11/08/2025

Kim jest "Stefcia" Joanna Adamek



Gdzieś w zeszłym roku, przeglądając Instagram, natknęłam się na krótką rolkę, w której młoda dziewczyna w stroju służącej pokazuje, jak wygląda życie w pałacu. Zaciekawiona, postanowiłam zostać tam na dłużej. Z czasem jeden filmik przerodził się w całą historię, rozgrywającą się na przełomie XIX i XX wieku i ukazującą losy bohaterów z różnych grup społecznych w pałacu i jego okolicach. Ten świetny chwyt marketingowy zwrócił uwagę na Pałac Zamoyskich w Kozłówce, a aktorzy wcielający się w poszczególne postacie stali się z pewnością o wiele bardziej rozpoznawalni. Dlatego informacja o książce, którą napisała reżyserka tych filmików, była dla mnie fantastyczną wiadomością — od razu wiedziałam, że szybko po nią sięgnę.

Lubiła swój dom. Ten z progiem skrzypiącym, ten z dziecięcym śmiechem i rozmowami przy garnku parującej strawy. Lubiła ten zapach domowy: trochę ziemi, trochę chleba, trochę słomy. Ale najbardziej lubiła tę atmosferę, co się między ludźmi tworzy, jak ciepło, co z pieca idzie. Że jedno za drugim stanie, że jak jedno płacze, to drugie mu chustkę podaje, a jak ktoś się śmieje, to wszyscy zaraz razem. 

Stefcia wiedzie szczęśliwe, choć znojne życie. Po niedawnej śmierci matki zmuszona jest zająć się domem i młodszym rodzeństwem, choć sama dopiero co wyrosła z dzieciństwa. Kiedy ojciec oznajmia jej, że chce ją zeswatać ze starym wdowcem, jej świat diametralnie się zmienia. To początek drogi, która zaprowadzi ją do pałacu na służbę – miejsca, gdzie pozna świat dotąd znany jej jedynie z książek matki. Liczni bohaterowie, których spotka na swojej drodze, będą dla niej lekcją życia – jedni wniosą zamęt, inni wskażą nowy kierunek. Atka, Leon, Józek, Antoni… to tylko niektóre z postaci, które na długo zapadają w pamięć.

Lektura tej historii jest niezwykle szybka i przynosi wiele radości. Zawsze lubiłam powieści historyczne, a ten tytuł idealnie wpisuje się w ten gatunek. Dla osób, którym świat Stefci i pozostałych bohaterów jest jeszcze nieznany, będzie to dobra, lekka i zabawna książka, ukazująca realia życia na przełomie XIX i XX wieku – zarówno na polskiej wsi, jak i w pałacu szlacheckim. Opowieść rozpoczyna się od Stefci i to z jej perspektywy poznajemy sporą część wydarzeń, choć nie brakuje tu także scen rozgrywających się poza jej udziałem – tych z Józkiem, Antonim czy Leonem w rolach głównych.

Nie mogła się powstrzymać i przesunęła dłonią po grzbietach. Skóra, płótno, złocenia... Przesuwała palce powoli, czując, jakby sunęły po czymś znacznie większym niż tylko papier i oprawa. Jakby tam, pod koniuszkami jej palców, mieścił się klucz do świata, którego jeszcze nie rozumiała, ale którego pragnęła z całego serca. 

Jednak dla wszystkich, którzy – tak jak ja – znają i lubią internetowe filmiki o bohaterach z Kozłówki, śledzą ich relacje, kibicują poszczególnym postaciom i z ciekawością czekają, jak potoczy się dalej historia, lektura tej powieści przyniesie kilka dodatkowych smaczków. Autorka cofa akcję do momentu, gdy Stefcia jeszcze nie pracuje w pałacu. Pokazuje jej pierwsze kroki w nowym otoczeniu, liczne gafy i zasady, którym musi sprostać. W jej życiu nie ma jeszcze Józka ani Antoniego, a relacje, które obserwujemy podczas lektury, znacznie lepiej tłumaczą, dlaczego później wszystko układa się tak, a nie inaczej.

Podczas spotkania z autorką, na którym miałam okazję być, Joanna Adamek wspominała, że w tak krótkiej formie przekazu jak filmiki tworzone na Instagramie wiele niuansów po prostu umyka. Dają one ograniczoną możliwość pokazania relacji, nie oddają tego, co dzieje się w głowach bohaterów, a fundusze nie zawsze pozwalają na wprowadzenie szerszego grona postaci. W książce pisarka może znacznie więcej – i widać, że doskonale jej to wychodzi. Po lekturze zauważyłam, że inaczej odbieram kolejne publikowane filmiki i samych bohaterów. Zmieniły się też moje sympatie.

I cholera go brała, że to wszystko tak się dziedziczy, że ziemi czasem nie dla wszystkich potomków do dziedziczenia starcza, ale tej furii, tego żalu, tej złości do wszystkiego co pańskie, każdy chłop po równo dostaje. 

To, co najważniejsze – autorka ma świetne pióro. Z lekkością potrafi oddać zarówno chwile radosne, jak i te trudniejsze, ukazujące codzienność życia na polskiej wsi. Robi to w sposób, który z jednej strony pozwala dostrzec niełatwe aspekty tamtych realiów, a z drugiej nie przytłacza czytelnika ich ciężarem. Warto też wspomnieć o gwarze, której używa część bohaterów – dodaje ona lekturze autentyczności i świeżości, a przy okazji pięknie podkreśla kontrast między światem chłopów a dworem.

Jakby ona i on byli z dwóch książek - jedna oprawiona w płótno, przetarta od czytania przez dzieci w chałupach, a druga w skórze, z pozłacanym grzbietem, taka, której nikt nie śmie dotknąć, mająca swoje miejsce w bibliotece. Stały obok siebie na półce życia, nikt ich razem nie czytał. Jakby jedno nie mogło wejść do opowieści drugiego. 

Lektura Stefci była dla mnie bardzo przyjemnym doświadczeniem, które skończyło się zdecydowanie za szybko. Mam nadzieję, że autorka zdecyduje się opisać dalsze losy bohaterów w formie kolejnej powieści, pozwalając jeszcze głębiej wejść w ten niezwykły świat. Książka ukazuje zarówno życie pałacowe, jak i wiejskie, tworząc pełen niuansów obraz relacji międzyludzkich i różnic społecznych – wszystko w sposób lekki i przystępny dla czytelnika. Dla osób, które znają internetową wersję tej historii, to wspaniała okazja, by lepiej poznać bohaterów i ich motywacje. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę.





  • Autor: Adamek Joanna
  • Tytuł: Stefcia
  • Wydawnictwo: Znak Horyzont
  • Liczba stron: 384
  • Premiera: 15 październik 2025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger