką przestrzeń — połączenie księgarni, kawiarni i klubu książki. Miejsce, gdzie można spędzić czas po swojemu, przy dobrej muzyce, z ulubioną lekturą w dłoni i w otoczeniu ludzi, którzy tak samo jak my potrafią cieszyć się czytaniem. W samej historii pojawia się wiele tytułów, którymi bohaterowie dzielą się między sobą. To głównie literatura koreańska, często jeszcze nieznana w Polsce, ale także dzieła autorów japońskich i europejskich. Autorka sięga po klasykę, proponując swoim postaciom książki, które niosą ukojenie i skłaniają do refleksji.

Każdy rozdział przybliża nowe historie, w których pojawiają się kolejni bohaterowie lub powracają ci wcześniej poznani. Autorka porusza wiele kwestii społecznych poprzez losy swoich postaci, ale na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim samotność, niezrozumienie i próby odnalezienia własnej drogi. Nie ma tu uniwersalnych rozwiązań, lecz każdy z bohaterów dostaje chwilę, by zatrzymać się w codziennym biegu i spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy.

Choć książka bardzo mi się podobała, jedna kwestia lekko mi „zgrzytała”. Większość bohaterów pojawiających się w tej historii jest w jakiś sposób powiązana z samym miejscem, z właścicielką lub jej pracownikami. W pewnym momencie zabrakło mi postaci z zewnątrz, które mogłyby wnieść świeżą perspektywę — pozostali wydawali się jedynie tłem. Miałam wrażenie, że wokół Kuchni książek tworzy się zamknięty krąg wtajemniczonych, przez co nie mogłam w pełni poczuć się częścią tej historii.

Kuchnia książek to ciepła, nastrojowa opowieść o potrzebie spokoju, wspólnoty i odnajdywania siebie na nowo. Kim Jee Hye pokazuje, że czasem wystarczy chwila zatrzymania, zapach kawy i dobra książka, by znów poczuć sens codzienności. To lektura, po którą warto sięgnąć, jeśli lubicie powolne, wyciszające historie z przesłaniem, że każdy z nas ma prawo szukać własnej drogi — nawet jeśli prowadzi ona przez małą księgarnię ukrytą wśród gór.



  • Autor: Kim Jee Hye
  • Tytuł: Kuchnia książek
  • Tytuł oryginalny: 책들의 부엌 (chaeg-ui jubang)
  • Tłumaczenie: Marta Niewiadomska
  • Wydawnictwo: Czarna Owca
  • Liczba stron: 272
  • Premiera: 24 kwiecień 2024

10/04/2025

Niezwykle silne "Kobiety niezłomnego ducha" Edyta Świętek

Niezwykle silne "Kobiety niezłomnego ducha" Edyta Świętek



Za każdym razem z radością sięgam po kolejną książkę autorki, zagłębiając się w historię, bardzo szybko wnikając w świat bohaterów i śledząc ich losy. Edyta Świętek zawsze dba o to, by czytelnik pamiętał, co działo się w poprzednich tomach powieści, przygotowując krótki skrót wcześniejszych wydarzeń. To bardzo dobry zabieg — szczególnie jeśli przerwa między poszczególnymi tomami jest dłuższa, bo zawsze coś może umknąć z pamięci. Tym razem wracamy do znanych już bohaterów, ale autorka wprowadza również nową rodzinę, w której szczególną uwagę przykuwa żona, matka i „gospodyni”.

Tym razem Edyta Świętek prowadzi nas przez życie kilku kobiet, których losy splatają się w cieniu historii. Marcjanna po trudnym życiu otwiera się na nową miłość, choć serce jej drży od dawnych ran. Gdy jej syn zostaje porwany, cały fundament domowego bezpieczeństwa wali się jak domek z kart. Eustachemu powoli przestają pomagać mieszanki ziołowe Aliny, więc wciąż zmagający się ze skutkami wojennej traumy, szuka ratunku u lekarza w Krakowie.  Weronika z kolei, matka licznej gromady dzieci, żyje w milczeniu i niedocenieniu, skazana na rolę, która pomału dusi jej marzenia o zmianie. Gdy codzienność staje się ciężarem nie do uniesienia, szuka pomocy u Aliny — czy zielarka potrafi uleczyć nie tylko ciało, ale i duszę? Czy Weronika zbierze w sobie odwagę, by zawalczyć o swoje prawo do własnego życia?

Z tej powieści wyłaniają się mocne, kobiece postaci. Alina, Marcjanna i Weronika ukazują różne postawy życiowe, ale każda z nich emanuje niezłomnością, wewnętrzną siłą i pragnieniem spełnienia. Alina wspiera męża w walce z koszmarami, które wciąż nie dają mu spokoju. Marcjanna, po zaginięciu syna, uświadamia sobie, jak głęboko go kocha i jak wiele dobra wniósł w jej życie. Weronika natomiast niesie ze sobą ogrom emocji, momentami trudnych do zaakceptowania przez czytelnika. To kobieta pozbawiona wsparcia, pogodzona z losem, która dopiero dzięki odrobinie zrozumienia i empatii zaczyna dostrzegać, że może zasługiwać na więcej.

We własnym odczuciu była złą, występną kobietą, ponieważ nie potrafiła pogodzić się z rolą, jaką wyznaczyło jej życie. Chciała odwrócić naturalny porządek rzeczy. Zburzyć go i poukładać na nowo. W świecie, w którym wciąż rządzili mężczyźni, było to zaiste niedopuszczalne! Już sam fakt, że w jej głowie zrodziły się podobne myśli, czynił ją okropnym, wynaturzonym stworzeniem. 

Choć znając twórczość autorki, można spodziewać się, w jakim kierunku potoczy się fabuła, to również w tym tomie nie zabrakło wydarzeń i sytuacji, które mnie zaskoczyły. Edyta Świętek odsunęła na dalszy plan niektórych bohaterów, by skupić się na innych i pokazać ich losy z nowej perspektywy. Nie oznacza to jednak, że Zadzior i jego matka zostali pominięci — ich wątek również się pojawia, przypominając, że niektóre wybory pociągają za sobą różne konsekwencje. Jednocześnie w historii pojawia się też miłość, która udowadnia, że cierpliwość i wysiłek naprawdę się opłacają.

Autorce doskonale udaje się oddać relacje rodzinne, powoli zmieniające się uczucia oraz akceptację – lub jej brak. Ważną rolę odgrywają tu postacie, które z pozoru wydają się drugoplanowe, a jednak tworzą liczne emocjonalne więzi z głównymi bohaterami. Relacja Marcjanny z matką, Weroniki z teściową, a także Anny z teściową pokazują, jak różnie kobiety potrafią myśleć o innych i jak odmienne bywają ich spojrzenia na własny status i miejsce w rodzinie.

Wizyta w chałupie młynarzy miała dla mnie dodatkowy smaczek, który bardzo doceniam. Widać tu ogromny wysiłek autorki – z dbałością oddaje klimat miejsca, wspominając liczne lokalne zwyczaje i dawne wiejskie obrzędy, których trudno byłoby dziś szukać na sandomierskim rynku.

Zawsze zastanawiam się, w jaki sposób autorka tworzy historie, które – mimo licznych problemów i cierpienia bohaterów – potrafią być tak bliskie podczas lektury. Styl pisania Edyty Świętek sprawia, że chciałoby się przenieść na karty powieści, odwiedzić bohaterów, wesprzeć ich, podziękować, a innych… wytargać za uszy. Książki autorki to dla mnie lektury, które otulają ciepłem, a mimo wielu emocji kończę je zazwyczaj z uśmiechem na ustach. Tak było i tym razem – choć już teraz z niecierpliwością czekam na kolejny tom, ciekawa, co dalej wydarzy się w życiu bohaterów.



  • Autor: Świętek Edyta
  • Tytuł: Kobiety niezłomnego ducha
  • Seria: Sandomierskie wzgórza #04
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 368
  • Premiera: 17 wrzesień 2025


9/27/2025

"Zbrodnia i rubin" Helen Dixon

"Zbrodnia i rubin" Helen Dixon

Zabierając się za Zbrodnię i rubin, nie miałam do końca świadomości, ile tytułów liczy cały cykl, który ta książka dopiero rozpoczyna. Szukałam lekkiego kryminału osadzonego w przeszłości, w którym bohaterowie próbują rozwikłać zagadkę tajemniczych przestępstw w swojej okolicy. To była przyjemna lektura, którą pochłonęłam w jedno popołudnie, ciesząc się czasem spędzonym z bohaterami.

Akcja książki toczy się w 1933 roku w nadmorskim miasteczku Dartmouth, gdzie Kitty Underhay niespodziewanie przejmuje obowiązki po babci i staje na czele rodzinnego hotelu. Początkowo planuje spędzić czas na przygotowaniach do nadchodzącego balu maskowego i oczekiwaniach związanych z przyjazdem piosenkarki jazzowej z Chicago. Jednak sytuacja szybko się komplikuje, gdy w hotelu dochodzi do serii włamań, a w mieście zaczynają krążyć plotki o skradzionym rubinie. Kitty, wspierana przez nowego ochroniarza, kapitana Matthew Bryanta, musi stawić czoła nie tylko zagrożeniu dla reputacji hotelu, ale i dla życia swoich gości. W miarę jak odkrywa kolejne tajemnice, zaczyna zdawać sobie sprawę, że zagadka może być głębiej zakorzeniona w jej własnej przeszłości.

Wraz z początkiem lektury wkraczamy w świat bohaterów. Początek lat 30. XX wieku, nadmorskie miasteczko z licznymi hotelami, które w sezonie oferują turystom mnóstwo atrakcji. To tutaj od lat mieszka Kitty Underhay, młoda kobieta pomagająca babci w zarządzaniu jednym z hoteli. Już na wstępie pojawiają się zalążki tajemnicy i drobne incydenty, które wzbudzają ciekawość czytelnika. Zatrudnienie kapitana Bryanta, oficjalnie odpowiedzialnego za bezpieczeństwo hotelu, a mniej oficjalnie – również za opiekę nad Kitty, zbiegają się z coraz bardziej niepokojącymi wydarzeniami.

Bardzo doceniam klimat powieści, w której od samego początku czuć atmosferę małego miasteczka, a także realia początku lat 30. XX wieku. Autorka przybliża codzienne życie hotelu, a także mniejsze i większe wydarzenia kulturalne – od występów artystów po bale maskowe. Podczas lektury wiele scen wyobrażałam sobie w klimacie kina noir, z nutą starego, klasycznego kryminału, co dodatkowo potęgowało przyjemność z lektury.

Akcja powieści przyspiesza z każdą kolejną stroną. Początkowo drobne, wydawałoby się niegroźne wydarzenia z czasem przeradzają się w coraz bardziej brutalne i śmiertelne incydenty. Wszystko skupia się wokół Kitty i hotelu, a młoda kobieta nie ma pojęcia, dlaczego stała się centrum uwagi. W tle pojawia się rodzinna tajemnica – zaginiona przed laty matka oraz ojciec, którego Kitty praktycznie nie pamięta, co dodaje historii dodatkowego napięcia i tajemniczości.

Autorka wyraźnie stawia na przedstawienie postaci, wokół których skupia się akcja – przede wszystkim Kitty i Matthew Bryanta. Bohaterowie pochodzą z różnych światów i w różny sposób zostali skrzywdzeni przez życie. Matthew nie pogodził się z tragedią sprzed lat, która wciąż prześladuje jego myśli, a Kitty staje przed wyzwaniami, które wystawiają ją na próbę. Oboje są postaciami wyrazistymi, pełnymi charakteru, z potencjałem do ciekawego rozwoju w kolejnych tomach cyklu.

Zbrodnia i rubin to pierwszy tom cyklu o pannie Underhay, który wprowadza czytelnika w przeszłość bohaterki, przedstawia wyraziste postaci i pokazuje, że autorka ma świetne pióro, potrafi tworzyć wciągające, pełne napięcia historie. Do samego końca nie wiadomo, kto stoi za wszystkimi wydarzeniami – autorka podsuwając wiele postaci, które mogłyby skorzystać na zaistniałej sytuacji, zapewnia czytelnikowi dodatkową przyjemność z odkrywania zagadki. Czytałam tę książkę z dużą przyjemnością i z chęcią sięgnę po kolejne tomy, gdy tylko pojawią się na polskim rynku.

  • Autor: Dixon Helena
  • Tytuł: Zbrodnia i rubin
  • Seria: Tajemnice pannu Underhay #01
  • Tytuł oryginalny: Murder at the Dolphin Hotel
  • Tłumaczenie: Emilia Niedzielska
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 10 wrzesień 2024


9/24/2025

Na nowo odkryj "Błękitny zamek" Lucy Maud Montgomery

Na nowo odkryj "Błękitny zamek" Lucy Maud Montgomery


W Polsce pojawiło się już wiele wydań książek Lucy Maud Montgomery, w tym przynajmniej kilka różnych tłumaczeń. Niedawno zakończyła się seria o Anne Shirley w przekładzie Anny Bańkowskiej, którą w całości można znaleźć na półkach wielu księgarni. Tym razem przyszła pora na nowe tłumaczenie innego tytułu autorki – Błękitnego zamku. Za przekład tego tomu odpowiada Kaja Makowska. Jak wyszło to połączenie klasyki z nowym tłumaczeniem?

Błękitny zamek opowiada historię Valancy Stirling, dwudziestodziewięcioletniej mieszkanki kanadyjskiego miasteczka, która żyje w cieniu rodziny pełnej surowych zasad i nieprzejednanych oczekiwań. Jej dni upływają na spełnianiu oczekiwań innych, w atmosferze dusznej i pełnej ograniczeń. Jednak po wizycie u lekarza, który diagnozuje poważną chorobę serca i przewiduje jej życie na kilka miesięcy, Valancy postanawia zerwać z konwenansami. Zaczyna żyć na własnych zasadach, wyrażając swoje zdanie i podejmując decyzje, które wcześniej byłyby nie do pomyślenia. Porzuca dotychczasowe życie, zamieszkuje z umierającą przyjaciółką i zaprzyjaźnia się z Barneyem Snaithem, tajemniczym mężczyzną odrzuconym przez lokalną społeczność. W jego towarzystwie odkrywa prawdziwe szczęście, radość i miłość, jednak czas nieubłaganie płynie, a Barney skrywa przed Valancy zaskakującą tajemnicę.

Miała dwadzieścia dziewięć lat, była samotna, niechciana, nieurodziwa - jedna brzydka dziewczyna w rodzinie ładnych osób - bez przeszłości i przyszłości. Jak daleko spoglądała wstecz, widziała nudne, bezbarwne życie bez jednej plamki szkarłatu czy purpury. Jak daleko w przód - zapowiadało się tak samo, aż została tylko samotnym, uschniętym liściem kurczowo trzymającym się jałowego konara. 

Miałam już okazję poznać historię Valancy, choć w zupełnie innym tłumaczeniu, gdzie nosiła imię Joanna. Dawne wydania starały się przybliżyć kanadyjskie realia polskiemu czytelnikowi, dlatego wielu bohaterów otrzymało polskie imiona. Tamta opowieść, choć w uproszczonej formie, pozostała ze mną do dziś. Dlatego cieszę się, że mogłam sięgnąć po nią ponownie i jednocześnie odkryć jej głębię dzięki tłumaczeniu Kai Makowskiej. Porównując oba wydania, dostrzegam wyraźną różnicę nie tylko w bohaterach, ale też w licznych opisach, które w nowym przekładzie są zdecydowanie bardziej poetyckie i wierniejsze klimatowi twórczości Montgomery.

Jeśli znacie książki Lucy Maud Montgomery, być może zauważyliście motyw biednej bohaterki, odrzuconej przez bliskich lub dalszą rodzinę. Tak samo jest tutaj – Valancy od dziecka doświadcza życia „po macoszemu”. Musi znosić krytykę i porównania z kuzynką, która zawsze wypada lepiej. Nikt nie zwraca uwagi na jej uczucia, a ona sama musi stale myśleć o innych. Matka, rozczarowana tym, że Valancy nie jest chłopcem, narzuca jej sztywną codzienną rutynę, w której nie ma miejsca na własny czas. Wszystko to zmienia się jednak w dniu wizyty u lekarza, po której Valancy otrzymuje druzgocącą diagnozę.

Przez całe życie starałam się zadowolić innych i zawodziłam - uznała. - Od teraz zacznę zadowalać samą siebie. Nigdy więcej nie będę niczego udawać. Przez całe życie oddychałam atmosferą kłamstw, pozorów i uników. Jakiż to będzie luksus: mówić prawdę! Może nie będę w stanie robić wielu rzeczy, na które mam ochotę, ale nie zrobię już żadnej rzeczy, na którą nie mam ochoty.

Valancy postanawia wreszcie zacząć naprawdę żyć, bo dotychczas raczej wegetowała. Ta decyzja odmienia całe jej życie i pozwala ujawnić cechy, które wcześniej nie miały szans wyjść na światło dzienne. Nie przejmuje się już konwenansami i cieszy każdym dniem, który jej pozostał. Odkrywa też miłość, która dodaje jej odwagi, by złożyć pewną odważną propozycję. Błękitny zamek to chyba pierwsza powieść Montgomery, która nie tylko pokazuje przemianę bohaterki, ale jednocześnie staje się historią miłosną pełną tajemnic, zagadek i zaskakujących zwrotów akcji, jak na swoje czasy niezwykle nowatorską.

Przez cały czas czuć magię pióra Montgomery, szczególnie w drugiej części książki, gdzie pojawiają się malownicze opisy przyrody, zmieniających się pór dnia i nocy oraz drobnych detali zatrzymanych w czasie. To właśnie one dodają historii głębi i dla mnie osobiście stanowią dodatkowy smak tej powieści, czyniąc ją jeszcze bardziej urzekającą.

Oprócz samej historii warto zwrócić uwagę na wydanie książki, które niezwykle doceniam. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej serii o Anne Shirley, mamy tu twardą oprawę, wszytą zakładkę oraz jednolity motyw płóciennej okładki. Te wszystkie elementy sprawiają, że poza przyjemnością samej lektury, książka jest również pięknym egzemplarzem na półce, który cieszy oko i dodaje uroku biblioteczce.

Nie była już nieistotną starą panną Valancy Stirling. Była kobietą, pełną miłości, a zatem bogatą i znaczącą - miała po co żyć. Jej egzystencja przestała być pusta i daremna, a śmierć nie mogła niczego jej ukraść. Miłość przepędziła jej ostatni strach. 

Z przyjemnością po raz kolejny odkryłam tę historię, a nowe tłumaczenie pozwoliło mi cieszyć się nią jeszcze bardziej. Montgomery w Błękitnym zamku w wyjątkowy sposób pokazuje potrzebę wyrwania się spod konwenansów, zwłaszcza gdy najbliżsi zamiast wspierać, stawiają przeszkody. Opowieść Valancy daje odwagę do wprowadzania zmian, które mogą całkowicie odmienić życie. To także piękna historia miłosna, pełna tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji. Jednocześnie jest to jedna z tych powieści, do których chce się wracać, bo jej urok i głębia nie przemijają.




  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Błękitny zamek
  • Tytuł oryginalny: The Blue Castle
  • Tłumaczenie: Kaja Makowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 280
  • Premiera: 20 sierpień 2025

9/20/2025

Kim jest "Podróżniczka" Marta Dziok-Kaczyńska

Kim jest "Podróżniczka" Marta Dziok-Kaczyńska


Zaciekawiła mnie ta historia: podróże w czasie, rodzinne dziedzictwo, XIX-wieczna Anglia — wszystko to dawało nadzieję na naprawdę wciągającą lekturę. Nie jest to pierwsza książka autorki, która ma już na swoim koncie kilka tytułów silnie związanych z Anglią i Londynem. Widać, że ten zakątek świata jest jej szczególnie bliski, co stanowiło dodatkowy atut zapowiadający oddanie klimatu miasta.

Emma Walker dorastała z poczuciem pustki po matce, która zniknęła bez śladu. W dniu swoich urodzin odkrywa, że w jej żyłach płynie niezwykłe dziedzictwo – dar podróżowania w czasie. Prowadzona nadzieją na odnalezienie matki trafia do Londynu połowy XIX wieku, miasta pełnego tajemnic, kontrastów i niebezpieczeństw. Wśród brukowanych ulic, eleganckich salonów i cieni ukrytych w zaułkach, Emma spotyka ludzi, którzy na zawsze odmienią jej spojrzenie na świat. Przeszłość skrywa jednak więcej, niż się spodziewała – a każdy krok może zaważyć nie tylko na jej losie, ale i na przyszłości całej rodziny.

Bardzo szybko wciągnęłam się w tę historię – autorka pisze lekkim, przyciągającym językiem, dzięki czemu poznawanie losów bohaterów staje się prawdziwą przyjemnością. Razem z Emmą już na pierwszych stronach odkryłam jej niezwykły dar, rodzinny gen, który z perspektywy XXI wieku wydaje się czystym szaleństwem. Towarzysząc jej, wyruszyłam w podróż do przeszłości, prosto na ulice Londynu pierwszej połowy XIX wieku. Kontrast między tymi dwoma światami jest ogromny, a autorka potrafi oddać go z dużą wyrazistością.

Motyw podróży w czasie to temat, po który sięgało już wielu autorów, jednak tutaj został wzbogacony o charakterystyczne rozwiązania. Dziedzictwo rodziny Emmy, magiczny przedmiot umożliwiający przemieszczanie się w czasie, a także liczne ograniczenia, które sprawiają, że bohaterka nigdy nie może w pełni przynależeć do żadnej z epok, nadają historii świeżości. To zawieszenie między dwoma światami okazało się dla mnie szczególnie poruszające i trudne zarazem – a jednocześnie stało się ważnym elementem prowadzącym do zakończenia powieści.

Bardzo spodobało mi się oddanie klimatu XIX-wiecznego Londynu, który autorka wprowadziła już na samym początku książki. Miasto pełne brudu, nędzy i ogromnych podziałów społecznych przywodziło na myśl świat znany z powieści Dickensa. Co więcej, pojawiły się tu elementy i postacie, które dodatkowo wzmacniały ten obraz epoki. 

Autorka stworzyła wciągającą powieść przygodową pełną tajemnic. Historia matki bohaterki, która odnajduje się w zaskakującym miejscu, jej odmienne spojrzenie na świat, całkowicie różne od wspomnień Emmy z dzieciństwa, a także makabryczne odkrycia, jakich dokonuje córka – wszystko to sprawia, że akcja toczy się szybko i nie pozwala się nudzić. Jednocześnie pozostał mi pewien niedosyt, ponieważ odniosłam wrażenie, że nie wszystkie motywy i decyzje Lisy zostały w pełni wyjaśnione. W tle tej historii pojawia się również tajemniczy mężczyzna, którego obecność nie tylko oddziałuje na rodzinę Emmy, lecz także nierozerwalnie splata się z jej przyszłością.

Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego. Jak połączyć współczesną, wyzwoloną kobietę z konwenansami XIX-wiecznych salonów? Autorce udało się to całkiem przekonująco, także dzięki bohaterowi, który – jak na swoje czasy – okazuje się wyjątkowo otwarty i gotowy na nowe możliwości. A jednak przyszłość tej pary rysuje się w moich oczach dość smutno i niepewnie.

Mimo pewnych niuansów, które chciałabym, żeby autorka rozwinęła, czytało mi się ten tytuł z dużą przyjemnością. To historia, która wciąga i porywa, a jednocześnie dzięki mnogości wydarzeń czyta się ją niezwykle szybko. Myślę, że to lektura idealna na nadchodzący czas – trochę magiczna, trochę tajemnicza, z wieloma zagadkami, ale i sytuacjami niebezpiecznymi, które mogą zaprowadzić bohaterów w nieciekawym kierunku. To książka, która pozwala na chwilę oderwać się od codzienności i zanurzyć w świecie pełnym przygód.




  • Autor: Dziok-Kaczyńska Marta
  • Tytuł: Podróżniczka
  • Wydawnictwo: Kobiece
  • Liczba stron: 288
  • Premiera: 15 wrzesień 2025

9/16/2025

Jak wygląda 'Kraina jednej szansy" Anna Sawińska

Jak wygląda 'Kraina jednej szansy" Anna Sawińska


Miałam już okazję czytać książkę Anny Sawińskiej Przesłonięty uśmiech, poświęconą kobietom w Korei Południowej, i bardzo doceniam temat, którego podjęła się autorka. W swojej nowej publikacji pisarka porusza inny, ale równie istotny w koreańskiej kulturze obszar – edukację. O samej problematyce wiedziałam wcześniej co nieco, znałam jej ogólny zarys, jednak dopiero dzięki Annie Sowińskiej mogłam zgłębić temat i odkryć jego mniej znane aspekty.

Anna Sawińska w Krainie jednej szansy zabiera nas do Korei Południowej, kraju, w którym edukacja jest jednocześnie biletem do lepszego życia i miernikiem społecznego prestiżu. Już na pierwszy rzut oka widać, że pytanie „Do jakiej szkoły chodziłeś?” to coś więcej niż zwykła konwersacyjna fraza – pozwala zorientować się, gdzie znajduje się rozmówca w społecznej hierarchii. Sowińska opisuje, jak rodzice lokują swoje nadzieje i ogromne środki w edukację dzieci, które nie mogą sobie pozwolić na odpoczynek – ich dni wypełnione są lekcjami i korepetycjami, często ponad siły. Autorka wnikliwie analizuje, z czego bierze się ta „gorączka edukacyjna”, jakie są jej motywacje i konsekwencje – nie tylko spektakularne sukcesy na arenie międzynarodowej, ale też psychiczne koszty, które ponoszą dzieci i całe rodziny.

Koreańczycy od dziecka wysyłani są na lekcje angielskiego, ale z czasem celem tej nauki staje się uzyskanie jak największej liczny punktów w testach, a nie posługiwanie się językiem obcym na co dzień. Oprócz braku wprawy w komunikacji ustnej najbardziej deprymuje też obecność innych Koreańczyków. Świadomość podlegania surowej ocenie, porównywanie siebie nawzajem, ciągła rywalizacja, której uczą się od dziecka, mrożą Koreańczykom krew w żyłach, uniemożliwiając im wzięcie udziału w dyskusji. A już w szczególności, kiedy prowadzona jest ona w obcym języku.

Anna Sawińska od lat mieszka w Korei Południowej. Jeszcze na początku lat 2000. przeniosła się tam na studia podyplomowe, podjęła pracę w czebolu, poznała swojego męża, a w końcu została mamą. Książka, której się podjęła, powstawała ponad dwa lata i łączy w sobie nie tylko suche fakty oparte na licznych źródłach, ale także osobiste doświadczenia – zarówno jej własne, jak i jej syna – oraz wiele rozmów ze specjalistami zajmującymi się Koreą.

Edukacja w Korei Południowej znacząco różni się od tej znanej z innych części świata, a jej specyfika wynika zarówno z historii, jak i kultury kraju. Autorka pokazuje, jak polityka, struktury społeczne państwa Joseon oraz okres japońskiej kolonizacji ukształtowały podejście Koreańczyków do nauki. To państwo, w którym w ciągu jednego pokolenia niemal udało się całkowicie wyeliminować analfabetyzm, a edukacja miała stać się drogą do lepszej przyszłości. Z czasem jednak coś się zmieniło – system uległ wypaczeniu, a wielogodzinne, codzienne zakuwanie do testów stało się normą.

Gorączka edukacyjna doprowadziła też do osłabienia pozycji młodych kobiet, jak to było pod koniec XX wieku, gdy rodzice i nauczyciele wywierali presję na dziewczynki, aby osiągały słabsze wyniki. Dzięki temu chłopcy, przyszłe głowy rodziny i główni aktorzy na arenie politycznej i gospodarczej narodu, mieli szanse na uzyskanie najlepszych wyników w decydujących o całej przyszłości egzaminach. 

Dzięki licznym źródłom, na które autorka się powołuje, a które zestawiono na końcu książki, Kraina jednej szansy przywołuje wiele danych statystycznych. Pokazuje nie tylko samo podejście do nauki, lecz także postawy rodziców – zwłaszcza matek nastawionych na sukces swoich dzieci – oraz związane z systemem problemy społeczne: przemoc, samobójstwa, otyłość czy bezrefleksyjne wkuwanie na pamięć, które często nie daje realnych perspektyw poza Koreą. Autorka zwraca uwagę również na to, że ukończenie prestiżowego uniwersytetu bywa jedyną przepustką do najwyższych stanowisk w państwie, podczas gdy praca fizyczna, choćby na najwyższym poziomie, wciąż postrzegana jest jako coś gorszego.

Czytając te fragmenty, miałam poczucie, że autorka pokazuje realia Korei Południowej z zupełnie innej perspektywy niż ta znana z książek czy filmów. Trzeba przyznać, że koreańskie seriale często wygładzają pewne kwestie, ale temat przemocy w szkołach przewija się w nich regularnie. W zestawieniu z przywołanymi przez Sowińską faktami uderza to jeszcze mocniej i pozwala dostrzec, jak głęboko problem zakorzenił się w rzeczywistości młodych Koreańczyków.

W Korei Południowej wychowanie dziecka do czasu uzyskanie przez nie pełnoletności jest najdroższe na świecie i wynosi niemalże ośmiokrotność PKB na mieszkańca. (...) Bezpłatne szkoły publiczne, a nawet średniej klasy hagwony nie wystarczą, aby na egzaminie suneung uzyskać wynik umożliwiający dostęp do panteonu koreańskich uniwersytetów. Już od małego trzeba uczęszczać do najlepszych prywatnych akademii. 

Myślę, że jednym z największych atutów tej książki są osobiste historie autorki. Sowińska dzieli się swoim pierwszym zderzeniem z Koreą – od studiów podyplomowych, na które wysłał ją Samsung, przez życie w akademiku i podejście wykładowców do studentów, aż po doświadczenie zupełnie innej formy edukacji niż ta, którą znała z Polski. Równie interesujące są fragmenty poświęcone jej synowi. Autorka opisuje najwcześniejsze lata jego nauki – żłobek, przedszkole, szkołę podstawową – a także obserwacje dotyczące innych matek i wszechobecnych hagwonów, które pojawiają się w życiu dzieci niemal od samego początku. Ostatecznie decyzja o wyjeździe z Korei w imię dobra dziecka staje się mocnym i poruszającym akcentem, który sprawia, że lektura nabiera bardzo osobistego wymiaru.

Na uwagę zasługują także liczne rozmowy, które autorka wplata w narrację – zarówno z polskimi badaczami zajmującymi się Koreą, jak i z samymi Koreańczykami: matkami innych dzieci, właścicielką hagwonu czy nawet własnym mężem, wspominającym swoje doświadczenia szkolne. Dzięki temu książka zyskuje autentyczność i wielowymiarowość, pozwalając czytelnikowi spojrzeć na edukację z różnych perspektyw. Mnie szczególnie uderzyło to, że mimo ogólnego pędu do rywalizacji i nieustannego dążenia do najlepszych wyników, w koreańskim społeczeństwie można dostrzec pierwsze symptomy zmian. To ważne, bo pokazuje, że nawet tak głęboko zakorzenione mechanizmy mogą z czasem ewoluować.

W porównaniu z dorosłymi Koreańczykami wskaźnik myśli samobójczych u koreańskich dzieci jest prawie dziesięciokrotnie wyższy, wskaźnik poważnych zaburzeń lękowych od trzech do pięciu razy wyższy, a depresji wyższy od dziesięciu do piętnastu razy w zależności od tego, czy uczeń chodzi do gimnazjum, czy do szkoły średniej drugiego stopnia. 

Szczerze powiedziawszy, to lektura, która porusza wiele zagadnień, mniej lub bardziej związanych z samą edukacją. Autorka porusza tak wiele społecznych problemów, że trudno je wszystkie wymienić, a po lekturze wyłania się obraz społeczeństwa mocno zhierarchizowanego, które z doświadczeń historycznych wyciągnęło wiele wniosków. Jednocześnie książka pokazuje wielowymiarowość edukacji w Korei Południowej i to, że odgórne zmiany wciąż napotykają liczne trudności. Pęd do bycia najlepszym wpływa negatywnie zarówno na dzieci – powodując problemy psychiczne i społeczne – jak i dorosłych, którzy ponoszą ogromne koszty finansowe i psychiczne. Nadzieja na zmianę istnieje, ale na razie dotyczy przede wszystkim pojedynczych rodzin i jednostek, a nie całego społeczeństwa. Dla mnie ta lektura była niezwykle wartościowa – pozwoliła lepiej zrozumieć realia edukacyjne i społeczne Korei Południowej, i uważam, że każdemu czytelnikowi da możliwość bliższego poznania tego kraju.

Oprócz odgórnych starań polityków i ekspertów dokonuje się również bezprecedensowy przewrót społeczny związany z emancypacją kobiet i lecącym na łeb na szyję wskaźnikiem urodzeń. Właśnie w tym procesie widzę najbardziej obiecujący motor zmian (...) 





  • Autor: Sawińska Anna
  • Tytuł: Kraina jednej szansy. O edukacji w Korei Południowej
  • Wydawnictwo: Czarne
  • Liczba stron: 285
  • Premiera: 27 sierpień 2025

9/07/2025

PRZEDPREMIEROWO Poznajcie "Gdyby nie czerń" Filip Zawada

PRZEDPREMIEROWO Poznajcie "Gdyby nie czerń" Filip Zawada



Tym razem chciałabym opowiedzieć o książce, która rzadko trafia na moją półkę – innej niż te, po które zazwyczaj sięgam. To historia przedstawiona w nietypowej narracji, ukazująca świat mroczny i pełen samotności, monotonii, a zarazem absurdalny i pozbawiony nadziei. Zapraszam Was do bliższego poznania rodziny Mrazów, w której każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi koszmarami.

Gdyby nie czerń to opowieść o rodzinie, w której nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać. To historia o ludziach, którzy żyją obok siebie, ale nigdy naprawdę ze sobą – uwikłani w milczenie, sekrety i niewypowiedziane emocje. Narratorem jest ktoś, kto wymyka się prostym kategoriom – obserwator przekraczający granice światów, podglądacz ukazujący nam codzienność z perspektywy innej niż ludzka. W tej dusznej atmosferze toczy się życie rodziny Mrazów, gdzie każdy mierzy się z własnymi pragnieniami, winami i lękami, a los prowadzi bohaterów w miejsca, w których niełatwo znaleźć ukojenie.

Już od pierwszych zdań można poczuć, że ta książka niesie ze sobą wiele smutnych, trudnych i przygnębiających emocji. Narratorem okazuje się postać nietuzinkowa, przez długi czas nieujawniająca swojej prawdziwej natury. To on obserwuje rodzinę Mrazów, odkrywając przed czytelnikiem ich codzienność, a jednocześnie przygląda się człowiekowi jako jednostce – pełnej wad, zagubionej i niepotrafiącej w pełni racjonalnie przeżywać swojego życia.

Rodzina Mrazów ukazana jest w sposób przerysowany, jako przykład bliskości pozornej – trwania obok siebie, a nie ze sobą. Autor, przez pryzmat bohaterów, przedstawia różne typy relacji, które tworzą się w tej małej społecznej komórce, a które często okazują się wypaczone. Postacie rodziców nadają tej historii dodatkowej warstwy i symbolicznego znaczenia. Widać w niej próbę właściwego wychowania dzieci oraz pragnienie, by być przez nie zauważonym i docenionym. Jednak w świecie Mrazów wszelkie dobre intencje zostają pokonane przez życie i jego nieprzewidywalny bieg.

Autor wprowadza również motyw czyśćca – miejsca znanego z chrześcijaństwa, jednak w jego ujęciu znacznie odbiegającego od religijnych wyobrażeń. Tutaj czyściec przypomina raczej polską wizję sprzed kilkunastu lat, w której oczekiwanie staje się jedyną formą istnienia. To właśnie tam bohaterowie na nowo odkrywają siebie, swoje relacje, a także zrzucają obłudne warstwy, które towarzyszyły im w ziemskim życiu.

W tej historii nie znajdziemy łatwych odpowiedzi ani prostych rozwiązań. Autor prowadzi czytelnika przez świat, w którym codzienność miesza się z groteską, a absurd często staje się odbiciem naszej własnej rzeczywistości. Wydarzenia i obrazy przedstawione w książce działają jak lustro – zniekształcają, ale jednocześnie uwypuklają prawdy o samotności, niespełnieniu i braku zrozumienia. To powieść, która bardziej stawia pytania, niż daje ukojenie, i w tym właśnie tkwi jej siła.

Ta lektura na pewno nie jest dla każdego – nie każdy odnajdzie się w jej mrocznym klimacie, pełnym melancholii i przygnębienia. Jednocześnie trudno nie zauważyć, że kryje w sobie ważne pytania, które często umykają nam w codziennym zabieganiu: o sens istnienia, o nasze relacje i o to, co naprawdę pozostaje po człowieku. Autor w oryginalny, nietypowy sposób prowadzi fabułę, łącząc w niej elementy groteski, czarnego humoru i symboliki. To sprawia, że książka ta, choć może nie zostaje z czytelnikiem na długo, potrafi poruszyć w trakcie lektury i wywołać chwilę refleksji nad światem i samym sobą.






  • Autor: Zawada Filip
  • Tytuł: Gdyby nie czerń
  • Wydawnictwo: Znak 
  • Liczba stron: 384
  • Premiera: 10 wrzesień 2025

8/10/2025

Dlaczego "Korea Południowa. Ojczyzna K-popu, w której tradycja przeplata się z technologią" Ewa Białas-Bomba

Dlaczego "Korea Południowa. Ojczyzna K-popu, w której tradycja przeplata się z technologią" Ewa Białas-Bomba


Ewa Białas-Bomba prowadzi na Instagramie kanał pełen ciekawostek o Korei Południowej. Dwa lata temu wydała swoją pierwszą książkę o Kraju Spokojnego Poranka, a kilka dni temu premierę miał jej drugi tytuł — przewodnik po Korei Południowej wydany przez Wydawnictwo Pascal. Rzadko sięgam po przewodniki, bo pamiętam te sprzed kilku czy kilkunastu lat — suche zestawienia faktów, które niewiele mnie interesowały. Tym razem jednak byłam bardzo ciekawa tej pozycji, więc postanowiłam po nią sięgnąć. Czy było warto?

Zanurz się w kolorowy świat Korei Południowej — od dostojnych pałaców Seulu, w których możesz przechadzać się w tradycyjnym hanboku, po tętniące życiem ulice znane z k-dramatów i teledysków k-popowych gwiazd. Wyrusz na romantyczną wyspę Nami, poczuj magię Jeju z jej wulkanicznymi krajobrazami, a w Busan usiądź w kolorowym wagoniku z widokiem na morze i spotkaj Małego Księcia. Ewa Białas-Bomba prowadzi czytelnika zarówno przez miejsca znane z folderów turystycznych, jak i te, które uwielbiają sami Koreańczycy. Całość wieńczą praktyczne porady autorki — od podstawowych informacji o podróży, przez wskazówki transportowe, po drobne triki, które sprawią, że wizyta w Korei stanie się jeszcze bardziej wyjątkowa.

Książka przyciąga wzrok feerią barw — nie tylko na okładce, ale także w środku, gdzie znajdziemy wiele zdjęć miejsc, o których opowiada autorka. Wrażenie potęguje kredowy, gruby papier, który aż chce się przewracać. Na szczęście treść w niczym nie ustępuje oprawie. Ewa Białas-Bomba stworzyła przewodnik, po który chce się sięgnąć — przystępny, inspirujący i pełen pasji, zachęcający do odkrywania Kraju Spokojnego Poranka. Już we wstępie autorka wyjaśnia, jak czytać poszczególne nazwy, ułatwiając to nie tylko poprzez oficjalną transkrypcję i zapis w hangulu (koreańskim piśmie), ale też podając uproszczoną wymowę dostosowaną do polskich czytelników.

Ale właściwie dlaczego warto zainteresować się Koreą Południową? Czytelnicy, którzy sięgną po ten przewodnik, mogą nigdy wcześniej nie mieć styczności z tym krajem — choć bardziej prawdopodobne, że fascynują się już koreańską muzyką, serialami, kosmetykami albo szeroko pojętą kulturą. Być może (tak jak ja) dopiero przymierzacie się do odwiedzenia Półwyspu Koreańskiego i w tym wypadku uważam, że ten przewodnik to świetny sposób na uporządkowanie planów wyjazdowych.

To, co ujęło mnie w tej książce, to sposób, w jaki autorka prowadzi czytelnika przez kolejne miejsca warte uwagi. Przewodnik podzielony jest na kilka rozdziałów, w których Ewa Białas-Bomba zabiera nas w podróż po Seulu — od historycznych pałaców, przez miejsca związane z gwiazdami K-popu, po lokalizacje znane z k-dram. Dla każdego znajdzie się tu coś interesującego. Podoba mi się też pomysł na trasy zarówno dla osób, które mają sporo czasu i mogą wybrać się do Busanu czy na wyspę Jeju, jak i dla tych, którzy planują krótszy wypad, ograniczając się do stolicy i jej okolic.

Autorka w gawędziarskim stylu opowiada o miejscach wartych uwagi, często przywołując ich historyczne znaczenie czy okoliczności powstania. Niejednokrotnie pojawiają się też nawiązania do k-dram (dla mnie, jako fanki, to dodatkowy smaczek), a przy okazji można „liznąć” odrobinę koreańskiej historii. Sama dzięki autorce dowiedziałam się, że Seul w czasach okupacji japońskiej był przez okupanta nazywany Gyeongseongiem — co od razu wyjaśniło mi tytuł jednej z dram.

Podobały mi się także informacje o historii poszczególnych miejsc, jak choćby strumienia Cheonggye i jego burzliwych losów. Równie ciekawie autorka opisuje wyspę Jeju — z jej „syrenami” oraz szlakami turystycznymi wartymi uwagi. Fani zakupów również znajdą tu coś dla siebie, bo w przewodniku pojawiają się zarówno modne dzielnice handlowe, jak i ich mniej znane, ale równie interesujące odpowiedniki.

Dużym plusem jest ostatni rozdział, poświęcony najważniejszym kwestiom związanym z wyjazdem do Korei. Kiedy jechać? Jakie dokumenty zabrać? Co z pieniędzmi i telefonem? Jak wygląda komunikacja miejska? Na te i wiele innych pytań autorka odpowiada w prosty i praktyczny sposób, dzięki czemu po skończonej lekturze w głowie zaczyna się już układać plan wyprawy. To co, kto wybiera się ze mną? Choćby na razie… palcem po mapie!

„Korea Południowa. Ojczyzna k-popu, w której tradycja przeplata się z technologią” Ewy Białas-Bomby to przewodnik, który pokocha każdy, kto choć trochę fascynuje się tym niezwykłym krajem. Pełen kolorowych zdjęć, ciekawostek, historii i praktycznych porad, prowadzi czytelnika zarówno przez wielkomiejskie ulice Seulu, jak i spokojne zakątki wyspy Jeju. Autorka zgrabnie łączy gawędziarski styl z konkretną wiedzą, dzięki czemu książka inspiruje do własnej podróży i ułatwia jej planowanie. To pozycja nie tylko dla fanów k-popu i k-dram, ale dla wszystkich ciekawych świata i kultury Korei Południowej. Z nią każda wyprawa staje się bliższa i bardziej realna — już dziś możesz zacząć marzyć, a jutro… ruszyć w drogę!



 

  • Autor: Białas-Bomba Ewa
  • Tytuł: Korea Południowa. Ojczyzna K-popu, w której tradycja przeplata się z technologią
  • Wydawnictwo: Pascal
  • Liczba stron: 336
  • Premiera: 30 lipiec 2025

8/06/2025

Oto "Czarny kwiat" Kim Young-ha

Oto "Czarny kwiat" Kim Young-ha


„Czarny kwiat” to czwarta książka Kim Young‑ha wydana w Polsce przez Kwiaty Orientu w 2015 roku. W tej powieści autor porusza mało znany fragment dziejów, opisujący losy około tysiąca Koreańczyków, którzy ruszyli za ocean w nadziei na lepsze jutro. 

W 1905 roku na pokład brytyjskiego statku wsiada 1 033 Koreańczyków, osoby z różnych grup społecznych, którzy wyruszają do Meksyku, zwabieni ofertą pracy i ziemi  W trakcie długiego rejsu wszyscy, od złodziei po arystokratów, doświadczają tragicznych i ciasnych warunków podróży . Po dotarciu na Półwysep Jukatan odkrywają, że zostali sprzedani jako robotnicy kontraktowi na plantacje  agawy i zmuszeni do ciężkiej pracy w skrajnie trudnych warunkach . Po latach niektórzy emigrują dalej, trafiają na plantacje w Gwatemali lub dołączają do ruchów rewolucyjnych, niektórzy zakładają nawet prowizoryczną „Nową Koreę” w dżungli w pobliżu ruin Majów .

To żałosny kraj, co takiego zrobił dla nas, że mielibyśmy wrócić? Czy nie głodził nas, gdy byliśmy młodzi, wystawił na wojnę, kiedy dorastaliśmy i porzucił, kiedy życie stało się w końcu znośne?

To była zupełnie inna lektura niż jakakolwiek koreańska książka, jaką dotąd czytałam. Działo się w niej bardzo wiele, mimo że można ją zaklasyfikować jako powieść historyczną, to oferuje znacznie więcej. Od pierwszych stron wciągnęłam się w tę opowieść i z ciekawością śledziłam, jak się potoczy. Akcja od razu wprowadza liczne, zróżnicowane postaci, które z czasem zyskują naszą sympatię lub ją tracą.

Historia ludzi, których los na koreańskiej ziemi sprawił, że zapragnęli czegoś więcej. Skuszeni obietnicą pracy, ziemi i lepszego życia, zdecydowali się opuścić dotychczas znany świat. Już po wejściu na pokład statku doznali szoku, spośród zróżnicowanych grup społecznych, mężczyzn i kobiet, musieli tłoczyć się na bardzo ograniczonej przestrzeni. Wielu z nich nie przeżyło tej podróży. A kiedy dotarli do Meksyku, zamiast wolności czekała ich niewola, w ciężkich warunkach żyli, pracując, by spłacić koszt własnego transportu. Wyrwani z własnej kultury, trafili do sytuacji często równie trudnych jak tych, których chcieli uciec… mimo że wielu było przyzwyczajonych do lepszego stanu życia.

Arystokraci, żebracy, chłopi i klasy niższe patrzyli na siebie bardzo uważnie w tym czasie pełnym napięcia. (...) Teraz na porządku dziennym było to, że motłoch wyzywająco trzymał głowy, gdy przechodził, ani nie ustępował na bok, kiedy spotykali się na korytarzu. Koreański system statusu, który był przeżytkiem nawet w Korei, zniknął bez śladu na pokładzie Ilforda.

W tej historii można wyodrębnić wiele wątków, które autor tylko delikatnie zaznacza. Po pierwsze młoda dziewczyna, córka arystokraty, dotychczas wychowywana w sferze kobiecej, na pokładzie statku przeżywa pierwsze zauroczenie i intymność, otwierając się na nowe możliwości. Obok niej pojawia się ojciec,  człowiek związany z dworem królewskim, który nie potrafi pogodzić się z utratą dawnego porządku i nierówności społecznych. Wśród pasażerów jest też złodziej i oszust, który wykorzystuje sytuację, by piąć się po szczeblach nowej społeczności.

Autor bardzo szeroko roztacza przed nami świat Jukatanu, nie skupiając się wyłącznie na koreańskich emigrantach, ale również na właścicielach hacjend, ich religijności i zderzeniu tego katolicyzmu z azjatyckim szamanizmem, który podróżnicy sprowadzili ze sobą. Przedstawione są również meksykańskie ruchy wyzwoleńcze, różnorodne wizje budowy nowego porządku oraz wojna domowa, które ostatecznie prowadzą do próby założenia „Nowej Korei” głęboko w dżungli . Choć te wątki wydają się odległe, splatają się, tworząc barwną, złożoną narrację, która prowadzi bohaterów rozmaitymi ścieżkami historycznej rzeczywistości.

To jest piekło. Jakiś straszny człowiek ślini się na mój widok, brat sprzedał mnie i nie mogę zobaczyć się ze swoim ukochanym. Ojciec zachowuje się jak żywy trup, a matka przestała mówić. Nie mogę tak żyć.

„Czarny kwiat” to powieść historyczno-przygodowa, w której autor przedstawia barwny przekrój bohaterów na tle dramatycznych przemian społecznych. To bardzo wielowymiarowa opowieść o cierpieniu, nadziei, walce o godność oraz poszukiwaniu tożsamości w warunkach kolonialnych. Lektura tej książki jest wyjątkowo istotna,  pozwala poznać mało znaną historię emigracji Koreańczyków, wzbogaca naszą wiedzę o Korei i zasługuje na to, by nie została przemilczana.
 



  • Autor: Kim Young-ha
  • Tytuł: Czarny kwiat
  • Tytuł oryginalny: 검은 꽃 (geom-eun kkoch)
  • Tłumaczenie: Marzena Stefańska-Adams
  • Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 01 styczeń 2015
Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger