11/26/2025

Świat "Na krawędzi" Han Malsuk

Sięgając po starsze tytuły, po lekturze staram się uchwycić również ich kontekst kulturowy. W przypadku Na krawędzi — książki wydanej w Polsce w 1993 roku — z ciekawością zagłębiłam się w źródła koreańskojęzyczne, dzięki którym dowiedziałam się, jak autorka ocenia swoje dzieło i co skłoniło ją do napisania tej powieści. Niespodziewanie natrafiłam też na informację, że utwór ten został rekomendowany przez koreańskie środowisko literackie do Nagrody Nobla. Czy Szwedzka Akademia wzięła tę rekomendację pod uwagę — tego już się nie dowiemy. Po takim wstępie ta historia może jednak zyskać dla czytelnika dodatkowy, głębszy wymiar.

Kim Judzin swoje poranki rozpoczyna od wędrówki do źródła wody znajdującego się na pobliskiej górze. Wierzy, że ta codzienna praktyka poprawi jej zdrowie i ogólną kondycję, a tym samym wpłynie korzystnie na samopoczucie. Podczas tych wypraw spotyka innych mieszkańców okolicy: staruszka z wnukiem, doktora z żoną i kilka osób, które również uczyniły ze źródła część swojej rutyny. Wspólne spotkania o bladym świcie sprawiają, że bohaterowie powoli, niemal niepostrzeżenie, zaczynają przenikać do życia Kim Judzin, stając się jej znajomymi, a z czasem przyjaciółmi. To właśnie poprzez ich obecność autorka ukazuje codzienność bohaterki — jej pracę, troski i rodzinne problemy.

Mija czas i ludzie zapominają. Nie ma człowieka, który by pamiętał chwilę swych narodzin. Minione sprawy, zdarzenia blakną po trochu, zacierają się w pamięci, zapomina się o nich. Jak mogą żyjący pamiętać cokolwiek z poprzedniego życia, czy z drugiej strony rozległego świata śmierci? Poprzedni świat istnieje. Przyszły też istnieje. Tylko my, ludzie, go nie znamy.

Powieść w Korei ukazała się na początku lat 80. i do tych realiów również odwołuje się opisywana historia. Życie Kim Judzin poznajemy przez pryzmat jej relacji z ludźmi pochodzącymi z różnych środowisk, w różnym wieku i z odmiennymi doświadczeniami. Początkowo to właśnie Judzin wydaje się główną bohaterką, wokół której skupiają się wszystkie wydarzenia. Jednak z czasem, im głębiej zanurzamy się w tę opowieść, tym wyraźniej widać, że postaci są przede wszystkim narzędziem do ukazania czegoś większego — świata, który przenika i dopełnia ten nam dobrze znany.

Powieść podzielona jest na cztery części, odpowiadające porom roku. W każdej z nich na pierwszy plan wysuwa się inny bohater, który przedstawia swój świat i problemy, z jakimi musi się mierzyć. Z każdą kolejną częścią warstwa duchowa coraz mocniej przenika do opowieści, podkreślając cienką granicę między rzeczywistością a tym, co czeka po śmierci. Ta granica zaczyna się stopniowo zacierać, a elementy duchowe zyskują na intensywności i wydają się niemal namacalne.

Gdy lunie jak z cebra, nadejdą nieznośne upały, gdy zawieje jesienny wiatr, drzewa przybiorą barwy jesieni, a zaraz potem opadną liście, woda zamarznie, przyjdzie zima - taka, że można będzie zamarznąć. A potem ptaki zaśpiewają, pojawią się pączki, przyjdzie wiosna... jak szybko zmieniają się cztery pory roku.

Sama warstwa fabularna jest interesująca — wiele się w niej dzieje, a czytelnik nieustannie zastanawia się, w jakim kierunku poprowadzi historię autorka. Świat oglądany oczami Kim Judzin pokazuje Seul początku lat 80., pełen ogromnych różnic społecznych, gdzie biedni i bogaci żyją w skrajnie odmiennych realiach. Pojawiają się tu również wątki ocierające się o wojnę koreańską i utratę bliskich, a także elementy obyczajowe, jak chociażby motyw posiadania konkubin — dziś wydający się czymś bardzo odległym, niemal historycznym.

Autorka kładzie w powieści bardzo mocny akcent na wiarę i duchowość, nie ograniczając się przy tym do jednej religii. Obok elementów chrześcijaństwa — zarówno tych praktycznych, gdzie wizyta w kościele daje schronienie, ciepło i posiłek, jak i tych głębszych, związanych z przemianą wewnętrzną — pojawiają się również motywy buddyjskie, takie jak wiara w reinkarnację czy konieczność odpokutowania za grzechy. W tę wielowarstwową mozaikę wplatają się duchy, wizjonerskie sny i znaki z innego świata, które coraz silniej przenikają do codzienności bohaterów.

Na tym świecie są jednak nie tylko niewolnicy namiętności. Są też tacy, jak kobieta z Tegu - niewolnica pieniędzy, jak bracia Dzonggu - niewolnicy zemsty, inni są więźniami morderstw, oszustw, spisków, władzy, zuchwalstwa, kleptomanii lub próżności. I jeśli ktoś choć raz choć na chwilę, podda się i wpadnie w szpony swojej namiętności, nie uwolni się od niej aż do śmierci.

W tej historii nie mogło zabraknąć motywu śmierci, który autorka ukazuje na wiele sposobów. Mamy tu zabójstwo, samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek i śmierć naturalną — każda z nich zostaje naturalnie wpleciona w narrację, podkreślając, jak nieprzewidywalny potrafi być świat, który w jednej chwili może domknąć czyjś los.

Kilka słów o samym wydaniu, które niestety utrudnia lekturę. Początek lat 90. to czas, gdy drukowano dużo i szybko, a jakość często przegrywała z ilością — i widać to w tej książce. Dziś te same 250 stron prawdopodobnie zajęłoby około 400, bo wówczas stosowano drobny, zbity druk, który męczy wzrok. Dodatkowym problemem jest klejony grzbiet, łatwy do rozklejenia, oraz różnego rodzaju wpadki drukarskie. Podczas lektury odkryłam, że w moim egzemplarzu brakuje aż 20 stron.

Jeśli chodzi o samo tłumaczenie, podjęła się go Halina Ogarek-Czoj, która już w momencie publikacji miała na swoim koncie pokaźny dorobek przekładów literatury koreańskiej. Jej styl jest tu wyraźnie odczuwalny — spokojny i wierny oryginałowi. Na końcu książki znajdują się krótkie przypisy, objaśniające najważniejsze konteksty, co stanowi cenne uzupełnienie lektury.

- To jesień uważa pani za ostatnią porę roku?
- Tak, więdnięcie i zbieranie plonów.
- A zima?
- To początek życia, zawiera w sobie ziarna wszystkich odmian życia. Zwykle zima kojarzy się z porą odpoczynku, śmierci, ale w istocie jest wręcz przeciwnie.

Lektura Na krawędzi ukazuje koreański świat początku lat 80. w całej jego złożoności i kolorystyce. Autorka przedstawia liczne grono bohaterów, którzy odzwierciedlają kontrasty tamtych czasów. Do tego wprowadza wyraźną warstwę duchową, skłaniającą do refleksji nad tym, co niewidoczne gołym okiem. Han Malsuk (Han Mal-sook) sama uważa tę powieść za jedno ze swoich najważniejszych dzieł — tym bardziej warto sięgnąć po nią uważnie, by lepiej zrozumieć jej wizję świata.




  • Autor: Han Malsuk
  • Tytuł: Na krawędzi
  • Tytuł oryginalny: 아름다운 영혼의 노래 (aleumdaun yeonghon-ui nolae)
  • Tłumaczenie: Halina Ogarek-Czoj
  • Wydawnictwo: Comer
  • Liczba stron: 253
  • Premiera: 1993

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger